Dołącz do nas

Kibice

Resovia kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Najstarszy klub piłkarski w Polsce. Kibice Sovii uznają datę 1905, obchodząc w 2005 roku 100-lecie historii powstania klubu. Inne źródła podają rok 1910, ale o to spierać się nie będę. Pomimo długiej obecności na piłkarskiej mapie Polski, CWKS nigdy nie odniósł spektakularnego sukcesu.

Resovia jest wielosekcyjnym klubem, który na początku lat 70. dorobił się sukcesów w koszykówce i siatkówce, więc ruch kibicowski Sovia zapoczątkowała w halach sportowych. Na stadion piłkarski już dobrze zorganizowany ruch kibicowski zawędrował na „Maltę” na początku lat 80., kiedy po raz pierwszy wystawili młyn przeciwko znienawidzonemu po dziś dzień rywalowi z miasta — Stali. Po kilkunastu latach gry w 2. lidze klub spadł w 1994 roku do 3. ligi i zapanował spory kryzys w szeregach fanów Sovii. Potrafili się jednak dobrze pokazać, kiedy rozgrywaliśmy Superpuchar Polski z Legią Warszawa na stadionie Stali. Miejscowe, rzeszowskie ekipy wystawiły 300-osobowe młyny i doszło do sytuacji, że Stal dopingowała GieKSę, zaś Resovia wspierała Legię (CWKS-y) dopingiem. Jednak gdy Legia postanowiła „pozdrowić” ŁKS Łódź, Resovii odechciało się już trzymania kciuków za stołeczny klub.

W chwili obecnej Resovia nie posiada żadnej oficjalnej zgody. Dawniej trochę sztam i to mocnych się nazbierało. Najbardziej znana była z Łódzkim Klubem Sportowym, która po 33 latach została zerwana. Powodem było zawiązanie koalicji WRWE, czyli przybicia układu Wisły Kraków z Widzewem Łódź, co dla ŁKS-u było niedopuszczalne, zaś Resovia od 2003 roku żyła w układzie z TSW i kontynuowała tę znajomość. W 2016 roku Unia Tarnów została odstawiona przez Wisłę Kraków, ale jeszcze tego samego dnia poinformowała wraz z Resovią, że łączy ich wspólny układ chuligański, który w 2019 roku został zakończony. Z kolei wieloletni układ Resovii z Wisłą przeszedł do historii w 2018 roku, ze względu na zrobienie zasadzki przez Resovię i JKS Jarosław, na innych zgodowiczów Wisły — Polonię Przemyśl, co dla Wisły było skreślającym znajomość ruchem. Jak bardzo rzeszowianie nie pasowali do WRWE, świadczy fakt, że po zerwaniu zgody z ŁKS-em, wciąż nienawidził ich Widzew, z którym stoczyli ustawkę w 2017 roku, kiedy musieli uznać wyższość RTS-u. Drugą, bardzo mocną zgodą, była Stal Stalowa Wola. W tamtym okresie te dwie ekipy były najmocniejszymi składami na Podkarpaciu (Resovia posiadała konkretną bandę „Leśne Ludki”), więc po utworzeniu „Podkarpackiej Ośmiornicy” w 2001 roku, przez kolejne 10 lat zamiatali całe województwo i nie było na nich mocnych.

Obecnie Resovia należy do „Podkarpackiego Sojuszu”, który jest odpowiedzią na „La Familię”, która zrzesza ekipy: Stal Stalowa Wola, Stal Rzeszów, Polonia Przemyśl, Karpaty Krosno i Łada Biłgoraj oraz kilka mniejszych im sprzyjających. Oprócz Sovii w koalicji ich głównym punktem sojuszu jest JKS Jarosław i Stal Sanok. Ze Świrami mieli zgodę od 1995 roku, która padła w 2005 roku. Ze Stalą zaczęło się w 1996, a padło w 2001 roku, ale bardziej to wygasło w wyniku braku kontaktów. Przy okazji tych relacji JKS i Stal połączyła zgoda w 1997 roku, która trwa nieprzerwanie do dnia dzisiejszego. Sovia w późniejszych latach, miała pozytywne, ale nieoficjalne relacje z dawnymi kolegami, będąc zapraszana na turnieje organizowane przez JKS. W 2014 roku JKS zaprosił kolejny raz Resovię na „Lotycz Cup”, gdzie Sovia odnowiła kontakty ze Stalą i ponownie przybiła układ chuligański. Jak wspominałem wcześniej w 2018 roku JKS oficjalnie odnowił układ z Resovią i wszystkie ekipy do dnia dzisiejszego wspólnie się wspierają na płaszczyźnie chuligańskiej w regionie. Do koalicji dołączyła ekipa Unii Nowa Sarzyna, którą od 2015 roku łączy zgoda z JKS-em Jarosław oraz Siarka Tarnobrzeg, która jesienią 2018 roku przybiła układ z Resovią. Siarkoholicy mają zgody jeszcze z Wisłoką Dębica i Wisłą Sandomierz, jednak te dwie ekipy postanowiły nie dołączać do podkarpackiego sojuszu.

Trochę o nas… Przez wieloletnią znajomość JKS-u z Resovią, siłą rzeczy nasze drogi się przecięły. Podczas naszej wizyty w Rzeszowie, kiedy pojechaliśmy po raz pierwszy na Stal konkretną liczbą, gościnnie 8 osób z Resovii zasiadło w naszym sektorze. W rewanżu 14 przedstawicieli Persona Non Grata zawitało na derby Rzeszowa, zasiadając ponownie w sektorze gości po stronie Resovii. Jesienią 2019 roku pojechaliśmy po raz pierwszy na Wyspiańskiego, gdzie pokazaliśmy się znakomitą liczbą – 528 osób (w tym Banik Ostrava i JKS Jarosław). W rundzie wiosennej 2020 roku, kiedy rozegrano mecz dopiero w lipcu przez pandemię, piłkarze w ostatniej kolejce nie pokonali Resovii i czekały nas baraże. Fani Sovii na mecz do Katowic się wybierali, ale w trakcie wyjazdu ustawiła się na nich „La Familia” na autostradzie. Po konkretnym starciu Resovia przegrała walkę i przed przypałem zjeżdżających się mundurowych, odpuściła dalszą drogę.

Na koniec chciałbym powiedzieć, że interesuję się polską sceną kibicowską od ponad 25 lat, ale Resovia dała mi najbardziej popalić, jeśli chodzi o wszystkie układy, zgody i lata trwania tych znajomości. Proszę o wyrozumiałość — mogło gdzieś w tekście dojść do nieświadomej pomyłki.

Eric Cantona

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga