W niedzielne popołudnie zmierzyliśmy się na lodowisku przy ul. Chemików 4 w Oświęcimiu z tamtejszą Re-Plast Unią Oświęcim. Było to spotkanie lidera i wicelidera Polskiej Hokej Ligi. Po emocjonującym spotkaniu przegraliśmy 2:6, mimo że do połowy meczu prowadziliśmy 2:0. W bezpośrednich pojedynkach „unitami” była dla nas to najwyższa porażka od 24 lutego 2021, kiedy przegraliśmy pierwszy mecz ćwierćfinałowy 0:8.
Pierwsza tercja spotkania to uważna gra obu ekip, które raz po raz sprawdzały czujność bramkarza przeciwników. Pierwszą poważniejszą okazję do zdobycia premierowego trafienia w meczu miał w 6. minucie Christian Blumqvist, lecz jego strzał zza zasłony wyłapał Robert Kowalówka. W 12. minucie Teddy da Costa oddał groźny strzał z lewego koła bulikowego, który z problemami odbił parkanem John Murray. Dwie minuty później wynik meczu otworzył Bartosz Fraszko, który otrzymał idealne podanie od Brandona Magee, mimo asysty dwóch obrońców gospodarzy strzałem z backhandu nie dał szans Robertowi Kowalówce.
Druga tercja przyniosła więcej emocji niż pierwsza. Już w 23. minucie Teddy da Costa strzałem z okolic koła bulikowego minimalnie przestrzelił. Minutę później wyszliśmy z kontrą 2 na 1, ale strzał Mateusza Bepierszcza zatrzymał oświęcimski bramkarz. W 26. minucie było już 2:0 dla GieKSy. Tym razem do protokołu sędziowskiego wpisał się Patryk Wajda, który umieścił „gumę” w okienku bramki gospodarzy. Przy tej bramce graliśmy 6 na 5, bo sędziowie sygnalizowali karę na jednego z zawodników Re-Plast Unii Oświęcim. Utrata drugiej bramki podziałała mobilizująco na miejscowych, którzy w przeciągu pięciu minut wyszli na prowadzenie 3:2. Najpierw Erofeev potężnym strzałem z korytarza między bulikowego nie dał szans naszemu bramkarzowi. A chwilę później Alexander Szczechura dobił z powietrza uderzenie Padakina. Wynik tej tercji na 24 sekundy przed końcową syreną ustalił Krystian Dziubiński, wykorzystując sytuację sam na sam z Johnym Murrayem. W międzyczasie my też mieliśmy okazję na zdobycie trzeciej bramki, lecz strzał Grzegorza Pasiuta odbił Robert Kowalówka, a i przy dobitce był bezbłędny.
W pierwszych minutach trzeciej tercji unici umiejętnie oddalali grę od własnej tercji, a dodatkowo w 45. minucie podwyższyli prowadzenie na 4:2, wykorzystując okres gry w przewadze, po karze nałożonej na Brandona Magee. Nie zdążyliśmy się otrząsnąć po utracie czwartej bramki, a na tablicy świetlnej po stronie gospodarzy widniała cyfra pięć, a gola zdobył Peter Bezuska. Mimo że końcowe cztery minuty graliśmy praktycznie w przewadze 5 na 3, wynik nie uległ już zmianie.
Re-Plast Unia Oświęcim – GKS Katowice 6:2 (0:1, 3:1, 3:0)
0:1 Bartosz Fraszko (Brandon Magee) 13:48
0:2 Patryk Wajda (Maciej Kruczek, Christian Blumqvist) 25:24
1:2 Alexanders Erofeev (Erik Ahopelto) 34:39
2:2 Alexander Szczechura (Pavel Padakin) 35:23
3:2 Krystian Dziubiński (Erik Ahopelto) 39:36
4:2 Pavel Padakin (Filip Pangelov, Alexander Szczechura) 46:32, 5/4
5:2 Peter Bezuska (Patryk Noworyta) 48:09
6:2 Krystian Dziubiński (Erik Ahopelto, Teddy da Costa) 54:10, 5/4
Re-Plast Unia Oświęcim: Kowalówka (Plonka) – Pangelov, Erofeev, Szczechura, Cichy, Padakin – Jakobsons, Dyukov, Laakso, Dziubiński. Ahopelto – Bezuska, Noworyta P., Da Costa, Krzemień, Kowalówka – Noworyta M., Paszek, Sołtys, Wanat, Denyskin.
GKS Katowice: Murray (Miarka) – Rompkowski, Kolusz, Fraszko, Pasiut, Magee – Mikkola, Wanacki, Blomqvist, Smal, Monto – Kruczek, Wajda, Prokurat, Krężołek, Pulkkinen – Musioł, Maciaś, Bepierszcz, Olsson, Hitosato.
Najnowsze komentarze