Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Media o wynikach drużyn GieKSy w ubiegłym tygodniu: GieKSa to drużyna niepucharowa, SMS bez litości zlał GieKSę, Udany finisz GieKSy!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

Niestety, nie był to dobry tydzień dla zawodniczek i części zawodników GieKSy: piłkarki, w trzeciej kolejce ekstraligi kobiet przegrały z TME UKS SMS Łódź aż 0:5 (0:2). Piłkarze z kolei odpadli z rozgrywek Fortuna Puchar Polski, przegrywając po słabym meczu w swoim wykonaniu 0:1 (0:0) z Garbarnią Kraków. Prasówkę po tym meczu znajdziecie tutaj.

Siatkarze i hokeiści również rozgrywają mecze sparingowe w ramach przygotowań do rozgrywek w sezonie 2020/21. Siatkarze przegrali dwa mecze z trzech rozegranych w ubiegłym tygodniu: w środę z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 0:4, w piątek z Asseco Resovią Rzeszów 0:3. W sobotę siatkarze wygrali z Cuprum Lubin 3:2. Wszystkie mecze były rozgrywane na hali w Szopienicach, dwa ostatnie w ramach turnieju w którym oprócz Resovii, Cuprum uczestniczyła drużyna MKS-u Będzin.

Hokeiści rozegrali dwa test-mecze, we wtorek wygrali z Zagłębiem Sosnowiec 6:2, a w piątek 5:4 z drużyną Re-Plast Unia Oświęcim.

 

PIŁKA NOŻNA

sportdziennik.com – GieKSa to drużyna niepucharowa. Opinie i skrót meczu

Falstart! GieKSa w marnym stylu odpadła z Pucharu Polski, zasłużenie ulegając drużynie co prawda z tego samego poziomu rozgrywkowego, ale mającej nawet problem z obsadzeniem ławki rezerwowych.

[…] Z kim odpadała GieKSa?

2020 – Garbarnia Kraków (I runda)

2019 – Stal Stalowa Wola (II runda)

2018 – Jagiellonia Białystok (II runda)

2017 – Siarka Tarnobrzeg (I runda)

2016 – Radomiak (II runda)

2015 – Cracovia (III runda)

2014 – Chrobry Głogów (I runda)

2013 – Zawisza Bydgoszcz (III runda)

2012 – Fogo Luboń (I runda)

2011 – Puszcza Niepołomice (I runda)

2010 – Ruch Zdzieszowice (I runda)

2009 – Polonia Słubice (I runda)

2008 – Górnik Zabrze (II runda)

 

tylkokobiecyfutbol.pl – SMS bez litości zlał GieKSę. Hattrick Filipczak

W bardzo ciekawym spotkaniu SMS podejmował u siebie katowicką GieKSę. Dość niespodziewanie gospodynie zwyciężyły aż 5:0.

Od początku na stadionie imienia Kazimierza Górskiego widzieliśmy sporo bramkowych okazji z obu stron. Już w 11. minucie wynik otworzyła po akcji Klaudii Jedlińskiej Paulina Filipczak. GieKSa zmierzała do wyrównania. Chwilę później Klaudia Maciążka miała dogodną okazję, lecz piłkę wybiła Szperkowska. Potem dwie okazję miała już Dominika Gąsieniec, lecz gola nie zdobyła. W 31. minucie po centrze Jedlińskiej pięknym strzałem z główki ponownie Flipczak pokonała Klimek.

Tuz po zmianie stron podwyższyła Jedlińska po dośrodkowaniu Kurzawy. GieKSa próbowała zmienić stan spotkania, lecz całkowicie na próżno. To SMS dziś dzielił i rządził. W 62. minucie dzieła zniszczenia dopełniła Filipczak, ustrzelając hattricka. Wszystko jednak zamknęło się dwadzieścia minut później, kiedy to po rajdzie świetnej dzisiaj Filipczak katowicka defensywa wbiła sobie gola samobójczego na 5:0.

 

dzienniklodzki.pl – Wygrana 5:0! Trzecie zwycięstwo piłkarek TME UKS SMS Łódź

[…] Podopieczne trenera Marka Chojnackiego pokazały moc. Jeśli zespół pokonuje trzecią drużynę w tabeli w takim rozmiarze, to naprawdę marzenia o medalu nabierają realnych kształtów.

Popisowy mecz zaliczyła Paulina Filipczak, która strzeliła trzy gole, po ponadto po jej dośrodkowaniu rywalki pokonały swoją bramkarkę. Miała zatem Paulina udział w czterech z pięciu bramek tego meczu. Na uwagę zasługuje też postawa bocznych obrończyń. Klaudia Jedlińska zaliczyła dwie asysty przy pierwszych bramkach, sama strzeliła trzecią po dośrodkowaniu grającej na lewej obronie Darii Kurzawy. TME UKS SMS Łódź prezentuje futbol totalny. Atakuje i broni wszystkimi siłami.

 

SIATKÓWKA

polsatsport.pl – Grupa Azoty ZAKSA błyszczy przed rozpoczęciem sezonu! Wysokie sparingowe zwycięstwo nad GieKSą

Siatkarze Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonali 4:0 (17:25, 20:25, 23:25, 23:25) GKS Katowice w sparingu przygotowującym do sezonu PlusLigi. To drugie zwycięstwo podopiecznych Nikoli Grbicia nad katowiczanami.

[…] Już na początku spotkania rozgrywanego w Szopienicach kędzierzynianie uzyskali wysokie prowadzenie 6:1. Duża w tym zasługa mocnej zagrywki, która odrzuciła katowiczan od siatki utrudniając im rozgrywanie składnych akcji. Ekipa Grzegorza Słabego nie znalazła recepty na zatrzymanie przeciwnika i przegrała wysoko 17:25.

Druga partia była bardziej wyrównana. W pewnym momencie katowiczanie prowadzili nawet 7:5, lecz sytuację ponownie skomplikowało nie najlepsze przyjęcie. Po fragmencie gry punkt za punkt gospodarze mieli słabszy moment w ofensywie, co szybko wykorzystał zespół trenera Grbicia i ostatecznie wygrał 25:20.

Jedną z jaśniejszych postaci w szeregach GieKSy był Wiktor Musiał, który regularnie dostarczał swojemu zespołowi zdobyczy punktowych. Z pomocą całej drużyny udało mu się doprowadzić do emocjonującej końcówki. Obronione trzy piłki setowe zmusiły szkoleniowca ZAKSY do wzięcia czasu. W odpowiednim momencie sprawę w swoje ręce wziął Łukasz Kaczmarek i przypieczętował zwycięstwo kędzierzynian 25:23.

W dodatkowej czwartej odsłonie na boisku po stronie gospodarzy pojawił się Jakub Szymański i wniósł dużo świeżości do gry swojej drużyny. Nie wystarczyło to jednak, by przechylić szalę zwycięstwa na stronę GieKSy.

GKS Katowice – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:4 (17:25, 20:25, 23:25, 23:25)

 

siatka.org – Zwycięstwa Resovii i Cuprum Lubin na turnieju w Katowicach

Cztery drużyny PlusLigi spotkały się na turnieju w Katowicach. W pierwszym dniu zawodów Asseco Resovia Rzeszów pewnie wygrała 3:0 z GKS-em Katowice, a Cuprum Lubin okazało się lepsze od MKS-u Będzin, wygrywając 3:1.

[…] W meczu z Resovią pokazał się nieco inny skład katowiczan niż w starciu z klubem z Kędzierzyna-Koźla. Na libero pojawił się Dawid Ogórek, ponadto podstawę przyjęcia stanowili tym razem Kamil Kwasowski i Sławimor Stolc. W pierwszym secie na minimalnym prowadzeniu utrzymywała się ekipia gości (8:11), korzystająca z dobrych reakcji w obronie i skutecznego bloku oraz zagrywki. Dzięki coraz lepszemu zrozumieniu rozgrywającego ze skrzydłowymi GKS był w stanie prowadzić dobrą walkę z faworytami, ale niedokładności sprawiły, że pogoń punktowa została przerwana (14:18). Mimo dobrych zagrań Kwasowskiego GieKSA musiała uznać wyższość lepiej grającej blokiem Asseco Resovii.

Katowiczanie starali się zneutralizować zagrożenie ze strony Nicolasa Szerszenia i jego zagrywek. Błędy w przyjęciu naszego zespołu sprawiły, że goście z Podkarpacia szybko wypracowali przewagę kilku punktów (7:10), którą trudno było zniwelować. GKS robił, co mógł, by wybronić każdą piłkę, o czym przekonały się choćby krzesła ławki rezerwowej GieKSy, przewrócone po jednej z interwencji. Jednak po raz kolejny siatkarska jakośc rywala była wyższa, co odzwierciedlał wynik 14:25 i ostatnia akcja seta, w które Klemen Cebulj wcisnął piłkę miedzy blok i siatkę.

Doszło do ważnych zmian w składzie GKS-u. Na parkiecie pojawił się Jan Firlej, a także wracają do grania po urazie pleców Jakub Jarosz. Ciężar gry wziął na siebie aktywny tego dnia Kamil Kwasowski (3:4), ponadto wyraźnie wspomógł go w ofensywie Jakub Szymański. Mimo to dokładniejsza przy siatce Resovia utrzymywała prowadzenie aż do zagrywek Jana Firleja i punktowych bloków Emanuela Kohuta (13:12). Korzystna seria dała nadzieję na odmianę niekorzystanego wyniku i wyraźnie uspokoiła grę siatkarzy Grzegorza Słabego. Zryw przeciwnikó sprawił, że na tablicy pojawił się wynik 19:19 i trener GKS-u musiał korzystać z przerwy. Ostatnie akcje seta to prawdziwy pokaz dobrej siatkówki ze stron obu drużyn, a koniec końców lepsza o dwie udane kontry okazali się siatkarze Albertu Giulianego.

GKS Katowice – Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (17:25, 14:25, 23:25)

 

Zwycięstwa GKS-u i Asseco Resovii w hali w Szopienicach

W sobotę podczas turnieju rozgrywanego w katowickiej hali w Szopienicach zwycięstwa odniosły zespoły Asseco Resovii i GKS-u Katowice. Podopieczni Grzegorza Słabego po tie-breaku pokonali Cuprum Lubin, zaś Asseco Resovia Rzeszów okazała się lepsza od MKS-u Będzin po czterosetowym meczu. Rzeszowianie zakończyli turniej z dwoma zwycięstwami, po jednym meczu wygrali GKS i Cuprum, zaś MKS Będzin zanotował dwie porażki.

[…] GKS był bardzo zmotywowany do zakończenia turnieju w OS Szopienice zwycięstwem i zatarcia złego wrażenia po meczu z Asseco Resovią Rzeszów. Z racji urazu pleców Dustina Wattena na pozycji libero zastąpił go w tym spotkaniu Adrian Buchowski. Goście z Lubina co prawda zaczęli mecz od prowadzenia, ale rozpędzona GieKSa raz po raz broniła i punktowała na różne sposoby, co dało jej zasłużoną przewagę czterech punktów na zagrywce Jana Firleja (12:8). Drużyna Marcelo Fronckowiaka zaczęła dobrze odpowiadać przez środek siatki, co zmusiło trenera Grzegorza Słabego do skorzystania z przerwy przy wyniku 18:16 dla katowiczan. Wystarczyło wzmocnienie zagrywki do tego, by spokojnie doprowadzić seta do udanego końca (25:18).

Inaczej wyglądał przebieg drugiej partii, w której gracze Cuprum zdołali wykorzystać swoje atuty i najpierw objęli prowadzenie 4:1, by następnie utrzymywać przewagę. GKS nieustannie napierał na rywala, a wyjątkową aktywnością wykazywał się Jakub Szymański oraz środkowi GieKSy. Do tego nasi siatkarze utrzymywali niezłą formę w polu zagrywki (10:12). Błędy w ataku sprawiły, że dogonienie Cuprum stawało się coraz trudniejsze. Ostatecznie gracze gości wygrali 25:19, korzystając ze słabszej ofensywy naszego zespołu i tym samym wyrównali stan meczu. Do nich należał także start trzeciego seta (2:7), głównie za sprawą bardzo dobrej zagrywki. Punkty Oliveiry i Ferensa pozwalały rywalom na kontrolowanie partii, a katowiczanie robili wszystko, co mogli, by znaleźć moment koniecznego przełamania. Niestety to się nie udało i choć GieKSa nieco podgoniła wynik dzięki serwisowi, lubinianie wyszli na prowadzenie w całym spotkaniu (18:25).

Mimo problemów w asekuracji GKS szukał punktu zaczepienia i starał się wykorzystać każdą dogodną okazję do przełamania. Nadzieję w serca wlał efektowny blok Miłosza Zniszczoła (6:7). Podniesienie skuteczności w kontrze dało efekt w postaci wyniku oscylującego wokół remisu (12:12) i znacznego uspokojenia poczynań. Drużyna trenera Słabego wiedziała, kiedy należało odpalić największe działa: finisz seta był jej popisem (25:20) i dzięki temu mogliśmy rozgrywać pierwszego tie-breaka w okresie przygotowawczym. W nim po zagrywkach Jakuba Jarosza zaczęliśmy dużo lepiej niż we wcześniejszych partiach (6:3), dlatego gracze Cuprum postarali się o jeszcze jeden zryw, niwelowany przez błędy na zagrywce. Po bloku na Jaroszu dystans punktowy zmalał do dwóch oczek (12:10) i konieczny był czas. Ostatecznie GKS triumfował w całym meczu po nieudanym serwisie Ferensa.

GKS Katowice – Cuprum Lubin 3:2 (25:18, 19:25, 18:25, 25:20, 15:11)

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – Drugi sparing, drugie zwycięstwo

W swoim drugim meczu sparingowym GKS Katowice pokonał Zagłębie Sosnowiec 6:2. Spotkanie rozegrano systemem dwa razy po 30 minut.

Mecz jeszcze dobrze się nie rozpoczął, a już dwuminutowe wykluczenie zarobił Bartosz Fraszko. Wychowanek Sokołów Toruń po powrocie z ławki kar solidnie zabrał się do gry, imponował dynamiką i dobrym przeglądem pola.

24-letni napastnik najpierw zaliczył asystę przy trafieniu Mikołaja Łopuskiego (precyzyjny strzał w długi róg), a później uderzył z nadgarstka, ale krążek zatrzymał się na słupku. W 10. minucie, podczas wykluczenia Jānisa Andersonsa, Fraszko wyprowadził kontrę i dograł do Patryka Krężołka, jednak ten nie zdołał zaskoczyć Michała Czernika. Golkiper Zagłębia popisał się świetną interwencją, bo na szpagacie efektownie odbił krążek.

W 17. minucie Bartosz Fraszko dopiął swego i wpisał się na listę strzelców, dobijając gumę z najbliższej odległości.

Sosnowiczanie najgroźniejsze akcje tworzyli sobie wówczas, gdy grali w przewadze. W bramce GieKSy nieźle prezentował się Maciej Miarka.

W 26. minucie podopieczni Piotra Sarnika podwyższyli prowadzenie na 3:0. Mika Franssila uderzył spod linii niebieskiej, a zasłonięty Michał Czernik nie zdążył w porę zareagować.

O ile w pierwszej odsłonie szkoleniowiec katowiczan korzystał wyłącznie z usług dwóch pierwszych piątek, to w drugiej grali głównie zawodnicy trzeciej i czwartej formacji.

– Chciałem, aby zawodnicy mieli mniej czasu na odpoczynek i aby intensywność tego meczu była większa – wyjaśnił trener Sarnik.

Drużyna Grzegorza Klicha w 38. minucie znalazła w końcu sposób na Macieja Miarkę. Michał Domogała uderzył spod linii niebieskiej, a Tomasz Kulas sprytnie zmienił lot krążka. Chwilę później kontaktowego gola zdobył Tomasz Kozłowski i wydawało się, że nie są jeszcze na straconej pozycji.

Tymczasem katowiczanie skutecznie ostudzili zapał sosnowiczan. Sposób na Michała Czernika znaleźli kolejno Maciej Kruczek i Mateusz Adamus. Z kolei na dwie minuty przed końcową syreną wynik spotkania na 6:2 ustalił Szymon Mularczyk, wykorzystując przy tym grę w podwójnej przewadze.

GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec 6:2 (3:0, 3:2)

 

sportdziennik.com – Udany finisz GieKSy!

To było ciekawe spotkanie jak na tę fazę przygotowań do sezonu ligowego – taką zgodną opinię prezentowali bezpośredni obserwatorzy potyczki GKS-u Katowice z Re-Plastem Unią Oświęcim.

Sporo składnych akcji, strzałów oraz udanych interwencji bramkarskich z jednej i drugiej strony. Na „Jantorze” ostatecznie hokeiści GKS-u Katowice, którzy odnieśli już drugie zwycięstwo w meczach kontrolnych. W inauguracyjnym wygrali z GKS-em Tychy 2:1. Natomiast ekipa zaliczyła pierwszą porażkę w 3. sparingu.

Eliezer Szerbatow, 29-letni napastnik posiadający podwójne obywatelstwo Izraela i Rosji, w okresie letnim związał się z oświęcimskim klubem. I już po pierwszych sprawdzianach można spokojnie stwierdzić, że ten transfer może niedalekiej przyszłości przynieść wiele korzyści. Szerbatow w meczu z Katowicami zdobył 2 gole oraz asystę i miał jeszcze kilka silnych uderzeń, ale Juraj Simboch nie dał się zaskoczyć. Tylko pierwszy gol obciąża konto słowackiego bramkarza, bo mógł nieco lepiej zareagować. Potem w kilku sytuacjach udanymi interwencjami w pełni się zrehabilitował.

Goście po 40 min. zasłużenie prowadzili 3:2, bo byli zespołem nieco lepszym. Jednak ostatnia odsłona w wykonaniu „GieKSy” była już udana. Bartosz Fraszko doprowadził do remisu, ale Daniłł Oriechin znów wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie. Jednak końcowe fragmenty należały już do gospodarzy.

Jesse Rohtla ponownie doprowadził do remisu, zaś zwycięskiego gola zdobył Dariusz Wanat, wykorzystując obecność Przygodzkiego w boksie kar. Wanat, wychowanek Unii, miał za sobą udany miniony, niedokończony sezon w swoim macierzystym klubie. Jednak latem postanowił się przenieść do Katowic. Wanat nie tylko zdobył bramkę, ale również asystował przy dwóch trafieniach Filipa Stoklasy. Za tydzień jest planowany rewanż, ale na lodowisku w Oświęcimiu.

GKS Katowice – Re-Plast Unia Oświęcim 5:4 (1:2, 1:1, 3:1)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Arka Gdynia kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Fani Arki Gdynia są weteranami polskich trybun. Mogą pochwalić się zorganizowanym ruchem kibicowskim już w połowie lat 70. Kiedy w wielu polskich miastach nie istniał nawet zalążek kibicowania, to Arkowcy na początku lat 80. ściągali kibiców do Gdyni na Zjazd Klubów Kibica. Na początku lat 80. słynna „Górka” dopingowała już swoich zawodników. Wejście na legendarną trybunę było od strony lasu, w tyle Bałtyk – klimat nie do powtórzenia w dzisiejszych czasach. Później Arka przeniosła się w miejsce, w którym swój stadion miał Bałtyk Gdynia. Natomiast na Górce co roku spotykają się pokolenia fanów MZKS-u. 

Liczba zgód Arki jest ogromna. Ich najstarsza przyjaźń, która przetrwała do dziś, to Polonia Bytom (1974 rok). Inne bardzo stare zgody Arkowców to Zaglębie Lubin (1983), Cracovia (1988) czy Gwardia Koszalin (1989). W 1996 roku związali się sztamą z Lechem Poznań, co równolegle utworzyło tzw. Wielką Triadę. Najmłodsza przyjaźń to KSZO Ostrowiec Świętokrzyski (2004), choć z perspektywy czasu to już stara zgoda – ma przecież 21 lat. Arkowcy mają pod sobą również fan cluby, które działają prężnie pod skrzydłami Arki. Są to Gryf Wejherowo, Kaszubia Kościerzyna i Orkan Rumia.

W przypadku kibiców Gryfa warto na chwilę się zatrzymać. Jeszcze w 2004 roku dla naszego magazynu „Bukowa”, zaprezentowali się jako… kibice GieKSy. Obecnie działają już na innej płaszczyźnie, tworząc „sportowy” skład, dzięki któremu dorobili się zgody z Gwardi. Mimo tego, że Gwardia jest sztamą Arki, to wciąż są postrzegani jako fan club, ale czasy się zmieniają i coraz częsciej mówi się po prostu „rodzina”.

W pewnym okresie Arka posiadała tak wiele zgód równolegle, że powstała flaga „Arka Przymierza”, ale nie wszystkie relacje przetrwały próbę czasu. W przypadku Górnika Wałbrzych czy Polonii Warszawa to były również bardzo stare przyjaźnie.

Mieli również epizod jednej zagranicznej zgody, jakim było związanie się ze słynnym Olimpique Marsylia, co na tamte czasy (choć zapewne i w obecnych) było czymś głośnym.

Arka, oprócz wczesnego zapoczątkowania swojego kibicowskiego rzemiosła na trybunach, była również od samego początku organizatorem Zjazdów Klubu Kibica. Dbano na nich o swoich gości, a spotkanie nie kończyło się na wymianie pamiątek klubowych. Fani Arki zabierali przyjezdnych nad Morze Bałtyckie, pokazywali marynarkę wojenną czy udawali się pod pomnik Westerplatte.

Na początku 1995 roku Arka była inicjatorem turnieju kibiców, na którym utworzony został pakt na reprezentację. Ustalono wtedy:

„1. Na meczach reprezentacji następuje rozejm pomiędzy zwaśnionymi kibicami poszczególnych klubów. Dotyczy to zarówno spotkań wyjazdowych, jak i rozgrywanych w kraju.
2. Ustalenie to dotyczy również tras dojazdowych.
3. Na spotkaniach wyjazdowych z uwagi na ograniczoną ilość miejsca, fajni jednego klubu będą mieli prawo do wywieszania tylko jednej flagi.
4. Zaprzestaje się niszczenia pozostających na parkingach pojazdów fanów innych drużyn.
5. Kibice klubów, które nie zechcą zastosować się do powyższych ustaleń będą traktowani „po staremu” przez wszystkie umawiające się strony aż do chwili przyjęcia tych zasad.
6. Zebrani i uchwalający powyższe ustalenia zdają sobie sprawę, że podczas spotkań wyjazdowych reprezentacji ze ścisłym przestrzeganiem ustalonych reguł nie będzie kłopotów, choćby dlatego, że umawiający stanowią znaczny procent polskiej publiczności na trybunach. Z pewnością ustalenia te spotkają się z oporem w czasie rozgrywania meczów na terenie kraju, lecz będą one konsekwentnie wdrażane w życie.
7. Konflikt pomiędzy fanatykami Pogoni Szczecin i Cracovii zostanie uregulowany przez obie zainteresowane grupy bez wtrącania się szalikowców innych zespołów.
8. Wszystkie powyższe ustalenia dotyczą spotkań reprezentacji narodowej. W spotkaniach drużyn ligowych zachowanie kibiców nie ulegnie zmianie.”

Pakt nie przetrwał próby czasu, bo dojeżdżanie na kadrze cały czas trwało i co chwilę pojawiały się wzajemne zarzuty. Na meczach kadry działo się naprawdę wiele i Arka, zanim jeszcze przystąpiła do paktu i Wielkiej Triady, naprawdę tam namieszała, czym zyskała uznanie w całej Polsce. Ich fenomen polegał na tym, że jechali na mecz reprezentacji do Chorzowa lub Zabrza, i mimo odległości potrafili się znakomicie pokazać i zlać wiele ekip. Na meczu z Rumunią pojechało 300 osób do bicia, a ich flaga „Ultras Arka” wisiała obok naszej barwówki. Nie inaczej było na wyjazdach kadry. Później Polska rozgrywała mecze na stadionie Legii Warszawa i tam również wyjaśniano swoje waśnie, mając mocno na pieńku z Legią i Zagłębiem Sosnowic. Arka miała ten „problem”, że grając na poziomie obecnej drugiej ligi (trzecim poziom rozgrywkowy), nie miała za wiele możliwości do spotkań z ekipami z wyższych lig. Mecze reprezentacji stały się dla nich miejscem, gdzie mogli wyjaśniać swoje sprawy ze znienawidzonymi ekipami, między innymi Legią czy Śląskiem Wrocław.

W 1997 roku Polska grała w Ostravie. Na ten mecz wiele ekip ostrzyło sobie i coraz więcej z nich chciało trafić legendarną Arkę. Wyjątkowo ciśnienie miało na nich Zagłębie Sosnowiec, które stoczyło tam starcie z Arką&Lechem oraz nami. O nas było wyjątkowo głośno tego dnia. Nie było wówczas Internetu i szybkiego rozpowszechniania wieści, jakie mamy obecnie. Pod koniec 1996 roku powstała pierwsza międzynarodowa zgoda – GieKSy i Banika. W marcu na meczu Czechy – Polska ekipa GieKSy, która przyjechała w 80 głów, zasiadła wspólnie z Banikiem na jednym sektorze wywieszając flagę „GKS Katowice”. Dzięki temu pozostałe ekipy z naszego kraju dowiedziały się o nowej sztamie.

Co do naszej styczności z kibicami Arki, to była ona bardzo słaba. W połowie lat 80. przez zgodę z Górnikiem Zabrze, mieliśmy chwilową sztamę z Arkowcami, ale była to bardzo krótka relacja. Arka z Górnikiem do połowy lat 90. miała bardzo dobre relacje – w młynie MZKS-u przewijały się szale Górnika, a znana flaga „Hooligans From Arka” wisiała na Roosevelta. Na początku lat 90., kiedy Arkowcy przyjeżdżali do Tychów, Rydułtowy czy Wodzisławia Śląskiego, to właśnie KSG dawało wsparcie Arce. Wszystko zakończył miraż „Śląskiej siły”, czyli utworzenie zgody Górnika z Ruchem Chorzów na mecz kadry. Arka ostro na nim dymiła, co w Bytomiu przyjęto z ogromnym entuzjazmem.

Z Arką graliśmy wiele spotkań ze sobą w latach 70., ale świadomie (mimo przecinania się na meczach kadry w latach 90.), trafiliśmy ich w Pucharze Polski jesienią 1995 roku. Na 1/16 rozgrywek wyruszyło 8 fanatyków GieKSy, ale zostali rozkminieni i obici. Arka doceniła jednak ich poświęcenie i dała możliwość obejrzenia meczu. Gospodarze niespodziewanie wyeliminowali GKS i w następnej rundzie zagrali właśnie z Górnikiem Zabrze, na którym definitywnie zakończyła się zgoda MZKS i KSG.

Po 8 latach ponownie zagraliśmy z Arkowcami i znowu w Pucharze Polski. Jednak wtedy jechaliśmy już jako inna ekipa, która zaczynała budować swoją pozycję na Górnym Śląsku, słynąca z zaliczenia wszystkich wyjazdów. Przez renomę, jaką wówczas miała Arka, ciśnienie na wyjazd było potężne. We wrześniu 2003 roku do Gdyni pojechało 361 głów, co na środę było fenomenalnym wynikiem. Mało tego i dla porównania – w całym sezonie 2003/2004 naszym najlepszym wyjazdem był… Górnik Zabrze w 270 głów. To tylko pokazuje jaką rangę miał wyjazd Gdyni i to mimo meczu w środku tygodnia. Było o nas głośno na tym wyjeździe i to nie tylko przez liczbę. Wszystko za sprawą sytuacji po meczu rozgrywanym kilka dni wcześniej w Łęcznej, na którym nie mogliśmy się pojawić przez remont sektora gości. Piłkarze po laniu 1:4 zastali na parkingu klubowym komitet powitalny chuliganów. Wypłacono kilka strzałów, a TVN zrobił z tego ogólnopolską aferę. Ich dziennikarze dotarli do Gdyni, prosząc o wypowiedź do kamery, ale zostali z niczym. GKS wygrał 1:0 i awansował dalej.

W sezonie 2007/2008 spotkaliśmy się w pierwszej lidze. Wyjazd mimo środy cieszył się u nas sporym zainteresowaniem i do Trójmiasta wybrało się 334 fanatyków, w tym 13 Banik Ostrava. Rekordu sprzed 4 lat nie udało się pobić, ale Arkowcy chwalili nas za liczbę (to była środa), jak i całą prezentację. Piłkarze przegrali 2:3.

Wiosną 2008 graliśmy u siebie. W marcu niestety, podczas powrotu ze Stalowej Woli, miały miejsce w wydarzenia znane później jako „Mydlniki”. To właśnie na krakowskiej stacji kolejowej zostaliśmy skatowani przez policję, a kilkadziesiąt osób zostało aresztowanych na kilka miesięcy. Na wielu stadionach wisiały wtedy transparenty „Stop policyjnej prowokacji”. Nie inaczej było w sektorze gości, a kibice Arki zrobili zrzutkę we własnym gronie i przekazali nam pieniądze na pomoc prawną. Tego dnia zawitali w rekordowe 1000 głów, w tym 340 Polonia Bytom, co do dzisiaj jest ich najlepszą liczbą wyjazdową w Katowicach. Po meczu zgody się rozdzieliły  – Arka pomaszerowała na Stadion Śląski wspierać Lecha Poznań, który grał z Ruchem (wówczas też wynajmowali ten stadion). Piłkarze wygrali 3:2.

Kolejne nasze spotkanie to sezon 2011/2012. Te mecze odbyły się jedynie na murawie. Na Bukowej graliśmy w październiku 2011 roku, ale przez wyłączoną Trybunę Północną nie mogliśmy przyjmować kibiców gości i spotkania na Bukowej zaczynały tracić na wartości. Arki zabrakło, a na murawie dostaliśmy nudne 0:0.

W maju 2012 roku graliśmy w Gdyni, ale mecz nie miał charakteru święta na trybunach. Arka od dłuższego czasu walczyła z zarządem o dobro klubu (podobny scenariusz co my z Markiem Szczerbowskim), więc cały zorganizowany ruch kibicowski na Arce zawiesił działalność. GieKSiarze uszanowali sytuację Arki i nie pojechali do Trójmiasta. Na murawie było 1:1.

W październiku 2012 roku graliśmy ponownie w Gdyni. Początkowo mieliśmy informację, że sektor gości będzie zamknięty (Arka zakończyła bojkot, wróciła na trybuny), ale chwilę przed meczem okazało się, że zostaniemy wpuszczeni. Przełożyło się to na naszą liczbę – do Gdyni pojechało 140 fanatyków GieKSy, w tym 33 Górnik Zabrze i 3 JKS Jarosław. GieKSa niespodziewanie wygrała 2:1.

W maju 2013 roku ponownie zabrakło fanów Arki. Tym razem mieli zakaz wyjazdowy, a 3 przedstawicieli zasiadło gościnnie na naszych sektorach. Ultras GieKSa świętowała 10-lecie działalności i zaprezentowała oprawę: „Wszyscy jedziemy na wózku wspólnym, reprezentujemy GieKSę to powód do dumy”, z użyciem flag z nazwami dzielnic i fan clubów. GieKSa niestety przegrała 1:2.

Jesienią 2013 roku ponownie podejmowaliśmy Arkę. Goście mogli wreszcie przyjechać do Katowic. Środowy termin sprawił, że na stadionie pojawiło się tylko 2200 widzów. W tej liczbie było 220 kibiców gości, z czego 150 stanowiła Polonia Bytom. GKS wygrał 2:0.

Wiosną 2014 graliśmy z Arką na wyjeździe. Sobotni termin sprawił, że pobiliśmy nasz rekord wyjazdowy do Gdyni – pojawiliśmy się liczbie 425 osób, w tym 44 fanów Górnika Zabrze. Arkowcy świętowali tego dnia 40-lecie zgody z Polonią. Piłkarze gospodarzy zlali naszych 3:0.

W listopadzie 2014 roku graliśmy ponownie w Gdyni, ale po awanturze z GKS-em Tychy PZPN przywalił nam półroczny zakaz wyjazdowy, więc zabrakło nas nad Bałtykiem. Arka wygrała 2:1.

Z Arką kończyliśmy sezon 2014/2015, Na mecz przyszło 1900 fanatyków, z czego 100 Arkowców. Po problemach z ochroną, która nie pozwoliła wnieść płótna Pasów „Jude Gang” doszło kłótni i goście opuścili przedwcześnie stadion. Na murawie nudne 0:0.

Chwilę po rozpoczęciu ligi w sezonie 2015/2016 graliśmy w sierpniu w Gdyni, ale wciąż wiszący na nas zakaz wyjazdowy sprawił, że zabrakło tam kibiców GieKSy. GKS przegrała 0:1.

W marcu 2016 roku na inaugurację rundy wiosennej zmierzyliśmy z Arką. Do tego po blisko pół roku mogliśmy wrócić na Blaszok (awantura z Zagłębiem Sosnowiec), więc głód dopingu był ogromny. Ultras GieKSa stworzyła ogromną sektorówkę „GieKSiarze – Zawsze Wierni”, która była nawiązaniem do repliki flagi, mającej swój debiut na tym meczu. Arkowcy przyjechali w komplecie, wykorzystując pulę 409 biletów. W tej liczbie tradycyjnie znalazła się Polonia Bytom, tym razem w 100 osób. Arka wygrała pewnie 2:0 i ostatecznie zameldowała się w Ekstraklasie.

Nasza późniejsza rozłąka była dłuższa. Arka pograła w Ekstraklasie i spadła do pierwszej ligi, ale w tym czasie po nieudolnych podejściach i nadziejach, że w końcu się uda, spadliśmy do drugiej Ligi na dwa sezony. W 2021 roku, czyli po 7 latach, Arka znowu mogła zawitać do Katowic. Goście w tamtym okresie wpadli w spory kryzys wyjazdowy, ale mimo meczu w czwartek o 18:00 nikt nie pomyślałby, że ich zabraknie. Przyjęliśmy to ze sporym szokiem i postanowiliśmy wbić szpilkę nieobecnym, wywieszając transparent: „Mieliście być tutaj wy, a są tylko świnki trzy.”, a towarzyszyły temu powiewające trzy świnki Peppa. Arka pokonała nas 4:2, ale wyjazdowe „zero” będzie im wypominane przy każdej okazji. W trakcie tego meczu pojawił się transparent w kierunku zarządu, a relacje między kibicami a klubem zaczynały się psuć.

W marcu 2022 roku mogliśmy po 8 latach pojechać do Gdyni, choć wszystko stało pod znakiem zapytania. Był to czas covidowych obostrzeń. Na szczęście wszystko się udało i pojechaliśmy w 361 osób, w tym 10 Górnik Zabrze. Gospodarze w 89. minucie strzelili bramkę na 2:1, ale… w 97. minucie Arkadiusz Jędrych doprowadził do wyrównania.

W sezonie 2022/2023 wiele się u nas wydarzyło. Podjęliśmy decyzję o bojkocie (Szczerbowski ciągnął klub na dno) i na meczach domowych pojawialiśmy się jedynie pod stadionem. Arka przyjechała wspierać swoich zawodników – pojawili się w 470 osób, w tym 300 Polonia Bytom. Goście wygrali 1:0.

W kwietniu 2023 roku graliśmy w Gdyni. Początkowo dostaliśmy 300 biletów, ale dzięki uprzejmości kibiców Arki mogliśmy pojawić się w 621 osób, w tym 40 Górnik Zabrze, 12 Banik Ostrava i 4 JKS Jarosław, co było naszą najlepszą liczbą w historii wizyt w Trójmieście. Gospodarze uczcili 20. rocznicę śmierci śp. Mariego, który zginął w awanturze na Grabiszyńskiej. Na murawie 2:2.

W sezonie 2023/2024 wydarzło się coś niezwykłego. Podejmowaliśmy Arkę w grudniu, a goście mimo liderowania w tabeli i sobotniego terminu, zawitali tylko w… 8 osób. GKS, w akrtycznych warunkach, zremisował 1:1, a Dawid Kudła wybronił rzut karny. Osatecznie ten 1 punkt miał ogromny wpływ na mecz w Gdyni…

Ostatnia kolejka sezonu i wiedzieliśmy, że w najgorszej opcji czekają nas baraże. Do Gdyni pojechaliśmy w 724 osoby, w tym 9 Górnik Zabrze i 19 ROW Rybnik. GieKSa po golu Adriana Błąda wygrała 1:0 i po 19 latach wróciła do upragnionej Ekstraklasy.

Arka Gdynia po 5 latach wróciła do Ekstraklasy i pierwszy raz od 1980 roku zagramy ze sobą mecz ligowy na najwyższym ligowym poziomie.

Wracając na koniec do fanów Arki, nie można zapomnieć o ich ikonie ruchu kibicowskiego – Zbyszku Rybaku. Rybak to Arka, Arka to Rybak. Legenda nie tylko kibiców Arki, ale całej polskiej sceny kibicowskiej. Budził strach i szacunek, a jego występ w słynnym filmie „Pod napięciem” jest już nieśmiertelny i znany każdemu kibicowi bez względu na wiek. Miał ogromny wpływ na utworzenie sekcji rugby, która nie dość, że zbudowała mistrzowską ekipę w tej dyscyplinie, to dorobiła się również stadionu, na którym reprezentacja Polski rozgrywa mecze w rugby. Polecam dokument „To My, rugbiści”, w którym można wczuć się w klimat tej zajawki. Jego kibicowski dorobek oraz sportową pasję do rugby można również poznać w książce „Zbigniew Rybak Syn Józefa”, którą wydał w 2022 roku. Wspomniał w niej także o GieKSie:

”Jakiś czas temu miałem też fajne spotkanie z kilkoma chuliganami GKS-u Katowice. W zasadzie byli to znajomi mojego dobrego kumpla, z którym pojawili się u mnie na sali treningowej. W trakcie treningu łatwo można poznać, z kim ma się do czynienia. Wystarczy zobaczyć, jak ktoś się zachowuje. W tym wypadku z chłopakami nie było żadnych problemów. Kultura i szacunek.”

Niestety ledwo po premierze książki, w dniu 21 grudnia 2022 roku, 49-letnia kibicowska Legenda odeszła do Valhalli. Dla mnie była to ogromna strata, a dedykacja od ikony trybun w książce jest jedną z moich najcenniejszych pamiątek w kibicowskich zbiorach. Zbyszek Rybak – szacunek na zawsze!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga