Dołącz do nas

Piłka nożna

GieKSa w Ekstraklasie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Ostatnia kolejka Fortuna 1 Liga została zaplanowana na niedzielne popołudnie. GieKSa pojechała walczyć o bezpośredni awans. Już godzinę przed meczem kibice zaczęli dopingować swoje drużyny, a emocje, jakie towarzyszyły wszystkim obecnym na stadionie były nie do opisania. 

Pierwszą połowę zaczęli piłkarze Arki Gdynia od przerzutu w pole karne GieKSy, chwilę później Adamczyk oddał strzał, który zatrzymał się na linii obrony. W trzeciej minucie najpierw Karol Czubak urwał się obrońcom i stworzył zagrożenie pod bramką Kudły, a następnie Kobacki uderzył z woleja w światło bramki, co zablokował Kuusk. W 7. minucie kibice Arki Gdynia rozłożyli sektorówkę z napisem „Wasz Strach – Naszą Siłą Cały region” Arka Gdynia, a następnie odpalili pirotechnikę w asyście machajek. W tym samym czasie Czubak wychodził sam na sam z bramkarzem, jednak Kuusk na tyle go zablokował, że gdyński napastnik dopuścił się faulu w ofensywie. W 12. minucie Sebastian Bergier zdobył pierwszą bramkę w tym spotkaniu, jednak sędzia najpierw odgwizdał faul i od bramki wznowił Lenarcik. Trzy minuty później Sebastian Bergier został ukarany żółtym kartonikiem za faul na Lenarciku. W 23. minucie Olaf Kobacki uderzył na dalszy słupek z lewej strony pola karnego, na szczęście piłka odbiła się od słupka i wróciła na murawę. W 26. minucie do piłki dopadł Adrian Błąd i strzałem lewą nogą pokonał Lenarcika. Od tego momentu GieKSa była jedną nogą w Ekstraklasie, a na Arkę spadła jeszcze większa presja zdobycia bramki. Niespełna dziesięć minut później na bramkę znów uderzył Adrian Błąd, ale jego strzał został zablokowany i wywalczył tylko rzut rożny. Po wznowieniu z rożnego przed okazją bramkową stanął Mateusz Mak, ale uderzył niecelnie. W kolejnych minutach GieKSa oddała trochę pola gospodarzom, ale ci zaczęli się gubić w swoich poczynaniach. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy Kozubal został sfaulowany na 25. metrze, ale dośrodkowanie nie znalazło adresata. W doliczonym czasie gry Antonii Kozubal zderzył się z Michałem Boreckim i sędzia odgwizdał rzut wolny dla GieKSy. Po chwili Arka mogła doprowadzić do wyrównania, gdy Kobacki zagrał prostopadle w pole karne, a wszyscy nasi zawodnicy się odsunęli od piłki, na nasze szczęście w końcu wyprowadził ją Rogala. Do szatni schodziliśmy zatem z jednobramkowym prowadzeniem.

Piłkarze GieKSy na drugą połowę wyszli jeszcze bardziej zmotywowani i od pierwszych minut starali się podwyższyć prowadzenie. Już po minucie Bergier zagrał do Maka, a ten przy próbie przekładki poślizgnął się w polu karnym Arki. Przez kolejne pięć minut GieKSa nie wypuszczała Arki ze swojej połowy i  kontrolowała spotkanie. W 52. minucie na strzał zdecydował się Skóra, ale piłka wpadła prosto do koszyczka Kudły. Chwilę później Komor zagrał na głowę Błąda, jednak strzał był zbyt lekki, żeby stworzyć realne zagrożenie. Trzy minuty później Grzegorz Rogala napędził kontratak Arki, podając zbyt lekko do kolegi z zespołu, ale ten sam zawodnik dogonił Kobackiego i oddalił zagrożenie. W 60. minucie Arka dokonała dwóch zmian i bardzo szybko Gaprindaszwili zameldował się pod naszą bramką, ale wywalczył tylko rzut rożny. Pięć minut później Repka został przewrócony na dwudziestym metrze. Do rzutu wolnego podszedł Sebastian Bergier, ale uderzył wysoko nad poprzeczką. W 68. minucie Gaprindaszwili uderzył na bramkę Kudły, ale ten był na posterunku i nie dał się zaskoczyć. Chwilę później Karol Czubak zdołał oddać strzał po groźnej kontrze, jednak nie zrobiło to na Kudle większego wrażenia. W 75. minucie Sebastian Bergier zdobył drugą nieprawidłową bramkę w tym spotkaniu, tym razem ze spalonego. W końcówce spotkania w drużynie Arki wkradło się sporo niedokładności i nerwowości, natomiast zawodnicy GieKSy wykorzystywali każdą sekundę na swoją korzyść. W 86. minucie Dawid Kudła popisał się wspaniałą interwencją i uchronił GieKSę od utraty bramki. Chwilę później Arak mógł podwyższyć prowadzenie, jednak jego strzał minimalnie minął bramkę, a poza tym był na spalonym. W doliczonym czasie gry Arka rzuciła się na GieKSę, aby doprowadzić do remisu, ale nasi piłkarze robili wszystko, aby wrócić do Ekstraklasy. W 93. minucie po podaniu z lewej strony Shibaty Jakub Arak z piątego metra uderzył prosto w bramkarza. W piątej doliczonej minucie Lenarcik podbiegł pod pole karne GieKSy, ale nie zdołał pomóc swojej drużynie. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie i GieKSa po 19  latach wraca na swoje miejsce, jakim jest Ekstraklasa!

26.05.2024, Gdynia
Arka Gdynia – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramka: Błąd (26).
Arka Gdynia: Lenarcik – Navaro, Marcjanik, Dobrotka, Azackiv (60. Gagrindaszwili), Borecki (82. Turski), Skóra (60. Lipkowski), Milewski, Adamczyk (67. Sidibe), Kobacki, Czubak.
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski (84. Jaroszek), Jędrych, Kuusk, Komor, Rogala (76. Shibata)– Błąd, Kozubal, Repka, Mak (69. Marzec) – Bergier (84. Arak).
Żółte kartki:  Milewski – Bergier.
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 12821 (w tym 720 kibiców GieKSy).

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

6 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

6 komentarzy

  1. Avatar photo

    wojti

    26 maja 2024 at 17:17

    Brawo , brawo , brawo…szczere gratulacje….wielka sprawa….pozdrowienia z Legnicy

  2. Avatar photo

    Kolo

    26 maja 2024 at 17:44

    Rafał przepraszamy!!!

  3. Avatar photo

    Ja

    26 maja 2024 at 17:58

    PRZEPRASZAMY

    • Avatar photo

      Michael

      26 maja 2024 at 19:47

      Ku.rwa… 19 lat czekalem… brawo gieksa

      • Avatar photo

        Michael

        26 maja 2024 at 19:48

        19 lat czekania… kur.wa nalezalo sie nam

  4. Avatar photo

    Marcin

    26 maja 2024 at 19:42

    O której godzinie będą na Bukowej ?

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Blaszok Kibice Piłka nożna SK 1964

Wszyscy do Zabrza!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Kibice GKS Katowice prowadzą zapisy na derbowy mecz z Górnikiem, który zostanie rozegrany we wrześniu w Zabrzu. Przedstawiamy najważniejsze informacje organizacyjne.

Przypomnijmy, że „Śląski klasyk” w rundzie jesiennej tego sezonu będzie miał miejsce na Roosevelta, a dokładna data to sobota 21 września. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 20:15. Górnik udostępnił kibicom GieKSy 4200 biletów, a dziś rozpoczęły się zapisy.

Koszt biletu to 30 złotych dla małolatów (rocznik 2008 i młodsi) oraz 60 złotych dla całej reszty. Jest to „wyjazd” masowy – zapraszamy całe rodziny. Mogą na niego jechać również kobiety.

Zapisy prowadzone są u przedstawicieli dzielnic i FC, w Stowarzyszeniu Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” (dołącz do nas) oraz w oficjalnym sklepie kibiców GieKSy „Blaszok” (ul. Św. Stanisława w Katowicach). Uwaga! Płatność za wyjazd w „Blaszoku” TYLKO gotówką!

Na sektory przeznaczone dla kibiców GKS Katowice wpuszczane będą jedynie osoby posiadające żółtą koszulkę oraz szal.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

30 lat czekania na… Ajax Katowice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Takie mecze zapisują się złotymi zgłoskami w historii klubu, jak i na trwałe wchodzą do pamięci kibiców. Sam choć mam bardzo pamięć do meczów (choć ostatnio złapałem się na tym, że nieco słabszą niż kiedyś – wiek robi swoje), to na palcach jednej lub dwóch rąk policzyłbym te naprawdę spektakularne, do których mam największy sentyment, do meczów, po których cała Ziemia się zatrzęsła, niepokojąc okolicznych kosmitów.

Wspomniana w przedmeczowym felietonie Legia 1:0 po golu Yahai. Wisła 1:0 po golu Adamczyka. Słynna remontada w Szczecinie 4:3. Wielkosobotnia potyczka z Wojskowymi i 3:3. Z ostatnich czasów na pewno do tego grona wejdzie mecz z Wisłą i Arką z poprzedniego sezonu. Ale naprawdę tego jest niewiele.

Starsi niż ja kibice dokładają oczywiście 4:1 z Górnikiem w finale Pucharu Polski, mecze z Benfiką i Bordeaux (niektórzy także z Rangersami) czy ligowy triumf z Legią 3:1 w 1994 roku.

Wydaje się, że spotkanie z Jagiellonią również będzie miało swoje miejsce w tym „panteonie” wielkich meczów. Nie tylko z powodu wyniku, ale z powodu… wszystkiego. Dla nas kibiców to był mecz idealny.

Ostatni mecz z urzędującym Mistrzem Polski, GKS rozegrał 12 marca 2005 (przegrana z Wisłą w Krakowie 0:1), a ostatnie spotkanie u siebie z broniącym tytułu zespołem – dosłownie 20 lat temu (+5 dni), czyli 21 sierpnia 2004 – z Białą Gwiazdą ulegliśmy przy Bukowej 0:3.

Gdy poszukamy ostatniego zwycięstwa z aktualnym w danym czasie Mistrzem Polski musimy sięgnąć jeszcze głębiej. 14 maja 1997 katowiczanie w półfinale Pucharu Polski wygrali 2:0 z wielkim Widzewem śp. Franciszka Smudy, uhonorowanego minutą ciszy na polskich stadionach.

Swoją drogą w tym miejscu mały wtręt – oczywiście pamiętając, że minuta ciszy była także dla śp. Mariana, legendarnego kibica GieKSy, szacunek za to, że zarówno kibice, jak i… sędzia stanęli wczoraj na wysokości zadania, nie robiąc z tej „minuty” jakichś żałosnych 10 sekund, tylko rzeczywiście dając solidny moment zadumy. Jak również to była rzeczywista cisza, a nie tak jak na Widzewie, kiedy to miejscowy zapiewajło zaczął się drzeć „jedziemy, cały stadion śpiewa z nami” po czym rzeczywiście skandowane było nazwisko Franciszka Smudy. No fajna inicjatywa, ale… to nie jest ten moment. Dokładnie to samo można czy nawet należy zrobić, ale zaraz po zakończeniu minuty ciszy.

Ostatnie zwycięstwo ligowe z urzędującym Mistrzem Polski, to wspomniana wygrana z Legią Warszawa 3:1, a miało to miejsce 28 sierpnia 1994, czyli niemal dokładnie 30 lat temu.

Przy okazji natomiast wspomnianego meczu z Widzewem przypomniała mi się taka anegdotka. Moja klasa miała wówczas wycieczkę szkolną do Rycerki i ubolewałem bardzo, że nie mogę być na meczu. Nie mieliśmy jak się dowiedzieć wyniku (internet dopiero raczkował), więc czekaliśmy z niecierpliwością na serwis sportowy po wiadomościach i całą grupą… oglądaliśmy te wiadomości, które ciągnęły się w nieskończoność. Mieliśmy iść z panem od WF-u, który zgodził się z nami jechać na wycieczkę (wychowawczyni nie chciała), pograć w kosza i tenże pan Gnieźniński (pozdro Błażej) już zdenerwowany nas ciągle popędzał. W końcu nastał ten serwis sportowy i dowiedzieliśmy się wyniku oraz zobaczyliśmy bramki – wpadliśmy w euforię – GieKSa znów zagra w finale Pucharu Polski.

A wspomniana anegdotka, to sytuacja, gdy już w tego kosza grać poszliśmy. Kręcił się tam jakiś miejscowy pijaczek, z którego – jako gówniarze – robiliśmy sobie podśmiechujki. Mówiliśmy mu:

– A wie pan, że GKS wygrał z Widzewem?

On na to zdziwiony i zszokowany:

– Wygrał z Widzewem?! Mistrzem Polski?!

I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybyśmy po kilku minutach znów do niego nie podeszli z pytaniem:

– A wie pan co? GKS Katowice wygrał z Widzewem.

Jego reakcja znów była bezcenna:

– Serio?! Wygrał z Widzewem?! Mistrzem Polski?!

Sytuacja powtórzyła się 4-5 razy. Nie wiem czy to my go trollowaliśmy czy on nas. W każdym razie nie muszę nigdzie sprawdzać, bo wystarczy, że przypomnę sobie tę sytuację i wiem, że Widzew był wtedy Mistrzem Polski.

Cóż to było za spotkanie! (Z Jagą, a nie z pijaczkiem z Rycerki).

Katowiczanie „wymęczyli rywala” (cytat z trenera Góraka) i wypunktowali go jak rasowy pięściarz. GKS – zespół na dorobku w ekstraklasie – pokonał Jagiellonię jej własną bronią. Plus zaangażowaniem i czynnikami typowo piłkarskimi. Widać, że szkoleniowiec jest dumny z tego, że obrana taktyka okazała się słuszna i skuteczna. I nie ma się co dziwić.

A Adrian Siemieniec? Od swojej własnej broni poległ. Z jednej strony należy szanować młodych trenerów, którzy chcą wprowadzić coś nowego, grać po europejsku czy światowemu, ale trzeba mierzyć siły na zamiary, być elastycznym i przede wszystkim nie doprowadzać do przesady. Oczywiście od zmiany przepisów pozwalających bardziej swobodnie rozgrywać piłkę od „piątki” wiele drużyn zaczęło sobie klepać kilka metrów przed swoją bramką – i nawet wielkie drużyny, chyba nawet City – straciły z tego jakieś gole.

Problem w tym, że Jagiellonia najchętniej rozgrywałaby piłkę na swojej linii bramkowej i nawet jak się ją trzepnie w głowę, nie zmienia schematu. Przed oczami mam bramkarza Abramowicza, który stoi nieruchomo z piłką na swoim 4-6 metrze i się patrzy. Totalnie statyczna sytuacja. Przez chwilę piłkarze GKS nie podchodzą tylko czekają, potem nieśmiało ruszają i dopiero golkiper coś robi z piłką.

Powiedziałbym, że GKS w trakcie meczu zorientował się, że coś można na tym ugrać. Ale nie! Katowiczanie wiedzieli o tym od samego początku, dlatego od razu zaangażowali 2-3 zawodników do pressingu i przyniosło to bramkę już na samym początku. Potem za każdym razem, kiedy Jagiellonia sobie rozgrywała piłkę może na szerokości boiska, ale max 10 metrów od linii końcowej – pachniało to naszym przechwytem. Drugi gol padł również po przejęciu piłki rozgrywanej europejsko przez obrońców.

W magazynie Liga+ Extra Tomasz Wieszczycki zażartował, że Jagiellonia grała w czwartek z Ajaxem Amsterdam, a teraz zagrała z Ajaxem Katowice. Zresztą opinie w środowisku dziennikarskim są zgodne, GKS zasłużył na to zwycięstwo i zwłaszcza w drugiej połowie – był zespołem lepszym.

Nie byłoby jednak aktywów po naszej stronie właśnie bez obrania pewnej polityki na ten mecz. Mogliśmy się po prostu cofnąć i czekać beznamiętnie na rywala. Wtedy prawdopodobnie mielibyśmy flaki z olejem lub ewentualnie jakieś ataki pozycyjne Jagielloni, które w końcu zakończyłyby się wciśnięciem jednej lub dwóch bramek.

Na szczęście potwierdziło się to, co pisałem po meczu z Motorem, że taki mecz raz na jakiś czas się zdarza, ale potem jest lepiej. I teraz spotkanie z Jagą przypominało bardziej to z Rakowem, ale jeszcze dwa stopnie wyżej. Katowiczanie nie wygrali fuksem. W drugiej połowie Mistrz Polski na Bukowej nie istniał. GieKSa stwarzała sobie sytuacje, może nie super klarowne, ale niezłe. I gdyby w końcówce wykorzystać lepiej swoje kontry – mecz można było zamknąć wcześniej.

Kilku zawodników zapunktowało mocno u kibiców, jak i trenera Rafała Góraka. Może na chwilę odsapnie od krytyki Dawid Kudła, który wtedy kiedy miał wybronić – wybronił bardzo dobrze. Obrona nie dała za bardzo pograć Jagiellonii, a interwencja w powietrzu Marcina Wasielewskiego, ta jego akrobacja, to był defensywny majstersztyk. Czekamy na więcej, jeśli chodzi o Bartosza Nowaka, ale przecież wypracował bramkę na 1:0. Oskar Repka w tym sezonie spisuje się momentami świetnie, ale do kompletu jeszcze powinien wyeliminować proste błędy, jak ten po którym padła bramka na 1:1 (nie bezpośrednio po stracie, ale konsekwencja po kilkudziesięciu sekundach). Zawodnik jednak znalazł się tam, gdzie powinien przy golu na 3:1.

Adrian Błąd – wiadomo, kapitalne wejście w mecz i dobra gra w środku pola, tutaj należy natomiast zdecydowanie poprawić strzały z dystansu. Borja Galan, wszedł powalczył i strzelił Kowalczykiem bramkę. A wspomniany Mateusz Kowalczyk – rewelacja. W końcu mamy młodego zawodnika, niebojącego się grać w piłkę, agresywnego, pewnego, przebojowego. Kapitalne wzmocnienie GieKSy i teraz 1) oby mu sodówka nie uderzyła, 2) oby wykupić go z Brondby. Fantastyczne spotkanie.

Adam Zrelak to dzik, który swoją siłą, zastawianiem się również daje bardzo dużo. A że strzelać umie, pokazał to w Gliwicach.

Jak GKS Katowice wytrzymał to spotkanie, w tych warunkach, pozostaje tajemnicą. Fizycznie nasz zespół prezentuje się bardzo dobrze i gdy rywale oddychali rękawami, nasi piłkarze nie zatrzymali się, tylko dalej żwawo hasali po boisku. Niesamowite jest to, że nie musieliśmy za bardzo drżeć w końcówce o wynik meczu, bo Jagiellonia nie potrafiła zaatakować. A gdy – za przeproszeniem – zaczęła się palić dupka – Abramowicz nagle zaczął grać lagi na aferę. Można wręcz było zaśpiewać „Lagiellonia, laga, laga, laga!”. Może tak bardzo nie chcą tego przydomku, że grają tak kombinacyjnie od bramki?

Co by nie gadać – to było piękne niedzielne, piłkarskie popołudnie przy Bukowej. Kibice w końcu mogą cieszyć się z gier z najlepszymi i cieszyć się ze zwycięstw. Na rozkładzie mamy zdobywcę Pucharu Polski i Mistrza Polski. Czy to oznacza, że teraz powinniśmy zagrać z Realem czy choćby Atalantą? (taki żart)

Jesteśmy w euforii, ale na dłuższą metę nie ma się co podniecać. Mecz meczowi nierówny i możemy zagrać taki paździerz jak z Motorem, wyrachowany mecz jak ze Stalą, skuteczny jak z Piastem czy po prostu taktycznie-piłkarsko niemal idealny, jak z Jagą. Mimo wszystko na duży plus.

Teraz czeka nas mecz z niemrawym, bezbarwnym Zagłębiem Lubin i na tym tle również musimy umieć się pokazać i zagrać dobrze. Jagiellonia gra specyficznie i na tę specyfikę trener znalazł sposób. Czy na toporność lubinian też znajdzie? Paradoksalnie to zadanie może okazać się trudniejsze. Hegemonem nie jesteśmy. Natomiast wczorajszy mecz pokazał, że potencjał w tym zespole tkwi ogromny.

Kontynuuj czytanie

Blaszok Kibice Piłka nożna SK 1964

Koniec zapisów na derby w Zabrzu!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 30 godzin wykupiliście wszystkie 4200 biletów na sektory GKS Katowice na mecz derbowy z Górnikiem w Zabrzu.

Tym samym zapisy na dzielnicach, FC, stowarzyszeniu kibiców oraz w oficjalnym sklepie kibiców GieKSy „Blaszok” zostały zamknięte.

Przypominamy, że do Zabrza wszyscy jedziemy na żółto i z szalami.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga