Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu GieKSa-Sandecja: Bez błysku, bez strzału

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – Sandecja Nowy Sącz.

 

gazetakrakowska.pl – Sandecja Nowy Sącz kolekcjonuje remisy. Nie dała się „GieKSie”

[…] To gościom jakby bardziej zależało na udanym wejściu w to spotkanie. Szczęścia próbował Mas, ale jego próba strzelecka została zblokowana. Uderzenie z ostrego kąta oddał Toporkiewicz, ale i tym razem bez efektu – skutecznie interweniował golkiper gospodarzy.

Katowiczanie jakby jeszcze nie do końca otrząsnęli się po wtorkowej porażce z Wisłą w Krakowie (1:2), gdy długo prowadzili, a dwa decydujące ciosy zadane przez Fernandeza miały miejsce w odstępie czterech minut. W 20. minucie po wybiciu piłki przed pole karne, zdołał dopaść do niej Walski i ładnym strzałem ostemplował poprzeczkę GKS. Odpowiedź katowiczan przyszła po chwili. Urynowicz kropnął z dystansu nieznacznie się myląc. Gracze Dudka ponownie pokazali się w 27. minucie spotkania. Po zagraniu z boku od Kosakiewicza główkował Słaby. Kudła był jednak na posterunku kapitalnie interweniując.

W odróżnieniu od meczu w Opolu trener Sandecji nie zdecydował się na dokonanie jakiejkolwiek zmiany w przerwie spotkania (wtedy uczynił to trzykrotnie). W 57. minucie Toporkiewicz przytomnie wypatrzył Masa, ale nowy napastnik sądeczan (podpisał umowę 1 sierpnia) nie popisał się pudłując w dogodnej sytuacji. W końcowych minutach spotkania to GKS, na szczęście dla „Biało-Czarnych”, trafił jedynie w słupek.

„Duma Krainy Lachów” nie dała się zespołowi trenera Rafała Góraka, ale obecnie mając raptem pięć punktów wywalczonych w sześciu kolejkach, nie ma co myśleć o wejściu do ligowej czołówki. Póki co gracze z miasta nad Dunajcem „stoją” z boku i jedynie przyglądają się najlepszym, ale warto pamiętać o tym, że każdy z dotychczasowych meczów tego sezonu rozgrywali na obcym terenie.

 

sportslaski.pl – Bez błysku, bez strzału. „GieKSa” remisuje z Sandecją

Remis po słabym widowisku przy Bukowej. GKS Katowice dzieli się punktami z Sandecją Nowy Sącz. W piątek to goście byli bliżsi przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść.

[…] Goście prowadzeni przez trenera Dariusza Dudka nie pozwolili nawet na moment rozwinąć skrzydeł GKS-owi, a sami wykreowali sytuacje, z których wykorzystać powinni co najmniej jedną.

Michał Walski z Sandecji był jednym z graczy, który uparcie uprzykrzał życie próbującym zawiązać jakikolwiek składny atak gospodarzom. Kilka razy przeciął kluczowe podanie, czyścił środek pola, a przy odrobinie szczęścia mógł cieszyć się z gola. Jego uderzenie w poprzeczkę bramki Dawida Kudły było jedną z niewielu ozdób widowiska przy Bukowej.

Osłabienia w środku pola GKS-u sprawiły, że gra piłkarzy trenera Rafała Góraka była pozbawiona błysku i kreatywności. Katowiczanie byli dla gości do bólu przewidywalni. Psuli ostatnie podania, nie wypracowywali czystych pozycji strzeleckich. Mecz skończyli bez choćby jednego celnego uderzenia. Do tej pory, choć podopieczni trenera Góraka nie zawsze punktowali, ich mecze oglądało się z przyjemnością. W piątkowy wieczór „GieKSa” wypadła wyjątkowo bezbarwnie.

Co ciekawego

– Rafał Figiel, Adrian Błąd i Daniel Tanżyna – taka trójka zasiadła obok siebie na… trybunie krytej. Każdy z nich z kontuzją. Do składu po pauzie za czerwoną kartkę obejrzaną w Bielsku-Białej wrócił Bartosz Jaroszek, choć odrobinę poprawiając sytuację kadrową w ekipie trenera Rafała Góraka.

– Pierwsza połowa nie porwała. „GieKSa” nie potrafiła rozmontować dobrze pracującej defensywy Sandecji, nie oddając ani jednego celnego strzału na bramkę gości.

– Groźniejsza przed przerwą była Sandecja. Najpierw kapitalnie z dystansu przymierzył Michał Walski, ale piłka obiła poprzeczkę tuż przy spojeniu z słupkiem. Kilka minut później po dośrodkowaniu z narożnika boiska głową z bliska uderzał Kamil Słaby, ale wyciągnął się do piłki Dawid Kudła wybijając ją na kolejny korner.

– W 42. minucie boisko powinien opuścić Damian Chmiel. Powinien, ale arbiter oszczędził zawodnika Sandecji, nie pokazując mu drugiej żółtej kartki za wślizg od tyłu w nogi jednego z katowiczan.

– Goście, skupieni głównie na defensywie, groźniejsi byli również po zmianie stron. Świetną okazję mieli w 68. minucie, Maciej Mas nie trafił do bramki w prostej sytuacji, którą stworzył mu Krzysztof Toporkiewicz. Ten sam zawodnik wcześniej obił poprzeczkę bramki Kudły.

– Dopiero w 86. minucie to katowiczanie zbliżyli się do zdobycia gola choć wciąż… nie mieli na koncie celnego uderzenia. Po rzucie wolnym piłka odbita się od pleców Michała Kołodziejskiego i wylądowała na słupku bramki Dawida Pietrzkiewicza.

– Po intensywnym tygodniu katowiczanie dostaną czas na odpoczynek. Kolejny mecz o punkty zagrają dopiero w przyszłą niedzielę, mierząc się w Rzeszowie z tamtejszą Resovią.

 

sandecja.pl – Podział punktów w Katowicach

[…] Po nieco spokojnym początku z obu stron w 10. minucie podaniami z pierwszej piłki przedrzeć w pole karne chcieli się Damian Chmiel oraz Maciej Mas, drugi z wymienionych zdołał oddać strzał, ale został skutecznie zablokowany. W 16. minucie długie podanie od Dawida Pietrzkiewicza na lewej stronie otrzymał Krzysztof Toporkiewicz, młodzieżowiec popędził po skrzydle, zbiegając do środka boiska oddał uderzenie z ostrego kąta, z którym bez problemu poradził sobie Dawid Kudła.

GKS od czasu do czasu przenosił ciężar gry pod naszą bramkę, jednak podopiecznym Rafała Góraka brakowało skuteczności, aby poważniej zagrozić Dawidowi Pietrzkiewiczowi. Najlepszą okazję do zdobycia gola miał w 20. minucie Michał Walski, defensywa gospodarzy wybiła futbolówkę przed pole karne, gdzie dobrze ustawiony pomocnik naszego zespołu uderzył bez zastanowienia, obijając poprzeczkę. Miejscowi chcieli odpowiedzieć szybko i już w kolejnej akcji Marcin Urynowicz spróbował swoich sił z dystansu, myląc się nieznacznie. W 27. minucie świetnie z narożnika boiska dośrodkował Łukasz Kosakiewicz, głową uderzał Kamil Słaby i tylko kapitalna interwencja Dawida Kudły uratowała GKS przed utratą gola.

Po upływie pół godziny gry miejcowi pokusili się o akcję ofensywną i strzał głową, po którym piłka poszybowała tuż obok prawego słupka naszej bramki. Na kolejny strzał trzeba było poczekać około dziesięć minut, gdy w 41. minucie z dystansu uderzał Elhadji Maissa Fall, niestety niecelnie. Sześćdziesiąt sekund przed końcem regulaminowego czasu gry pierwszej połowy kapitalne podanie w obręb „szesnastki” otrzymał zawodnik GKS-u, który zdążył przyjąć piłkę, na szczęście kapitalną interwencją popisał się tutaj Tomasz Boczek. Oba zespoły do szatni zeszły więc przy stanie 0:0, warto tutaj pochwalić defensywną grę podopiecznych Dariusza Dudka, którzy nie pozwolili rywalowi na oddanie celnego strzału.

W przerwie żaden z trenerów nie zdecydował się na zmiany, w związku z czym obie drużyny rozpoczęły w takich samych zestawieniach, jak na początku meczu. W 52. minucie Patryk Szwedzik dostrzegł, że daleko od bramki wyszedł Dawid Pietrzkiewicz i chciał go zaskoczyć próbą z okolic 40. metra, jednak nie trafił w światło bramki, a ponadto golkiper „Biało-Czarnych” w porę wrócił na swoje miejsce, kontrolując lot piłki. W 57. nasz zespół powinien wyjść na prowadzenie, prostopadłe podanie Krzysztofa Toporkiewicza trafiło do Macieja Masa, napastnik „Sączersów” uderzył w kierunku bramki i futbolówka zatrzymała się na poprzeczce, dobijać chciał Damir Šovšić, jednak został zablokowany.

Świetną akcję na lewej flance przeprowadził w 67. minucie Krzysztof Toporkiewicz, dośrodkowując idealnie na nogę znajdującego się na piątym metrze Macieja Masa, niestety zawodnik w biało-czarnej koszulce spudłował będąc na fantastycznej pozycji. Groźnie pod bramką naszego zespołu zrobiło się w 86. minucie, w narożniku pola karnego faulowany był zawodnik rywali, gospodarze mieli rzut wolny, po którym piłka przeszła przez całe pole karne i odbiła się od słupka wychodząc w pole gry. Do końcowego gwizdka wynik nie uległ zmianie i oba zespoły podzieliły się punktami.

 

sportdziennik.com – Puste trybuny, pusto w sieci

Osłabiona GieKSa nie była w stanie oddać celnego strzału na bramkę sądeczan, którzy dwa razy obili poprzeczkę bramki gospodarzy, ale nie odnieśli pierwszej w sezonie wygranej.

Trzeci raz w dobie bojkotu, prowadzonego przez fanatyków przeciwko rządom prezesa Marka Szczerbowskiego, GieKSa wybiegła na niemalże pustą Bukową walczyć o ligowe punkty, czyniąc to przy akompaniamencie grupki około 100 kibiców Sandecji i zaprzyjaźnionymi fanami GKS-u Tychy. „Piłka bez kibiców i Blaszoka to nie jest to co zawsze…” – napisał nawet Lukas Podolski, mieszkający w okolicy gwiazdor Górnika Zabrze, wrzucając na Twittera zdjęcie stadionu.

Katowiczanie przystąpili do tego meczu, mając problemy kadrowe. Z powodu kontuzji brakowało Adriana Błąda, Rafała Figla i Dominika Kościelniaka, a wracający do zdrowia Oskar Repka zasiadł jedynie wśród rezerwowych, dlatego pierwszy raz od 4 miesięcy w wyjściowym składzie znalazło się miejsce dla Marcina Stromeckiego. Do jedenastki wrócił też po pauzie za czerwoną kartkę Bartosz Jaroszek i… szybko odczuli to rywale, bo defensor GKS-u bez pardonu faulował Dawida Pietrzkiewicza czy Krzysztofa Toporkiewicza.

Złośliwi mogliby powiedzieć, że jednym z ciekawszych wydarzeń pierwszej połowy była… awaria fragmentu ledowej bandy reklamowej, w którą uderzyła piłka na wysokości sektora A pustego „Blaszoka”. Bliżej objęcia prowadzenia byli goście, z powodu modernizacji stadionu grający na wyjazdach i wypatrujący pierwszego w sezonie zwycięstwa. Michał Walski kropnął z dystansu i piłka odbiła się od poprzeczki, zaś po rzucie rożnym Damira Sovsicia i główce Tomasza Boczka efektowną paradą błysnął Dawid Kudła.

Opiekun sądeczan Dariusz Dudek, który przed 3 laty w roli trenera GieKSy spadł z I ligi, mógł tylko łapać się za głowę, ale i cieszyć się, że jego zawodnicy we własnym polu karnym nie dopuszczają osłabionych gospodarzy do tego, by stworzyli poważniejsze zagrożenie.

W II połowie katowiczanie mogli dwukrotnie mówić o wielkim szczęściu. Najpierw Maciej Mas po prostopadłym podaniu Toporkiewicza obił poprzeczkę, która znów okazała się sprzymierzeńcem drużyny Rafała Góraka, później akcja tego samego duetu zakończyła się świetną centrą z lewej flanki i pudłem Masa z dosłownie kilku metrów, ze środka pola karnego. „K… mać, GieKSa grać” – popłynęło z pustawych trybun.

 

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice mocno się wynudzili. Ich zespół zremisował z Sandecją Nowy Sącz 0:0

Piłkarze GKS Katowice zagrali wyjątkowo bezbarwnie i zremisowali z Sandecją Nowy Sącz 0:0. Emocje były tylko w końcówce, a kibice znów zasiedli tylko na trybunie głównej. Na Blaszoku wciąż trwa bojkot.

Piątkowy wieczór na Bukowej nie przyniósł wielkich emocji. GKS Katowice zremisował z Sandecją Nowy Sącz 0:0 i to goście byli chyba bardziej zadowoleni ze zdobycia punktu, bo to właśnie na utrzymaniu takiego wyniku najwyraźniej skoncentrowali się podopieczni Dariusza Dudka.

Pomimo takiej taktyki Sandecja mogła pokusić się o więcej, ale Dawida Kudłę i jego kolegów dwukrotnie ratowała poprzeczka. Katowiczanie też jednak w końcówce zdołali obić słupek Sandecji. Kibice, których pojawiło się tylko 631, dość szybko dali do zrozumienia, że gra nie przypada im do gustu i ostatni gwizdek przyjęli z wyraźną ulgą.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga