Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd mediów: Znakomity Murray i fińskie trafienia. Katowiczanie w połowie drogi do mistrzostwa!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Piłkarki GieKSy w spotkaniu szesnastej kolejki rozgrywek Orlen Ekstraligi wygrały na wyjeździe, w Gdańsku z APLG-iem Gdańsk 2:0 (1:0). Ze względu na mecze reprezentacji następna runda spotkań zostanie rozegrana po Świętach Wielkanocnych, w weekend 15-16 kwietnia. Piłkarki zmierzą się, w Katowicach z KKP Bydgoszcz. Drużyna męska, ze względu na spotkania reprezentacji, zamiast meczu ligowego rozegrała sparing z Legią Warszawa, w którym uległa 0:3 (0:1). Kolejny mecz ligowy zespół rozegra na wyjeździe pierwszego kwietnia, od godziny 20:00 z Arką Gdynia.

Siatkarze w minionym tygodniu rozegrali jedno spotkanie, w którym ulegli ZAKSie Kędzierzyn – Koźle 0:3. Ostatnie spotkanie ligowe sezonu zasadniczego drużyna rozegra w piątek, 31 marca w Katowicach z Resovią Rzeszów. Początek meczu o godzinie 20:30.

Po wygranej, 4:0 z Cracovią, w siódmym spotkaniu półfinałowym rozgrywek Polskiej Hokej Ligi hokeiści awansowali do finału rozgrywek w którym walczą o złote medale z GKS-em Tychy. W sobotę i niedzielę, w Tychach, rozegrano dwa pierwsze spotkania w których GieKSa pokonała rywali odpowiednio 3:1 i 2:1. W tym tygodniu zostaną na pewno rozegrane w Satelicie dwa mecze: w środę i czwartek (29 i 30 marca). Początek rywalizacji odpowiednio o 20:15 i 19:30. Ewentualne kolejne spotkania zostały zaplanowane na drugiego, czwartego i szóstego kwietnia. Mistrzem Polski zostanie drużyna, która wygra cztery spotkania.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – GKS Katowice wywozi komplet punktów z północy

GKS Katowice pokonał Orlen Gdańsk 2:0 w meczu 18.kolejki Orlen Ekstraligi i powrócił na fotel lidera. Zwycięstwo przyjezdnym zapewniła Weronika Kłoda i Amelia Bińkowska.

Gdańszczanki, które osiągnęły ostatnio historyczny sukces w Pucharze Polski awansując do 1/8 finału rozpoczęły mecz ambitnie stawiając Katowiczankom twarde warunki. Przez pierwsze minuty gospodynie utrzymywały się na połowie rywalek. Po pierwszych minutach w których gospodynie atakowało inicjatywę przejęły przyjezdne i w 21.minucie uderzeniem głową Weronika Kłoda wyprowadziła swój zespół na prowadzenie. Mimo straty bramki zawodniczki Orlenu nie podłamały się a gra zrobiła się jeszcze bardziej ostra co skończyło się między innymi ukaraniem zawodniczki Orlenu Tarnawskiej żółtym kartonikiem w 25 minucie. Do przerwy wynik się nie zmienił chociaż w 43 minucie Klaudia Słowińska miała wymarzoną sytuację by doprowadzić do remisu jednak na posterunku stanęła Kinga Seweryn. Tuż przed przerwą w zderzeniu z Kim Sanford, Patrycja Kozarzewska doznała kontuzji i do końca pierwszej połowy nie wróciła na plac gry.

W drugiej połowie Kozarzewską zastąpiła Aleksandra Drąg. Zawodniczki z Katowic coraz mocniej naciskały na Gdańszczanki, które zostały cofnięte do defensywy. Gdyby nie Kim Sanford, która jest opoką obrony Orlenu zgospodynie mogłyby stracić jeszcze niejedną bramkę. W 76. minucie Klaudia Maciążka zagrała spod końcowej linii w pole karne z piłką minęła się Nikola Brzęczek, ale piłkę dopadła Amelia Bińkowska która płaskim strzałem zrób bramki podwyższyła wynik na 2:0.  Parę minut później Amelia miała jeszcze jedną szansę jednak nie trafiła do bramki. Zawodniczki GKS-u Katowice po ciężkim meczu wywiozły trzy punkty z Gdańska.

 

legioniści.com – Legia Warszawa 3-0 GKS Katowice

W sparingowym meczu, rozegranym w Legia Training Center, Legia Warszawa wygrała z pierwszoligowym GKS-em Katowice 3-0. Do przerwy legioniści prowadzili 1-0.

Legioniści wyszli na to spotkanie w nieco zmienionym składzie. Na boisku zobaczyliśmy Lindsaya Rose’a, Jurgena Celhakę czy Makanę Baku. Pierwsza połowa była bardzo spokojna, pod całkowite dyktando gospodarzy, ale ciekawe sytuacje podbramkowe można policzyć na palcach jednej ręki. Legioniści oddali kilka strzałów, jednak po większości z nich piłka przelatywała nad poprzeczką. W 10. minucie mieliśmy pierwszą godną uwagi sytuację – Ernest Muci zagrał futbolówkę w pole karne, a Bartosz Kapustka uderzył z czuba prosto w bramkarza. W 23. minucie swoich sił próbował Makana Baku, jednak strzelił tak niecelnie, że piłka przeleciała ponad piłkochwytami i niemal trafiła w okno budynku akademii. 5 minut później mocne uderzenie oddał Josue, ale zrobił to nieskutecznie. Podobnie było w 31. minucie, kiedy to po raz kolejny piłka przeleciała nad poprzeczką. Jeszcze w 36. minucie Ernest Muci posłał piłkę ponad bramką, ale minutę później uderzył już celnie i skutecznie. Zawodnik Legii popędził środkiem boiska i oddał mocny strzał w okienko z ok. 20 metrów. Bramkarz był w tej sytuacji bez szans. Jak się okazało, to był jedyny gol w tej części spotkania.

Na drugą połowę legioniści wyszli z kilkoma zmianami w składzie. Podobnie jak w pierwszej części, dużo było rozgrywania piłki, a niewiele sytuacji bramkowych. Legia nadal dominowała na boisku, choć rywale mieli 2 sytuacje. W 53. minucie wykonywali rzut rożny, ale dośrodkowanie wybił Rafał Augustyniak. Z kolei w 59. minucie Zbigniew Wojciechowski oddał niecelny strzał. 10 minut później drugą bramkę dla Legii zdobył Patryk Sokołowski, który uderzył głową po podaniu Makany Baku. Jeszcze w końcówce akcję przeprowadzili legioniści, ale piłkę stracił Kisiel, a rywale mieli rzut rożny, jednak nie zamienili go na groźną sytuację, z której mógłby paść gol. W ostatnich sekundach piłkę pod poprzeczkę posłał Sokołowski i spotkanie zakończyło się wynikiem 3-0.

 

SIATKÓWKA

sportdziennik.com – Popis w polu serwisowym

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle dla graczy GieKSy z pewnością nie należy do ulubionych.

Przez lata, w których występują w ekstraklasie, a jest to już ich siódmy sezon, udało im się ją pokonać tylko raz, 3:1 w rozgrywkach 2017/18. Mimo fatalnego bilansu wierzyli, że tym razem mogą sprawić niespodziankę w Kędzierzynie-Koźlu. – To zespół jak każdy inny. Liga pokazuje, że każdy może wygrać z każdym. Zostały nam dwa mecze do końca rundy zasadniczej. Nie możemy już za bardzo wskoczyć wyżej w tabeli ani spaść, więc będziemy grać dla siebie i dla kibiców – mówił przed meczem w rozmowie z klubowymi mediami rozgrywający GKS, Jakub Nowosielski.

Początek spotkania w wykonaniu katowiczan był obiecujący. Dwukrotnie udało im się złapać w bloku Łukasza Kaczmarka, sami zaś kończyli swoje akcje. Dokładnie rozgrywał Georgi Seganow – dwa razy popisał się też udanymi kiwkami – a efektownie atakowali Jakub Szymański oraz Damian Domagała. Goście wygrywali nawet 16:14. I wtedy zaczął się ich dramat. W roli głównej wystąpił David Smith. Amerykanin po raz kolejny pokazał, jak silną jego stroną jest zagrywka. Raz za razem zmuszał przyjmujących gości do błędów. Grzegorz Słaby, trener GieKSy, starał się ratować sytuację, wprowadzając do gry Wiktora Mielczarka, który wszedł za Gonzalo Quirogę. Niewiele to zmieniło. Mielczarek przyjmował równie słabo, co Argentyńczyk.

Gospodarze przejęli inicjatywę. Rozegrał się Bartosz Bednorz. Coraz lepiej grali też Aleksander Śliwka, Kaczmarek oraz obaj środkowi Dmytro Paszycki i Smith. Katowiczanie końcówkę oddali praktycznie bez walki. W kolejnych partiach też niewiele zdziałali. Na tle mistrzów Polski prezentowali się bardzo słabo. Szwankowało przede wszystkim przyjęcie zagrywki. Po serwisach Kaczmarka, Śliwki, Smitha i przede wszystkim Bednorza gospodarze seryjnie zapisywali na swoim koncie punkty. W sumie w meczu zaserwowali aż 10 asów przy zaledwie 12 zepsutych zagrywkach. To rewelacyjna statystyka. Zaimponował Bednorz, który miał pięć asów! I w taki sposób miejscowi zakończyli spotkanie. Na zagrywkę Paszyckiego nie zareagowali ani libero Bartosz Mariański, ani Jakub Szymański.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – GKS Katowice 3:0 (25:22, 25:14, 25:16)

 

HOKEJ

sportdziennik.com – Hokeiści „GieKSy” w finale!

GieKSa do play offu startowała z pozycji nr 4, ale hokeiści swoim charakterem sprawili, że znów zagrają o złoto.

Czternaście meczów rozegrali obrońcy tytułu mistrzowskiego z Katowic, by znów znaleźć się w finale. W ćwierćfinale z JKH GKS-em Jastrzębie oraz w półfinale z Comarch Cracovią były niesłychane emocje i zwroty akcji. GieKSiarze wykazali się niezłomnymi charakterami i w najważniejszych momentach okazali się skuteczniejsi. Ostatnia potyczka pod Wawelem pokazała kunszt taktyczny hokeistów z Katowic.

Marcin Kolusz, doświadczony i uniwersalny zawodnik, po kilka meczach nieobecności z powodu kontuzji powrócił do drużyny. To była jedyna roszada w składzie GKS-u. Natomiast trener Rudolf Rohaczek pozostawił taki sam skład, jak w ostatnim, zwycięskim meczu w „Satelicie”. Oba zespoły rozpoczęły spokojnie, nieco asekuracyjnie, ale szukały szans, by otworzyć wynik. Jakub Wanacki zdecydował się na indywidualną akcję, minął dwóch rywali i strzelił z ostrego kąta. Rok Stojanović wyczuł intencję strzelca. W 11 min Patryk Wronka i Damian Kapica próbowali zaskoczyć Johna Murraya.

Goście wykazywali większą inicjatywę i częściej byli w posiadaniu krążka. Bartosz Fraszko (14 min) w swoim stylu znalazł się między kołami bulikowymi i strzelił, ale krążek został zatrzymany przez słoweńskiego golkipera. W 15 min starania GKS-u zostały nagrodzone golem. Kanadyjczyk Brandon Magee uderzył z trudnej pozycji i krążek, ku zaskoczeniu wszystkich, wpadł do siatki. Goście w pełni zasłużyli na gola, bo mieli nieco więcej z gry i oddali więcej strzałów w tej tercji.

Jedni i drudzy przede wszystkim starali się zabezpieczyć własna bramkę, ale nie zapominali o atakach. „Pasy” 2-krotnie za sprawą Daniela Krejciego próbowały doprowadzić do remisu. Swoją szansę w 29 min miał Martin Kasperlik, ale posłał krążek pod poprzeczkę. W 28 min Alan Łyszczarczyk w dynamicznym rajdzie uderzył silnie, ale bez powodzenia. Goście, grając rozważnie i ekonomicznie, mieli również swoje szanse. W 32 min Hampus Olsson w sytuacji 2 na 1 zdecydował się na strzał, choć lepiej był ustawiony Teemu Pulkkinen. Rosły Szwed w pełni się zrehabilitował w 39 min, kiedy sfinalizował składną akcję Romana Simka i Jonny Monto. Nieco wcześnie właśnie Simek oraz Shigeki Hitosato zatrudnili Stojanovicia, ale bez rezultatu.

Gdy do końca tercji było 0,5 sek. Grzegorz Pasiut w na niebieskiej linii rywala próbował odebrać krążek, ale sędziowie uznali, że zaatakował rywala kolanem. Tym sposobem początek ostatniej odsłony rozpoczął się od przewagi „Pasów”, które w tym momencie nie miały nic do stracenia. A tymczasem grały niemrawo i podczas przewagi ani razu poważnie nie zagroziły bramce GKS-u. Goście umiejętnie się bronili i już w strefie neutralnej przejmowali krążek, wybijając go do tercji gospodarzy. W 43 min Roman Graborenko za atak łokciem znalazł się na ławie kar, ale goście również tej okazji nie wykorzystali. Minuty płynęły, a wynik ciągle się nie zmieniał.

W końcu niezawodny Pasiut znów wykazał się sprytem i popędził w towarzystwie Fraszki na bramkę „Pasów”. Nie podawał do kolegi, lecz zdecydował się na uderzenie i krążek wpadł do siatki. A potem jeszcze Olsson wpakował „gumę” do pustej bramki. To był prawdziwy nokaut. „Pasy” czekają 6 lat na złoto i poczekają jeszcze kolejny rok! Słowa uznania należą się GKS-owi za rozsądna grę w każdym calu!

 

Pierwsza odsłona dla GieKSy!

Hokeiści GKS-u Katowice, obrońcy tytułu mistrzowskiego, zrobili pierwszy krok, by powtórzyć sukces z poprzedniego sezonu. W pierwszym spotkaniu byli zespołem bardziej dojrzałym i odnieśli cenną wygraną. Rywalizacja jednak dopiero nabierze rumieńców, tak przypuszczamy, w kolejnych potyczkach. Tyszanie przecież nie zrezygnują tak łatwo ze zdobycia złota.

Wysoka stawka meczu sprawiła, że obie drużyny rozpoczęły nerwowo i ostrożnie. Goście grali z nieco większą werwą, choć w 8 min gospodarze mogli objąć prowadzenie po silnym uderzeniu Christiana Mroczkowskiego. W 10 min Mateusz Bepierszcz strzelił i krążek minimalnie minął cel. Kilkanaście sekund później był współautorem gola, bowiem podał do niezawodnego Grzegorza Pasiuta i ten wpakował krążek do siatki. Szybka, składna akcja i goście w pełni zasłużenie zostali nagrodzeni golem, bo mieli optyczną przewagę. Nic nie wskazywało, by gospodarze mogli wyrównać stan meczu. A tymczasem w 15 min Bartłomiej Jeziorski zdecydował się na strzał z koła bulikowego i krążek wpadł pod parkanem Johna Murraya. 2 min Szymon Marzec próbował zaskoczyć golkipera goście, ale tym razem bez efektu. Gra była prowadzona w szybkim tempie i obyło się bez kar, choć była kilka starć przy bandach.

„GieKSa” sprawiała nieco lepsze wrażenie i tak też było w kolejnej odsłonie. Jej akcje były płynniejsze i stwarzała większe zagrożnie pod bramką rywali. Fuczik miał zdecydowanie więcej pracy niż jego vis-a-vis Murray. Gospodarze grali zbyt nerwowo i ich akcje były szarpane. A przede wszystkim mało strzelali (zaledwie 3 razy w tej tercji), by mogli zdobyć gola. W 26:26min do boksu kar ponownie powędrował Komorski i goście wzięli się do solidnej pracy w tercji przeciwnika.

Ukoronowaniem tego był gol Juraja Simka, który krążek z bliskiej odległości skierował do siatki. Dobitkę Czecha poprzedziła uderzenie z daleka Aleksiegi Varttinena. GKS w pełni zasłużenie prowadził, ale zaledwie golem. Ostatnia tercja zapowiadała spore emocje. W 41 min po nieporozumieniu Teemu Pulkkinen przejął krążek i trafił w słupek. Część obserwatorów była przekonana, że „guma” znalazła się w siatce. Sędziowie jeszcze raz analizowali tę sytuację na wideo, podtrzymali tę decyzję. W 44 min karę otrzymał Marcin Kolusz i tyszanie mieli okazję na wyrównanie. Jednak gra z przewagą jednego zawodnika w ich wykonaniu była mizerna i nie mogła przynieść żadnych efektów. Potem mieli po raz drugi przewagę, bo w boksie kar znalazł się Patryk Wajda. Gra była niemal kopią poprzedniej przewagi. Tyszanie próbowali rozbić szczelną obronę gości, ale nic z tego nie wszyło. N 45 sek. przed końcem trener gospodarzy wziął czas. Tyszanie stworzyli sporo zamieszania i zdecydowali się na wycofanie bramkarza. Fraszko, na 2 sek. przed końcem ustalił wynik meczu strzałem do pustej. „GieKSa” pierwsze starcie finałowe wygrała w pełni zasłużenie. I czekamy na niedzielny rewanż.

 

hokej.net – Znakomity Murray i fińskie trafienia. Katowiczanie w połowie drogi do mistrzostwa!

Świetna dyspozycja Johna Murraya, ofiarność w defensywie i skuteczność w ataku – te elementy przesądziły o tym, że GKS Katowice pokonał na wyjeździe GKS Tychy 2:1. W finałowej rywalizacji podopieczni Jacka Płachty prowadzą już 2:0 i stają przed szansą, aby tytuł mistrzowski obronić we własnej hali.

– Przespaliśmy pierwsze dwie tercje, ale Johny uratował nam tyłki. Dzięki niemu mogliśmy myśleć o czymkolwiek w trzeciej tercji– zaznaczył Jakub Wanacki, defensor GieKSy.–To jest play-off, a w nim meczów się nie rozgrywa, ale wygrywa. Cieszymy, że prowadzimy 2:0, ale ta rywalizacja się nie kończy. Wiemy, że tyszanie przegrywali też dwa pierwsze mecze z Unią i ostatecznie pokonali ją po siedmiu meczach.

Czy w kilkanaście godzin można przejść metamorfozę i poprawić wadliwe elementy? To pytanie zadawało sobie wielu kibiców GKS-u Tychy. Nad tym faktem zapewne rozmyślali też podopieczni Andrieja Sidorienki.

Trójkolorowi – zdając sobie zapewne sprawę z tego, że we wczorajszym meczu zbyt mało dali z siebie w ofensywie – zaczęli odważniej i agresywniej. Już w pierwszej minucie dobrą sytuację miał Christian Mroczkowski, ale zabrakło mu odrobiny precyzji, aby zaskoczyć Johna Murraya.

Z kolei najlepszą okazję dla gości zmarnował Juraj Šimek. Były reprezentant Szwajcarii uderzył z nadgarstka, a Tomáša Fučíka uratowała poprzeczka.

W drugiej odsłonie gospodarze częściej byli przy krążku i wykreowali sobie więcej okazji. Sęk w tym, że nie potrafili znaleźć sposobu na Johna Murraya. Golkiper GieKSy fenomenalnie strzegł swojego posterunku i miał to, co powinien mieć rasowy bramkarz, więc odrobinę szczęścia. Sposobu na niego nie potrafili znaleźć Christian Mroczkowski, Bartłomiej Jeziorski i Jean Dupuy, choć okazje mieli naprawdę wyborne.

Tymczasem katowiczanie w 30. minucie wyszli na prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Teemu Pulkkinen, ale trzeba przyznać, że jego trafienie było z gatunku tych “szczęśliwych”. Uderzenie fińskiego środkowego próbował zablokować Bartłomiej Pociecha, guma została podbita i znalazła się wysoko nad taflą aż w końcu pechową interwencję kijem zaliczył Tomáš Fučík, który strącił krążek kijem… do własnej bramki.

Tuż po tym zdarzeniu trójkolorowi powinni byli odpowiedzieć. O sporym pechu mógł mówić zwłaszcza Jean Dupuy, który nie wykorzystał dwóch sytuacji sam na sam z Johnem Murrayem. Kibice zgromadzeni na „Stadionie Zimowym” aż złapali się za głowy.

Jednak tyszanie przed przerwą dopięli swego. Udało im się zamienić na gola okres gry w przewadze. Soczystym uderzeniem spod linii niebieskiej popisał się August Nilsson, a nim guma zatrzepotała w siatce odbiła się jeszcze od kija Hampusa Olssona.

W trzeciej odsłonie gra się wyrównała, bo oba zespoły nie chciały sobie pozwolić na wpadkę w defensywie. O losach spotkania przesądziły więc… przewagi. W 55. minucie na ławkę kar trafił Grzegorz Pasiut, ale trójkolorowi nie potrafili znaleźć sposobu na Johna Murraya.

Później gospodarzom przytrafił się błąd przy zmianie. Katowiczanie po raz pierwszy tego wieczoru mieli okazję grać w “power playu” i wykorzystali go. Brandon Magee idealnie dograł do Matiasa Lehtonena, który pewnym strzałem posłał krążek do siatki.

Trójkolorowi nie zdołali wyrównać, choć chwilę później dobrą okazję miał Roman Szturc. Pozytywnego skutku dla tyszan nie wywołał też czas wzięty przez Andrieja Sidorienkę na 63 sekundy przed końcem, a także późniejsze ściągnięcie bramkarza.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Orzesze GieKSa

    27 marca 2023 at 10:55

    Brawo Gieksiorze !!! Jeszcze dwa szpile i momy Majstra. Pozdro z Orzesza .yno GieKSa

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga