Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Wielosekcyjny przegląd doniesień mass mediów: Niespodzianka na koniec rundy. GieKSa wyszarpała remis w Sosnowcu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

W minionym tygodniu udało się rozegrać wszystkie zaplanowane spotkania z udziałem drużyn GieKSy. W Święto Niepodległości żeńska drużyna piłkarska rozegrała zaległy (na wyjeździe) mecz z liderem rozgrywek Czarnymi Sosnowiec 1:1 (0:1) Piłkarkom został jeszcze do rozegrania, w najbliższą środę (18 listopada) w ramach 1/16 Pucharu Polski z… rezerwami Czarnych Sosnowiec. Piłkarze pokonali w dobrym stylu KKS 1925 Kalisz 4:1 (1:1). Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ.

Siatkarze grali w Radomiu, w meczu 13. kolejki rozgrywek z Cerrad ENEA Czarnymi i wygrali 3:0. W rozpoczynającym się tygodniu drużyna planuje rozegrać dwa spotkania. W środę zaplanowano spotkanie z Cuprum Lubin (mecz zaległy z 5. kolejki), a w sobotę z Ślepsk Malow Suwałki, w ramach 14. rundy (bieżąca) spotkań . Oba spotkania odbędą się w Katowicach. Obecnie siatkarze, po siedmiu rozegranych meczach zajmują siódme miejsce z dwunastoma punktami. Hokeiści również zagrali w meczach które były zaplanowane na ubiegły tydzień: we wtorek wygrali z Tauron Podhalem Nowy Targ 2:0, w piątek z Ciarko STS-em Sanok 5:0. Niestety, we wczorajszym wyjazdowym meczu GieKSa przegrała z Podhalem 2:4.

 

PIŁKA NOŻNA

tylkokobiecyfutbol.pl – Niespodzianka na koniec rundy. GieKSa wyszarpała remis w Sosnowcu

W zaległym spotkaniu 10. kolejki rozegranym w Narodowe Święto Niepodległości Czarni Sosnowiec zremisowały 1:1 z katowicką GieKSą. Są to pierwsze stracone punkty przez lidera w tym sezonie.

Od początku oglądaliśmy zacięte spotkanie i mecz walki. Obrona przyjezdnych skrupulatnie rozbijała ataki Czarnych, przy dobrej grze Weroniki Kliemek w bramce. Nie udało się raz. W 39. minucie Dżesika Jaszek otworzyła wynik spotkania wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Wiele wskazywało, że takim wynikiem mecz się zakończy.

W końcówce meczu GieKSa złapała wiatr w żagle. Szczęścia próbowały Stanović i Kozak, lecz się nie udawało. Wszystko rozstrzygnęło się w 87. minucie, kiedy to po podaniu Nadii Stanović Zofia Buszewska zdobyła gola na 1:1.

 

dziennikzachodni.pl – Czarni Sosnowiec – GKS Katowice 1:1. Kobiet nie można wkurzać?

Mecz Czarnych Sosnowiec z GKS Katowice budził duże emocje poza boiskowe. Na murawie tez walka trwała od początku do końca, a GieKSiarki sprawiły dużą niespodziankę remisując 1:1. To pierwsza strata punktów w tym sezonie zespołu gospodarzy.

– Ostatnio w Polsce popularne jest hasło, że kobiet nie wolno wkurzać, a moje dziewczyny są wkurzone, że ten mecz został przełożony i musimy grać w narodowe święto – stwierdził trener Czarnych Sosnowiec Sebastian Stemplewski przed meczem z GKS Katowice.

Sprawa przełożenia spotkania budziła duże emocje w obu zespołach. Sosnowiczanki oskarżały katowiczanki o celowe działania związane z problemami kadrowymi, GKS bronił się podkreślając, że kwarantanna była wynikiem zakażenia jednej z piłkarek. Czarni z kolei podkreślali, że informacja do centrali sanitarnej poszła dopiero wtedy, gdy PZPN odrzucił wniosek o zmianę terminu spotkania.

Pierwotnie mecz miał się odbyć na Stadionie Ludowym, ostatecznie środowe starcie odbyło się na obiekcie Czarnych. GKS skoncentrowany na defensywie długo skutecznie się bronił przed naporem faworytek. W pierwszej połowie stracił jednak jednego gola, a sosnowiczanki po jego zdobyciu sprawiały wrażenie przekonanych o zwycięstwie.

Takie podejście źle się skończyło. Pomimo wyraźnej przewagi po przerwie Czarne nie podwyższyły wyniku, za to GKS po świetnej akcji doprowadził do remisu. W końcówce piłka trafiła jeszcze w słupek katowiczanek i końcowy gwizdek arbiter zawodniczki gości przyjęły z dużą radością.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – GKS Katowice z pewnym zwycięstwem w Radomiu

Trzysetowe spotkanie rozegrano w Radomiu, gdzie siatkarze Cerradu Enea Czarni podejmowali GKS Katowice. Przyjezdni nie dali rywalom większych szans, a w dwóch pierwszych partiach wygrywali bardzo pewnie.

Trzy pierwsze punkty padły łupem katowiczan. Duża w tym zasługa Adriana Buchowskiego, który był bardzo aktywny w początkowym fragmencie meczu.

[…] Zawodnicy Grzegorza Słabego wyraźnie zdominowali swoich rywali w każdym elemencie. W końcówce seta dwukrotnie zapunktował Jarosz, a kolejną serię, tym razem trzech punktów, zakończył kiwką za blok. Po zepsutym serwisie Dawida Dryi premierowa odsłona spotkania zakończyła się wynikiem (16:25). Z 94% skutecznością w ataku zakończyli przyjezdni poprzednią partię. W drugiej przegrywali 2:4 po tym, jak zatrzymany został Jan Nowakowski, ale po wykorzystaniu drugiej piłki przez Jana Firleja, szybko doprowadzili do remisu. Od tego momentu gra się wyrównała i żadna z drużyn nie potrafiła uciec swoim rywalom, a prowadzący zmieniał się. Katowiczanie nie byli już tak skuteczni, a ich rywale poprawili swoją dyspozycję.

[…] W tym fragmencie seta siatkarze GKS-u wyraźnie zdominowali swoich rywali. Po technicznym zagraniu Kwasowskiego było już 21:14, a po ładnym ataku po prostej Adriana Buchowskiego – 24:16. Seta zakończyło nieudane zagranie Wiktora Josifowa.

Od gry punkt za punkt rozpoczęła się trzecia partia. Serię tą przerwał dopiero autowy atak Brendena Sandera, po którym zrobiło się 5:7.

[…] Po ,,czapie” Jana Nowakowskiego na Firszcie było już 13:8. Dystans ten cały czas się utrzymywał, a wobec takiej dyspozycji gości, nic nie wskazywało, aby coś w tym meczu miało się jeszcze wydarzyć. Atak w antenkę Lucasa Loha zdawał się przesądzać o zwycięzcy tego pojedynku (13:19). W ekipie radomskiej wyraźnie zawodzili skrzydłowi, a żaden z nich nie potrafił ,,pociągnąć” swojej drużyny. Trzeba jednak zaznaczyć, że duża w tym zasługa zawodników po drugiej stronie siatki, którzy zaprezentowali bardzo efektowną siatkówkę. W samej końcówce trochę się rozluźnili, przez co gospodarze zbliżyli się na trzy ,,oczka”, ale po ataku Jakuba Jarosza wygrali trzecią partię 25:21, a całe spotkanie 3:0 i jak najbardziej zasłużenie zgarnęli komplet punktów.

MVP: Kamil Kwasowski (GKS Katowice)

Cerrad Enea Czarni Radom – GKS Katowice 0:3 (16:25, 16:25, 21:25)

 

plusliga.pl – Sobota z PlusLigą: Cerrad Enea Czarni Radom – GKS Katowice 0:3

Katowiczanie we wspaniałym stylu wrócili po przerwie związanej z koronawirusem. Grając niewiarygodnie skutecznie zdominowali radomian i po raz trzeci w sezonie zgarnęli komplet punktów.

Katowiczanie wrócili do gry w PlusLidze prawie po miesięcznej przerwie spowodowanej wykrytymi przypadkami koronawirusa i kwarantanną. Po raz ostatni grali w Lidze Mistrzów Świata 18 października, przegrywając z VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa. Łatwo było przewidzieć, że ich dyspozycja w starciu z Cerradem Eneą będzie dużym znakiem zapytania.

Tymczasem od pierwszych akcji premierowej odsłony to właśnie goście wyglądali tak, jakby co najmniej od kilku kolejek regularnie rywalizowali w lidze. Radomianie byli ewidentnie zaskoczeni koncertową formą GKS, szczególnie w ofensywie. Trudno inaczej nazywać grę katowiczan w tym elemencie, skoro w pierwszym secie wszyscy gracze tej ekipy atakowali niemal bezbłędnie – skończyli 17 z 18 wykonanych ataków! Co więcej, wszyscy skrzydłowi zanotowali stuprocentową skuteczność! Trudno się zatem dziwić, że to goście zwyciężyli wyraźnie, do 16.

W drugim secie, przynajmniej na samym jego początku, wydawało się iż spotkanie się wyrówna, bo GKS zaczął mieć pewne kłopoty w ataku, a radomianie zaczęli lepiej zagrywać. Wkrótce jednak katowiczanie uspokoili grę, znowu mieli sporo wybloków i obron. Zaczęli wyprowadzać skuteczne kontry, a gospodarze stracili cały animusz. Ostatecznie GKS zwyciężył ponownie do 16, nadal grając ze znakomitą skutecznością – 75 procentową.

Trener Robert Prygiel szukał rozwiązań, najpierw wprowadził na boisko Bartosza Firszta za Lucasa Loha, później Brazylijczyk wrócił lecz nie za Firszta, lecz za Amerykanina Brendena Sandera. To wszystko jednak nie zmieniło obrazu gry, bowiem goście byli lepsi w każdym elemencie. Ostatecznie wygrali z łatwością, po raz trzeci w tym sezonie zgarniając komplet punktów. Radomianie mają już na swoim koncie 11 rozegranych meczów, tyle samo punktów (12) zgromadzili dzisiejsi rywale z Katowic, lecz rozegrali tylko 7 spotkań.

 

HOKEJ

infokatowice.pl – Zwycięstwo GieKSy z Podhalem

W zaległym spotkaniu Polskiej Hokej Ligi GieKSa pokonała 2:0 Podhale Nowy Targ po bramkach Bartosza Fraszki i Patryka Krężołka.

W drużynie GieKSy po kilku latach ponownie zadebiutował Dominik Nahunko, który kilka dni temu rozwiązał kontrakt z Zagłębiem Sosnowiec. W Podhalu na lodzie zobaczyliśmy za to Jaśkiewicza i Tomasika, którzy jeszcze w ostatnim sezonie grali w Katowicach. Samo spotkanie w pierwszej tercji było dość słabe. Zdecydowaną przewagę posiadali Trójkolorowi, którzy jednak rzadko stwarzali zagrożenie pod bramką Odrobnego. Pomimo tego nowotarski golkiper dwa razy wyciągał krążek z siatki, po składnych akcjach trójki Fraszko, Pasiut, Krężołek. Podhale w ciągu 20 minut oddało niewiele strzałów na bramkę Simbocha i Słowak nie miał problemów z zachowaniem czystego konta.

W drugiej odsłonie GieKSa mocno spuściła z tonu i to przyjezdni dominowali na lodzie. Tym razem Simboch także nie stracił żadnej bramki, choć kilka razy musiał się wykazać swoim kunsztem. W 32 min. katowicki bramkarz popełnił także fatalny błąd, podając krążek wprost na kij przeciwnika, na szczęście jednak ten, mając przed sobą pustą bramkę, oddał niecelny strzał. Podopiecznym trenera Piotra Sarnika także nie udało się pokonać Odrobnego i po 40 minutach było nadal 2:0 dla GieKSy.

W ostatniej części goście próbowali odrobić straty, a Trójkolorowi głównie się bronili. Łapali przy tym wiele kar i Podhale kilka razy grało w przewadze, nie potrafiło jednak żadnej z tej okazji wykorzystać. Najbliżej kontaktowego gola był w 50 min. Guzik, ale guma po jego uderzeniu trafiła w słupek. Ostatecznie GieKSa wygrała 2:0 po trafieniach Fraszki i Krężołka w pierwszej tercji.

GKS Katowice – Podhale Nowy Targ 2:0 (2:0; 0:0; 0:0)

 

sts.sanok.pl – Pewne zwycięstwo GieKSy w Sanoku

[…] Katowiczanie przez całe spotkanie dominowali nad rywalem a czyste konto zachował bramkarz „GieKSy” Juraj Šimboch.

Już od pierwszych minut kontrolę nad spotkaniem przejęli goście, którzy długo utrzymywali się przy krążku. Pierwsza bramka padła w 4 minucie po błędzie defensywy i w sytuacji sam na sam Mateusz Michalski pokonał Patrika Spěšnego. Sanoczanie pierwszy groźny strzał oddali dopiero w 12 minucie gdy uderzał Szymon Dobosz. Druga bramka padła gdy Filip Stoklasa zaskoczył Spěšnego strzałem z nadgarstka w 16 minucie.

W drugiej tercji padła tylko jedna bramka a zdobył ją Bartosz Fraszko, który pięknym strzałem ulokował gumę pod poprzeczkę po idealnym zagraniu Grzegorza Pasiuta. Gospodarze swoje okazje mieli do zdobycia gola pod koniec tercji gdy przez prawie dwie minuty grali 5 na 3, ale na przeszkodzie stanęła precyzyjność w oddawaniu strzału albo Juraj Šimboch był na posterunku. Wyborną okazję miał też Jesperi Viikilä ale trafił z bliska w słupek.

Ostatnia odsłona to spokojna gra gości, którzy kontrolowali przebieg spotkania. Punktowali za każdym razem gdy gospodarze zapędzili się za bardzo w tercję katowiczan. Najpierw podwyższył Patryk Krężołek, któremu gumę wyłożył Pasiut a następnie wynik ustalił Kruczek, który z ostrego kąta wykorzystał podanie Rohtli.

Ciarko STS Sanok – GKS Katowice 0:5 (0:1, 0:2, 0:2)

 

hokej.net – Rewanż i rehabilitacja. Popis Szweda

W meczu 15 kolejki spotkań Polskiej Hokej Ligi hokeiści Tauron Podhala Nowy Targ pokonali na własnym lodowisku GKS Katowice 4:2. Tym samym nowotarżanie zrewanżowali się katowiczanom za wtorkową porażkę na ich lodzie i też w jakimś stopniu zmazali plamę po piątkowym występie w Jastrzębiu.

Pierwsza tercja bezbramkowa. Zdecydowanie bardziej zadowoleni z takiego obrotu spraw powinni być gospodarze, którzy niemal połowę tej odsłony grali w liczebnym osłabieniu. Nie pierwszy już raz nowotarżanie kary łapali w bezmyślny sposób, w sytuacjach w żaden sposób im nie zagrażających. I tylko nieudolnej grze katowiczan w przewagach, Podhalanie zawdzięczają, że po 20 minutach losy tego spotkania wciąż były sprawą otwartą.

W drugiej tercji oglądaliśmy już inne, zdecydowanie lepsze Podhale. Przede wszystkim zdyscyplinowane i skuteczne. W efekcie „Szarotki’ w tej odsłonie wypracowały sobie trzy bramkową przewagę. Autorem każdego z tych goli był Alexanderr Pettersson. Szwed świetnie odnajdywał się pod bramką GKS, trafiając do niej po dobitkach strzałów kolejno: Damian Tomasika, Bartłomieja Neupauera i Alana Łyszczarczyka.

W ostatniej odsłonie inicjatywa była po stronie przyjezdnych, ale długo nie miało to przełożenia na wynik. W 58 min jednak w odstępie ledwie 31 sekund Mikołaj Łopuski dwukrotnie wykorzystał bierną postawę nowotarskiej defensywy i katowiczanie zbliżyli się do Podhala na dystans jednego gola. 67 sekund przed syreną końcową przyjezdni zdecydowali się na manewr z wycofaniem bramkarza. Nowotarżanie szybko dali się „zamknąć” w swojej tercji, ale na 6 sekund przed końcem do pustej bramki Katowic trafił – po raz czwarty tego dnia Pettersson –  pieczętując tym samym bardzo potrzebne zwycięstwo Podhala.

Tauron Podhale Nowy Targ – GKS Katowice 4:2 (0:0, 3:0, 1:2)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ekstra-noty 2025: Defensywa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do lektury ocen defensywnych zawodników GieKSy w sezonie 2024/25. Przy wystawianiu not w skali szkolnej (1-6) regularnie grającym zawodnikom kierowaliśmy się średnią Waszych ocen za miniony sezon. Za wiosnę uznaliśmy wszystkie spotkania rozgrywane w 2025 roku, tj. od meczu ze Stalą Mielec. 


Dawid Kudła: Sezon potwierdził jego klasę, choć nie obyło się bez poważnych wpadek, które na początku rundy jesienne skłoniły kibiców nawet do rozważań zmiany podstawowego golkipera. Było to raczej spowodowane czystymi emocjami, a nie chłodnymi przemyśleniami i nic takiego nie miało racji bytu. Było kilka błędów w komunikacji i wyjściu na przedpole, które bezpośrednio przekładały się na zagrożenie pod bramką. Po kilku spotkaniach w Ekstraklasie odnalazł jednak swój rytm i stał się prawdziwą opoką, ratując zespół w wielu akcjach, a najbardziej pamiętną będzie chyba parada w sytuacji sam na sam ze Shkurinem. Interwencje niemożliwe to właśnie jego specjalność. Przy wyprowadzeniu piłki jeszcze nieraz przyprawiał nas o szybsze bicie serca, ale zwykle już uchodziło mu to na sucho i koniec końców był ważnym elementem budowy akcji. Demony powróciły jeszcze przy niefortunnej interwencji w Gdańsku w końcówce sezonu, ale był to już raczej odosobniony wybryk na tle niezwykle pracowitej rundy wiosennej. Ze smaczków pozasportowych – potrafił wprowadzić uśmiech na twarzach wszystkich dziennikarzy, rzucając prześmiewcze komentarze w stronę kolegów udzielających wypowiedzi. Ostatecznie słusznie był przez Was wielokrotnie wybierany MVP spotkań, zapewniał drużynie niezbędny spokój na tyłach. Adrian Błąd prawdopodobnie mógłby częściej udzielać takich wywiadów, jak ten po meczu z Górnikiem: “Jak powiem, że dzisiejszy mecz wybronił nam Kudi, to nie będzie nic odkrywczego.”

🍁Jesień: 5
🌱Wiosna: 5+


Rafał Strączek: W pucharze spisywał się przyzwoicie, może przyzwoicie z plusem – zależy od interpretacji parady przy feralnym rzucie wolnym. Na pewno jest cenną rywalizacją dla Dawida Kudły, choć wiosną nie dostał ani minuty. Ostatecznie pozostał w naszym klubie na kolejny sezon.

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny


Arkadiusz Jędrych: Był ważnym spoiwem naszej defensywy, nawet jeśli sporadycznie zdarzały mu się proste błędy i czasem zbyt długo zwlekał z doskokiem, przez co na sumieniu ma parę groźnych akcji i bramek. Jego gra w powietrzu była wręcz niezawodna, a jego waleczność doskonale obrazuje podwójna interwencja, gdy już z poziomu murawy zdołał wybić nadlatującą piłkę. Umiejętność czytania gry i asekuracja kolegów sprawiały, że cały zespół czuł się stabilniej, a napastnicy rywali musieli szukać innych rozwiązań, nie mogąc korzystać z blokowanych przez niego wrzutek. Jego kluczowe wślizgi zapadają w pamięć: był zdolnym na pełnym ryzyku wyłuskać piłkę spod nóg rywala, albo i samą swoją obecnością zmusić go do błędu. Nie ograniczał się jednak tylko do roli tradycyjnego obrońcy: potrafił też posyłać jego rozpoznawcze długie piłki, które pozwalały szybko przejść do ataku. Prawdziwy Pan Kapitan, jako jedyny zawodnik z pola w całej lidze rozegrał każdą minutę tego sezonu.

🍁Jesień: 5-
🌱Wiosna: 5-


Lukas Klemenz: W kilku przypadkach to właśnie on, przy pomocy szybkości i zmysłu napastnika, wyprowadzał kontrę, która przeradzała się w groźną akcję semi-skrzydłowego. Po stałych fragmentach również potrafił kreować zagrożenie, czego wymaga od obrońców Rafał Górak. Ofensywny Lukas Klemenz z pierwszej rundy może być oceniony pozytywnie, niestety dużo więcej można powiedzieć o powtarzających się błędach w prostej grze piłką i nawet jej przyjęciu, pasywnym kryciu i brakach szybkościowych. Nie był pewnym punktem naszej defensywy na wiosnę, choć na papierze ma odpowiednie do tego umiejętności. Zazwyczaj spisywał się przyzwoicie lub nawet dobrze – po prostu w kluczowych chwilach zbyt często przydarzały mu się błędy, co rzutuje na jego ogólnym odbiorze.

🍁Jesień: 4+
🌱Wiosna: 3-


Alan Czerwiński: W końcówce sezonu prezentował się bardzo solidnie, rzadko przegrywał pojedynki i był po prostu kluczowym elementem drużyny, także w szatni. Był ważnym punktem w grze defensywnej – nie unikał odpowiedzialności, wspierał rozegranie i wielokrotnie asekurował swoich kolegów, często subtelną zmianą ustawienia zapobiegając kontrze lub ułatwiając zapoczątkowanie akcji. Dokładał do tego swoje w fazie ofensywnej, gdy z Marcinem Wasielewskim zaczęli stosować manewr wymiany pozycjami, w końcu nominalnie jest wahadłowym. Od czasu tej zmiany taktycznej mógł pokazywać pełnię swoich możliwości. Na początku kampanii momentami brakowało mu odwagi – nawet gdy miał przestrzeń do podłączenia się do akcji, wybierał podanie wstecz zamiast odważnego wejścia na wolne pole. Zdarzały mu się też proste błędy techniczne, zwłaszcza tuż po przenosinach: złe przyjęcia, niecelne zagrania na kilkanaście metrów, czy brak wyczucia przy pressingu rywali, których częstotliwość malała z biegiem czasu. Jako półboczny obrońca zdawał się czuć niekomfortowo, ale finalnie wyrósł na pewny punkt defensywy, jako wahadłowy dobrze sobie radził niemal od początku. Podobno proces adaptacji do nowego stylu gry trwa ponad pół roku, co zdaje się potwierdzać jego przypadek. 

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 5


Marten Kuusk: Jego atutem była siła fizyczna i zdecydowane wejścia w pojedynki – potrafił wygrać walkę o piłkę, postawić twarde warunki i wyczyścić pole karne w klasyczny, prosty sposób. Kilka razy źle wybierał moment na wyskoczenie z formacji, tworząc tym samym lukę w obronie. Potrafił dołożyć swoje w kreacji, ale raczej były to prostsze (lecz skuteczne) rozwiązania. Choć nie popełniał wielu rażących błędów, czasami trudno było mówić o pewności i spokoju, które powinien gwarantować środkowy obrońca. Wydaje się, że musi popracować tylko nad decyzyjnością i koncentracją, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do swojej osoby – w kilku meczach stawał na wysokości zadania i zamykał swoją stronę.

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 4-


Aleksander Komor: W ataku dołożył całkiem sporo jak na stopera (raz nawet próbował strzału przewrotką), w rozegraniu na pressing reagował raczej ekspediowaniem piłki. Potrafił wykazać się walecznością i wygrać pojedynek fizyczny. W obronie popełnił kilka błędów i sprawiał wrażenie bardzo zestresowanego grą w Ekstraklasie. 

🍁Jesień: 3
🌱Wiosna: Brak oceny


Bartosz Jaroszek: Z Unią zagrał bardzo nerwowo i niestabilnie. Z Pogonią (przynajmniej na chwilę) uratował nas przed utratą bramki wybiciem z linii, a jego najlepszy występ to starcie z Niecieczą – został wybrany MVP, bardzo dobry był to mecz. Pomagał drugiemu zespołowi, a kibice już wiążą jego przyszłość, choć jeszcze sezon zostanie w pierwszym zespole, z działem marketingu.  

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga