Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu Widzew-GKS Katowice: Widzew Łódź zapowiada rekordową publiczność na hit z GKS Katowice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat wieczornego meczu Widzew Łódź – GKS Katowice. Spotkanie wzbudza bardzo duże zainteresowanie w Łodzi.

 

widzewtomy.net – Komplet kibiców gości wybiera się do Łodzi

Wyjątkowo interesująco zapowiada się jutrzejszy mecz pomiędzy Widzewem Łódź a GKS Katowice. Nie tylko od strony sportowej, ale również kibicowskiej. W sektorze gości spodziewana jest bowiem bardzo duża grupa fanów klubu z ul. Bukowej.

Katowiczanie mobilizowali się na wyprawę do Łodzi już w sezonie 2019/2020, ale wtedy ich plany pokrzyżował nałożony przez Polski Związek Piłki Nożnej tuż przed spotkaniem zakaz wyjazdowy. Teraz – jeżeli w ostatniej chwili nic się nie wydarzy – przy al. Piłsudskiego stawi się dziewięć setek sympatyków GKS, bo właśnie taką pulę biletów otrzymali – i w pełni wykorzystali – przyjezdni. Nie zabraknie zgód oraz układów, więc będzie naprawdę ciekawie.

 

J. Niedźwiedź: „To będzie energetyczny mecz”

Dziś przed południem przy al. Piłsudskiego odbyła się konferencja prasowa, której tematem był piątkowy mecz pomiędzy Widzewem Łódź a GKS Katowice. Jednym z jej uczestników był trener Janusz Niedźwiedź i odpowiadał na pytania związane z najbliższym domowym starciem czerwono-biało-czerwonych.

[…] O przeciwniku

GKS to nieźle zorganizowany zespół, który gra dużo skrzydłami, często wchodzi w pojedynki jeden na jeden w bocznych sektorach, nieźle wykonuje stałe fragmenty. Ma też parę indywidualności, na które musimy zwrócić uwagę. To będzie energetyczny mecz. Wierzę, że oprócz agresywności oraz tego wszystkiego, co chcemy pokazać, zaprezentujemy też dużą dojrzałość i mądrość. Mamy za sobą coraz więcej treningów, coraz lepiej rozumiemy grę, jesteśmy coraz bardziej powtarzalni. Wierzymy, że to będzie nasz dobry występ.”

O wolnym weekendzie GKS

„Na pewno będzie to miało jakieś znaczenie, bo GKS miał więcej czasu na przygotowania oraz dopracowanie planu pod nas. W weekend rozegrali jednak mecz kontrolny, do tego przy sporej publiczności. Jutro okaże się, czy zadziała to na korzyść, czy na niekorzyść gości.”

O Fabio Nunesie i Abdulu Azizie Tettehu

„Myślę, że dzisiaj wezmą czynny udział w treningu, ale zobaczymy, jak to będzie wyglądało w kontekście powołania ich do kadry meczowej.”

 

widzewiak.pl – Widzew z Gieksą gra fajne mecze, byli razem na podium ekstraklasy

W ósmej kolejce Fortuna I ligi w piątek o 20.30 Widzew (16 pkt) podejmuje w Łodzi GKS Katowice (6 pkt). Goście mają rozegrany mecz mniej i zaległe spotkanie przy Bukowej z Arką rozegrają 16 września o godz. 18.

[…] Łódzki wicelider jest faworytem, ale poprzedni mecz przy al. Piłsudskiego z polkowickim beniaminkiem przegrywał i zwycięstwo 4:2 wcale nie było formalnością, mimo pięknych goli łodzian.

[…] Trener RTS Janusz Niedźwiedź nie ukrywa, że śledził szczególnie poczynania GKS, bo w poprzednich rozgrywkach był to groźny konkurent polkowiczan, których wtedy trenował. Wówczas mistrzowie II ligi dwukrotnie przegrali 0:2 i 1:2. W tym sensie nadszedł czas rewanżu Niedźwiedzia.

[…] Podobno w piątek będzie zapełniony sektor gości. Być może niektórzy będą ubrani w koszulki z napisem „Ekstraklasa, albo śmierć” , dzięki którym Gieksa zdobyła przed laty sporą popularność. Łódzcy fani powitają serdecznie Marka Koniarka, dwukrotnego mistrza Polski z Widzewem, który grał także m.in. w katowickim klubie. Były napastnik (król strzelców 1996 i rekordzista klubu z Piłsudskiego – 65 goli w ekstraklasie) oraz trener Widzewa zapowiedział przyjazd na to spotkanie.

 

sport.interia.pl – Widzew Łódź zapowiada rekordową publiczność na hit z GKS Katowice

Na trybunach łódzkiego klubu powinno zasiąść ponad 16 tysięcy widzów, w tym 900 ze Śląska. – O niczym innym człowiek nie marzy, jak wygrana przy komplecie publiczności – podkreśla Janisz Niedźwiedź, trener łodzian.

Kompletu raczej nie będzie, a to z tego powodu, że sektor kibiców gości trzeba będzie oddzielić buforem, by nie doszło do niepożądanych wybryków. W tym sezonie na Widzewie najwięcej kibiców obejrzało spotkanie z Górnikiem Polkowice. Klub podał, że było ich dokładnie 15743, czyli o 1035 więcej niż na… wszystkich pozostałych meczach pierwszej ligi w szóstej kolejce.

[…] Łodzianie będą faworytami piątkowego spotkania (godz. 20:30, transmisja w Polsat Sport).

 

expressilustrowany.pl – Widzew – GKS Katowice. Pojedynek klubów z ciekawą, ale też trudną z przeszłością

[…] Teraz jednak w Łodzi i Katowicach robią wszystko, by jak najszybciej nawiązać do pięknych piłkarskich tradycji i powrócić do krajowej elity.

W chwili obecnej bliżej tego celu są łodzianie, którzy po siedmiu kolejkach są wiceliderami rozgrywek. GKS (sześć rozegranych spotkań) jest trzynasty w tabeli z dorobkiem ledwie sześciu punktów (jedno zwycięstwo).

W piątek kibice Widzewa znów będą mieli szansę obejrzeć w akcji Piotra Samca-Talara. Piszę szansę, bo były napastnik Widzewa, także w niezbyt silnym GKS, nie błyszczy i w ostatnim, przegranym meczu 0:4 z Chrobrym Głogów pojawił się na boisku dopiero w 57 minucie.

 

sportdziennik.pl – Święto w „Sercu Łodzi”

Przy kilkunastu tysiącach widzów na stadionie Widzewa i szczelnie wypełnionym sektorze gości GieKSa szukać będzie dzisiejszego wieczoru pierwszych w sezonie wyjazdowych punktów i goli. To ma być prawdziwe święto piłki i jeden z hitów całego pierwszoligowego sezonu. Trudno twierdzić inaczej, skoro naprzeciw siebie staną dwie takie marki jak Widzew i GKS.

Na trybunach łódzkiego stadionu może dziś zasiąść nawet komplet 18 tysięcy widzów. Szczelnie wypełnić ma się sektor gości, bo katowiccy fanatycy wykupili maksymalną pulę przysługującym ich biletów, a więc 900, a w stronę Alei Piłsudskiego ruszą m.in. 15 autokarami. Kibicowsko szykuje się wyborne widowisko.

– Widzew na piłkarskiej mapie jest miejscem wyjątkowym – mówi Rafał Górak, trener GieKSy, na antenie oficjalnego radia łódzkiego klubu.

[…] Jestem też jednak przekonany, że i nasi kibice staną na wysokości zadania. Oni nigdy mnie nie zawiedli, fenomenalnie dopingują u siebie i na wyjeździe, ostatnio stworzyli wyjątkowe widowisko w meczu przyjaźni z Banikiem.

[…] Rotacje w linii obrony są niewykluczone, a pewne jest, że nieco inaczej zestawiona będzie też II linia. Sztab GieKSy musi przyzwyczajać się do rzeczywistości bez Dominika Kościelniaka, który w starciu z Chrobrym zerwał więzadło krzyżowe. Dotąd był podstawowym skrzydłowym, teraz trzeba szukać innych rozwiązań.

GKS w tym sezonie nie zdobył jeszcze punktu i bramki na wyjeździe, ulegając 0:1 Miedzi Legnica i 0:4 wspomnianemu Chrobremu. Do końca września rozegra aż 5 spotkań, z czego 4 na wyjazdach. Jedynie w najbliższy czwartek w zaległym meczu przy Bukowej podejmie Arkę Gdynia. Ponadto pojedzie do Łodzi, Polkowic, Opola i Zambrowa (1/32 finału Pucharu Polski). Dziś – wyzwanie być może największe z całej tej „kampanii wrześniowej”. Widzew jest wiceliderem, u siebie zanotował dotąd komplet 4 zwycięstw.

– Wydaje mi się, że prezentujemy w I lidze piłkę naprawdę ciekawą i fajną. Chcemy grać swoje, być rozpoznawalni. Wiemy, w jaki sposób dążymy do zwycięstw i musimy też wiedzieć, czemu przegrywamy. W końcówce II-ligowego sezonu graliśmy bardzo trudne, ważne spotkania i stawaliśmy w nich na wysokości zadania. Pierwsza liga to dla nas ogromne wyzwanie.

Nie boję się powiedzieć, że przeskok między II a I ligą jest ogromny, różnice są zasadnicze, dlatego poprzeczka jest zawieszona wysoko. Ale mam młodą grupę ludzi, chłonną wiedzy. Pracuje mi się z nią fenomenalnie. Nieraz czegoś zabraknie, bo uczymy się tej ligi i przyjmujemy z pokorą każdą lekcję. Ale będziemy wierzgać nogami, przepychać się jak Glik z Anglią – zapowiada w swoim stylu trener GKS-u.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga