Kibice Klub Piłka nożna Piłka nożna kobiet Siatkówka SK 1964 Stadion
[STADION] „Na nowym stadionie będzie grał GKS Katowice, nasza GieKSa” M.Krupa – wbicie łopaty!

Datę 14 października 2021 roku możemy zapisać w kalendarzu historii ważnych wydarzeń klubu. W końcu miało miejsce rozpoczęcie budowy nowego kompleksu sportowego w Katowicach. O godzinie 9:00 Pan Prezydent Marcin Krupa, Pani Prezes Zarządu grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewska oraz Prezes Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki wbili wspólnie pierwszą, symboliczną łopatę pod budowę nowego domu GieKSy!
Marcin Krupa: „Kolejny ważny dzień w historii naszego miasta. Dzisiaj wbicie łopaty pod budowę nowego obiektu sportowego. Obiektu sportowego, o którym dyskutujemy od X lat, o którym rozmawiamy, który próbujemy cały czas stworzyć i wreszcie mamy ten dzień, w którym już nie ma odwrotu. Dzisiaj zaczną się tutaj prace, zacznie powstawać obiekt, stadion i hala sportowa, wraz z zapleczem treningowym i parkingowym. Będziemy mieli kolejny nowy obiekt w Katowicach, na którym będzie grał GKS Katowice, nasza GieKSa. Jest to spełnienie oczekiwań wielu katowiczan, jest to spełnienie oczekiwań na pewno klubu naszego sportowego, ale też wiernych im zawsze kibiców. Wreszcie będziemy mieli dom dla GKSu, do którego będzie można przyjść z całą rodziną, do którego będzie można bezpiecznie, w warunkach na poziomie XXI wieku uczestniczyć w wielkich wydarzeniach sportowych, które będą się tutaj odbywały. Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ jest to jeden z elementów moich obietnic wyborczych. Rozmawialiśmy o tym już wtedy, kiedy startowałem w roku 2014, dużo przygotowań, dużo dyskusji. Pamiętamy, że pierwszy stadion miał być rozbudowywany, później podjęcie decyzji o nowym miejscu, aby przywrócić świetność GKSowi, ale też, żeby otworzyć nowe tereny inwestycyjne w mieście. Będziemy jechali od zachodu, czy od wschodu autostradą A4, to jeden z obiektów, który się będzie rzucał w oczy, to stadion z halą sportową. Stadion na 15 tysięcy osób, hala sportowa na około 3000 osób i zaplecze treningowe. Z tego miejsca chciałbym bardzo mocno podziękować głównemu wykonawcy, który już stoi w blokach startowych, aby rozpocząć tę inwestycję. Pani Prezes, liczymy na szybką realizację tego obiektu. W umowie mamy 3 lata, może się uda wcześniej. Miejmy nadzieję, że nic nas tutaj nie spotka takiego, co będzie elementem, który będzie opóźniał inwestycję. Wiemy, że niestety będziemy musieli tu trochę zrobić wycinek, czyli trochę zieleni stąd zniknie, ale będziemy sadzili drzewa 1 do 1, czyli tyle ile drzew będzie wyciętych, około 500, tyle drzew powstanie. Może nie wszystkie w tym miejscu, ale na terenie naszego miasta. Od dzisiaj będziemy kibicowali nie tylko GKSowi Katowice, ale też firmie NDI w szybkiej realizacji tej inwestycji.
Małgorzata Winiarek-Gajewska: Czujemy się wyróżnieni możliwością realizacji tego wyjątkowego i ważnego projektu dla miasta i mieszkańców Katowic. Dzisiejszy dzień jest dla nas szczególną okazją pochwalenia się tym, że w naszej 30-letniej historii już 10 lat pracujemy na Śląsku. W tym czasie zrealizowaliśmy już 29 obiektów kubaturowych i infrastrukturalnych, których łączna wartość przekroczyła miliard złotych. Chcę powiedzieć, że Śląsk zawsze był i jest dla nas bardzo ważną częścią miejsca, gdzie prowadzimy działalność. Jesteśmy dumni, że pracujemy na Śląsku i, mimo że jesteśmy z drugiego krańca Polski, z Sopotu, zawsze byliśmy tu życzliwie przyjmowani. Za to chcę podziękować władzy miasta Katowice i wszystkim tym, którzy z nami współpracowali przez te 10 lat. A ten projekt, budowa stadionu miejskiego w Katowicach jest dla nas kolejnym wyzwaniem, które podejmujemy z wielką radością, mając nadzieję, że przysporzymy miastu kolejnego pięknego obiektu, a kibicom i wielbicielom sportu miejsca, gdzie będą mogli przeżywać wspaniałe emocje.
Piotr Koszecki: Cieszę się jako kibic, że rozpoczyna się budowa stadionu miejskiego, który będzie służyć wielosekcyjnemu GKS Katowice. Chciałbym podkreślić tę wielosekcyjność, bo na stadionie nie będą grali tylko piłkarze, ale także piłkarki, a z hali korzystać będą siatkarze, a z całej infrastruktury z pewnością w jakiś sposób hokeiści. Pamiętajmy także, że GKS ma także wielosekcyjną akademię Młoda GieKSa, czyli ci wszyscy młodzi zawodnicy także będą mogli korzystać z tego obiektu. Cieszę się jednak także jako Katowiczanin, którym jestem od urodzenia, że za kilka lat, miejmy nadzieję, że za te 3 lata powstanie w Katowicach obiekt, z którego będę dumny i z którego jako mieszkaniec będę mógł korzystać. Dziękuję także prezydentowi Marcinowi Krupie za to, że mogę tutaj stać dzisiaj i reprezentować kibiców GKS Katowice. Przez te wszystkie lata mieliśmy różne relacje z miastem, z urzędem miasta, ale myślę, że bardzo wymowne jest to, że może różnymi ścieżkami, ale dzisiaj spotykamy się tutaj razem, by wbić symboliczną pierwszą łopatę. Moją obecność tutaj odbieram jako uhonorowanie dla wszystkich kibiców GKSu Katowice, którzy przez te wszystkie lata angażowali się, by ten stadion miejski w Katowicach powstał. Myślę, że dziś tak naprawdę jest pierwszy dzień, kiedy możemy mówić o tym, że zaczynamy budowę stadionu, bo wcześniej tak naprawdę przygotowywaliśmy się tylko do tej budowy. Trwało to dość długo, ale najważniejsze, że dziś zaczynamy budowę. Najważniejsze jest też to, że chyba w dniu dzisiejszym zniknie to pytanie: „Czy Katowice zbudują stadion?”, tylko pojawi się pytanie „Kiedy Katowice zbudują stadion?”. Dla Państwa to jest może kompletnie niezauważalna zmiana, ale dla nas, dla kibiców GKSu Katowice to jest ogromna różnica, oczywiście na plus. Piękny dzień dzisiaj mamy, dziękuję.
Felietony Piłka nożna
8:8 i bal pękła

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.
Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.
Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.
Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.
No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.
No i nie doczekaliśmy się.
Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.
I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.
W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.
Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.
Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.
Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.
I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.
Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.
Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.
Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?
Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.
I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.
Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?
Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.
Nie tędy droga.
Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.
PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu… z Tychami

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.
Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.
Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.
Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.
Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!
Piłka nożna kobiet
Trzy punkty z Dolnego Śląska

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.
W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.
Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.
Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.
Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.
Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław: Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.
EAP
14 października 2021 at 11:22
Brawo czekamy na ten stadion od lat!
Kato
14 października 2021 at 13:22
Mam nadzieję że obok w ramach kompleksu sportowego powstanie również nowoczesne lodowisko.
Fajna wiadomość że jest postęp i coś się zacznie.
Oczywiście to jest sporo czasu 3/4lata, ale miło na sercu i optymistycznie w przyszłość.
3kolory
14 października 2021 at 15:59
Myślałem że nigdy nie doczekamy tej chwili że znowu coś pójdzie nie tak ale w końcu stało się …zajebiście
Już nie mogę się doczekać pierwszych etapów budowy tego jak w końcu zacznie się wyłaniać bryła stadionu
tomassi
14 października 2021 at 19:58
NARESZCIE
Długo,za długo to trwało ale co tam
teraz to już chyba dożyję meczu na nowym stadionie.
Mam nadzieję że będzie ładny ze stromymi trybunami i wszystkim co trzeba
No cóż trzeba to dziś oblać chociaż trochę jak na czwartek przystało
Rafi hanys
15 października 2021 at 08:00
Super, nareszcie nasza GieKSa bydzie miała stadion z prawdziwego zdarzenia ! ????????????!
Afera
15 października 2021 at 18:25
SUPER WKOŃCU bardzo bardzo dobre wieści,aż człowieka ciarki przechodzą,a co będzie jak nowy dom powstanie normalnie ZAJEBIŚCIE przepraszam za słownictwo,ale tak jak KOSA w swoim GieKSiarskim przemówieniu na końcu dodał PIĘKNY MAMY DZIEŃ,i piękne będą przez 36 miesięcy,NA RE SZCIE. ????????????????????????????????????????????????
Arkadiusz
15 października 2021 at 20:46
A co będzie z ,, Blaszokiem”, kiedy wybudują nowy stadion? Ciekawe czy będzie lepszy i czy będzie ,,klimat” z Bukowej?