Historia tej rywalizacji jest stosunkowo młoda, bo sięga ledwie połowy lat 90-tych. Wystarczy sobie przypomnieć, że w sezonie 94/95 GieKSa w Pucharze UEFA pokonywała Aris Saloniki, czy Girondins Bordeaux, żeby strzelać w ciemno, iż nad Stomilem również górowaliśmy. Tak oczywiście było. Pierwszy mecz obu ekip miał miejsce w Katowicach, gdzie GieKSa mająca w składzie Jojkę, Węgrzyna, Ledwonia, czy Janoszkę pokonała Olsztynian 1:0. O dziwo to Stomil prowadził grę tego dnia, ale w kuluarach mówiło się, że cofnięcie się było zamierzone. Trener Piekraczyk chciał przetrenować przed meczem z Arisem wariant defensywny. Trójkolorowi bronili się skutecznie i raz również skutecznie zaatakowali. Ledwoń zagrał w pole karne do Wolnego, ten skiksował, ale do futbolówki dopadł Walczak i pokonał tormana Stomilu. Była to jedyna bramka w tym spotkaniu. W rewanżu GieKSa miała już za sobą europejską przygodę, a na ławce trenerskiej nie siedział już Piekraczyk, a trener Jacek Góralczyk. Mimo to katowiczanie znów wygrali i znów jedną bramką. Autorem zwycięskiego trafienia był Jerzy Brzęczek. Na koniec sezonu GKS był trzeci, a Stomil tylko dzięki lepszemu bilansowi pozostał w najwyższej klasie rozgrywkowej. Sezon 95/96 był dla GieKSy już znacznie gorszy. GKS szybko zakończył swój udział w międzynarodowej rywalizacji i również w lidze rozczarowywał. W dwumeczu z Olsztynem był lepszy, ale jedno spotkanie zremisował. W Olsztynie gospodarze byli bliscy wygranej, bo długo prowadzili po golu Kaczmarczyka. Remis swojemu zespołowi uratował Kazimierz Węgrzyn w 83 minucie gry i drużyna Lenczyka w ten sposób uciekła spod topora. Na Bukowej Trójkolorowych ponownie prowadził Piekarczyk i ponownie poradził sobie ze Stomilem. GieKSa wygrała 2:0. Najpierw Sidorczuka pokonał Pikuta już w 7 minucie głową, a tuż przed końcem meczu spokojną końcówkę zapewnił GieKSie Szczygieł. Mecz zakończył się wynikiem 2:0. Co ciekawe na koniec sezonu GKS był tylko jedenasty, a Stomil szósty. Jeżeli chodzi o pozycję w tabeli to role odwróciły się rok później, ale w lidze było podobnie. W stolicy Warmii i mazur znów było 1:1 (Czereszewski – Wojciechowski), a w Katowicach tym razem 2:1. Po pół godziny było 2:0. Dwukrotnie piłkę do bramki rywali zbił Szczygieł i dwukrotnie głową. W 81 minucie pierwszą bramkę dla Stomilu w lidze na Bukowej zdobył niejaki Gadziała. Na koniec w ligowej tabeli GieKSa była czwarta, a Stomil zaś dziewiąty. Sezon 97/98 był najgorszym jak dotąd dla Trójkolorowych i jedynym, w którym pełną pulę zgarnął rywal z Olsztyna. Dwa razy było po 1:0. W Olsztynie jedyną bramkę zdobył Szulik, w Katowicach zaś skarcił nas Nowak. Nie ma, co rozpisywać się na temat tamtych spotkań dwóch przeciętnych ekip. Na koniec sezonu Stomil był lepszy o dwa oczka i uplasował się na jedenastym miejscu. GKS był wtedy zaledwie dwunastą drużyną w lidze. Kolejny rok był dla GieKSa katastrofalny. Katowiczanie po wielu latach musieli się pożegnać z Ekstraklasą. Mimo to w bojach z Olsztynem, chociaż raz udało się zwyciężyć. Był to mecz inaugurujący sezon 98/99. Tylko 2000 zgromadzonych na Bukowej kibiców oglądało wygraną Trójkolorowych. Trzy punkty zespołowi Marka Koniarka dał rezerwowy Florek, który Wyłupskiego pokonał w 80 minucie zawodów. Było to jedno z ledwie siedmiu zwycięstw GieKSy w tym sezonie. Na wyjeździe wygrał Stomil, ale i w tamtym starciu była szansa na punkt. Do 90 minuty było 1:1, chociaż strzelali tylko gospodarze. Ciekawostką jest fakt, że Stomil prowadził 1:0 po golu….Florka, tego samego, który w poprzedniej rundzie w barwach GieKSy strzelił gola Stomilowi. W 80 minucie Holc wbił swojemu zespołowi samobója i kiedy wydawało się, że GKS wywiezie remis, to w 90 minucie na 2:1 trafił Chańko. Pechowa porażka Hanysów. GKS długo nie zabawił na zapleczu ówczesnej I ligi i po roku wrócił do ligi, w której czekał już na niego Stomil. Można było jednak powiedzieć, że w Olsztynie bez zmian, lepszy Stomil. Olsztynianie znów wygrali u siebie i znów tylko jedną bramką, której autorem był Matys. W stolicy Górnego Śląska beniaminek pokazał Stomilowi miejsce w szeregu i zatriumfował po dwóch golach czarnoskórego Yahayi. Najlepszy obok Tomasza Moskały strzelec GKS trafił w minutach 39 i 47. GKS pewnie utrzymał się w lidze, Stomil zajął miejsce barażowe. W barażach rzuty karne zadecydowały o tym, że w lidze pozostał. W następnym sezonie ligę podzielono na dwie grupy. GKS i Stomil nie trafiły do tej samej. W tym miejscu historia rywalizacji GKS-u Katowice ze Stomilem Olsztyn się urywa na lata.
Wznowiona została w listopadzie ubiegłego roku i było to wznowienie bardzo atrakcyjne. Spotkanie rozgrywane na Bukowej zgromadziło na trybunach 3300 kibiców, którzy mieli świadomość, że to ostatni domowy mecz rundy. Bardzo szybko piłkarze gości zadbali o to, żeby dobre i bojowe nastroje opuściły kibiców GieKSy i już w 9 minucie za sprawą Łukasza Suchockiego wyszli na prowadzenie. Minęło zaledwie 5 minut i mieliśmy kluczowy moment meczu, Deniss Rakels został powalony w polu karnym przez bramkarza Piotra Skibę i arbiter wskazał na wapno, wyrzucając zarazem Skibę z boiska. Chwilę trwało zanim miejsce w bramce Stomilu zajął rezerwowy Tomasz Ptak, a potem Pitry na raty doprowadził do wyrównania. Od tego momentu GieKSa panowała na boisku, a znakomita atmosfera na trybunach. W 29 minucie na dośrodkowanie lewą nogą zdecydował się Alan Czerwiński, do piłki dopadł Rakels i głową umieścił ją w bramce. 3 minuty później było już 3:1, a gola znów zdobył Łotysz, tym razem wykorzystując znakomite zagranie Rafała Kujawy. Jeszcze przed przerwą GieKSa mogła pokusić się o dwa kolejne gole, lecz swoje szanse zmarnowali kolejno Pietroń i Fonfara. Po zmianie stron tempo gry wyraźnie siadło, a jeżeli już któryś zespół stwarzał zagrożenie, to był to Stomil. W końcu pasywność GieKSy została ukarana i w 86 minucie Dominik Kun wykorzystując nieudaną pułapkę ofsajdową, zdobył gola na 3:2. Od czego jednak GieKSa tego wieczoru miała Rakelsa? A no, od wszystkiego! W doliczonym czasie gry strzał Czerwińskiego w słupek dobijał Rakels i skompletował hat-tricka. GKS Katowice zasłużenie pokonał Stomil, choć gdyby w drugiej połowie wykazał jeszcze więcej chęci, mogło się skończyć prawdziwym pogromem.
Podsumowując historię rywalizacji między tymi rywalami GieKSa wygrała siedem razy, Stomil cztery, a dwa razy padł remis. Bramki 16:10 dla GieKSy.
Najnowsze komentarze