Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu w Nowym Sączu: Sandecja wykorzysta atut własnej murawy?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat popołudniowego meczu I ligi Sandecja Nowy Sącz – GKS Katowice.

 

1liga.org – 1 Liga Stats: Zapowiedź 21. kolejki F1L

Aż 91 dni fani Fortuna 1 Ligi musieli czekać na powrót najciekawszej ligi świata na boiska piłkarskie i ekrany telewizorów. Przeszło trzy miesiące zleciały jak z bicza strzelił, a już w najbliższy weekend nasi ulubieńcy powrócą do zmagań. Teraz przed nami kilkanaście tygodni rywalizacji zarówno w czubie stawki, jak i w jej dolnej części.

[…] Sandecja Nowy Sącz – GKS Katowice (27 luty, niedziela, 15:00)

Popołudniem przeniesiemy się do Nowego Sącza. GKS Katowice był jesienią jedną z najgorszych drużyn, jeśli spojrzeć tylko na spotkania wyjazdowe. Katowiczanie przegrali dokładnie połowę (czyli 5) wszystkich spotkań poza własnym stadionem, zdobywając w meczach tych tylko 0.8 bramki co wyjazd. Seria pojedynków wyjazdowych GKS-u bez zdobytej bramki trwała aż 9 meczów, jednak zespół zdołał zakończyć ją w ostatniej kolejce przed przerwą zimową, wygrywając w Bielsku. Z drugiej strony Sandecja, choć znajduje się wysoko w tabeli, w ostatnich kolejkach nie radziła sobie na własnym obiekcie. Spośród poprzednich ośmiu starć w Nowym Sączu zespół ten wygrał tylko jedno z nich, przegrywając aż czterokrotnie.

 

rdn.pl – Sandecja Nowy Sącz wraca do gry. GKS Katowice przyjeżdża na Kilińskiego

Piłkarze Sandecji Nowy Sącz wznowią rywalizację w piłkarskiej I lidze. W niedzielę (27.02) zmierzą się z GKS-em Katowice w Nowym Sączu.

Biało-czarnym będzie bardzo zależało na wygranej, bo 2021 rok zakończyli 4 meczami u siebie, ale żadnego z nich nie udało się wygrać.

– Przeanalizowałem tę sytuację i jestem przekonany, że zaczniemy wygrywać na własnym stadionie, co było naszym problemem pod koniec 2021 roku. Postaram się tak zaplanować atmosferę i wszystko wokół dnia meczowego, żebyśmy potem wyszli na boisko i zwyciężyli – wyjaśnia trener Sandecji Dariusz Dudek.

Spotkanie z GKS-em Katowice rozpocznie się w niedzielę o 15.00. Z uwagi na negatywną opinię policji i rekomendację Polskiego Związku Piłki Nożnej, kibice nie będą wpuszczeni na przebudowywany stadion przy ul. Kilińskiego.

 

lubsport.pl – Sandecja wykorzysta atut własnej murawy?

Faworytem niedzielnego spotkania w Nowym Sączu wydaje się być Sandecja. Ta ekipa zajmuje w tabeli piąte miejsce. Dotychczas zgromadziła 31 punktów. Na ten dorobek złożyło się dziewięć zwycięstw, cztery remisy i siedem porażek.

GKS Katowice w ligowym zestawieniu jest natomiast trzynasty. Póki co wywalczyć zdołał 23 „oczka”. Pięciokrotnie zwyciężał, osiem razy dzielił się punktami z rywalem i siedmiokrotnie musiał uznawać wyższość drużyny przeciwnej.

W ostatnich trzech spotkaniach Sandecja raz przegrała, a poza tym dwa razy remisowała. GKS wygrał, zremisował i przegrał jeden mecz. Oczywiście warto mieć to na uwadze, patrząc na Sandecja – GKS Katowice zakłady, ale nie jest to na pewno sprawa kluczowa.

Ważniejszy wydaje się fakt, że ogólnie Sandecja dotychczas spisywała się lepiej niż GKS. Wygrała trzy z ostatnich pięciu meczów sparingowych. Co prawda to tylko mecze kontrolne, ale i tak podsuwamy Sandecja – GKS Katowice typy, że tutaj górą będą gospodarze. Pomóc powinien domowy obiekt.

