Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – Górnik Zabrze 0:4 (0:2). Spotkanie zostało rozegrane w ramach rozgrywek Pucharu Polski.
roosevelta81.pl – Puchar Polski. GKS Katowice – Górnik Zabrze 0:4. Pewne zwycięstwo. Gramy dalej
W I rundzie Pucharu Tysiąca Drużyn Górnik Zabrze pokonał GKS Katowice 4:0. Patrząc z perspektywy całego spotkania zwycięstwo Górnika zasłużone, choć gospodarze mieli swoje momenty. Gole w Śląskim Klasyku zdobywali, Sebastian Musiolik, Kamil Lukoszek i dwukrotnie Lawrence Ennali. Gramy dalej, w piątek losowanie kolejnej rundy.
[…] Katowiczanie zaczęli z dużym animuszem i już w 3 min. mogli objąć prowadzenie. Niezdecydowania Daniego Pacheco we własnym polu karnym omal nie wykorzystał Rogala. Strzał zawodnika gospodarzy z trudem sparował Szromnik. Kilka chwil później, po rzucie rożnym, zamykał całą akcję Mak, ale uderzył wysoko nad poprzeczką. Z czasem Górnik opanował boiskowe wydarzenia i sam mógł zdobyć gola. Po błędzie Figiela, Kapralik przejął piłkę i znalazł się przed Szczuką, Słowak niestety minimalnie spudłował. Dziesięć minut później zabrzanie otworzyli wynik spotkania. Pacheco dośrodkował z rzutu rożnego, najwyżej wyskoczył Sebastian Musiolik i głową umieścił futbolówkę w siatce. Piłkarze GKS-u próbowali odpowiedzieć próbami z dystansu, ale albo czynili to niecelnie, albo skutecznie interweniował Szromnik. Wreszcie w 36 min. Górnik wyprowadził drugi cios. Piłkę w okolicach własnego pola karnego przejął Sekulić, wyprowadził ją na połowę rywali, a futbolówka trafiła do Kamila Lukoszka. Ten zdecydował się na strzał z okolic narożnika szesnastki i za moment futbolówka zatrzepotała w okienku katowickiej bramki. Przewaga dwóch goli utrzymał się do przerwy.
W drugiej połowie Górnik oddał inicjatywę gospodarzom. Katowiczanie jednak mieli problemy ze sforsowaniem zabrzańskiej defensywy z akcji, udało im się to po stałym fragmencie gry. Kozubal dokładnie obsłużył Jędrycha, który z kilku metrów uderzał na bramkę Szromnika. Golkiper gości spisał się w tej sytuacji rewelacyjnie, odbijając ten strzał. Dziesięć minut później przed szansą stanął po raz drugi Musiolik. Napastnik Górnika poradził sobie z Jędrychem, ale zatrzymał go bramkarz GieKSy. W odpowiedzi znów do pracy zmuszony został Szromnik i znów efektownie bronił próbę z dystansu. Po chwili to Górnik prowadził już trzema golami. Lawrence Ennali wybił piłkę spod własnego pola karnego, ta po zagraniu jednego z piłkarzy znów trafiła pod nogi Ennaliego, który pognał z nią w kierunku bramki Szczuki i ze spokojem przelobował golkipera gospodarzy. W ostatniej akcji meczu, defensywa GKS-u popełnił kolejny błąd, z którego skorzystał Ennali. Po przechwyceniu futbolówki posłał ją obok Szczuki i ustalił wynik meczu.
dziennikzachodni.pl – GKS Katowice przegrał z Górnikiem Zabrze 0:4 w Fortuna Pucharze Polski
[…] Śląski pucharowy Klasyk rozpoczął się od energicznych ataków GKS-u. Pierwszoligowiec najwyraźniej postanowił zaskoczyć zabrzan, ale plan się nie powiódł, bo zawiodła skuteczność. Górnik zaczął odpowiadać po dziesięciu minutach, ale Adrian Kapralik nie trafił w bramkę.
Zabrzanie powoli przejmowali kontrolę, a kibice na trybunach świetnie się bawili, prezentując pirotechnikę i kartoniadę. W 21 minucie najlepiej zabawił się jednak Sebastian Musiolik, który po rzucie rożnym pokonał Patryka Szczukę wykorzystując swój wzrost i pasywność obrońców.
GKS nie zamierzał się poddawać i Antoni Kozubal sprawdził formę Michała Szromnika, dla którego mecz na Bukowej był okazją, by podostrzyć rywalizację o miejsce w bramce ekipy Jana Urbana. Zabrzanie najwyraźniej nie mieli ochoty na dogrywkę i szybko zgasili zapał katowiczan za sprawą Kamila Lukoszka. Młodzieżowiec Górnika popisał się kapitalnym strzałem lewą nogą z okolicy narożnika pola karnego i było 0:2.
Po przerwie na murawie pojawił się oczekiwany przez kibiców Lukas Podolski. Katowiczanie postawili z kolei wszystko na jedną kartę i byli coraz bliżej szczęścia. W 56 minucie znów Szromnik uratował gości po strzale Arkadiusza Jędrycha, a piłka niemal musnęła słupek od zewnętrznej strony. Rafał Górak niemal od razu dokonał trzech zmian przestawiając zespół na tryb ultraofensywny. Szybkie ataki nie przyniosły konkretnych efektów, za to w 66 minucie z kontrą ruszył Musiolik, który popisał się sztuczkami technicznymi, jednak w ostatnim akcencie nie dał rady pokonać Szczuki. Mecz ostatecznie zamknął więc Lawrence Ennali. Najpierw przejął piłkę we własnym polu karnym, po czym po krótkim rozegraniu przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów i zakończył sprawę idealnie wykonanym lobem nad bramkarzem Katowic. Ten sam piłkarz zdążył jeszcze ustrzelić dublet i sędzia zakończył mecz.
sportdziennik.com – Derby dla Górnika
[…] Mecz GieKSy z Górnikiem miał być górnośląskim świętem piłkarskim. Zadbano o to, żeby rzeczywiście takim było. Kibiców na stadionie przy Bukowej przywitała orkiestra, a na trybuny zostały wypełnione po brzegi, zarówno przez fanów gości, jak i gospodarzy. Na boisku również nie brakowało emocji. Już 10 minut po rozpoczęciu meczu powinno być 1:0 dla gości. Po błędzie Rafała Figla w sytuacji sam na sam pomylił się Adrian Kapralik i nie trafił nawet w bramkę.
To był jednak dopiero przedsmak, bo zabrzanie w pierwszej połowie dwukrotnie trafili do siatki. Najpierw bramkę zdobył Sebastian Musiolik, który wykorzystał podanie z rzutu rożnego i pokonał golkipera strzałem głową. Druga bramka to natomiast zasługa Kamila Lukoszka. Ofensywny zawodnik Górnika zszedł ze skrzydła do środka boiska i uderzył sprzed pola karnego. Strzał był na tyle precyzyjny, że nie pozostawił Patrykowi Szczuce żadnych złudzeń.
GKS również miał swoje okazje, jednak żadna z nich nie była klarowna. Co jakiś czas meldował się polu karnym przeciwników, ale jedyną wartą odnotowania akcją było uderzenie Kacpra Pietrzyka zza „16”, które otarło się o słupek i futbolówka wypadła na aut.
Po zmianie stron sytuacja nieco się uspokoiła, ale katowiczanie nie mieli zamiaru się poddawać. Dwubramkowa strata wcale ich nie przeraziła, a na udowodnienie tego, po raz pierwszy realnie zmusili Michała Szromnika do trudnej interwencji. W 56 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego niepilnowany w polu karnym pozostał Arkadiusz Jędrych. Kapitan GKS-u miał wyśmienitą okazję, stał kilka metrów przed linią bramkową, ale jego strzał został obroniony przez golkipera. To pokazało gościom, że muszą mieć się na baczności do końca spotkania.
Choć GieKSa rzeczywiście potrafiła utrzymać się przy piłce i często znajdowała się w pobliżu pola karnego Szromnika, to nie była w stanie wykorzystać tego w żaden sposób. Kolejny groźny strzał oddał Antoni Kozubal, ale znów na posterunku był bramkarz Górnika. W końcu zabrzanie wyprowadzili jedną kontrę, którą zamienili na bramkę. Rajd od połowy boiska zaliczył rezerwowy Lawrence Ennali i to właśnie on popisał się skutecznym lobem nad Szczuką. Górnik miał trzybramkowe prowadzenie, do ostatniego gwizdka zostało kilkanaście minut, więc w praktyce już niewiele złego mogło się mu stać. Co więcej, jeszcze przed końcem meczu Górnikowi udało się jeszcze podwyższyć prowadzenie, a na listę strzelców po raz drugi wpisał się Ennali. Tym samym pogrzebał szanse katowiczan na awans do kolejnej rundy Pucharu Polski.
weszlo.com – GieKSa ambitna, ale wypunktowana. Pewny awans Górnika Zabrze
GKS Katowice zagrał dziś z Górnikiem Zabrze ambitnie, bez kompleksów, momentami wręcz bardzo odważnie. I to jest co do zasady postawa godna pochwały. Katowiczanie przekonali się jednak boleśnie, że w konfrontacji z ekstraklasowym przeciwnikiem nie można sobie pozwalać – w dodatku regularnie – na nieodpowiedzialne straty we własnej strefie obronnej. Koniec końców podopieczni Rafała Góraka przegrali u siebie z Górnikiem aż 0:4. Zamiast nagrody za odwagę, otrzymali surową karę za głupie błędy.
Trochę nam w sumie GieKSy szkoda. Zasłużyła przynajmniej na honorowe trafienie.
Już w pierwszych minutach gospodarze dowiedli, że mają dzisiaj wielką ochotę na sprawienie niespodzianki. Zaraz po pierwszym gwizdku arbitra ruszyli do frontalnego ataku i udało im się nawet zepchnąć zabrzan do głębokiej, dość rozpaczliwej defensywy. W pewnym momencie przewaga GKS-u stała się tak przytłaczająca, że ekipa z Katowic wymieniała już podania wewnątrz pola karnego Górnika. Tylko że nie przełożyło się to na zbyt wiele klarownych sytuacji strzeleckich, o bramkach nie wspominając. A kiedy już ekipa Jana Urbana przetrwała pierwszą nawałnicę, to zaczęła układać mecz po swojemu. No i coraz częściej robiło się gorąco w okolicach szesnastki katowiczan.
Górnik zresztą dość szybko udokumentował okres lepszej gry poprzez wyjście na prowadzenie. W 20. minucie spotkania do siatki trafił Sebastian Musiolik, wykorzystując znakomite dośrodkowanie z rzutu rożnego i bardzo kiepską organizację GKS-u w obronie. Wprawdzie gospodarze się tym faktem nie podłamali, nadal aktywnie szukali swojego trafienia, ale minął zaledwie kwadrans i ponownie zostali skarceni. Tym razem przez Kamila Lukoszka, który wykorzystał nad wyraz bierną postawę katowickich defensorów i ładnym uderzeniem (choć po rykoszecie) podwyższył prowadzenie drużyny przyjezdnej.
Tym samym GKS został ze swoim ofensywnym usposobieniem jak Himilsbach z angielskim. Goście szarpali, strzelali z dystansu, próbowali akcji oskrzydlających, ale gdy przychodziło do powstrzymywania rywali, to popełniali naprawdę szkolne błędy, czy wręcz obdarowywali oponentów prezentami.
Po przerwie obraz gry nie uległ wielkim zmianom, mimo że po stronie Górnika doszło do kilku roszad, na murawie zameldował się między innymi Lukas Podolski. Zespół Jana Urbana nadal pozwalał GieKSie na wiele, by we właściwym momencie zaskoczyć gospodarzy błyskawicznym kontratakiem. Tego rodzaju taktyka mogła się sprawdzić również z uwagi na znakomitą postawę Michała Szromnika między słupkami bramki zabrzan. Golkiper w paru sytuacjach wykazał się naprawdę znakomitym refleksem i zasygnalizował szkoleniowcowi dobrą formę oraz gotowość do regularnej gry w lidze, jeśli zajdzie taka potrzeba.
A skoro już wspominaliśmy o zmiennikach, to właśnie jeden z nich ostatecznie dobił dziś GKS. Konkretnie – Lawrence Ennali.
21-latek pojawił się na placu gry w 68. minucie i już po paru chwilach cieszył się z trafienia na 3:0, po tym jak przejął futbolówkę w środkowej strefie boiska, odjechał defensorom gospodarzy i sprytną wcinką przelobował bramkarza GKS-u. Tuż przed upływem podstawowego czasu gry Ennali ukąsił zaś po raz drugi, tym razem wykorzystując fatalne błędy obrońców GieKSy w wyprowadzeniu piłki krótkimi podaniami. Co ciekawe, w obu przypadkach autor dubletu mógł decydować się na dogranie do lepiej ustawionego partnera, któremu pozostałoby tylko skierować piłkę do pustaka, ale Ennali wolał jednak zakończyć obie akcje w pojedynkę. Gdyby je spartolił, pewnie czekałaby go w szatni ostra rozmowa z kolegami i trenerem. Ale skoro był skuteczny, to nie ma tematu. Może z czystym sumieniem świętować.
Górnik cieszy się zatem z awansu, a na GKS Katowice spada kolejny w ostatnim czasie kubeł lodowatej wody. Porażka z Zagłębiem Sosnowiec, potem lanie od Lechii Gdańsk, teraz cztery sztuki przyjęte w starciu z zabrzanami. Bolesne doświadczenia. Ale wciąż trzeba pamiętać, że krótko przed tą kiepską passą katowiczanie zanotowali również serię naprawdę obiecujących rezultatów.
Najnowsze komentarze