Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat spotkania Ruch Chorzów – GKS Katowice.
1liga.org – 1 Liga Stats: Zapowiedź 16. Kolejki
Rusza szesnasta kolejka w Fortuna 1 Lidze. Poprzednia runda dostarczyła nam sporo trafień, ale my liczymy na jeszcze więcej goli i podkręcenie i tak już wysokiej średniej rozgrywek, która wynosi 2,72 trafienia w każdym ze spotkań. A nie ma wątpliwości, że nadchodzące spotkania mają potencjał, aby przynieść sporo bramek.
[…] Ruch Chorzów – GKS Katowice (29 październik, sobota, 17:30)
Sobotnie popołudnie także minie nam pod znakiem wielkiego hitu, a zarazem starcia derbowego. W Chorzowie Ruch podejmie jednego z największych rywali w regionie, GKS Katowice. Zarówno chorzowianie na własnym stadionie, jak i katowiczanie na wyjazdach, mają bardzo podobne statystyki i zdobywają podobną średnią liczbę punktów na mecz. Wygląda zatem na to, że czeka nas bardzo wyrównane widowisko.
Fantasy 1 Liga: Zapowiedź 16. Kolejki
W obecnej rundzie pozostały do rozegrania jeszcze trzy serie spotkań. Dla graczy Fantasy będą to decydujące kolejki, dlatego warto pomyśleć już teraz o dzikiej karcie (w przypadku osób, które mają jeszcze taką możliwość) i przygotowaniu swojego zespołu na końcówkę rundy. W tej kolejce czeka nas hitowe starcie na Górnym Śląsku, gdzie w meczu derbowym Niebiescy zagrają z GieKSą.
[…] Ruch Chorzów – GKS Katowice
Derby rządzą się swoimi prawami. Starcie Ruchu z GieKSą ma swoją historię i ciężar gatunkowy. W takim meczu każdy wynik jest możliwy, a zawodnicy często wznoszą się na szczyt swoich umiejętności. Ruch po remisie w Opolu wypadł poza ligowe podium. trener Skrobacz nie widzi analogii do wcześniejszych sezonów, ale trudno nie zauważyć, że Niebiescy kolejny raz łapią delikatną zadyszkę pod koniec rundy. Ruch stał się bardziej przewidywalny dla swoich rywali, a teraz jego piłkarzom przyjdzie zmierzyć się z najlepszą defensywą ligi. Szczepan i Swędrowski będą musieli sporo się napracować, aby rozmontować zasieki przygotowane przez trenera Góraka. Do składu wraca Kasolik. Jego obecność powinna być decydująca przy powstrzymywaniu kontrataków GKS-u. A w tych wiele będzie zleżało od dyspozycji Błąda, Araka oraz Rogali. GKS miał problem ze złapaniem właściwego rytmu w spotkaniu ze Stalą. Zabrakło adrenaliny, o której na pomeczowej konferencji wspominał trener Górak. jednego możemy być pewni. Jego zespół będzie idealnie przygotowany na derby pod względem taktycznym. Jeśli piłkarze GieKSy zrealizują plan swojego sztabu na to spotkanie, mogą pokusić się o zwycięstwo. Ostatni raz Niebiescy rywalizowali z GieKSą przy Cichej 12 maja 2018 roku i wygrali 1:0.
sportowefakty.wp.pl – Ruch Chorzów zagra w derbach. Starcie blisko szczytu Fortuna I ligi
Przedostatnia kolejka przed półmetkiem sezonu zapowiada się bardzo dobrze. Ruch Chorzów podejmie także walczący o awans GKS Katowice. W Łodzi wicelider ŁKS powalczy z trzecią w tabeli Arką Gdynia.
Dla Ruchu Chorzów będzie to druga tej jesieni wyczekiwana konfrontacja z regionalnym przeciwnikiem. W Fortuna Pucharze Polski wpadł na Górnika Zabrze i w Wielkich Derbach Śląska przegrał 0:1. Zresztą Górnik w następnej rundzie trafił na GKS Katowice i pokonał również tego pierwszoligowca 2:1. Tym samym bohaterom sobotniego meczu pozostała gra w lidze, a w niej są kandydatami do awansu do PKO Ekstraklasy.
Przed rozpoczęciem kolejki czwarty w tabeli Ruch ma o trzy punkty więcej niż piąty GKS Katowice. Beniaminek nie zwyciężył od trzech meczów, co kosztowało go stratę miejsca premiowanego awansem. Podopieczni Rafała Góraka zdobyli w analogicznym fragmencie sezonu o trzy punkty więcej, dlatego zbliżyli się do Niebieskich. W bezpośrednim meczu mogą ich dogonić.
Oba zespoły z województwa śląskiego dobrze bronią. GKS stracił 12 goli w 15 kolejkach, dzięki czemu ma statystycznie najlepszą defensywę w lidze. Na drugim miejscu w takim rankingu jest ŁKS Łódź, a na trzecim Ruch, który stracił 15 bramek. Gorzej idzie obu drużynom atakowanie.
Od 2003 roku, czyli przez blisko dwie dekady, Ruch walczył z katowiczanami w jednej lidze tylko raz. Także wtedy było to zaplecze PKO Ekstraklasy. Rywalizacja derbowa przebiegła że wskazaniem na Ruch. Zespół z Chorzowa wygrał przy Bukowej 2:1 w październiku 2017 roku, a przy Cichej zwyciężył 1:0 w maju następnego roku. Do rozstania na kolejne cztery lata doszło z powodu spadku Ruchu.
sport.interia.pl – Takie derby to rzadkość. Było w nich wszystko: olśnienie, piękno, dzikość
Wiecie co w derbach Ruchu z GieKSą lubię najbardziej? Że nigdy niczego nie można być pewnym do końca. Nawet jeśli jedna z drużyn pewnie prowadziła, a jej zwycięstwo wydawało się niezagrożone, to druga potrafiła często odwrócić losy meczu. Jednego można było być zawsze pewnym. Piłkarze dawali z siebie wszystko, a hałas na trybunach był jedyny
[…] I. Lata 60. Czasy gdy gwiazdy olśniewały publiczność
Ruch przez wiele lat był jedynym klubem, który nigdy nie spadł z ekstraklasy. GKS po powstaniu w 1964 roku, musiał do niej dopiero dostać. Doszło do tego bardzo szybko! Pierwszy mecz między sąsiadami odbył się już w sierpniu 1965 roku. GieKSa grała przecież od razu w II lidze, jako spadkobierca Rapidu Wełnowiec.
Los sprawił, że pierwszy wyjazdowy mecz GieKSy w ekstraklasie odbył się właśnie w Chorzowie, na Cichej. Przeszłość łączy się z teraźniejszością: mecz wzbudził gigantyczne. Nie było gdzie zaparkować w dużej odległości od stadionu. Każdą wolną przestrzeń zajmowały samochody i motocykle (było lato). Na stadionie miało ugnieść się aż 40 tysięcy kibiców. Najbardziej zdumiewające było to, że fani obu zespołów oglądali ten mecz przemieszani (choć większość z Katowic stała pod zegarem) i nikomu nic się nie stało. Nie było takiej nienawiści jak dziś.
Na boisku padł remis, a najbardziej zachwycił napastnik gości. Gerard Rother, który strzelił dwa gole dla GieKSy. Reporter barwnie napisał, że sprawiał wrażenie Garrinchy albo Gento. Ruch jednak mógł wygrać. W przedostatniej minucie lewoskrzydłowy Eugeniusz Faber posłał dwie petardy w krótkim odstępie dwie petardy, które zazwyczaj wpadały do bramki: tym razem najpierw trafił w obrońcę, potem piłka wyszła na aut tuż obok słupka.
[…] II. Pierwsze ligowe zwycięstwo Katowic
Wydarzyło się w 1966 roku. Ruch do przerwy prowadził po golu wspaniałego „Ojgi” Fabera , ale po przerwie wyrównał Eryk Anczok (brat „Zygi”, gracza Polonii i Górnika), a mecz rozstrzygnęła fenomenalna bomba Gerarda Rothera. Jak donosiła prasa, „Nikt nie byłby w stanie tego obronić”. Dobrze w bramce GieKSy spisywał się Piotr Czaja, który potem stanie się jednym z symboli chorzowskiego Ruchu.
[…] III. Rodzi się wielka GieKSa, ale lepszy Ruch
Przeskakujemy do innej epoki. W połowie lat 80. właśnie rodziła się, powstawała najlepsza GieKSa. Mecz był charakterystyczny, dla tego okresu, bardzo ostry. Dziennikarze podkreślali, że toczył się w angielskim stylu – nikt nie odpuszczał. „Na Bukowej zawsze walczyło się dynamicznie, często leciały iskry, a że tym razem poleciał również Krzysztof Hetmański, to już inna sprawa” – podkreślał sprawozdawca „Sportu”. Już po półgodzinie katowiczanie grali w osłabieniu: czerwoną kartkę za faul zobaczył właśnie Hetmański. To była niecodzienna sytuacja: w pewnym momencie razem z Dariuszem Fornalakiem padli na ziemię, ale starcie się nie skończyło! Gracz GieKSy jeszcze na leżąco zaczął wymierzać sprawiedliwość. Skończyło się czerwoną kartką dla niego i żółtą dla Fornalaka.
Ruch prowadził, ale po przerwie katowiczanie w dziesiątkę zdołali wyrównać dzięki pięknej bramce Jana Furtoka z rzutu wolnego. Ruch miał jednak w swoich szeregach „Gucia” Warzychę, który był „świetnie dysponowany, łatwo uwalniał się spod opieki i wszystko widział”. To on zdobył zwycięską bramkę dla Ruchu.
[…] IV. Derby we Wrocławiu, kto pamięta?
Latem 1989 roku, po pamiętnym, ostatnim jak dotąd mistrzostwie Ruchu, derby odbyły się na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Powodem była to kara za zbyt fanatyczne wyrażanie radości przez kibiców po zdobyciu tytułu. W efekcie chorzowianie musieli trzy mecze na początku nowego sezonu rozegrać jako gospodarz we Wrocławiu. Ktoś wyliczył, że kosztowało ich to 24 miliony starych złotych.
Ruch był wówczas liderem, wygrał trzy wcześniejsze mecze sezonu (dwa z nich za trzy punkty, czyli co najmniej trzema bramkami, taki był wówczas przepis). Był w gazie, ale – jak zwykle – na GKS-ie nie robiło to wtedy wrażenia w myśl zasady: „Jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz”. Wspaniale grał wówczas Janusz Nawrocki. Sędzia dwa razy pokazał „jedenastkę” za faule na nim, ale Wiktor Morcinek wykorzystał tylko jedną. Katowiczanie i tak wygrali jednak za trzy punkty.
[…] V. Nie poddawaj się nigdy
Skok w kolejną dekadę. Niezwykły mecz, który dobrze pamiętam. W tamtym meczu grał obecny prezes Ruchu Seweryn Siemianowski. GKS Katowice właśnie zwolnił trenera Piotra Piekarczyka, którego zastąpił Jacek Góralczyk. Goście mieli ambicje, byli faworytem, a Ruch miał trochę gorszy okres, chciał uciec przed strefą spadkową. Spotkanie rozpoczęło się wystrzałem: GieKSa po efektownym rajdzie Zdzisława Strojka prowadziła zaledwie po 72 sekundach! Jeszcze do przerwy katowicki stoper Kazimierz Węgrzyn zdobył drugiego gola.
Piętnaście minut w szatni zmieniło wszystko. W drugiej połowie Ruch złapał jakiś czarodziejski wiatr w żagle. Kontaktowego gola strzeli „Gitara” Wawrzyczek, człowiek o najdłuższej stopie w lidze. Potem Janusz Jojko, odbijając piłkę, trafił w Marka Świerczewskiego. Samobój… Kibice Ruchu musieli mieć satysfakcję… Kiedy mecz już się kończył podanie Mariusza Śrutwy wykorzystał Krzysztof Bizacki. Stadion – wyjątkiem sektora gości za bramką – oszalał ze szczęścia.
[…] VI. Triumf chuligaństwa
Lata 90. to okres największego rozwydrzenia na ligowych stadionach w Polsce. Często co kolejkę dochodziło do zamieszek i awantur. Przykładem może być mecz między GKS-em, a Ruchem z 1998 roku. Spotkanie zostało przerwany po 45 minutach z powodu gorszących zajść. To też widziałem to na własne oczy… Do pierwszych bijatyk doszło już pół godziny przed meczem. W pewnym momencie przy biernej postawie służb porządkowych kilkudziesięciu szalikowców z obu stron starło się na środku boiska. Fani Ruchu wyłamali część ogrodzenia oddzielającego trybuny od płyty boiska. Na murawę leciały kamienie, deski i petardy. Wtedy na stadion wjechały dwa opancerzone wozy z armatkami wodnymi. Mecz rozpoczął się z 20-minutowym opóźnieniem. Po 25 znowu zaczęły się zamieszki. Sędzia znowu przerwał spotkanie. Do katowickich kibiców podbiegli piłkarze GKS i próbowali ich uspokoić. Także napastnik Ruchu Mariusz Śrutwa apelował do chorzowskich kibiców o spokój.
Udało się być spokojnym przez 12 minut. Kiedy sędzia wznowił spotkanie, kibice Ruchu rzucili na murawę świecę dymną. Arbiter znowu przerwał mecz. W przerwie policjanci ustawili kordony oddzielające szalikowców obu drużyn od boiska. Sędzia w porozumieniu z obserwatorem odgwizdał koniec zawodów. Rannych zostało 18 kibiców i 15 policjantów. 53 pseudokibiców, w tym 24 nieletnich, zatrzymała policja. Dwóch ochroniarzy trafiło do szpitala. Uszkodzono 4 radiowozy i 8 tramwajów (jeden doszczętnie). Miesiąc później mecz powtórzono, już bez udziału publiczności. Wygrała GieKSa po samobójczym golu Tomasza Szuflity w 58. minucie.
[…] VII. Wodospad – najpiękniejszy, choć nielegalny wyczyn trybun
Ostatni wspólny mecz w ekstraklasie. Katowice grały wtedy jako Dospel, były rewelacją sezonu. Jedyną bramkę zdobył uderzeniem z przewrotki Jacek Kowalczyk, choć goście z oburzeniem protestowali, że noga przy strzale była podniesiona niebezpiecznie wysoko. Mecz przeszedł też do historii z powodu niezwykłej oprawy. Słynny wodospad na Blaszoku (kaskada ze sztucznych ogni z dachu) był jedyny w swoim rodzaju. Jestem przeciwnikiem pirotechniki na stadionach, ale nie mogę być obojętnym na piękno. To było najpiękniejsze widowisko pirotechniczne, jakie widziałem w życiu.
[…] VIII. Ostatni raz
Ostatni raz oba zespoły spotkały się w lidze w 2018 roku. Do śląskich derbów doszło tuż przed końcem sezonu, w 31. kolejce. Niebieskim odjęto 6 punktów za zaległości finansowe i zajmowali ostatnie miejsce. GKS grał o awans do ekstraklasy i był wiceliderem. Mimo to mecz wygrał Ruch po bramce Macieja Urbańczyka z rzutu karnego. Z piłkarzy, którzy wtedy pojawili się na boisku zostali do dziś już tylko Patryk Sikora w Ruchu i Adrian Błąd w GKS-ie. Ruch zakończył wtedy jednak ligę na ostatnim miejscu zaliczając drugi spadek z rzędu. Z kolei GKS Katowice nie awansował – zajął 5. miejsce, a promocję wywalczyły Miedź Legnica i Zagłębie Sosnowiec.
[…] IX. Dziś: kolejny rozdział wspaniałej historii
29 października 2022: czas na kolejna odsłonę tej niecodziennej historii. Trzy lata temu kibice GKS-u Katowice zrzucili z chorzowskiej estakady na rynek kilkaset ulotek informujących o śmierci Ruchu Chorzów. Na szczęście oba kluby istnieją, działają, rozpalają emocje. Niech wygra sport. O nic więcej nie proszę.
sportdziennik.com – Ruch znów z GieKSą – trzy lata po nekrologach. Co łączy, a co dzieli…
Dziś o 17:30 przy Cichej 6 rozpocznie się jeden z hitów jesieni w Fortuna 1. Lidze, czyli pierwsze od 4,5 sezonu derby Ruchu Chorzów z GKS-em Katowice, które z trybun obejrzy komplet widzów, ale bez grupy fanatyków gości.
Niesamowite, jak piłkarska fortuna kołem się toczy. Nieco ponad trzy lata temu kibice GKS-u Katowice zrzucili z chorzowskiej estakady na rynek kilkaset ulotek stylizowanych – jeśli dobrze pamiętamy – na nekrolog, informując o śmierci Ruchu Chorzów. Sąsiedzi byli wtedy po trzech z rzędu spadkach, a na rynku spotkali się, by dyskutować o trwającym już bojkocie i liście postulatów do spełnienia, bez których nie dogadają się z udziałowcami i nie zaczną wspierać spółki mającej klub w trzeciej lidze, tylko kumulować energię wokół UKS-u. Dziś swój bojkot ma GieKSa. Jej kibiców zabraknie przy Cichej – mimo że przeciwwskazań nie miał wojewoda, policja, PZPN, sam Ruch – co jest pokłosiem konfliktu fanatyków z prezesem Markiem Szczerbowskim. Oba kluby po tych nieco ponad trzech latach są pierwszoligowcami, a to chorzowianie – wtedy już grzebani przez sąsiadów – przystąpią dziś do derbów z wyższej, bo czwartej pozycji w tabeli. GKS jest piąty z 3 punktami straty.
CO DZIELI?
KSZTAŁT TABELI. Algorytmy „expected points” (punktów oczekiwanych) programu analitycznego WyScout wskazują, że miejsce Ruchu jest niedoszacowane bo zasłużył na pierwsze! – przed Arką Gdynia i Zagłębiem Sosnowiec. Beniaminek punktuje zatem poniżej tego, na co zasłużył na boisku. GKS – wręcz przeciwnie. Tu algorytm daje znać, że u katowiczan jest ponad stan. Są w pierwszej piątce, a w klasyfikacji ułożonej według „expected points” – dopiero 11.
TERMINARZ. Ruch do derbów miał aż 8 dni przygotowań, bo tyle minęło od ostatniego spotkania w Opolu z Odrą (1:1). GKS miał go dużo bardziej napięty. 9 dni temu, w czwartek, grał pucharowe derby z Górnikiem Zabrze (1:2), z kolei w poniedziałek bezbramkowo zremisował ze Stalą Rzeszów. Okoliczność łagodząca i ułatwiająca regenerację to fakt, że oba te mecze odbyły się przy Bukowej. Ale w Chorzowie raczej nie biorą pod uwagę, by sfera fizyczna, motoryczna, mogła być wskutek terminarza tego popołudnia problemem GieKSy.
PARK. No i – zależy, którędy się pojedzie – jeszcze Klimzowiec. Stadiony obu klubów dzieli raptem 6 kilometrów Drogowej Trasy Średnicowej oraz ul. Złotej, które autem pokona się bez korków w 8 minut. Rowerem to jakieś 20 minut. Trudno wyobrazić sobie bliżej położone stadiony, jeśli mówimy o drużynach z innych miast.
NAJŚWIEŻSZE WSPOMNIENIA. W 2018 roku Ruch przegrywał wiosną niemalże jak leci. Od Miedzi Legnica, Pogoni Siedlce czy Wigier Suwałki dostawał baty 0:6 czy 1:6. GKS przyjechał na Cichą jako drużyna walcząca o awans i mogąca przypieczętować spadek „Niebieskich” – historyczny, pierwszy na trzeci poziom rozgrywkowy. Trener Dariusz Fornalak wystawił bardzo młody skład i doszło do sensacji. Po bramce Macieja Urbańczyka z rzutu karnego chorzowianie wygrali 1:0. GieKSa nie awansowała, Ruch i tak spadł, choć w tamtym sezonie odniósł dwa derbowe zwycięstwa, bo przy Bukowej było 2:1 po golach Vilima Posinkovicia i Michała Walskiego (dla katowiczan trafił Armin Cerimagić).
AKTUALNE SERIE. Ruch – dopiero drugi raz w tym sezonie – ma na koncie 3 mecze bez wygranej (1:1 w Rzeszowie, 2:4 z Arką, 1:1 w Opolu), zaś GKS legitymuje się passą 7 spotkań bez ligowej porażki (1:0 w Opolu, 2:2 w Łęcznej, 1:1 z Tychami, 1:0 ze Skrą, 1:0 z Chrobrym, 1:1 w Niepołomicach, 0:0 ze Stalą).
PERSPEKTYWY. Nie chodzi już tylko o nowy stadion, choć to oczywiście niezmiernie istotne. W Katowicach buduje się on od niemal dokładnie roku, w Chorzowie mówi się, że „trzeba, kiedyś, jak nas będzie stać”. To miasta jak z dwóch galaktyk. Chorzów nie ma pomysłu (może to niemożliwe?) , jak uczynić błogosławieństwo, a nie przekleństwo z bliskości Katowic, stolicy kilkumilionowej metropolii. Ciekawa była niedawna rozmowa red. Marcina Zasady z Marcinem Krupą na antenie „Radia Piekary”. Prezydent Katowic wprost dawał do zrozumienia, że powinno się dążyć w ramach metropolii do stworzenia mniejszej liczby miast, może wręcz jednego. Chorzów dzielnicą Katowic? Brzmi to teraz zupełnie abstrakcyjnie, ale kto wie, co przyniesie przyszłość. Bogaty katowicki samorząd po wybudowaniu nowego stadionu będzie miał narzędzia, by robić tu dużą piłkę, spróbować ściągnąć inwestora, a na trybuny – nową grupę kibiców, którzy na Bukowej nie bywają. To perspektywa zupełnie inna niż ta w Chorzowie, gdzie już teraz klub dochodzi do ściany i bez większego budżetu ani stadionu przebić będzie ją bardzo trudno.
AKCJONARIAT. Właścicielem większościowym GKS-u – jak innych klubów województwa: Podbeskidzia, Piasta, Górnika, Zagłębia, Tychów – jest samorząd, podczas gdy w Ruchu jest trzech około 25-procentowych akcjonariuszy: Zdzisław Bik, Aleksander Kurczyk i miasto, jako jedyne z tego grona wspierające żywą gotówką. W Chorzowie klub musi wykazywać miastu, czemu zasługuje na dotację, na pieniądze. Na ten i poprzedni rok dotacje wynosiły niespełna 2 miliony złotych. Można odnieść wrażenie, że w Katowicach jest odwrotnie i to włodarze miasta czasem powinni przekonywać mieszkańców, czemu znów tak hojnie sypią na GKS. Dotacja na 2022 rok wyniosła 17,5 mln zł, choć oczywiście kwota ta dzielona jest jeszcze na sekcje piłki nożnej kobiet, siatkówki czy hokeja. Sama piłka kobieca (dane za 2021 r.) została doinwestowana kwotą ponad 1 mln zł, czyli ponad połową tego, na co Ruch może liczyć w Chorzowie. I kolejna rzecz dająca do myślenia – wkrótce Katowice dokapitalizują GKS kwotą 2,5 mln zł, jeszcze w tym roku, acz nie są to środki związane bezpośrednio z sekcją piłkarską.
ŚLĄSKOŚĆ W SZATNI. Przed sezonem pisząc o transferach Ruchu wskazywaliśmy, że trener Jarosław Skrobacz – Ślązak, mający śląski sztab – mógłby wystawić jedenastkę złożoną wyłącznie ze Ślązaków. W GKS-ie tych regionalnych akcentów jest znacznie mniej; z zawodników podstawowych, to de facto jedynie Dawid Kudła, Bartosz Jaroszek i – choć ostatnio występuje nieco rzadziej – Marcin Urynowicz. Nie ma co kryć – szatnia chorzowska, z katowiczanami Tomaszem Wójtowiczem i Jakubem Witkiem, klimat derbów ma pod skórą mocniej niż ta katowicka.
WYCHOWANKOWIE. Ruch wypuścił w ostatnich latach w świat niejednego zawodnika, niejeden też w Ruchu nabierał rozpędu. Ale mówmy o wychowankach – Kamilu Grabarze, Michale Heliku, Mateuszu Boguszu… GKS dorobił się de facto tylko Tomasza Hołoty i kilku pierwszoligowych wyrobników, jak Krzysztof Wołkowicz, Bartosz Sobotka.
POŁOWY. Układaliśmy niedawno w „Sporcie” taki ranking. GKS okazał się w nim pierwszoligowcem najlepszym w pierwszych połowach, Ruch – w drugich. Ciekawe, czy dziś przy Cichej też się to potwierdzi.
CO ŁĄCZY?
BOJKOT. Jedni go poczuli, drudzy czują. Tyle tylko, że – mimo niedawnej medialnej ofensywy, otwarciu się na rozmowy ze „Sportem” – nadal wiele postronnych osób może nie rozumieć, o co tak naprawdę chodzi kibicom GKS-u, którzy nie chodzą na domowe mecze w ramach protestu przeciw rządom Marka Szczerbowskiego. W 2019 roku bojkot Ruchu był klarowniejszy, a pytania o jego powody – retoryczne, skoro klub był po trzech z rzędu spadkach. Klarowniejszy i krótszy, potrwał od początku sezonu do połowy października. Dziś nie doczekamy się pierwszej od 20 lat wizyty kibiców GieKSy w Chorzowie, ale… może lepiej było nie ryzykować? Prawdopodobieństwo ekscesów byłoby wysokie, a te nie są dziś potrzebne ani Ruchowi, walczącemu o dotację z miasta (w czwartek zarząd wystąpił przed radnymi), ani samym kibicom GKS-u, próbującym przedstawiać opinii publicznej swoje racje w gestii bojkotu.
KILKA ZNANYCH TWARZY. Po stronie GieKSy występy w Ruchu w CV mają Michał Kołodziejski (w Młodej Ekstraklasie) oraz Jakub Arak, który przy Cichej stawiał pierwsze kroki w ekstraklasie. Prezes Marek Szczerbowski jako dyrektor Stadionu Śląskiego szefował przed laty grupie roboczej mającej przygotować „Niebieskich” do przenosin na „Kocioł czarownic”, a wizja ta – ówczesnego prezesa Dariusza Smagorowicza – jak wiemy nie spełniła się. Po stronie Ruchu znajdujemy kierownika Andrzeja Urbańczyka, byłego bramkarza GKS-u (lata 2005-07), czy – zostając przy sztabie – przede wszystkim Jarosława Skrobacza, który w latach 2011-13 był drugim trenerem GieKSy, asystentem trenera Rafała Góraka. Kilkanaście lat temu z Chorzowa do Katowic wypożyczony był Łukasz Janoszka, nie tak dawno, bo w drugiej lidze, grał tam Kacper Michalski. Ale pisząc o zawodniczych związkach katowicko-chorzowskich na pierwszy plan rzuca się i tak Tomasz Foszmańczyk. W Ruchu – kapitan, jedna z twarzy „Czasu odbudowy”. Dla wielu fanatyków GieKSy – jedna z twarzy lat niepowodzeń w walce o ekstraklasę, na którego zrzuca się sporą odpowiedzialność zwłaszcza za nieudany finisz wiosny 2018 i do dziś mu to wypomina. Kto wie, może piłkarskie życie chce tu jeszcze napisać jakąś historię? I to nie przypadek, że rewanż, przy Bukowej, odbędzie się w przedostatniej kolejce sezonu? Ileż on może ważyć…
DEFENSYWA. Jedni i drudzy są pod tym względem w top3. GKS stracił 12 bramek, ŁKS – 14, a Ruch – 15. To znamionuje, że m.in. z tego powodu trudno dziś spodziewać się przy Bukowej otwartego meczu.
KATOWICE. Choć na co dzień nie jest to w przestrzeni miejskiej tak widoczne, jak kiedyś, Katowice to nadal bardzo duży fan-club Ruchu. W stowarzyszeniu kibiców „Wielki Ruch” więcej członków, niż z Katowic, jest jedynie z Chorzowa i Rudy Śląskiej. Z medialnej wścibskości trochę ubolewamy, że Ruch nigdy nie zdecydował się policzyć po którymś meczu kibiców z Katowic i opublikować te dane. Mamy wrażenie, że – w odniesieniu do frekwencji przy Bukowej (naturalnie tej sprzed bojkotu) – byłyby bardzo interesujące.
GIEŁDA. Oba kluby są spółkami notowanymi na giełdzie NewConnect, zobowiązane do przedstawiania kwartalnych raportów, dlatego są transparentne, a każdy ciekawski może co kilka miesięcy próbować wyłuskać coś dla siebie.
Ruch gra dziś ostatni domowy mecz udanego dla siebie roku, zwieńczonego awansem, stojącego pod znakiem pamiętnych baraży z Radunią czy Motorem. Dziś chorzowianie – którzy na dobę przed meczem rzucili jeszcze do sprzedaży pulę biletów zarezerwowaną pierwotnie dla GieKSy – liczą zapewne na kolejne magiczne popołudnie przy Cichej 6. W ważnych meczach ostatnio nie zawodzili, podobnie jak GKS od momentu powrotu Rafała Góraka, wygrywając w poprzednim sezonie tabelę ułożoną tylko dla województwa śląskiego. Tej jesieni też nie uległ lokalnym rywalom – imiennikowi z Tychów czy Zagłębiu. Jak będzie dziś? Ognia!
Grajmy tak, jak zawsze. I dołóżmy kilka procent!
Rozmowa z Sewerynem Siemianowskim, prezesem Ruchu Chorzów, który dziś po 4,5-letniej przerwie rozegra derby z GKS-em Katowice.
Jakie ma pan wspomnienia z derbów z GieKSą?
Seweryn SIEMIANOWSKI: – Z GieKSą to ja debiutowałem! W 1994 roku, w Katowicach, rozegrałem swój pierwszy mecz w ekstraklasie. Przegraliśmy 0:1, po bramce Krzysztofa Walczaka, bodaj w 81 minucie. W katowickim „Sporcie” dostałem za ten mecz „ósemkę”. I to jeszcze przy żółtej kartce! Był to więc dobry debiut, choć niestety bez efektu w postaci punktów Ruchu. W rewanżu przegrywaliśmy już do przerwy 0:2, a ostatecznie wygraliśmy 3:2, działo się to za trenera Albina Wiry. Potem – wiadomo – nasze drogi z GKS-em przecinały się jeszcze kilka razy. W 1999 roku, gdy spadał z ekstraklasy, na Bukowej skończyło się 1:0 dla nas po golu Włodarczyka z karnego. Na jakimś filmie z tego meczu wypatrzyłem samego siebie, z numerem 11… Te derby zawsze były na poziomie.
W przerwie zimowej grywaliśmy turnieje w „Spodku”, to była fajna impreza, potem została zawieszona. Jako trener grup młodzieżowych, z dzieciakami wielokrotnie gra się mecze z GKS-em. Mają klimat, emocji bywa więcej niż u seniorów. Wszyscy to czują, każdy podchodzi do takiego spotkania, jakby grał o mistrzostwo świata. Dlatego śląskie ligi juniorów na każdym szczeblu mają tak wysoki poziom, porównując do reszty kraju. U nas zagęszczenie klubów jest bardzo duże, społeczności mają tu wpojony w krew futbol od wielu lat, takie starcia w cotygodniowych rozgrywkach są dobre dla wszystkich. Chłopaki przyzwyczajają się do pewnego stresu, grając potem w seniorskiej piłce podobne derby są już w pewnym stopniu uodpornieni, czują mniejszy stres.
[…] Rozmawiamy w momencie, gdy nie jest to jeszcze oficjalnie potwierdzone, ale niemal przesądzone, że zabraknie na Cichej kibiców GieKSy.
Seweryn SIEMIANOWSKI: – Ze swojej strony jako Ruch robiliśmy wszystko, by u nas zagościli – ryzykując tym, że na 24 godziny przed meczem nie zdążymy sprzedać reszty biletów. A walczymy o każdy pojedynczy bilet, każdą złotówkę! To też oczywiste, że bardziej kosztowna jest też ochrona na takich meczach i trudno, byśmy na to spoglądali. Dlatego ewentualny brak kibiców GKS-u nie może być zrzucony na nas. Wszelkie niesnaski panujące w GKS-ie nie są naszą sprawą. My bojkot mieliśmy trzy lata temu, jako społeczność poradziliśmy sobie z tym w bardzo dobry sposób, złą energię przekuwając w coś dobrego. Nie wiem, jak potoczy się to w GKS-ie. To inny klub, ma inne problemy, do których nie chcę się odnosić.
ksruch.com – „Koncentracja przez cały czas”
[…] GKS Katowice to drużyna, która bardzo dobrze radzi sobie w pierwszych połowach ligowych meczów, w których dużo bramek strzela i mało traci. Ponad połowa goli zdobytych przez katowiczan padło w pierwszych 30. minutach spotkań. Bramkowy bilans drugich połów jest natomiast ujemny. W Ruchu odwrotnie. „Niebiescy” dużo lepiej grają w drugich częściach, w których strzelili 14 bramek, tracąc tylko sześć.
[…] – Dużo lepiej wyglądają też ich pierwsze połowy. Wynika to też ze sposobu gry – idą bardzo wysoko, odważnie, doskakują, nawet jeśli te odległości są większe, idą na dużej szybkości. To wymaga sporo sił i z czasem zespół poddawany tak agresywnej grze, jeśli potrafi utrzymać się przy piłce, to tempo siada, stąd takie drugie połowy. Może to być złudne. Trzeba być skoncentrowanym cały czas – mówi trener Jarosław Skrobacz.
Najnowsze komentarze