3 stycznia hokejowa GieKSa rozpoczęła 2024 rok derbowym starciem w Tychach. Mecz rozpoczął się o 18:00.
Niebezpiecznie zrobiło się w naszej tercji, gdy w pierwszych minutach meczu Murray pojechał po krążek, po czym podał do rywala, ale ich dogranie przed pustą bramkę nie znalazło adresata. W 7. minucie zagotowało się z kolei pod bramką Fucika, gdy po wrzutce Koponena dobijać krążek próbowali Fraszko i Marklund. Choć mecz sprawiał wrażenie wyrównanego, to jednak częściej strzały oddawali goście. Na 4 minuty przed końcem tercji na ławkę kar za atak kijem trzymanym oburącz trafił Varttinen. Po 38 sekundach dołączył do niego Cook za faul na Komorskim. Podwójną przewagę wykorzystał Szymon Marzec, który dobrze odnalazł się przed polem bramkowym. Był to jedyny gol w pierwszej tercji.
Po minucie gry w drugiej odsłonie spotkania tyszanie praktycznie w trzech znaleźli się przed osamotnionym Murrayem, ale Rac postanowił indywidualnie zakończyć ten atak i spudłował. W 25. minucie Fraszko idealnie trącił krążek wrzucony przez Pasiuta i doprowadził do wyrównania. Niedługo później sędziowie dopatrzyli się przewinienia Bryka. Początkowo mieliśmy problem z założeniem zamku, ale gdy już udało się opanować gumę w tercji gospodarzy – Pasiut świetnie przymierzył w okienko. Szybko jednak gospodarze doprowadzili do wyrównania – fatalnie zachowaliśmy się przy wznowieniu w tercji defensywnej, co wykorzystał Gościński. W 33. minucie znów wyszliśmy na prowadzenie – Koponen postanowił wykorzystać zamieszanie przed bramką Fucika, a po drodze krążek przekierował Sokay. Po 40 minutach GieKSa prowadziła 3:2.
Choć w trzeciej tercji tyszanie musieli gonić wynik, to GieKSa częściej zagrażała kolejnymi strzałami, jednak im bliżej było 50 minuty meczu – tym więcej musiał interweniować Murray. Właśnie dokładnie w 50. minucie kontra gospodarzy zakończyła się strzałem w poprzeczkę Raca, a następnie kilkoma obronionymi dobitkami przez naszego bramkarza. Po chwili za faul w tercji ofensywnej karę otrzymał Pasiut. Podczas gry w osłabieniu Olsson świetnie wypuścił Marklunda, ale ten trafił prosto w Fucika. Coraz częściej na tafli dochodziło do wymian uprzejmości między zawodnikami. Poskutkowało to między innymi karami dla Wanackiego i Padakina w 53. minucie. Mniej było za to okazji bramkowych. Na 2 minuty i 33 sekundy przed końcem tercji o czas poprosił trener GKS-u Tychy, a Fucik pozostał w boksie. Iisakka powinien umieścić krążek w pustej bramce, ale najważniejsze jest to, że tyszanie nie zdołali nam zagrozić, grając 6 na 5. Mecz zakończył się zwycięstwem GieKSy 3:2.
GKS Tychy – GKS Katowice 2:3 (1:0, 1:3, 0:0)
1:0 Szymon Marzec (Pavel Padakin, Viktor Turkin) 17:38 5/3
1:1 Bartosz Fraszko (Grzegorz Pasiut) 24:36
1:2 Grzegorz Pasiut (Shigeki Hitosato, Bartosz Fraszko) 26:26 5/4
2:2 Mateusz Gościński (Viktor Turkin) 28:06
2:3 Ben Sokay (Santeri Koponen, Mateusz Michalski) 32:08
GKS Tychy: Fucik (Lewartowski) – Jaśkiewicz, Kaskinen, Korenchuk, Komorski, Łyszczarczyk – Pociecha, Ciura, Mroczkowski, Rac, Bukowski – Bryk, Nilsson, Gościński, Turkin, Padakin – Krzyżek, Bizacki, Ubowski, Galant, Marzec.
GKS Katowice: Murray (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Hitosato – Wanacki, Cook, Olsson, Sokay, Marklund – Lebek, Maciaś, Kovalchuk, Smal, Michalski.