Dołącz do nas

Piłka nożna

Trzy próby Żurka w GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

ŻurekW niedzielę czekają nas derby GKS Tychy – GKS Katowice. Trenerem tyszan jest bardzo dobrze znany w Katowicach Jan Żurek, który aż trzykrotnie prowadził nasz zespół. Najpierw w sezonie 2002/03 zdobył z GieKSą trzecie miejsce w lidze, potem w kolejnym przybył w trakcie sezonu ratować GieKSę po słabym początku, w końcu został szkoleniowcem w 2008 roku już w „nowym” klubie zarządzanym przez SSK.

Jan Żurek zanim pojawił się na Bukowej, nie zanotował większych sukcesów na ławce. Zdobył szacunek w Zabrzu za to, że z przeciętną drużyną spisywał się jak na warunki klubu bardzo dobrze, awansując nawet do półfinału Pucharu Polski. I z tym jedynym zespołem mogliśmy kojarzyć go dobrze. Późniejsze pobyty w Ruchu Chorzów czy Widzewie Łódź okazały się niewypałami. Właśnie z tego powodu można było obawiać się, jak popularny Zupa poradzi sobie w GKS. Po bardzo dobrych sezonach pod wodzą Bogusława Kaczmarka i Janusza Białka w Katowicach mieliśmy apetyty na coś więcej lub przynajmniej utrzymanie poziomu, a nie zapominajmy, że GKS był zaledwie po dwóch sezonach gry w ekstraklasie.

Początek sezonu pokazał jednak, że może być dobrze i – choć taktyka była czasem mocno defensywna z nadzieją na kontrę – GieKSa gromadziła punkty. Po remisie w Płocku przyszły trzy wygrane, z Widzewem u siebie, Lechem w Poznaniu oraz Szczakowianką przy Bukowej przy pustych trybunach 4:0. Zwłaszcza wygraną z Kolejorzem można było uznać za odniesione w stylu „Żurkowego Catenaccio”, bo momentami obrona była dość dramatyczna, ale gol Stanisława Wróbla dał trzy punkty gościom.

Zdarzały się oczywiście mecze niewygrane – GKS przegrał choćby z Ruchem czy w Pucharze Polski z Zagłębiem Lubin aż 1:4. Mało kto się jednak spodziewał, że w 8. kolejce na boisko lidera może przyjechać mistrz Polski. Bo to właśnie GieKSa jako zespół ze szczytu tabeli podejmował Legię Warszawa. Niestety zabrakło atutów i to warszawiacy wyjechali z Katowic z kompletem punktów. Styl Żurka stawał się coraz bardziej rozpoznawalny i omal nie doprowadził do uszczknięcia punktów wielkiej Wiśle Kraków, która miała świetną jesień w Pucharze UEFA (kilka dni później Wiślacy grali pierwszy mecz przeciwko Parmie). Do 80. minuty utrzymywał się w Krakowie wynik 0:0, ale końcówka i 2 gole Wisły dały tej drużynie trzy punkty.

GKS bardzo dobrze radził sobie na wyjazdach. Pod koniec rundy w ciągu kilku dni wygrał w Wodzisławiu i Wronkach. Do dobrej gry defensywnej dochodziła jeszcze… fura szczęścia, bo w obu spotkaniach rywale nie wykorzystywali rzutów karnych. Na koniec jesieni w końcówce udało się wyrwać zwycięstwo Polonii Warszawa. GKS po rundzie jesiennej był drugi ze stratą zaledwie punktu do liderującej Wisły, a dorobek był imponujący – 10 wygranych, 2 remisy i 3 porażki.

Mogliśmy się obawiać co będzie w rundzie wiosennej – czy da się powtórzyć tak dobrą rundę? Pierwszy mecz temu w zupełności zaprzeczył – po najgorszym pojedynku w sezonie GKS uległ Widzewowi 0:2. Potem było już jednak lepiej GKS wygrywał z Wisłą Płock i Lechem (pamiętna bramka Leo), Szczakowianką na wyjeździe i Ruchem. Na przełomie jesieni i wiosny GKS miał serię 9 meczów, w których wygrał 8 razy! Nic dziwnego, że przeskoczył w tabeli Wisłę i liderował, a że mecz z Ruchem był piątkowy, to w tym momencie katowiczanie mieli 4 punkty przewagi nad Wisłą!

W Katowicach o mistrzostwie jednak nikt głośno nie mówił, a jedynie cicho pod nosem szeptał, gdyż mimo wszystko przegonienie Wisły na koniec wydawało się mało realne. Jak najbardziej realne wydawały się jednak puchary i o nie trzeba było walczyć. Niestety po derbach przyszły wątpliwości czy uda się w ogóle zakwalifikować do europejskich rozgrywek. Piłkarze Żurka przegrali w Lubinie, u siebie z Dyskobolią i w Warszawie z Legią. To mocno skomplikowało sytuację, bo było widać zniżkę formy (brak bramki w tych trzech spotkaniach). Na szczęście chwilę oddechu można było uchwycić z absolutnym outsiderem ligi – Pogonią Szczecin, która kilka kolejek wcześniej przegrała w Zabrzu 0:9. Jednak i ten mecz nie nastroił optymizmem, bo GKS w kiepskim stylu wygrał 2:0, a dodatkowo szczecinianie stwarzali sobie przy Bukowej okazje bramkowe.

Prawdziwą weryfikacją miał być mecz w Zabrzu. Po kapitalnym widowisku GKS wygrał 3:1 i na nowo włączył się do gry, a w następnej kolejce czekała już Wisła Kraków. Wszyscy pamiętamy ten wspaniały spektakularny mecz i piękną wygraną 1:0. Stadion wówczas oszalał i popadł w euforię, bo Wisła nawet do dzisiaj pozostaje chyba najsilniejszą polską drużyną od czasów Legii w PZP w 1991 roku. Mimo że dzisiaj wiadomo, że nie wszystkie spotkania w tamtym sezonie były czyste, to jednak chyba nikt nie ma wątpliwości, że akurat mecz z Białą Gwiazdą rozgrywany był w 100% sportowo i tą wygraną możemy z sentymentem wspominać do dzisiaj. GKS na kilka kolejek przed końcem miał trzy punkty straty do lidera i nieśmiałe marzenia o mistrzostwie… nadal można było mieć. Jednak Wisła wygrała do końca sezonu już wszystko, więc trzeba było walczyć o tytuł wicemistrza. Katowiczanie wygrali z KSZO i Odrą. Niestety później przyszedł remis z Amiką Wronki, kiedy to za jednym zamachem marzenia o Europie mogły prysnąć jak bańka mydlana. Z odsieczą GKS przyszedł jednak… Ruch Chorzów, który zremisował na Łazienkowskiej 3:3.

Przed ostatnią kolejką GKS do pucharów potrzebował więc remisu, ale żeby zdobyć tytuł wicemistrza Polski, trzeba już było wygrać. Katowiczanie zdobyli punkt przy Konwiktorskiej, wykopali Legię z pucharów, ale dali się przeskoczyć Dyskobolii. Na utratę tytułu wicemistrza jednak nikt nie patrzył, bo i piłkarze i kibice byli w siódmym niebie z powodu awansu do pucharów.

Niestety po sezonie prezes Piotr Dziurowicz pożegnał się z Janem Żurkiem, co było szokiem dla wszystkich. Kibice protestowali, nie rozumiejąc kuriozalnej decyzji młodego Dziury. Jeszcze większe oburzenie przyszło z powołaniem na stanowisko szkoleniowca Edwarda Lorensa, który rozwalił wszystko, co zastał, miał tragiczny początek sezonu, skompromitował się odpadając z Cementarnicą. Okazało się, że kibice mieli rację dziwiąc się zwolnieniem Żurka i zatrudniając niebieskiego szkoleniowca. Wszystko, na co pracowano cały rok – przepadło już na początku kolejnego.

Jan Żurek na inaugurację sezonu i przegraną z Dyskobolią 0:4 dostał kwiaty od prezesa. To jednak nie łagodziło bólu związanego z utrata tego trenera. Po kilku latach jednak dowiemy się, że Dziurowicz uwikłany był mocno w korupcję i w tym momencie jego decyzje mogą wydawać się bardziej racjonalne – uznał, że trzecie miejsce w lidze to nie zasługa trenera, tylko… jego samego. Nie widział więc powodu, by trzymać szkoleniowca, chcąc na puchary zatrudnić bardziej doświadczonego… Wówczas nikt o tym nie wiedział, a i tak okazało się, że zatrudnienie Lorensa było strzałem kulą w płot.

Po wysokiej przegranej w kolejnym sezonie w Łęcznej, z Lorensem pożegnano się już po 5. kolejce. Nikt z tego powodu nie płakał, wszyscy kibice cieszyli się z pozbycia się tego wrzoda, który nie tylko wynikami, ale i wypowiedziami doprowadzał do furii. Na stanowisko powrócił Jan Żurek, który przeprosił się z Dziurowiczem.

Mit tego szkoleniowca po jego drugim pobycie upadł. Niby minęły zaledwie 3 miesiące od czerwca, ale wyniki były już dużo słabsze, choć początek był niezły. Oczywiście osłabienia kadrowe m.in. utrata Mirosława Sznaucnera robiły swoje. GKS rozpoczął od remisu z Polonią Warszawa 1:1, ale potem były wygrane w Poznaniu i z Górnikiem Polkowice u siebie oraz zwycięstwo 3:0 z Amiką w ćwierćfinale Pucharu Polski. Ostatecznie GKS awansował do półfinału, gdzie przegrał z Lechem. Przegrane 0:5 z Wisłą czy 0:6 z Dyskobolią były jednak spektakularne i świadczyły, że to już nie jest ta drużyna, co wcześniej. W połowie kwietnia zwolniono Żurka, a stery przejął Lechosław Olsza. GKS cudem utrzymał się w ekstraklasie, wygrywając na wiosnę zaledwie jeden mecz.

Do Katowic trener Jan Żurek powrócił po 4 latach i zaczął przygotowywać drużynę do sezonu 2008/09. GKS poczynił przed sezonem kila „wzmocnień”, zatrudniając zawodników z nazwiskami, ale jak się szybko okazało, mocno przebrzmiałymi. Pojawili się Daniel Treściński, Paweł Sobczak, Grzegorz Bonk czy Tomasz Prasnal. Przyszedł też Adrian Napierała i Grzegorz Domżalski. GieKSa miała ze wspomnianymi doświadczonymi piłkarzami walczyć o awans. Niestety już od początku były problemy ze zdobywaniem punktów. Inauguracja w Turku okazała się fatalna i GKS przegrał, a w Zabierzowie w końcówce uratował punkt. Co prawda w 3. kolejce była wygrana ze Zniczem, ale to było jedyne zwycięstwo w pierwszych 10 kolejkach. Kibice dawali wyraz swojemu zniecierpliwieniu choćby w meczu z Zagłębiem Lubin. Po przegranym spotkaniu z Flotą Żurek po raz trzeci pożegnał się z GKS i jak dotychczas – bezpowrotnie.

Najbardziej w Katowicach pamięta się awans do pucharów, dlatego Jan Żurek wspominany jest z sympatią. Gdzieś w cień odchodzą niektóre okoliczności tej promocji, ale mimo to, nie da się ukryć, że GKS miał wtedy świetną drużynę, która potrafiła walczyć z najlepszymi, miała charakter. Tego nie można odmówić i dlatego sentyment pozostaje. Pozostałe dwa pobyty – jak zostało opisane wyżej – okazały się klapą i potwierdzeniem powiedzenia o niewchodzeniu dwa razy do tej samej rzeki. Pierwszy powrót Żurka był powrotem do tej rzeki praktycznie kilka metrów od tego miejsca, z którego wyszedł, jednak nic już nie było takie samo. Powrót w pierwszej lidze, czyli już nowszych czasach okazał się nieporozumieniem głównie ze względów kadrowych. Nowi zawodnicy okazali się piłkarzami odcinającymi kupony od swoich karier, którzy praktycznie nic nie wnieśli do zespołu. Jedynie przyzwoicie spisywał się Tomasz Prasnal, no i Adrian Napierała jako jedyny został na dłużej, stając się w późniejszych latach kluczową postacią GKS.

Teraz Jan Żurek stanie przeciwko GieKSie. Na pewno nie ma w nim jednak żadnej chęci rewanżu, bo szkoleniowiec to sympatyczny i niezawistny. My jako osoby z redakcji zawsze mieliśmy z nim dobry kontakt, można było pożartować, pośmiać się. Zresztą szkoleniowiec był ostatnio na meczu ze Stomilem, obserwując nasz zespół, i z sympatią wyściskał się z Pawłem Maźniewskim, którego pamięta z każdego pobytu w GKS.

Sentymenty musimy jednak odłożyć na bok, bo w niedzielę czeka walka o ligowe punkty. Mamy nadzieję, że coraz lepiej radzący sobie pod wodzą Żurka tyszanie nie znajdą sposobu na team Kazimierza Moskala, a trzy punkty pojadą z niedalekiego Jaworzna do Katowic.

I na koniec przytoczmy chwilę zapomnienia Jana Żurka, która jednak jest bardzo wymowna. Jako komentator Polsatu Sport w trakcie jednej z transmisji ocenił, co powinni zrobić piłkarze którejś drużyny i powiedział „Tu trzeba zapierdalać!”. I tego się trzymajmy!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Pierwsze decyzje kadrowe

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po pierwszym transferze do klubu, który miał miejsce w zeszłym tygodniu, otrzymaliśmy informacje o zawodnikach, którzy odejdą z GKS Katowice.

Swoją przygodę z klubem zakończyli na ten moment Aleksander Komor, Adrian Danek, Bartosz Baranowicz i Mateusz Mak. Wszyscy byli związani z klubem kontraktami od 2023 roku i wydatnie przyczynili się do awansu GieKSy do Ekstraklasy. Ich umowy nie zostaną przedłużone.

Do swoich macierzystych klubów powrócą natomiast Filip Szymczak oraz Dawid Drachal. Odpowiednio do Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa.

Wszystkim piłkarzom dziękujemy za reprezentowanie barw GieKSy i życzymy powodzenia w karierze.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Piłka nożna kobiet Wywiady

Górak: Walka na płaszczyźnie psychologicznej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W trakcie świętowania na boisku mistrzostwa zdobytego przez uKochane zadaliśmy trenerowi Rafałowi Górakowi kilka pytań dotyczących obu piłkarskich drużyn GKS Katowice.

Chciałby pan, żeby kobieca GieKSa została na stałe na Nowej Bukowej?

Rafał Górak: Oczywiście, docelowo to także jest miejsce dla kobiecej dywizji. Cała logistyka też jest potrzebna do przygotowania drużyny na przenosiny, trzeba zabezpieczyć treningi. Nawet my jeszcze tutaj nie jesteśmy do końca przeniesieni, więc pewnie to jeszcze troszkę potrwa.

Czy zespół przejmował się plotką o wsparciu finansowym ze strony Rakowa?

Ubaw był dość dobry, zaraz mieliśmy w głowie szyderczy ton tego wszystkiego. Walka o mistrza toczyła się także na płaszczyźnie psychologicznej. My chcieliśmy zagrać jak najlepiej dla siebie, dla GKS-u.

Alan Czerwiński ma zostać docelowo na wahadle?

Alan Czerwiński to bardzo kompleksowy piłkarz i pomoże nam w każdym aspekcie. Świetnie spisywał się na środku obrony i to jest również jego pozycja. Będzie wystawiany w zależności od potrzeb.

Ma trener już jakiś plan na początek przyszłego sezonu?

Zawodnicy będą mieli zero-jedynkowe wakacje, a my z dyrektorem mamy trochę pracy związanej z kadrą i nie tylko. Trochę pracy jest, ale ten tydzień, dziesięć dni dla siebie muszę urwać, żeby się trochę zresetować.

Ósme miejsce na koniec to wynik dobry czy bardzo dobry?

Bardzo dobry.

Gdyby jakimś cudem jednak pojawił się dodatkowy milion na koncie klubu, to jakby go wykorzystać?

Milion złotych czy euro? (śmiech)

Euro, zaszalejmy.

Na pewno na zwiększanie standardu wokół zespołu, żeby w GKS-ie rósł poziom przygotowania piłkarzy do gry. Nigdy nie będę chciał powstania kominów płacowych, nie możemy otwierać się na taki kierunek. Każdy milion euro nam się przyda, żeby drużyna była coraz lepsza.

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Kibicowska galeria z wyjazdu do Gdańska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kibicowskiej galerii z wyjazdu do Gdańska, gdzie dwoma pociągami specjalnymi wybrało się 1221 fanów GKS Katowice, w tym 1 kibic Baníka Ostrava i 6 przedstawicieli JKS Jarosław. Zdjęcia nadesłane przez kibiców.   

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga