Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Dwie kolejne zawodniczki wzmocnią zespół Mistrzyń Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują sekcję piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Piłkarki dzisiaj wrócą do treningów po przerwie pomiędzy sezonami. W ostatnim tygodniu do drużyny dołączyły Dżesika Jaszek, Natalia Kulig oraz Karolina Bednarz. W ramach przygotowań do sezonu 2023/24 piłkarze rozegrali w minionym tygodniu dwa sparingi. W pierwszym z nich przegrali z ekstraklasowym ŁKS-em 0:1 (0:0), w drugim pokonali GKS Jastrzębie 2:1 (1:0). Grzegorz Janiszewski podpisał nowy kontrakt.

Drużyna siatkarzy wystąpi w turnieju PreZero Grand Prix w grupie „D”. Turniej zostanie rozegrany w drugiej połowie sierpnia w Gdańsku.

Mistrzowie Polski w hokeju na lodzie do treningów wrócą 31 lipca, z zespołem ostatecznie rozstał się Patryk Krężołek.

 

PIŁKA NOŻNA
kobiecyfutbol.pl – Dwie kolejne zawodniczki wzmocnią zespół Mistrzyń Polski
Świetne wiadomości dla sympatyków GieKSy – do katowickiego zespołu dołączą dwie kolejne, bardzo wartościowe zawodniczki! GKS Katowice zbroi się na Ligę Mistrzyń.
Pierwszą z zawodniczek dzisiaj zakontraktowanych w GKS-ie Katowice jest Natalia Kulig. Myślę, że sylwetki tej zawodniczki nie trzeba szczególnie przybliżać wszystkim sympatykom kobiecej piłki w Polsce. Związana była z WKS-em Śląsk Wrocław od początku powstania sekcji kobiecej w stolicy Dolnego Śląska. Ikona wrocławskiego futbolu w sezonie 2020/2021 rozegrała 20 spotkań, zdobywając w nich jedną bramkę. Kolejny sezon 22-letniej pomocniczki był równie udany, zanotowała w nim komplet, 22 spotkań ligowych. Jak się okazało, sezon 2022/2023 Orlen Ekstraligi był ostatnim w barwach Śląska Wrocław. Natalia Kulig po raz kolejny udowodniła swoją niesamowitą wartość dla zespołu, zdobywając jedną bramkę w 20 rozegranych spotkaniach. Bez wątpienia, utrata filaru drużyny jest dla Śląska dużą stratą. Niebawem przekonamy się czy także w Katowicach układanie składu na mecz będzie się zaczynało od Natalii Kulig.

 

GKS Katowice z kolejnym letnim transferem!
GKS Katowice zbroi się na potęgę! Bohaterką kolejnego letniego transferu jest Karolina Bednarz, która żegna się z Resovią Rzeszów.
22-letnia pomocniczka jest wychowanką Resovii Rzeszów, przeprowadzka do Katowic jest jej pierwszą zmianą przynależności klubowej. Jeśli coś zmieniać, to z przytupem! Transfer do zespołu aktualnych mistrzyń Polski jest z pewnością wielką szansą dla Bednarz i sportowym awansem. W zespole z Podkarpacia była ona podporą zespołu, liderką ofensywy, zawodniczką, od której zaczynało się konstruowanie wyjściowej jedenastki. Za komentarz wystarczy krótkie liczbowe podsumowanie jej występów od momentu debiutu w zespole seniorskim 1 lipca 2016 roku na poziomie I ligi: 112 rozegranych spotkań, 51 zdobytych bramek! Te liczby robią duże wrażenie i z pewnością Katowiczanie z zakontraktowaniem tej zawodniczki wiążą duże nadzieje zarówno w kontekście walki o Ligę Mistrzyń, jak i obronę tytułu mistrzowskiego w nowym sezonie Orlen Ekstraligi.
Karolina Bednarz była także powoływana do młodzieżowych zespołów reprezentacji Polski, może przyjdzie też czas na kadrę seniorską. GKS Katowice bez wątpienia przed Karoliną taką szansę otwiera.
Poniżej prezentujemy komentarz Aleksandry Noras, menedżerki sekcji piłki nożnej kobiet w GKS Katowice:
“Od dłuższego czasu próbowaliśmy namówić Karolinę na dołączenie do naszego zespołu. To bardzo dynamiczna piłkarka o bardzo dobrych warunkach fizycznych. Cieszę się, że ostatecznie udało się ją namówić do gry dla GKS-u Katowice. Liczymy na to, że będzie dużym wzmocnieniem dla naszego zespołu.”

 

sportdziennik.com – Nigdy się nie wyłamywał
Liga będzie fenomenalna – mówi trener Rafał Górak, odnosząc się do sytuacji kadrowej, zmian w sztabie czy odejściu Roberta Góralczyka, czyli tego wszystkiego, co latem zdążyło wydarzyć się już przy Bukowej.
Już nie utrzymanie – bądź też utrzymanie szybciej niż w poprzednim roku – a dużo ambitniejszy cel przyświecać będzie piłkarzom GieKSy w nachodzącym sezonie Fortuna 1. Ligi. Jest nim walka o czołową szóstkę, gwarantującą udział w barażach o ekstraklasę, w której Katowic nie ma od 18 lat.
– Cel został rzucony z góry. Skoro właściciele, prezes, wszyscy dookoła powiedzieli o szóstce, to nie wolno mi się z tego wyłamywać. Ja zresztą nigdy nie wyłamywałem się z celów, które klub mi narzucał. Liga będzie fenomenalna. Bardzo fajnie, że możemy w niej grać, bo nawet w ekstraklasie część klubów nie jest takimi markami, co w pierwszej lidze. Będzie ciekawie, a ja na razie jestem bardzo mocno zafiksowany, by zbudować kadrę i być gotowy na pierwsze spotkanie w Legnicy – mówi Rafał Górak, trener GKS-u.
Budowa kadry postępuje, bo w miejsce pożegnanych Michała Kołodziejskiego, Dominika Kościelniaka, Marko Roginicia, Daniela Tanżyny, Marcina Urynowicza i Zbigniewa Wojciechowskiego, których kontrakty wygasły 30 czerwca i nie zostały przedłużone, a także Daniela Dudzińskiego wracającego do Lubina po okresie wypożyczenia, na Bukową trafili póki co wahadłowy Adrian Danek (Korona Kielce), stoper Aleksander Komor (Resovia) i ofensywny pomocnik Mateusz Mak (Stal Mielec).
– Pracujemy nad kolejnymi tematami. Dyrektor Dubas spędza w klubie w zasadzie całe dnie, jesteśmy informowani, wiemy, czego byśmy chcieli. A że transfery lubią ciszę, to na razie tak to zostawmy – nabiera wody w usta szkoleniowiec GieKSy, którego pytamy o obsadę ataku. Bardzo dobrą wiosnę miał Sebastian Bergier, ale raz, że wzbudza zainteresowanie innych klubów, dwa – w tej chwili nie ma zmiennika, bo wspomniany Roginić jest już w Łęcznej, a Jakub Arak dopiero wraca po kontuzji.
– Jest już bardzo blisko, spodziewamy się go na treningach w przyszłym tygodniu. Miał artroskopię łąkotki, wszystko ładnie się zagoiło. Napastnicy? Zawodnikiem o nietuzinkowych umiejętnościach grania w polu karnym przeciwnika jest też Mateusz Mak. Wydaje mi się, że może być w jakiś sposób wykorzystywany na „dziewiątce”. Zobaczymy, czy na tym poprzestaniemy, czy jeszcze jednym z naszych celów będzie zawodnik na tę pozycję; w szczególności, że Kuba Arak może też grać jako „dziesiątka” – przypomina Górak.
To nie pierwsze okienko transferowe, w którym w kontekście GieKSy przewijało się nazwisko Mak. Obu bliźniaków szkoleniowiec doskonale zna sprzed lat, gdy wprowadzał ich do seniorskiej piłki prowadząc Ruch Radzionków.
– Bardzo chciałem Michała. Niestety, przegraliśmy walkowerem z Wieczystą, wiadomo… Mateusza też mocno u nas widzieliśmy. Zawsze byli mi bliscy, razem zaczynaliśmy i mam nadzieję, że razem skończymy: z przytupem, żeby było z tej współpracy dużo dobrego. Bardzo na Mateusza liczę – podkreśla Rafał Górak.
Nie będzie natomiast liczył na Daniela Ściślaka, bo po krótkim okresie testów i sparingu z rumuńskim FC Voluntari (0:1) zrezygnował z pozyskania pomocnika Górnika Zabrze.
– Brakło niedużo, ale trzeba sobie powiedzieć, że na jednej z pozycji nr 8 celujemy w młodzieżowca. Zostaje zatem tylko druga „ósemka”, do której aspirują Rafał Figiel, Oskar Repka, być może ktoś jeszcze. Daniel to utalentowany zawodnik, ale wydaje mi się, że jego czas powinien się teraz odmierzać gdzieś w drugiej lidze. Niech rozegra sezon na takim poziomie, co ostatnio w trzeciej lidze (w rezerwach Górnika – dop. red.) i powinno być dobrze. To nie był moment, bym u nas zagwarantował mu tyle, ile by sobie pewnie życzył – wyjaśnia szkoleniowiec pierwszoligowca z Bukowej.
Zawodnikiem GieKSy nie zostanie też Oskar Kozdroń. Junior z rezerw Zagłębia Lubin wystąpił w sparingach z Voluntari i Hutnikiem Kraków (3:1).
– To jeszcze nie ten czas, by otworzyła się przed nim pierwsza liga. To chłopak z błyskiem, ale nie na takim poziomie, by natarł na naszych młodzieżowców. Agencja, klub, musi mieć dla niego ścieżkę rozwoju – przyznaje trener GKS-u, dodając jednocześnie, że Bartosza Baranowicza, młodzieżowca z Górnika Zabrze, którego pozyskania klub dotąd jeszcze oficjalnie nie ogłosił, traktuje już jak swojego.
Młodzieżowcy błysnęli w sobotnim sparingu z Hutnikiem. Do siatki drugoligowca, przesądzając o zwycięstwie, trafili Alan Bród i mniej znany, mający jeszcze przed sobą debiut w I drużynie, Kacper Pietrzyk z rocznika 2004.
– Cieszy postawa naszych młodzieżowców, niech się rozwijają. Kacper to chłopak, który u nas terminował już w poprzednim sezonie, a grał w drugiej drużynie u trenera Pańpucha i zbierał bardzo dobre recenzje. Nasz wychowanek, może jeszcze było na niego za wcześnie, ale tak to jest, że niekiedy ktoś rozwija się szybko, a niekiedy ciut dłużej. Przyglądamy się mu, ale trzeba odpowiedzieć sobie, czy to młodzieżowiec gotowy na pierwszą ligę, czy nie warto byłoby jednak rozwinąć go jakimś dobrym wypożyczeniem. Decyzji jeszcze nie podjęliśmy – tłumaczy Rafał Górak.
Te decyzje przy Bukowej podejmowane są już w nieco innym gronie niż przez poprzednie cztery sezony. Z klubem wkrótce pożegna się prezes Marek Szczerbowski, a już uczynił to – z dniem 30 czerwca – dyrektor Robert Góralczyk.
– Moja relacja z Robertem Góralczykiem ma dwa oblicza. Jedna to prywatna, a druga to ta na linii dyrektor-trener. Za nami cztery udane lata, świetnie mi się pracowało, tak jak wcześniej, gdy spotykaliśmy się w nieco innych rolach. Robert to moim zdaniem top dyrektorów w Polsce. Wydaje mi się, że lada moment gdzieś go będziemy mogli oglądać. Tak to jest, że ktoś nieraz potrzebuje zmiany. Ja jego decyzję uszanowałem, a czy mi z nią lekko, czy źle… Ja wiem najlepiej, ile dyrektor dla nas robił. Tu nie chodzi tylko o sekcję piłki nożnej mężczyzn, ale klub. Dla całego GKS-u to niewątpliwie duża strata – przekonuje Górak.
Do zmian doszło też w sztabie szkoleniowym, do którego dołączył Dariusz Mrózek, wcześniej z powodzeniem samodzielnie pracujący z III-ligowcami: Podhalem Nowy Targ czy Rekordem Bielsko-Biała.

 

Ósemka dla młodzieżowca
Alan Bród pod nieobecność uczestniczącego w finałach Euro U-19 Antoniego Kozubala wysłał sygnał, że jest coraz bardziej gotowy na regularną grę w I lidze.
Ma zadatki na jednego z ulubieńców trybun przy Bukowej. Posiada zmysł do gry kombinacyjnej. Na boisku szybko rzuca się w oczy, no i ważną część piłkarskiej edukacji odbył przy Bukowej, mając już status wychowanka. Adrian Bród w sobotnim sparingu z drugoligowym Hutnikiem Kraków (3:1) doczekał się premierowego trafienia w pierwszej drużynie GieKSy.
– Udało mi się wybiec do prostopadłej piłki. To była świetna asysta od Grześka Rogali. Strzeliłem swojego pierwszego gola dla GKS-u. Mimo że to tylko sparing, cieszy jak normalny ligowy – uśmiecha się środkowy pomocnik, który w sierpniu skończy 19 lat.
Dotąd jeśli strzelał w seniorskiej piłce, to tylko dla rezerw GieKSy, występujących w klasie okręgowej. Za nim debiutancki sezon na zapleczu ekstraklasy. Rozegrał 16 meczów – 7 w wyjściowym składzie – i zaliczył blisko 600 minut. W kibicach miał adwokatów. Dopytywali, czemu nie więcej, o czym nieraz opowiadać musiał trener Rafał Górak, zdecydowanie chętniej stawiający na Daniela Dudzińskiego, który po okresie wypożyczenia z Zagłębia Lubin tego lata rozstał się z Bukową.
– Alan to chłopak, który bardzo dobrze się rozwija, a najważniejsze w tym wszystkim jest to, że panuje wkoło niego dużo cierpliwości. W poprzednim sezonie zaczął w podstawowej jedenastce, po pierwszej kolejce, w której wygraliśmy z ŁKS-em, było o nim bardzo głośno. Powtarzałem jednak, że to jeszcze nie jest zawodnik gotowy do regularnego grania w pierwszej lidze. Wydaje mi się, że z każdą chwilą jest z nim coraz lepiej i jest tego coraz bliżej – mówi szkoleniowiec GieKSy.
Bród będzie w nadchodzącym sezonie jednym z młodzieżowców walczących o miejsce w podstawowym składzie katowickiej drużyny.

 

lkslodz.pl – Drugi na plus. ŁKS Łódź – GKS Katowice 1:0
Podopieczni Kazimierza Moskala wygrali w drugim meczu kontrolnym podczas letniego okresu przygotowawczego. Ełkaesiacy zwyciężyli 1:0 z GKS-em Katowice, po samobójczym trafieniu Bartosza Jaroszka.
W pierwszych minutach spotkania obie drużyny nieco się wybadywały, zarówno z jednej i drugiej strony próbowano szybszych, czasem bardziej niekonwencjonalnych zagrań, które miały otworzyć drogę do szesnastki. Nieco nerwów było pod bramką ełkaesiaków, kiedy przy wymianie piłki w swoim polu karnym katowiczanie nacisnęli na nich, choć skończyło się to bez konsekwencji.
Pierwsza groźna sytuacja należała do przyjezdnych, którzy w 11. minucie zdecydowali się na wrzut z autu wprost w szesnastkę biało-czerwono-białych. Tam z pierwszej piłki uderzył jeden z żółto-czarnych, który trafił w spojenie bramki. Łodzianie próbowali odpowiadać, szukając otwarcia gry po prostopadłych podaniach (kilka dobrych piłek w taki sposób zagrał Dani Ramirez). Mimo starań obu ze stron, żadna w początkowej fazie meczu nie mogła sobie wypracować klarownej sytuacji strzeleckiej.
W 22. minucie to ełkaesiacy byli bliscy zdobycia bramki po błędzie w wyprowadzeniu piłki. Bartosz Szeliga jeszcze na skraju pola karnego przejął piłkę, zagraną przez golkipera GKS-u i wpadł w szesnastkę, gdzie z bliskiej odległości oddał strzał, choć ten został niestety zablokowany.
Kolejne minuty pierwszej połowy upłynęły przy grze momentami toczącej się od jednej bramki do drugiej. Łodzianie starali się zmusić rywali do błędu – właśnie po takiej stracie piłki ełkaesiacy zainicjowali w 41. minucie akcję, która skończyła się mocnym uderzeniem z dystansu w wykonaniu Artemijusa Tutyskinasa. Tu czujnie zachował się golkiper z Katowic, który pochwycił ten strzał. Niekiedy biało-czerwono-białym brakowało nieco dokładności, czy szczęścia przy ostatnim podaniu, bądź próbach strzałów, szczególnie, że kompaktowo broniący katowiczanie pilnie starali się nie dopuścić ich do żadnej groźnej sytuacji.
Drugą połowę świetnie zaczęli biało-czerwono-biali, którzy po przerwaniu akcji na swojej połowie wyprowadzili szybką kontrę, którą poprowadził świetnym rajdem Maciej Śliwa, kończąc to groźnym strzałem, który został zablokowany na rzut rożny. Widać było, że ełkaesiacy złapali wiatr w żagle i sprawnie udało im się to przekuć na bramkę. W 50. minucie łodzianie po przerwanej akcji zebrali piłkę jeszcze pod szesnastką rywali. Wówczas Piotr Głowacki oddał silny strzał na długi słupek, po którym piłka odbiła się od nogi Bartosza Jaroszka i wpadła prosto do siatki.
Ełkaesiacy nie spoczywali na laurach. W kolejnych minutach dwie świetne okazje wypracował sobie Kay Tejan – najpierw po wrzutce w pole karne celnie uderzył na bramkę, a piłka zatrzepotała w siatce, jednak arbiter odgwizdał spalonego. Chwilę później, w podobnej sytuacji, Holender uderzył minimalnie niecelnie, obok słupka.
Biało-czerwono-biali w drugiej połowie spotkania kontrolowali przebieg meczu i spokojnie utrzymywali swoje prowadzenie, cały czas dążąc do podwyższenia wyniku. Na lewym skrzydle często indywidualnych rajdów próbował Kelechukwu Ibe-Torti, stwarzając dzięki temu kilka okazji. W 87. minucie po dograniu tego skrzydłowego w pole karne, rywale wybili piłkę, którą ełkaesiacy zebrali niedaleko szesnastki. Wówczas Piotr Głowacki popisał się świetnym uderzeniem z dystansu, które niemalże wpadło w okienko, odbijając się ostatecznie od spojenia bramki.

 

dziennikzachodni.pl – Sparingowe derby Śląska przy Bukowej dla GieKSy
W sobotę 8 lipca 2023 roku rozegrany został mecz sparingowy GKS-u Katowice z GKS-em Jastrzębie. Spotkanie odbyło się na głównej płycie stadionu przy ulicy Bukowej i było otwarte dla publiczności.
[…] Mecz odbył się w upalnej pogodzie, ale piłkarze obu drużyn wykazywali dużą ochotę do gry. Gospodarze objęli prowadzenie w 45. minucie. Sebastian Bergier sprytnie zachował się w polu karnym – wziął „na zamach” interweniujących obrońcę i bramkarza, a następnie spokojnie drugą nogą posłał piłkę do pustej bramki.
Jastrzębianie wyrównali w 81. minucie, kiedy Szymon Gołuch uderzył z pola karnego i Dawid Kudła dał się zaskoczyć strzałem w bliższy róg bramki. GieKSa szybko odpowiedziała – Szymon Krawczyk dobił z pięciu metrów piłkę, którą sparował bramkarz po szarży Adriana Błąda.

 

SIATKÓWKA
niebywalesuwalki. – Znamy podział grup w PreZero Grand Prix PLS
Losowanie grup PreZero Grand Prix PLS Kobiet i Mężczyzn 2023 odbyło się 21 czerwca w Warszawie. To wydarzenie, które ponownie rozbudzi sportowe emocje wśród fanów siatkówki plażowej w Polsce. Nowością jest fakt, że turniej PreZero Grand Prix PLS Mężczyzn, który odbędzie się w dniach 17-20 sierpnia 2023 roku, zostanie rozegrany w Gdańsku. W poprzednich dwóch edycjach wydarzenia zawodnicy PlusLigi rywalizowali na boiskach KS Wanda w Krakowie.
[…] Grupa D
1. Aluron CMC Warta Zawiercie
2. Projekt Warszawa
3. GKS Katowice
4. Barkom-Kazhany Lwów
W ubiegłorocznej edycji PreZero Grand Prix PLS Mężczyzn zwyciężyli siatkarze LUK Lublin, którzy pokonali w finale PSG Stal Nysa. Turniejowe podium uzupełnili zawodnicy Cuprum Lubin. MVP, czyli najlepszym zawodnikiem kilkudniowego wydarzenia, został wówczas Wojciech Włodarczyk, przyjmujący LUK Lublin. Biało-niebiescy zakończyli PreZero Grand Prix PLS Mężczyzn 2022 w Krakowie w ćwierćfinale, przegrywając po tie-breaku z Cuprum Lubin 1:2 (25:22, 22:25, 11:15).

 

sportdziennik.com – Elita nie tylko z nazwy
GieKSa to dobre miejsce do rozwijania umiejętności. – Chcemy pomagać zawodnikom w mozolnym wspinaniu się po sportowej drabince – przekonuje trener Grzegorz Słaby.
Nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałem, że w klubie mojego dzieciństwa będzie moja ulubiona dyscyplina i będę miał okazję współpracować z Piotrem Gruszką oraz Dariuszem Daszkiewiczem. Ba, od pewnego czasu odpowiadam za wyniki siatkarzy. To była czysta abstrakcja, a teraz jestem w kosmosie, czyli PlusLidze, jednej z najważniejszych i najsilniejszych lig świata – mówi trener katowickiego zespołu Grzegorz Słaby, który wpisał się w jego historię.
Gdy katowiczanie awansowali do PlusLigi, ówczesne władze sekcji oraz klubu zdecydowały, że jeden z twórców tego sukcesu nie poprowadzi zespołu. To była kontrowersyjna decyzja. Trener Słaby znał tę ekipę najlepiej i liczył, że będzie za nią odpowiadał również w elicie.
– Zaraz po awansie nie miałem wątpliwości, że oddam stery – zdradza szkoleniowiec. – Zrobiłem właściwy krok, bo utwierdziłem się w przekonaniu, że nie podołałbym obowiązkom PlusLigi. Zostałbym „zjedzony” przez atmosferę, otoczkę towarzyszącą rozgrywkom, a może i przez zawodników… Grałem na poziomie II ligi, czyli de facto amatorsko. Gdy prowadziłem GKS w II i I lidze, również działaliśmy po amatorsku. Mieliśmy 30 piłek, jeden wałek do masażu i dochodzącego fizjoterapeutę.
– Gdy w 2016 roku sięgnęliśmy po awans, potrzebny był trener z zewnątrz. On na chłodno by ocenił zespół i tak go ułożył, żeby dobrze funkcjonował w elicie. Przyszli więc Piotr Gruszka i Andrzej Zahorski (odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne – przyp. red.), dołączył na stałe fizjoterapeuta, co pozwoliło dokonać poważnego skoku jakościowego. Działacze inaczej odbierali trenerów Gruszkę, a później Daszkiewicza, którzy wskazywali jak powinna wyglądać praca w profesjonalnym klubie niż Słabego (śmiech). Miałem okazję uczyć się od fachowców, obserwować jak zarządzają i komunikują się z grupą. To był dla mnie ważny okres, który mam nadzieję, że wykorzystałem – przekonuje Grzegorz Słaby.
Po wybuchu pandemii nastał trudny czas nie tylko dla GKS-u, który na finiszu sezonu zasadniczego zajmował 6. miejsce. Ligę jednak przerwano i wokół drużyny powstało wiele zawirowań oraz niedomówień. Można było ich uniknąć, ale reagowano zbyt impulsywnie, pod wpływem chwili. Prezes Marek Szczerbowski, żegnający się w sierpniu z klubem, powierzył kierowanie zespołem trenerowi Słabemu. Potem przy każdej okazji chwalił się, że to była trafna decyzja; o szkoleniowcach piłkarzy i hokeistów też tak zresztą mówił.
– Jako GieKSiarz nie zastanawiałem nad tą propozycją. Wszyscy znaleźliśmy się w trudnej sytuacji i drużynie trzeba było zapewnić stabilny poziom – podkreśla Słaby. – Sztab działał w zmniejszonym składzie, bo wszędzie szukano oszczędności. W drugim sezonie awansowaliśmy do play offu i był to wyczyn, który odbił się szerokim echem, a wielu fachowców prognozowało, że do końca będziemy walczyć o utrzymanie. Stało się inaczej, jednak w kolejnym sezonie przyszło nam się zmierzyć z wieloma przeciwnościami, czego nie przypuszczałem.
Trenerzy różnie reagują na wydarzenia na parkiecie. Jedni nie kryją emocji i dyskutują ze wszystkimi dookoła, a inni ze spokojem obserwują i tylko w czasie przerw wydają krótkie instrukcje. Do tej drugiej grupy należy Grzegorz Słaby.
– Cały czas się uczę, choć już nie jestem bezimienny w lidze i chyba zostałem zaakceptowany – uważa Grzegorz Słaby, szkoleniowiec, który kontrakt z katowickim klubem przedłużył o kolejny rok.
– Miniony sezon uważam za największe osiągnięcie w trenerskiej przygodzie. Jeszcze się nie rozpoczął, a musieliśmy się zmierzyć z sytuacją kryzysową. Micah Ma’a niespodziewanie nas opuścił, wybierając bardziej intratną ofertę z Turcji. Zostaliśmy więc bez rozgrywającego nr 1, bo Georgi Seganow został ściągnięty w ostatniej chwili i niemal wszystko zaczynaliśmy od nowa. Ponadto mieliśmy aż czterech serwisujących „floatem”. Nie chcę powiedzieć, że oddawaliśmy piłkę rywalom, ale solidnie ułatwialiśmy im zadanie. Z powodu różnych przeciwności losu, głównie kontuzji, mieliśmy poważny kryzys i przegrywaliśmy mecz za meczem. Potrafiliśmy jednak wyjść zapaści, co uważam za swoje największe osiągnięcie.
– Zajęliśmy 11. miejsce, wyprzedzając renomowaną Skrę Bełchatów, z budżetem nieporównywalnym do naszego. Przy okazji przypomniał mi się okres, kiedy prowadziłem I-ligowy zespół z Tychów. Zawodnicy pracowali, więc trenowaliśmy między 20.00 a 22.30, lecz mimo to zdołaliśmy się utrzymać. To pokazuje jak ważna jest dobra komunikacja i odpowiednie zarządzanie grupą. W takich momentach elementy czysto siatkarskie schodzą na nieco dalszy plan, bo nie są już na odpowiednim poziomie. Dotarcie do zawodnika i przekonanie go do roli, jaką ma odegrać, są niesłychanie ważne. W trakcie meczu trzeba podjąć szybką decyzję i dokonać zmiany, czasem na jedną akcję. Trzeba więc reagować błyskawicznie. Prowadzenie zespołu w siatkówce jest trudniejsze niż w pozostałych grach zespołowych. Komunikacji i zarządzania ciągle się uczę… – mówi Grzegorz Słaby
GieKSa od lat ma mniej więcej tak sam budżet. Jednak z roku na rok jest on zmniejszany i oscyluje raczej w dolnej strefie. Trzeba wysokich umiejętności negocjacyjnych, by związać koniec z końcem i stworzyć zespół zdolny do rywalizacji z mocarzami.
– Moim celem jest gra o najwyższe cele – podkreśla nasz rozmówca. – Muszę jednak mierzyć się z odmienną rzeczywistością. Najbogatsze kluby już w listopadzie, względnie na początku grudnia wiedzą, których zawodników będą miały w kolejnym sezonie. Potem składy konstruują te z mniejszymi pieniędzmi, a my jesteśmy pod koniec tego procesu. Takie są realia. Nie narzekam, bo nasz zespół jest postrzegany jako trampolina do lepszej przyszłości i dobre miejsce na odbudowanie formy. Na przestrzeni sezonów kontraktowaliśmy zawodników, którzy wśród konkurencji wywoływali zdziwienie – dodaje Grzegorz Słaby.
– Po cichu się z nas naśmiewano, a mimo to wciąż jesteśmy w elicie. Przychodzą do nas gracze, którzy pokazują się z dobrej strony i odchodzą do bogatszych klubów. Chcemy im pomagać, by podnosili umiejętności i mozolnie wspinali się po sportowej drabince. Na przestrzeni kilku lat przez nasze ręce „przewinęło się” wielu siatkarzy, którzy odgrywają ważne role w innych zespołach. Mało kto pamięta, że w I lidze parę atakujących tworzyli Jan Król i Karol Butryn, w zeszłym sezonie grający w Indykpolu AZS-ie Olsztyn. Gdy Butryn do nas przychodził, był kompletnie nieznany. Tymczasem play off kończył jako nr 1 na tej pozycji, a dziś jest w reprezentacji.
– Rozgrywającymi z kolei byli Marcin Komenda i Jan Firlej, również z ciekawą perspektywą w kadrze. Ma’a i Seganow zostali już wspomniani, a do nich dochodzi duet libero Dustin Watten i Bartłomiej Mariański, należący do ścisłej czołówki. Na przyjęciu przez cały sezon grał m.in. Rafał Szymura, mistrz kraju z Jastrzębskim Węglem, a Jakub Szymański. Jako młody chłopak przychodził do nas jako czwarty przyjmujący, dziś jest kadrowiczem. A Sebastian Adamczyk, rezerwowy środkowy Skry Bełchatów, którego sprowadziliśmy z powodu plagi kontuzji na tej pozycji, w tym sezonie zadebiutował w Lidze Narodów – kontynuuje Grzegorz Słaby.
PlusLiga należy do światowej elity. 5-6 zespołów rywalizuje o medale, 11-12 o miejsce w play offie, czyli konkurencja jest niezwykle wymagająca. Wejście do czwórki jest sporym osiągnięciem, a medal należy odtrąbić jako sukces.
– O sile naszej ligi najlepiej świadczy fakt, ilu zawodników dostarczyła do szerokiej kadry – podkreśla trener Grzegorz Słaby. – Jest jednak druga strona medalu, o której trzeba powiedzieć. 16 zespołów sprawia, że gramy na okrągło, bez chwili wytchnienia. Sezon jest za krótki w porównaniu do międzynarodowego, który zaczyna się na początku czerwca, a kończy – jak w tym roku – w połowie października. Wydaje mi się, że należy zreformować rozgrywki międzynarodowe. Dla siatkarza przerwa ligowa od maja do października to jakieś nieporozumienie, a wręcz dramat. Ileż można trenować?
PlusLigę czeka reforma. W sezonie 2024/25 spadną aż trzy zespoły i oczyma wyobraźni już widzimy, co się będzie działo. To jednak zmartwienie na później, bo od końca października rozpocznie się kolejne ligowe szaleństwo.

 

HOKEJ
hokej.net – Krężołek oficjalnie w Zagłębiu Sosnowiec

Wyjaśniła się ostatecznie przyszłość Patryka Krężołka. Zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami parafował dzisiaj nową umowę z Zagłębiem Sosnowiec.

24-letni skrzydłowy ma w swoim dorobku występy zarówno w młodzieżowych, jak i seniorskiej reprezentacji Polski.Kibice kojarzą go głównie z występów w ekipie GKS-u Katowice, w którym spędził ostatnich sześć lat. W tym czasie rozegrał 270 ligowych spotkań, w których strzelił 65 bramek i zanotował 61 asyst. Najlepsze w jego wykonaniu były sezony 2019/2020 i 2020/2021, w których zdobył odpowiednio 19 i 18 goli.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #16 – Lech Poznań

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Lech Poznań to rywal, z którym – z obecnego grona ekstraklasowiczów – nie graliśmy najdłużej. Od czasu spadku w 2005 roku nie było nam dane spotkać się w żadnej lidze, a w losowaniach Pucharu Polski także nie mieliśmy szczęścia. Na przebudowanym stadionie Lecha GieKSa wystąpi po raz pierwszy w spotkaniu z gospodarzami, ale wizytowaliśmy go już przy okazji spotkań z Wartą Poznań w I lidze. 

#1 – Da Silva – Wiele osób pamięta mecz i bramkę, w której było coś „magicznego”. GieKSa przed sezonem sprowadziła do ataku Brazylijczyka Leonardo Da Silvę i z miejsca stał się on ulubieńcem Bukowej. Wielu miało nadzieję, że rodzi nam się wielki talent na miarę możliwości R9.

Da Silva jedną z kilku bramek, strzelił właśnie w spotkaniu z Lechem. Zimowy wieczór na Bukowej uatrakcyjnił jednym z najładniejszych goli w historii spotkań pomiędzy ekipami. Zobaczcie poniżej, jak pięknie uderzył z popularnej „kapy”.

#2 – Ecik ogrywa Mistrza – Do sezonu 1992/93 Lech Poznań przystępował jako Mistrz Polski. Spotkanie rozgrywane było w marcu w Poznaniu i GieKSa po niezłym meczu pokonała Lecha 2:1. Ozdobą były bramki Maciejewskiego oraz Ecika Janoszki, który tradycyjnie już uderzeniem głową zapewnił GieKSie punkty i wygraną w ostatniej sekundzie spotkania. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by to GieKSa w sobotni wieczór cieszyła się z wygranej w takich okolicznościach.

#3 Wojciech Show i zielone koszulki – Końcówka sezonu 1994/95 to remis GieKSy z Lechem na Bukowej. Mecz warty zapamiętania z uwagi na bramkę Wojciechowskiego, który po raz kolejny potwierdził, że był wielkim specjalistą, jeśli chodzi o rzuty wolne. Warte zapamiętania były również wyjazdowe koszulki z tamtego okresu. U siebie graliśmy tego dnia w zielonych trykotach i trzeba przyznać, że prezentowały się one świetnie.

#4 – Gajtkowski pokarał Lecha – W sezonie 2003/2004 GieKSa była przez niektórych skazywana na spadek, a mimo to całkiem nieźle radziła sobie w lidze. W 7. kolejce graliśmy na stadionie Lecha Poznań i mecz ten był wyjątkowy dla Krzysztofa Gajtkowskiego. Zawodnik, jeszcze kilka kolejek wcześniej był zawodnikiem Lecha Poznań, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wrócił w trakcie sezonu do Katowic. Powrót był całkiem udany, choć nie aż tak bardzo, jak wszyscy sobie tego życzyli. Gajtkowski zdobył kilka bramek, w tym na Lechu, która dała nam wygraną 2:1. Był to jeden z tych momentów, w których to rywale narzekali, że „byli gracze strzelają im bramki”.

#5 – Półfinał Pucharu Polski – Sezon 2003/04 to jeden z ostatnich „sukcesów” GieKSy w Pucharze Polski. Drużyna, która w sezonie zajęła 10. miejsce z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową, dotarła do półfinału Pucharu Polski. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia i nasze występy w tych rozgrywkach, to wynik ten jest abstrakcją. Abstrakcją tym większą, jeśli spojrzy się skład, którym graliśmy w tamtym okresie. Katowiczanie półfinał rozegrali z Lechem i pierwszy mecz przegraliśmy 1:2 (bramka Gajtka), a w rewanżu przegraliśmy 2:4. Nasz skład z tego drugiego mecz: Klytta – Sadzawicki, Pluta, Markowski, Adżem, Fonfara, Adamczyk, Widuch, Bała, Brożek, Gajtkowski.

***

Bilans spotkań z Lechem jest całkiem niezły – 17-13-18. Co ciekawe, mamy dodatni bilans bramkowy – 60-55. Był taki okres w historii naszej rywalizacji, w którym wygraliśmy wynikami 4:1, 3:0, 4:0. Miejmy nadzieję, że w sobotę zdobędziemy kolejne punkty w ligowej tabeli.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga