Doczekaliśmy się. Już w sobotę GieKSa wraca na salony. Wielu kibiców i ludzi związanych z piłką mówi, że klub wraca tam, gdzie jego miejsce. Trudno się z tym nie zgodzić, ale…
Jest to jakaś abstrakcja. Po dwudziestu latach nie przystępujemy do pierwszej kolejki z Dolcanem Ząbki czy Zniczem Pruszków, w porywie z jakimś ