Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd doniesień mass mediów: Bezlitośni dla błędów przeciwnika

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej i siatkówki GieKSy.

Już w najbliższy weekend start rozgrywek lig piłkarskich dla Pań i Panów, w związku z tym drużyny rozegrały ostatnie mecze przed początkiem rundy. W czwartek Panie rozegrały drugi mecz ¼ rozgrywek Pucharu Polski, z drużyną TME Grot SMS Łodź. Na boisku w Łodzi, padł remis 1:1 i nasza drużyna odpadła z tych rozgrywek. Piłkarze rozegrali ostatni test-mecz: przeciwnikiem była ekipa MKS-u Kluczbork. Nasza drużyna wygrała 4:0 (3:0).

Siatkarze rozegrali jedno spotkanie ligowe, w piątek, przegrywając z drużyną MKS-u Będzin 0:3. Obecnie drużyna zajmuje szóstą lokatę, gwarantującą udział w fazie play-off, do rozegrania siatkarzom zostało pięć spotkań rundy zasadniczej. W tym tygodniu siatkarze rozegrają dwa mecze: najpierw w środę (26 lutego), w hali w Szopienicach, z ZAKSĄ Kędzierzyn – Koźle, oraz w sobotę (29 lutego) na wyjeździe z Vervą Warszawa. Przeciwnie drużyny zajmują odpowiednio drugie i pierwsze miejsce w tabeli, będzie bardzo trudno o zdobycz punktową…

W Polskiej Hokej Lidze, nadszedł „czas prawdy”: rozpoczęły się mecze ćwierćfinałowe play-off. Nasza drużyna przegrała dwa pierwsze mecze z Podhalem 1:4 i 1:2.

 

PIŁKA NOŻNA

tylkokobiecyfutbol.pl – Zaliczka wystarczyła. SMS znów w półfinale Pucharu Polski

Ekipa katowickiej GieKSy przyjechała do Łodzi z zamiarem zmazania plamy z pierwszego spotkania (0:3). Szybko szukała do tego rozwiązań i już w 28. minucie spotkania wynik otworzyła Zofia Buszewska. Piłkarki gości szukały kolejnych bramek, tak bardzo potrzebnych do awansu. Dziś jednak na więcej im nie pozwolił SMS.

Można powiedzieć, iż ‚dyskusję zakończyła’ Paulina Filipczak w 51. minucie gry zdobywając gola na 1:1. Więcej trafień nie padło i podopieczne Marka Chojnackiego po raz drugi z rzędu zameldowały się w półfinale Pucharu Polski.

[…] Przegrane zespoły w ćwierćfinałach otrzymały 20 tysięcy złotych.

 

sportowefakty.wp.pl – Sparingi. GKS Katowice zdał ostatni test. Lech II Poznań strzelił 10 goli

To już ostatnia sparingowa sobota tej zimy. Pierwszoligowcy oraz drugoligowcy przeszli próbę generalną przed rundą wiosenną. GKS Katowice wygrał 4:0.

GKS Katowice zagrał na własnym stadionie z trzecioligowym MKS-em Kluczbork i podstawowi piłkarze dali znać trenerowi Rafałowi Górakowi, że dokonał trafnych wyborów. Grająca w pierwszej połowie drużyna strzeliła trzy gole i praktycznie zapewniła zwycięstwo w meczu, który zakończył się wynikiem 4:0.

 

sportdziennik.com – Marek Szczerbowski: Nasza gra ma dawać radość

Rozmowa z Markiem Szczerbowskim, prezesem GKS-u Katowice.

[…] Czy kwota 11,2 milionów złotych, na jaką GKS może liczyć z miasta, w połączeniu ze środkami od sponsorów wystarczy do spięcia budżetu na 2020 rok?
Marek SZCZERBOWSKI: – Biorąc pod uwagę plan budżetowy wynikający z zawartych do 30 czerwca zobowiązań, można powiedzieć, że te środki z pewnością nam wystarczą. Do 30 czerwca mamy zabezpieczony byt. Nie jestem w stanie odpowiedzieć, czy te środki starczą nam do czerwca, bo równie dobrze mogą wystarczyć do sierpnia, października, grudnia. Biorąc pod uwagę, że zostaną wszystkie sekcje i utrzymają ten sam poziom sportowy, trzeba będzie poszukać dodatkowego wsparcia. Cieszę się, że od mojego przyjścia do GKS-u wszelkie zobowiązania regulujemy na bieżąco. Mamy też jednak perspektywę drugiej części roku. Trzeba będzie się w tym zakresie przygotowywać, planować działania.

Czy GieKSa może zostać uszczuplona o jedną z czterech sekcji?
Marek SZCZERBOWSKI: – Mój scenariusz będzie wynikał z tego, co uzgodnimy wspólnie z władzami miasta. Na każdy musimy być przygotowani. To będzie zależne od ogólnej sytuacji. Wszystkie kluby wspierane przez samorządy będą stawały przed tego typu decyzjami, więc GKS Katowice pewnie też. Dziś mamy jednak cztery sekcje i jedziemy do przodu. Chcemy osiągnąć jak najlepszy wynik. Mówię to najszczerzej, jak tylko mogę.

Trochę brzmi to tak, jakby dziś sekcje GKS-u rywalizowały między sobą o pieniądze, byt?
Marek SZCZERBOWSKI: – Mamy cztery wspaniałe ekipy, każda chce osiągnąć swoje najwyższe cele. Nie ma co ukrywać – nie wszyscy dostaną tyle, ile by chcieli. To już jednoosobowa odpowiedzialność – a może nie tyle odpowiedzialność, co zaszczyt – prezesa zarządu, do którego przychodzi się złożyć propozycję. Stąd u mnie te słynne karty sprawy, bo na twarz to jest krem Nivea. Działam tak, że wszystko odbywa się na poziomie decyzji wynikającej z wniosku, który do mnie wpływa. Nie można przyjść, poprosić o coś, „bo jest fajne”. Trzeba uzasadniać. Próbujemy dla każdego stworzyć przestrzeń, by realizował to, co zaplanował przed sezonem. Zapewnienie najlepszych warunków jest naszym obowiązkiem. Nie potrzebuję tego, by ktoś się krygował. Albo zapewniamy, albo nie. Jeśli nie – to przedstawiciele sekcji mają przyjść i to powiedzieć.

[…] O ile w skali miesiąca udało się panu uszczuplić koszty funkcjonowania klubu?
Marek SZCZERBOWSKI: – Nie mam pełnej analizy. Za 80 procent kosztów nie odpowiadam do dziś, bo w momencie, gdy przychodziłem, większość kontraktów była już podpisana. Koszty administracyjne spadły o kilkadziesiąt procent. Nie jest tak, że chcę słynąć z twardej ręki finansowej. Chcę słynąć z optymalizacji, czyli robić coś najtaniej, nie zmniejszając przy tym jakości. Ten proces optymalizacji będzie trwał.

„Jeśli budowa stadionu będzie przesuwana z innego powodu niż kwestie funkcjonalne, to mnie tu nie będzie”.
Marek SZCZERBOWSKI: – To moje słowa, dziękuję za przypomnienie. Gdyby zdarzyło się tak, że ten stadion nie będzie budowany, bo ktoś będzie próbował odłożyć to w czasie politycznie, a nie merytorycznie, to oczywiście je podtrzymam. Znam jedną jednostkę samorządu terytorialnego, która budowała stadion. Zdążyłem odejść, a ona budowała jeszcze przez trzy lata. Choć nie miałem z tym nic wspólnego, ponosiłem PR-owską odpowiedzialność. Będę czuł, czy ktoś nie chce budować, czy opóźnienie to efekt błędów popełnionych na poziomie procesu inwestycyjnego. Będę widział, czy budowany jest tak, jak w niektórych miastach – obiecankami, przedłużającym się procesem projektowym i ruchami, które mają się toczyć tylko po to, by coś się działo. Może nie jestem wulkanem intelektu, ale z pewnością zrozumiem, że ktoś gra. A jeśli ktoś będzie grał, to cała nasza praca wokół piłki nożnej, siatkówki, hokeja, nie będzie miała sensu. Po co rozwijać klub, projekt, skoro nie będzie do tego przystosowanej infrastruktury?

 

Zwrot kamer drugoligowych

Stowarzyszenie Druga Liga Piłkarska jesienią musiało dopłacać do niemal połowy transmisji meczów, dlatego teraz odpowiedzialność za ich realizację przenosi na kluby. Najpopularniejsi – jak GKS Katowice – na zmianach stracą.

Drugoligowe kluby i kibiców czekają zmiany dotyczące internetowych transmisji z meczów o punkty na platformie tvcom.pl. Od rundy wiosennej większa odpowiedzialność za ich realizację spoczywać będzie na gospodarzach spotkań, a nie – jak było do tej pory – stowarzyszeniu Druga Liga Piłkarska, które opłacało koszty produkcji sygnału. Odkąd transmisje z drugoligowych stadionów weszły w życie – w sezonie 2018/19 – pojedynczy mecz kosztował 12 zł. Teraz ceny dyktować będą kluby – gospodarze. Zmiany w tej materii spowodowane są niezadowoleniem włodarzy stowarzyszenia z małego zainteresowania, jakie wzbudzają niektóre drużyny.

[…] Jak było dotąd? Średni koszt realizacji transmisji w rundzie jesiennej tego sezonu wyniósł blisko 1000 zł (co pokrywało stowarzyszenie DLP). Aby się zbilansował, szacowano, że średnio kibice musieli wykupić 100 dostępów do transmisji, po 12 zł każdy (z czego 1,30 zł to prowizja dla portalu tvcom.pl, na którym pokazywano mecze). Zysk był dzielony w proporcjach: 40 procent dla gospodarza, 40 procent – dla gościa, a 20 procent dla stowarzyszenia. O ile ten zysk był, bo wypracowała go w tym sezonie raptem niewiele ponad połowa spotkań. Do reszty dopłacało DLP. Klubów, których mecze wypracowały zysk, było ledwie siedem: Stal Rzeszów, GKS Katowice, Olimpia Elbląg, Resovia, Pogoń Siedlce, Elana Toruń i Stal Stalowa Wola.

[…] Transmisje meczów z udziałem GKS-u Katowice wygenerowały jesienią 6945 złotych przychodu. Skoro Widzew działa na własną rękę, wychodzi na to, że bardziej wartościowa dla II ligi jest tylko Stal Rzeszów (9091 zł). Do kasy klubów spłynęło 40 procent tych kwot; resztą podzielili się przeciwnicy (40%) i stowarzyszenie DLP (20%). Największą popularnością w przypadku GieKSy cieszył się wyjazdowy mecz z Resovią (1528 zł), a najmniejszą – domowy ze Skrą Częstochowa (94 zł). Przez całą jesień najlepszy wynik to 2731 zł. Tyle zarobiła Stal Rzeszów na wyjeździe do Łodzi (Widzew TV udostępnił sygnał do tvcom). Deficytowe zaś okazało się spotkanie Widzew – GKS Katowice, bo było wtedy sporo reklamacji. Przez całą jesień DLP uwzględniła ich 206, czyli około 1% wszystkich wykupów.

 

Ze Skry Częstochowa do GieKSy?

Danian Pavlas może okazać się ostatnim tej zimy wzmocnieniem GieKSy.

19-letni boczny pomocnik jesienią występował w Skrze Częstochowa na zasadzie wypożyczenia z Rakowa. Jesienią rozegrał 18 meczów w II lidze, z czego 12 – w wyjściowym składzie.

Na Bukową ma trafić definitywnie. Wskoczy w miejsce zwolnione przez bocznych pomocników, którzy opuścili GKS, czyli Kacpra Tabisia i Mateusza Kompanickiego.

Pavlas urodził się w Rosji, ale wychował w Polsce, dlatego przysługuje mu status młodzieżowca. Do Rakowa trafił rok temu z KS Łomianki, wcześniej kilka lat spędził w akademii Pogoni Szczecin.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Ważny komplet punktów MKS-u Będzin

MKS Będzin odniósł trzecie zwycięstwo z rzędu. W piątek w ramach rywalizacji w 20. kolejce PlusLigi podopieczni trenera Jakuba Bednaruka pokonali 3:0 GKS Katowice. Jedynie w trzecim secie goście postawili się będzinianom, w dwóch pierwszych odsłonach to gospodarze dyktowali warunki na boisku. Wygranie z zespołem z Katowic zbliżyło MKS do awansu do fazy play-off. Najlepszym zawodnikiem meczu wybrano Rafała Farynę.

[…] MKS Będzin – GKS Katowice 3:0 (25:17, 25:18, 25:23)

 

plusliga.pl – MKS Będzin – GKS Katowice 3:0

[…] Gospodarze otworzyli mocnym akcentem. Dryja ze środka było 1:0. Przewaga będzinian szybko rosła i różnica w miejscach w tabeli nie była widoczna na boisku. Po dwóch kolejnych autowych atakach katowiczan MKS prowadził 19:12 i spokojnie utrzymał prowadzenie w tabeli.
Druga partia rozpoczyna się od skutecznego ataku Jarosza. Jednak na tym kończą się przewagi GKS-u w tej części spotkania. Podopieczni trenera Bednaruka grali rozsądnie i spokojnie punktowali rywala. W połowie partii było 16:10 dla MKS-u i gospodarze nie zamierzali na tym poprzestać. Seta zakończył atakiem z szóstej strefy Sobański.
Trzeci set był pełen równej gry dwóch równorzędnych rywali. W końcówce gospodarze objęli prowadzenie 22:20. Goście wyrównali. Przy stanie 23:22 będzinianie mieli piłkę w górze na kolejny punkt, ale nie wykorzystali tej szansy. Jednak co się odwlecze… MKS wygrał zasłużenie i walnie włączył się do walki o awans do play off.

 

HOKEJ

sportowepodhale.pl – Pierwsze rozdanie dla „Szarotek”

[…] Od pierwszego gwizdka sędziego na tafli zrobiło się ciasno. Zawodnicy zdawali sobie sprawę z wagi meczu i było mało miejsca i czasu na rozegranie krążka. Gdy tylko ktoś był w jego posiadaniu rywal siedział mu na plecach.  „Zwarcie” nie przynosiło bramkowego efektu aż do 10 minuty. Wtedy katowiczanie popełnili błąd w swojej strefie. Naettinen wywalczył zza bramką krążek, wrzucił na bramkę, a  Rahm „wypluł” przed siebie. Pettersson zagrał na drugi słupek do Dziubińskiego, a ten trafił do odsłoniętej bramki.   Pasiut miał okazję na wyrównanie, lecz ostemplował słupek. Rękę jego drużynie podał Franek, który ostro zaatakował DaCostę i sędziowie ukarali go podwójną karą mniejszą. W drugiej minucie biegnącej kary przyjezdni doprowadzili do wyrównania. Pasiut zagrał zza bramki, a Turtianen z bliska  umieścił krążek w siatce.

Druga tercja równie zacięta. Pierwsi okazje mieli górale. Franek między nogami obrońcy podał Bulinowi krążek, a ten w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać Rahma. W odpowiedzi Makkonen stanął oko w oko z Odrobnym i również przegrał z nim pojedynek. Potem bliżsi objęcia prowadzenia byli przyjezdni, ale… Błąd we własnej tercji popełnił Tomasik, który zagrywał wzdłuż tercji do partnera, krążek przejął Neupauer i nie dał szans ostatniej instancji Katowic.  28 sekund później krążek po uderzeniu Campbella odbił się od zawodników i zaskoczył Rahma. W końcówce dwie świetne okazje mieli goście. Pasiut i Paszek ( dostał krążek na pustą bramkę) mieli szanse na zmianę niekorzystnego rezultatu.

W trzeciej tercji, nie mający nic do stracenie goście, atakowali, próbowali   odwrócić losy spotkania, ale ich próby okazały się nieudane. W ofensywie byli bezradni. Brak  ognia był wynikiem świetnej gry w defensywie nowotarżan. Najlepszą sytuacje mieli w 49 minucie;  Krężołek z Pasiutem nie potrafili z najbliższej wepchnąć krążka do bramki. 185 sekund przed końcem Piotr Sarnik wycofał bramkarza i ten manewr nie przyniósł im oczekiwanego efektu. Więcej jego zespól stracił gola strzelałem do pustej bramki.
KH Podhale Nowy Targ – GKS Katowice 4:1 (1:1, 2:0, 1:0)

 

Bezlitośni dla błędów przeciwnika

[…] Katowiczanie w pierwszych 40 minutach mieli tyle sytuacji, że powinni spokojnie jechać do domu z wygraną. Jeden  tylko warunek, trzeba było spełnić – wyśmienite okazje zamienić na gole. Za nieporadność pod bramką Podhala oraz błędy we własnej tercji ( w trzeciej odsłonie) przyszło im słono zapłacić.
Katowiczanie po sobotniej porażce nie mogli sobie pozwolić na drugą przegraną. Musieli zaatakować. I tak też uczynili. Nacierali na bramkę Odrobnego, ale  mieli – podobnie jak w sobotę – problemy  z wykończeniem akcji. Pod jego bramką grali bardzo nerwowo. Krążki skakały im na kijach. Najlepsze sytuacje zmarnowali: Turtianen, Paszek (sam na sam nie trafił z backhandu), Salamon ( nie trafił z metra do pustej bramki) i Cimzar. Z drugiej strony Rahm  bardzo niepewnie bronił. Wszystkie krążki odbijał przed siebie i stwarzał okazje góralom do zdobycia gola. Po takich zagraniach bramkarza gości Franek i Willick mieli świetne okazje do pokonania go.

Jeśli ktoś po przerwie  liczył na metamorfozę „Szarotek”,  to srodze się zawiódł. Grały bardzo słabo i tylko nieporadności katowiczan w ofensywie zawdzięczają, że straciły tylko jednego gola. Mnożyły się sytuacje pod bramką Odrobnego.  Makkonen, Krężołek i Starzyński mieli takie sytuacje, że powodowały  wielki ból głowy ich szkoleniowca.  Gospodarze fatalnie grali w przewadze i właśnie w tym okresie stracili gola. Pasiut w samotnym najeździe położył na lodzie Odrobnego i nad nim umieścił krążek w bramce, który odbił się od siatki i dopiero po analizie wideo został uznany. Za chwilę Kolusz powinien podwyższyć na 2:0. Przy kolejnym osłabieniu przyjezdni wyprowadzili dwójkową kontrę, ale Makkonen nie skopiował wyczynu Pasiuta. Górale nie mieli tylu okazji do zdobycia gola. Szvec nie zamknął akcji przy słupku mając pustą bramkę. Willick nie potrafił z bliska pokonać Rahma, a po strzale Stadela spod niebieskiej krążek był już za plecami golkipera gości, ale nikt nie znalazł się na dobitce, a bramka była pusta.

Górale wyrównali na początku trzeciej odsłony. Fatalny błąd gości we własnej tercji, którzy wszyscy byli pod bandą. Wolny Suominen dostał krążek i przez nikogo nie atakowany posłał go do bramki. No i górale złapali wiatr w żagle. Byli bezlitośni dla błędów rywala i w 57 min. zdobyli zwycięskiego gola. Franek huknął z korytarza międzybulikowego i Rahm musiał wyciągać krążek z siatki.
KH Podhale Nowy Targ – GKS Katowice 2:1 (0:0, 0:1, 2:0)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga