Dołącz do nas

Piłka nożna

Rywal pod Lupą: Cezary Demianiuk

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W zespole Olimpii Elbląg zdecydowanym liderem i najbardziej wyróżniającą postacią jest Damian Szuprytowski. Jednak ze względu na jego poważną kontuzję i co za tym idzie brak możliwości występu w sobotnim meczu przeciwko GieKSie, na tapet bierzemy innego zawodnika tego klubu, a mianowicie Cezarego Demianiuka.

Cezary Demianiuk przez większą część swojej dotychczasowej przygody z piłką, związany był z Pogonią Siedlce. Klubem, w którym się wychował, a później stawiał pierwsze kroki w seniorskiej piłce. Demianiuk bardzo szybko dostał szansę debiutu w pierwszej drużynie Pogoni Siedlce, bo już w wieku niespełna 17 lat. Z klubem z Mazowsza świętował największe jak do tej pory sukcesy w swojej karierze sportowej. Pierwszym takim sukcesem był awans do 2 ligi w sezonie 2010/11, a trzy lata później do 1 ligi. Dzięki promocji na zaplecze ekstraklasy, Cezary Demianiuk zapisał się w historii Pogoni Siedlce. Stało się tak dlatego, że po dziś dzień jest to największy sukces tego klubu od chwili powstania w 1944 roku.

W sumie w koszulce siedleckiego klubu wybiegał na murawę w 127 oficjalnych spotkaniach, w których zdobył w sumie 15 goli. Trzeba przyznać, że jego dorobek strzelecki z tamtego okresu jak na napastnika nie prezentuje się zbyt okazale. Na usprawiedliwienie słabych liczb Demianiuka można tylko dodać, że często wystawiany był także na pozycji skrzydłowego.

W Siedlcach uważany był za bardzo duży talent. Wyróżniał się dobrą szybkością, dryblingiem i ciągiem na bramkę. W internecie można się nawet natknąć na kilka kompilacji wideo z bramkami i zagraniami Cezarego Demianiuka z czasów jego gry w Pogoni Siedlce. Oto jedna z nich:

.
Przez dłuższy czas wydawało się, że ocena jego potencjału przez sztab szkoleniowy i ludzi związanych z Pogonią była trafna. Po awansie na zaplecze Ekstraklasy Demianiuk zaliczył świetny sezon, zdobywając 8 goli i dokładając jedną asystę. Zostając tym samym najlepszym strzelcem Pogoni Siedlce w sezonie 14/15. Przebojowe wejście 22-letniego wówczas Cezarego Demianiuka do 1 ligi zostało oczywiście zauważone przez kluby z najwyższego poziomu rozgrywkowego w Polsce. Jego kariera wydawała się iść zatem w bardzo dobrym kierunku.

Szybka weryfikacja w Gliwicach

Dobra dyspozycja Demianiuka zagwarantowała mu angaż w Piaście Gliwice. Zaoferowano mu dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia o kolejny rok. W Gliwicach czekała go rywalizacja o miejsce w wyjściowym składzie z Martinem Nesporem, Josipem Barisicem i Karolem Angielskim.

Demianiuk jak się okazało, kompletnie nie przekonał do siebie prowadzącego wówczas Piasta Radoslava Latala, znacząco odstając umiejętnościami od pozostałych kolegów z formacji ataku. Błyskawicznie wylądował w drużynie rezerw, a miało być przecież zgoła odmiennie.

Demianiuk, pomimo że nie łapał się do kadry zespołu na mecze w Ekstraklasie, dostał szansę na debiut w meczu 1/16 Pucharu Polski ze Stalą Stalowa Wola. Czeski szkoleniowiec zdecydował się wpuścić Demianiuka w 84 minucie spotkania przy stanie 2:1 dla Piasta. Premierowy, a jak się później okazało także… ostatni występ wychowanka Pogoni Siedlce w koszulce gliwickiego klubu był mizerny. Piast stracił bramkę w doliczonym czasie gry, co doprowadziło do dogrywki, która ostatecznie jednak nie przyniosła rozstrzygnięcia. Rzuty karne jednakże lepiej wykonywali gospodarze ze Stalowej Woli i to oni zameldowali się w kolejnej rundzie Pucharu Polski.

Po tym słabiutkim debiucie Demianiuk kolejne dwa mecze rozegrał jeszcze w rezerwach, po czym zdecydowano, że może już zacząć pakować walizki i kupować bilet na pociąg do Bełchatowa z którgo zaakceptowano ofertę jego wypożyczenia.

Ekstraklasowa przygoda Cezarego Demianiuka trwała zatem raptem 2 miesiące (!). Trafił do GKS-u Bełchatów na roczne wypożyczenie z opcją wykupu, z którego pierwszoligowy zespół jak się później okazało, nie skorzystał. Ze względu na obowiązujący kontakt w Gliwicach, w następnym sezonie postanowiono go ponownie wypożyczyć. Tym razem padło na jego rodzimy klub, czyli Pogoń Siedlce.

Kolejny słaby sezon, w którym rozegrał 19 meczów i nie zdobył żadnej bramki, utwierdził tylko włodarzy Piasta, że z tej mąki chleba nie będzie i rozdział pod tytułem „Ekstraklasa” dla Demianiuka definitywnie dobiegł końca.

Przez Radzyń Podlaski do Elbląga

Pikowanie w dół w karierze Cezarego Demianiuka trwało najlepsze i nawet w Siedlcach przestał być potrzebny. Ostatecznie w sezonie 17/18 wylądował na wypożyczeniu w trzecioligowych Orlętach Radzyń Podlaski. Grał tam dość regularnie, lecz bez większych fajerwerków zdobywając zaledwie jednego gola. Po sezonie definitywnie rozstał się z Pogonią Siedlce i postanowił kontynuować swoją przygodę z piłką w ŁKS-ie Łomża. Decyzja o tym transferze okazała się strzałem w dziesiątkę. Demianiuk z miejsca stał się jednym z najważniejszych ogniw w trzecioligowym zespole. Rozegrał komplet 17 spotkań w pełnym wymiarze czasowym, w których udało mu się zdobyć 5 bramek. Dało mu to wspólnie z Rafałem Maćkowskim status najskuteczniejszego zawodnika ŁKS-u Łomża.

Dobra gra pozwoliła mu na zmianę klubu już w zimowym oknie transferowym. Po Cezarego Demianiuka zgłosiła się wtedy szukająca wzmocnień formacji ofensywnej Olimpia Elbląg.
W takich słowach Cezary Demianiuk skomentował wówczas swój transfer do drugoligowca:

” – Cieszę się, że tu trafiłem. Mam bardzo dobre warunki do trenowania, a Elbląg to ładne miasto, choć nie miałem okazji go jeszcze zwiedzić… Jeżeli chodzi o Olimpię, to znałem się już wcześniej z Tomkami Personą i Lewandowskim z wcześniejszych gry w innych klubach, co też pomogło mi się wprowadzić do zespołu”.

Adam Nocoń ściągnął go z nadzieją, że pomoże mu w utrzymaniu drugiej ligi w Elblągu, co się koniec w końcu udało zrealizować „rzutem na taśmę”w ostatnich kolejkach ubiegłego sezonu.

Dla Cezarego Demianiuka obecny sezon jest drugim w barwach Olimpii Elbląg. Jest on ważnym elementem w układance trenera Noconia, stanowiąc kwartet ofensywny wraz z Damianem Szuprytowskim, Przemysławem Brychlikiem i Michałem Millerem. Jego dorobek w bieżącej kampanii w drugiej lidze to bramka i 4 asysty.

Występy przeciwko GieKSie

Cezary Demianiuk nie wspomina zbyt miło wcześniejszych konfrontacji z GKS-em Katowice. Tylko raz udało mu się z jego zespołem urwać punkty GieKSie i co ciekawe było to dopiero w ostatnim z tych spotkań. W rundzie jesiennej aktualnego sezonu wyszarpał razem z Olimpią Elbląg remis na Bukowej.

W przeszłości udawało mu się jednak dwa razy „ukąsić” w meczu z GieKSą. Na uwagę zasługuje zwłaszcza jego drugie trafienie, kiedy to ładnym strzałem zza pola karnego pokonał strzegącego naszej bramki Antonina Bucka.

.
Tak natomiast wyglądał jego pierwszy gol strzelony przeciwko GieKSie:

.
Oba gole zdobył w trakcie swojego najlepszego sezonu (2014/15) w barwach Pogoni Siedlce. Mam nadzieję, że w najbliższą sobotę Cezary Demianiuk nie przypomni sobie, jak się trafia do katowickiej bramki i wydłuży passę meczów bez zwycięstwa z nami do siedmiu meczów.

Historia mecz po meczu

2014/15
GKS Katowice – Pogoń Siedlce 3:2 – grał 73 minuty + bramka
Pogoń SIedlce – GKS Katowice 1:3 – grał 90 minut + bramka
2015/16
GKS Bełchatów – GKS Katowice 1:2 – grał 56 minut
GKS Katowice – GKS Bełchatów 1:0 – grał 71 minut
2016/17
GKS Katowice– Pogoń Siedlce 1:0 – grał 90 minut
2019/20
GKS Katowice – Olimpia Elbląg 1:1 – grał 90 minut

Bilans: 0 zwycięstw, 1 remis, 5 porażek.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga