Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat wczorajszego meczu II ligi Błękitni Stargard – GKS Katowice. Mecz zakończył się remisem 0:0.
sportslaski.pl – GKS remisuje w Stargardzie. „Zabawa” o awans nadal więc trwa…
Z czterech ostatnich meczów GKS Katowice trzy przegrał. Z tą świadomością katowiczanie przystępowali do meczu wyjazdowego z Błękitnymi Stargard. Kolejna strata punktów miała oznaczać, że komfort w walce o awans, o którym tyle przy Bukowej mówiło się jeszcze kilka dni temu, byłby już tylko wspomnieniem.
[…] Katowiczanie do tego spotkania przystąpili w nieco odmienionym składzie, w porównaniu do ostatniego meczu w Kaliszu. Do wyjściowej jedenastki powrócili Marcin Urynowicz i Grzegorz Janiszewski. Najważniejszą zmianą było jednak to, że z przodu Arkadiusz Woźniak zastąpił Filipa Kozłowskiego, który tym razem usiadł na ławce rezerwowych.
Zmiana ta co prawda nie przyniosła spodziewanych efektów, bo katowiczanie żadnej bramki w Stargardzie nie zdobyli, ale Woźniakowi na pewno aktywności i zadziorności nie można odmówić. Pierwszą groźną akcję wykończył właśnie były piłkarz Zagłębia Lubin po zagraniu Adriana Błąda, zabrakło jednak precyzji.
Najlepszą okazję w pierwszej połowie miał jednak Janiszewski. Po zagraniu z rzutu rożnego defensor katowiczan nieznacznie się pomylił. W końcówce pierwszej połowy kilkukrotnie groźnie zaatakowali także gospodarze, ale raz sprzyjało katowiczanom szczęście, a w ostatniej minucie pierwszej połowy w sukurs gościom przyszedł słupek.
Woźniak miał najlepszą okazję bramkową w drugiej połowie – tuż po wznowieniu gry, po rzucie rożnym, przymierzył w słupek. Chwilę później niewiele brakowało przy próbie Arkadiusza Jędrycha. Po kilku minutach bardzo groźnie uderzył także Adrian Błąd. To był najciekawszy moment tego spotkania. Z czasem aktywność GKS-u ograniczała się już tylko do wrzutek w pole karne, ale żadnej z nich udało się zamienić na bramkę.
Gospodarze również starali się odwdzięczać. Wyróżniający się w szeregach Błękitnych Mateusz Bochniak był bliski szczęścia, ale po szybkiej kontrze zabrakło precyzji pomocnikowi gospodarzy. W kilku innych próbach czujny był Bartosz Mrozek, który między innymi na początku drugiej połowy naprawił błąd kolegów z defensywy.
Na kolejne potknięcia katowiczanie już jednak sobie nie mogą pozwolić. Obecnie mają równą liczbę meczów rozegranych względem Chojniczanki, czy czwartych w tabeli Wigier. Nad ekipą z Suwałk GKS ma sześć punktów przewagi, ale nad Chojniczanką zaledwie dwa. A do zakończenia rozgrywek jeszcze pozostało sześć kolejek. „Zabawa” więc trwa!
sportdziennik.com – A dla GieKSy powietrza coraz mniej…
Punkt zdobyty przez GieKSę kosztem walczącego o utrzymanie rywala to jak strata dwóch, a w sobotę – przy okazji wizyty Wigier – poprzeczka pójdzie wyżej.
Wspaniała pogoda i miejmy nadzieję, że widowisko też będzie wspaniałe – rozmarzył się mówiący donośnie do pustych trybun spiker na stadionie w Stargardzie. Na czym opierał swój optymizm? Trudno dociec. Po ostatnim gwizdku jego entuzjazm był jednak znacznie mniejszy, by nie powiedzieć żaden, ale nie ma się jednak co dziwić. Odrabiające zaległości z 28. kolejki drużyny próbowały zaskoczyć, stworzyć coś, co byłoby miłe dla oka, ale w żaden sposób nie były w stanie.
Trudno powiedzieć, czy był to efekt zmęczenia graniem co 3 dni, zaskakująco jak na maj wysokiej temperatury, czy nierównego boiska, które utrudniało grę i stwarzanie klarownych sytuacji. Gdyby ktoś nagle przyjechał z daleka i miał okazję oglądać to spotkanie, nie znając układu tabeli, to z pewnością by nie uwierzył, że grały zespoły znajdujące się na biegunach II-ligowej stawki. Mógłby stwierdzić, iż grają sąsiedzi z dolnego rejonu, a gdyby się dowiedział, iż w roli gości występuje faworyt i jeden z pretendentów do awansu, to pewnie przetarłby oczy ze zdumnienia.
GKS w niczym nie przypomina zespołu z rudny jesiennej i początku wiosennych zmagań. Gra wolno, schematycznie, bez polotu, więc nic dziwnego, że cel, jakim jest bezpośrednia promocja na zaplecze ekstraklasy powoli się oddala. Przecież z drużyną, która zamyka tabelę, a w pierwszej części sezonu przyjęła „piątkę” powinno się ograć bez większego wysiłku, załatwiając sprawę w pierwszym kwadransie, a potem tylko kontrolować grę. Ale żeby zdobyć gola, to trzeba oddawać strzały w światło bramki, a nie walić po autach.
We wtorek katowiczanie próbowali 7 razy, czyli tyle samo co w sobotę w Kaliszu, ale ani razu (!) celnie. Owszem, na początku II połowy Arkadiusz Woźniak trafił w słupek, ale taka próba to przecież też strzał niecelny. To był jedyny fragment meczu, w którym przyjezdni mogli mieć nadzieję na pełną pulę; jak na drużynę walczącą o fotel lidera stanowczo za mało. Okazja ta była następstwem dośrodkowania z rzutu rożnego, sporego atutu zespołu w poprzednich meczach, ale wczoraj ani wcześniej, ani później podobnego zagrożenia pod stargardzką bramką nie udało się stworzyć.
Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie kolejny dobry występ Bartłomieja Mrozka, który przed przerwą obronił uderzenia Mateusza Bochnaka i Damiana Niedojada, a po zmianie stron zachował czujność przy centrach oraz wykopami uruchamiał kontry, GKS wracałby z niczym.
sportowefakty.wp.pl – GKS Katowice bez strzału celnego przez 90 minut
Z tak źle wyregulowanym celownikiem GKS Katowice nie mógł liczyć na nic więcej niż remis 0:0 w zaległym meczu z Błękitnymi Stargard.
GKS Katowice przystąpił do spotkania z dwoma byłymi piłkarzami Błękitnych w podstawowym składzie. Na skrzydłach zagrali Grzegorz Rogala oraz Krystian Sanocki, a na ławce rezerwowych był jeszcze jeden kiedyś stargardzianin Piotr Kurbiel. Kandydat do awansu szukał kompletu punktów po czterech kolejkach problemów, w których zwyciężył tylko raz.
Drużyna z Katowic miała przewagę pod względem posiadania piłki. Po godzinie 61 procent w tej statystyce było po jej stronie. Gościom brakowało dokładności. W pierwszej połowie nieznacznie niecelne uderzenia oddali Arkadiusz Woźniak oraz Grzegorz Janiszewski. W 48. minucie ponownie Woźniak, ale trafił w słupek. To on został zmieniony jako pierwszy, a trener Rafał Górak wstawił innego napastnika Filipa Kozłowskiego.
Błękitni niby schowani, ale to oni oddawali strzały celne. Bartosz Mrozek zmierzył się z trzema, podczas gdy Tobiasz Weinzettel nie miał wielu okazji do zaprezentowania umiejętności. Mrozek miał również szczęście w 67. minucie, w której piłka kopnięta przez Mateusza Bochnaka przeleciała minimalnie obok słupka. Nie można było zarzucić dotąd ostatnim w tabeli gospodarzom, że nie próbowali rozstrzygnąć starcia.
Remis 0:0 w wyczekiwanym meczu nie poprawia diametralnie sytuacji obu drużyn. Błękitni przynajmniej opuścili strefę spadkową, ale ich położenie pozostaje niewesołe. GKS jest na drugim miejscu premiowanym awansem z przewagą dwóch punktów nad Chojniczanką.
gol24.pl – Błękitni Stargard zremisowali z niedawnym liderem II ligi
W zaległym spotkaniu II ligi Błękitni Stargard bezbramkowo zremisowali z GKS Katowice. Żadnego z zespołów ten wynik nie może satysfakcjonować. Błękitni co prawda wydostali się ze strefy spadkowej, ale mają skromną przewagę, a rozegrali najwięcej spotkań. GKS walczy o awans, ale seryjnie ostatnio traci punkty i w Stargardzie też się nie przełamał.
Kato
12 maja 2021 at 07:23
W jakim stanie psychicznym kibice mają wrócić na trybuny?!
Co ci kopacze narobili!!