Gole powinny padać z obu stron, a to dlatego, że w 10 z ostatnich 15 meczów z udziałem Sandecji obie drużyny trafiały do bramki.

 

infokatowice.pl – Sandecja Nowy Sącz vs GKS Katowice – zapowiedź meczu!

Rozgrywki 1. Ligi zostaną wznowione w końcówce lutego, a piłkarze GKS’u Katowice w pierwszej rywalizacji zmierzą się z Sandecją Nowy Sącz na wyjeździe. Jak beniaminek zaprezentuje się na obiekcie jednego z głównych faworytów do awansu?

[…] Sandecja Nowy Sącz była jedną z najbardziej nieprzewidywalnych drużyn poprzednich rozgrywek. Początek sezonu w wykonaniu tamtego zespołu nie był najlepszy. Długimi fragmentami wydawało się, że Sandecja będzie do samego końca walczyć o ligowy byt, tymczasem zmiana trenera sprawiła, że Sączersi przeszli transformację. Sandecja z czerwonej latarni rozgrywek stała się zespołem, który wygrywał mecz za meczem, a tym samym została jednym z ulubionych klubów do obstawiania przez graczy w zakładach bukmacherskich.

Obecna kampania w wykonaniu tego zespołu znacząco różni się od tego, co miało miejsce przed rokiem. Sandecja już po rundzie jesiennej znajduje się na 5 miejscu w tabeli i ma realne szanse, aby walczyć o bezpośredni awans do Ekstraklasy. Piłkarze z Nowego Sącza wywalczyli 31 punktów w 20 rozegranych spotkaniach. Na ten moment znajdują się na miejscu, które gwarantuje udział w barażach.

Głównym problemem tego zespołu w rundzie jesiennej były występy przed własną publicznością. Jak pokazują powyższe statystyki, Sandecja jest najlepszą drużyną w klasyfikacji meczów wyjazdowych na zapleczu Ekstraklasy. To właśnie 25 wywalczonych punktów na wyjazdach znacząco przyczyniło się do bardzo dobrej pozycji wyjściowej tego zespołu przed rundą wiosenną.

Nie ma jednak wątpliwości, że ta drużyna musi się poprawić w aspekcie występów na swoim obiekcie, ponieważ w 8 rozegranych meczach domowych wywalczyła zaledwie 6 punktów. Na ten moment jest to drugi najgorszy rezultat w całych rozgrywkach. Lekkim usprawiedliwieniem tego zespołu może być fakt, że rozegrali zaledwie 8 starć przed własną publicznością, jednak dla porównania Widzew zagrał zaledwie o dwa więcej, a ma na koncie 26 punktów w meczach domowych. Słabą postawę tego zespołu u siebie było widać zwłaszcza w końcówce rozgrywek, kiedy to nie wygrali żadnego z 4 ostatnich meczów domowych.

Katowiczanie przystąpili do rozgrywek w obecnej kampanii jako beniaminek. Nic więc dziwnego, że przed rozpoczęciem sezonu zakłady bukmacherskie ustawiały ten zespół w gronie głównych faworytów do spadku. Taka sytuacja zazwyczaj ma miejsce na wielu poziomach rozgrywkowych w naszym kraju, szczególnie jeśli beniaminek nie dokonał spektakularnych wzmocnień i pod kątem kadry może odstawać od reszty ligi.

Trzeba jednak obiektywnie przyznać, że beniaminek z Katowic całkiem nieźle zaprezentował się w rundzie jesiennej. Na ten moment piłkarze tego zespołu mają na koncie 23 wywalczone punkty w 20 rozegranych meczach. Piętą achillesową GKS’u była zwłaszcza postawa w defensywie, ponieważ stracili oni aż 33 bramki na ligowych boiskach. Na ten moment jest to jeden z najgorszych rezultatów, a tylko Stomil Olsztyn i Górnik Polkowice zanotowały gorsze wyniki.

Analizując występy tego zespołu pod kątem statystycznym, warto zwrócić uwagę, że zarówno na swoim boisku, jak i na wyjazdach GKS stracił podobną liczbą bramek – 16 do 17. Znacząca dysproporcja jest jednak pomiędzy grą ofensywną u siebie, a w delegacji. Katowiczanie zaliczyli tylko 8 trafień na wyjazdach, a 17 przy Bukowej.

Pierwsze spotkanie pomiędzy tymi drużynami zakończyło się remisem. Trzeba przyznać, że w statystykach GKS Katowice ma przewagę nad najbliższym rywalem, ponieważ nie przegrał żadnego z 3 poprzednich pojedynków. Sandecja po raz ostatni pokonała tego rywala w 2018 roku.

 

sandecja.pl – Wyczekiwana inauguracja

Dobiega końca przerwa zimowa naszego zespołu, który w pierwszym wiosennym starciu podejmie na własnym stadionie trzynastą drużynę Fortuna I ligi, GKS Katowice.

Podopieczni Dariusza Dudka będą chcieli przeszkodzić rywalowi w ich jubileuszu, bowiem w dniu meczu GKS będzie obchodził swoje 58. urodziny. Ponadto kibice „Biało-Czarnych”, podobnie jak drużyna czekają na pierwszy komplet punktów zdobyty na stadionie przy ul. Kilińskiego 47.

Punkt zaczepny przy obu ekipach możemy znaleźć w osobach Kamila Słabego, Damiana Chmiela czy trenera Dariusza Dudka. Dwóch naszych zawodników reprezentowało barwy GKS-u odpowiednio w sezonach 2017/2018 (wiosna) oraz 2011/2012, z kolei szkoleniowiec „Biało-Czarnych” zasiadał na ławce trenerskiej śląskiej drużyny w 22. spotkaniach (15.10.2018 – 19.05.2019).

[…] Rafał Górak nie musi przejmować się absencjami za nadmiar żółtych kartek, z tego powodu nikt w jego drużynie nie pauzuje, z kolei w naszych szeregach karę odbyć muszą Bartłomiej Kasprzak i Elhadji Maissa Fall. Dariusz Dudek nie będzie mógł również skorzystać z usług Michala Piter-Bučko, słowacki obrońca dochodzi do pełnej sprawności po zeszłorocznej kontuzji kolana.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Korona Kielce kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Korona Kielce jest następną solidną kibicowską ekipą, która zawita ostatni raz na Bukową, ale będzie dla nas to historyczna rywalizacja. Pierwszy raz w historii rozegramy ze sobą mecz w ekstraklasie.

Klub powstał dosyć późno, bo w 1973 roku, ale kibice naprawdę szybko „nadgonili” kibicowskie rzemiosło, żeby już w latach 80. zacząć tworzyć swoje pierwsze zgodowe kontakty i działać na trybunach. Obecnie Koroniarze nie mają z nikim zgody. Trzymają się jedynie regionalnie z Naprzodem Jędrzejów, ale te relacje, jak wiele innych aktualnie w Polsce, ciężko jednoznacznie określić. Naprzód dawniej był traktowany jako fan club Korony i miał ciekawą regionalną wojnę z Hetmanem Włoszczowa, który wtedy działał jako fan club KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, czyli największa i najbardziej znienawidzona ekipa przez Scyzorów w regionie.

Dawniej Korona miała bardzo dużo zgód i to z prawdziwego zdarzenia, a mowa tu o takich składach jak: Arka Gdynia, Cracovia, Górnik Wałbrzych, KSZO Ostrowiec, ŁKS Łódź, Stal Mielec, Sandecja Nowy Sącz, Stal Gorzyce, Stal Stalowa Wola, Raków Częstochowa, Nida Pińczów, Odra Opole, Polonia Bytom, Polonia Świdnica, Polonia Warszawa, Zagłębie Lubin czy Zawisza Bydgoszcz. To mówi chyba samo za siebie, jaką ekipę stworzyła Korona w tak krótkim czasie, patrząc na datę założenia klubu. Część tych zgód padła, część umarła śmiercią naturalną, a niektóre trwały jeden dzień w formie paktu czy jednodniowego układu. I tak właśnie było z nami.

W 1985 roku zagraliśmy swój pierwszy finał Pucharu Polski z Widzewem Łódź na stadionie Legii Warszawa. Liczba ekip, jaka nas wtedy wspierała, jest zadziwiająca: Avia Świdnik, Arka Gdynia, Broń Radom, GKS Jastrzębie, GKS Tychy, Górnik Zabrze, Hutnik Kraków, Lech Poznań, ŁKS Łódź, Polonia Warszawa, Stal Mielec, Śląsk Wrocław czy właśnie… Korona Kielce. Napisać, że była to mieszanka wybuchowa, to jakby nic nie napisać. Takie były realia zawierania zgód. Przyjechała ekipa, rozwieszała flagę na znak wsparcia i… była sztama. O ile lata 90. były szalone, to 80. totalnie odrealnione (patrząc z dzisiejszej perspektywy) w temacie zawierania sojuszy. Nasza liczba tego dnia to było 900 osób, z czego samej GieKSy 700 głów. Resztę stanowiły ekipy, które na stadionie CWKS-u „określały” się po czyjej stronie stoją. Fana Koroniarzy na załączonym zdjęciu jest druga od lewej strony. Żyleta była oczywiście wypełniona przez Legionistów i co ciekawe oni kciuki trzymali za nas, a nie za Widzew Łódź, który również licznie się zjechał, mając wsparcie potężnej wówczas koalicji, którą tworzyli z Jagiellonią Białystok, Ruchem Chorzów czy Wisłą Kraków. Piast Gliwice także wspierał tego dnia RTS.

Wojna z KSZO jest ciekawą historią w ich rejonie. Mimo że Świętokrzyscy Rozbójnicy są starszym klubem w regionie, to dzięki dawnej zgodzie z Koroną i ich kontaktom, mogli sami zawierać zgody z zaprzyjaźnionymi ekipami MKS-u i taką do dziś jest Lech Poznań…

Ich wojna zaczęła trwać od połowy lat 90., kiedy sztama przeszła do historii. KSZO stanowiło wówczas solidną chuligańską bandę. Kilkanaście lat temu doszło wtedy do kluczowej ustawki banda na bandę, którą wygrało szybko KSZO, ale fani Korony mieli pretensje, że mało kto z Ostrowca miał wiele wspólnego z trybunami i postanowili z nimi nie wychodzić już na ubitą ziemię, tracąc jakiekolwiek zaufanie. Postanowili swoją siłę i pozycję udowadniać w prawdziwym kibicowskim świecie, czyli na meczach wyjazdowych, bo tam jest miejsce prawdziwych kibiców. Te kilkanaście lat odwróciło proporcje na tyle, że Korona zaczęła budować swoją bezapelacyjną pozycję w regionie i to oni są obecnie chuligańskim graczem nr 1. Obecnie ciekawą rywalizację toczą z fan clubami Widzewa Łódź w miejscowościach takich, jak Skarżysko-Kamienne (Granat) czy Końskie (Neptun). Do tego dochodzi ekipa działająca na własne konto, czyli Star Starachowice, ale od zawsze mająca prowidzewskie nastawienie.

Inną potężną kosą jest rzecz jasna Radomiak, ale od zawsze Kielce z Radomiem się nienawidziły jako miasta. Kiedy doszło rywalizacji klubów w lidze, to dużo nie trzeba było, aby doszło do starć, choć grali ze sobą niezwykle rzadko.

Jeszcze całkiem niedawno mieli jedyną międzynarodową znajomość z ekipą Spartaka Trnava, ale trwał ona trzy lata – od 2018 roku do końcówki 2021 roku. W międzyczasie zdążyli stoczyć wygraną ustawkę z naszymi braćmi z Banika Ostrava po 20 osób. Niedługo po końcu układu chuligańskiego, nasza polsko – słowacka znajomość poprzez Chuliganów z Bazalu została odnowiona i teraz Spartak utrzymuje z GieKSą dobre relacje, widując się najczęściej w Ostrawie.

Nasze pierwsze kibicowskie kontakty z Koroną Kielce to listopad 1990 roku. W Pucharze Polski zagraliśmy w Kielcach, gdzie udało się 40 fanatyków GieKSy. Tam nie byli zbytnio pozytywnie do nas nastawieni, ale w głównej mierze wynikało z naszych mocnych wówczas niemieckich akcentów, np. w przyśpiewek czy barwach.

Po 8 latach ponownie mogliśmy pojechać do Kiec, znowu dzięki losowaniu w Pucharze Polski. Wtedy już mieliśmy świadomą bandę, która pisała swoją historię na Górnym Śląsku i budowała renomę w kraju jako samodzielna ekipa. Nie mieliśmy wtedy z nikim w Polsce zgody, w myśl zasady „Sami przeciw wszystkim”. W listopadzie 1998 roku pojechało nas 220 głów, co w tamtym czasie było znakomitą liczbą. Korona z nabitym młynem była wtedy wspierana przez liczne zgody. Po końcowym gwizdku, który dał gospodarzom niespodziewany awans, miejscowi wysypali się na murawę, gdzie po chwilowym świętowaniu, chcieli się z nami pożegnać, ale ochrona szybko ostudziła emocje.

Jesienią 1999 roku spotkaliśmy się w lidze na zapleczu ekstraklasy. Wtedy tabela miała 24 zespoły, więc mnóstwo ekip, z którymi GieKSa nie grała nigdy lub niezwykle rzadko mogły się pokazać na Bukowej. I tak było z Koroną. Złocisto krwiści przyjechali w 38 głów, a przed meczem GieKSa zaatakowała ich bus, jednak kierowca szybko spalił gumy.

Wiosną 2000 roku pojechaliśmy do Kielc w 197 osób, w tym 2 Banik Ostrava. Podczas przerwy jeden z naszych na patencie „zrobienia zdjęć” przesuwał się coraz bliżej młyna Koroniarzy w celu zerwania płótna, ale gospodarze połapali się i wybiegli na murawę w 50 osób, chcąc przy okazji zerwać naszą flagę VIP, ale tak samo bezskutecznie.

Minęło kolejnych 8 sezonów. Korona zdążyła przywitać się z ekstraklasą po raz pierwszy, a ich flaga „Biały honor, biała duma” zrobiła taką reklamę, że głośniej było o kibicach niż piłkarzach. Do klubu trafił Brazylijczyk Hernani, który zadebiutował w 2005 roku, jako pierwszy czarnoskóry zawodnik w tym klubie, co nie spodobało się miejscowym kibicom, którzy okrzykami i starą już wtedy flagą zamanifestowali swoje niezadowolenie. Doszło już do takiego ciśnienia, że Korona nie dopingowała i przez moment nawet nie jeździła na wyjazdy. Co najlepsze, w późniejszych latach, sam piłkarz został skazany za udział w korupcji, za czasów gry dla Korony. Między innymi tego powodu wycofała się firma Kolporter, która miała duży wpływ na sportowe podniesienie klubu z tarapatów i wprowadzenie jej do ekstraklasy.

W 2008 roku spotkaliśmy się ponownie w pierwszej lidze. Termin wyjazdu był dla nas niefortunny, bo mecz zaplanowano na środę, ale zainteresowanie było spore, więc pociągiem specjalnym wyruszyło 330 GieKSiarzy, co jak na środek tygodnia było wtedy świetną liczbą. Niestety podczas wyjazdu doszło do tragicznego wypadku, w którym śmierć poniósł nasz kibic z Witosa – ŚP. Dura. Decyzja mogła być tylko jedna i w grobowych nastrojach wracaliśmy do Katowic. Fani Korony minutą ciszy uszanowali pamięć naszego kibica.

W 2009 roku czekała nas wyprowadzka z Bukowej na pół roku. Wynikało to z remontu stadionu, gdzie najdłużej trwała wymiana płyty głównej oraz prace związane z bezpieczeństwem obiektu, bo doszło do awantury z GKS-em Jastrzębie, przez co na pół roku Blaszok był wyłączony z użytku. Padło na stadion w Jaworznie, który pamiętał czasy ekstraklasy. Grała na nim wtedy Szczakowianka, ale obiekt należy do Victorii Jaworzno. Pierwsze dwie kolejki były bez publiczności przez ciążący na nas zakaz i pierwszym „domowym” meczem w Jaworznie był pojedynek z Koroną Kielce. Na meczu FC Jaworzno, jako gospodarz miasta, pokazał się elegancko, zasiadając tam, gdzie powinni gości. Koroniarzy zabrakło przez brak możliwości przyjmowania fanów gości.

Po 12 latach ponownie u siebie, ale już na Bukowej mogliśmy zagrać z Koroną. Goście po 22 latach mieli okazję przyjechać do Katowic i pewne było, że pobiją swój rekord 38 fanatyków. Finalnie w sektorze gości zameldowało się 330 głów, co jest do dziś ich najlepszą liczbą na GieKSie. Czy przebiją ją w poniedziałek? Dowiemy się na dniach…

Ostatni nasz mecz to coś, czego u nas nie było w kibicowskiej historii. W klubie prezes sabotażysta, a do tego mieliśmy półroczny zakaz wyjazdowy za mecz z Widzewem Łódź. Klasę pokazała Korona Kielce, która zadeklarowała nam swoją pomoc w wejściu na zakazie. Dzięki temu mogliśmy za bramką wspierać zawodników. Na wyjeździe zrobiliśmy swoją najlepszą liczbę w historii na stadionie Korony – 846 głów, w tym 57 Górnik Zabrze, 7 Banik Ostrava i gościnnie 3 Wisłoka Dębica oraz 1 Siarka Tarnobrzeg. GieKSa niespodziewanie wygrała 2:1, ale to Korona finalnie, grając w barażu o ekstraklasę, awansowała po rocznej banicji i w poniedziałek właśnie w elicie zagramy swój pierwszy mecz o punkty.

PS Mam nadzieję, że nie zapomnieliście zapalić znicza swoim braciom w Sektorze Niebo oraz bliskim z rodziny! Widzimy się na Blaszoku. Przedostatni mecz tej pięknej historii…

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

U(j)nia w Skierniewicach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii ze Skierniewic, gdzie GieKSa przegrała z trzecioligową Unią 1:2. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Czy to już jest TA GieKSa?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Witam po długiej przerwie. Sporo się podziało od mojego ostatniego felietonu na naszym portalu. Przede wszystkim po 19 latach wreszcie wywalczyliśmy awans. Dlatego postanowiłem zacząć, tą mam nadzieję serię felietonów, od trochę prowokacyjnego pytania, które wywoływało często, przez te wszystkie lata wiele emocji: Czy to już jest ta GieKSa?

No tak, tylko która? Kończę ten felieton akurat w 30. rocznicę naszego największego sukcesu w europejskich pucharach – wyeliminowania Girondins Bordeaux i awansu do 1/8 Pucharu UEFA. Nawet pora się zgadza, bo akurat właśnie pod wieczór tego dnia siedliśmy z kumplem przy radyjku i piwku, aby łapać informacje z Bordeaux. Obawy były spore, bo „Żyrondyści”, którzy przeżywają dziś poważne problemy, byli wtedy uznaną marką ze znakomitymi piłkarzami w składzie, jak choćby Lizarazu, Dugarry czy Zidane. Na dodatek, w 18. minucie wyrównali stan rywalizacji. Na szczęście w 70. minucie Krzysiu Walczak strzelił z karnego i nasz ogromny sukces stał się faktem, a moje stare radyjko zostało przez as obu serdecznie wycałowane.

Niestety nasz ostatni mecz w Warszawie pokazał, że jeszcze dużo pracy nas czeka, aby wejść na taki poziom, jaki prezentowaliśmy 30 lat temu. Już bliżej nam do tej GieKSy z wcześniejszych lat, z pierwszej połowy lat 80., kiedy dopiero zbliżaliśmy się do tego najlepszego dla nas okresu, którego początek nastąpił w sezonie 1985/86. Nawiasem mówiąc, kilka dni temu, akurat gdy ponieśliśmy wstydliwą porażkę w Skierniewicach, mijało dokładnie 39 lat od czasu, kiedy pokonaliśmy w Warszawie Legię 3-1 po bramkach Kubisztala i dwóch Furtoka (1985 rok), w pierwszym meczu ćwierćfinału Pucharu Polski. W rewanżu przegraliśmy 2-3 (choć przegrywaliśmy już 0-3) i oczywiście awansowaliśmy. Do dziś pamiętam ostatnie sekundy tamtego meczu. Legia miała rzut wolny tuż sprzed pola karnego. Do piłki podszedł Dziekanowski, który potrafił celnie uderzyć z tej pozycji. Podszedł, sędzia gwizdnął, ale zamiast strzelać, zaczął… wykłócać się o to, że mur stoi za blisko. Trochę to trwało i po chwili… sędzia po prostu zakończył spotkanie. Potem był zwycięski półfinał z Pogonią i wspaniały finał 1 maja 1986 roku na Stadionie Śląskim z Górnikiem. Tak zaczęła się piękna „Dekada GieKSy”. Ale żeby do tego doszło, trzeba było wcześniej mozolnie, krok po kroku budować ten skład. I właśnie na tym etapie dzisiaj jesteśmy.

Trener Górak ciągle mówił i mówi o cierpliwości i „ciężkiej pracy od poniedziałku”. My, kibice, często to wyśmiewaliśmy czy wręcz krytykowaliśmy, zmęczeni kilkunastoletnim tułaniem się po niższych ligach. No bo ileż było można?! No ale ostatecznie okazało się, że warto było być cierpliwym. Oczywiście, nie tylko ta cotygodniowa „praca” dała efekt, bo także to mozolne budowanie składu. To zastępowanie najsłabszych ogniw lepszymi. Jasne, zdarzały się nam też niewypały transferowe, jak choćby Tanżyna czy Krasucki, ale mimo wszystko ten skład z sezonu na sezon stawał się mocniejszy. Szczególnie można to zauważyć po defensywie, która stopniowo wzmacniana, przestała nareszcie tracić idiotyczne bramki, a przez to i punkty. Podobnie było w latach 80. Wtedy mieliśmy co prawda solidną defensywę, ale nasza ofensywa opierała się głównie na naszej legendzie Jasiu Furtoku, którego z ogromnym trudem, ale czasem udało się rywalom przyblokować. Byliśmy takim sobie średniakiem, który jeśli wygrywał, to często jedną bramką. Gdy jednak najpierw doszedł do nas Marek Koniarek z Szombierek, a potem Mirek Kubisztal z Cracovii to w sezonie 1985/86 mieliśmy już tercet zabójczy dla każdego przeciwnika i drużynę, która stała się jedną z najlepszych w kraju. Na długie lata. Dziś też mamy w składzie kilka mocnych pozycji, ale nad niektórymi trzeba jeszcze popracować. Głównie nad dublerami, co pokazała porażka w Skierniewicach. Choć ja bym nie przywiązywał, aż takiego znaczenia do tego meczu. Bo trener oprócz tego, że dał pograć dublerom, poeksperymentował także z pozycjami poszczególnych piłkarzy. Trochę tego było za dużo, więc to wszystko klękło.

Poza tym wszystkim w sporcie trzeba mieć też trochę szczęścia. Co by się stało, gdyby 39 lat temu Dziekanowski jednak strzelił bramkę z rzutu wolnego i nie awansowalibyśmy do półfinału Pucharu Polski? Co by się stało, gdyby Rafał Górak został zdymisjonowany w grudniu ubiegłego roku? Co by się stało, gdyby sędzie zbyt pochopnie nie wyrzucił w Skierniewicach Oskara Repki? To tylko takie gdybanie, bo bilans pecha i szczęścia wychodzi w końcu na zero.

Reasumując. Szczególne ostatnie mecze pokazały, że to nie jest jeszcze „TA” GieKSa, ale na podstawie wcześniejszych możemy stwierdzić, że jesteśmy na dobrej do niej drodze. Chyba bliżej jednak tego 1982 niż 1986 roku. Czy trener, który na razie okazuje się godnym następcą Jurka Nowoka, okaże się również godnym następcą Alojzego Łysko, Piotra Piekarczyka? Czy stanie się katowickim Alexem Fergusonem? Czas pokaże, ale o tym może w innym felietonie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga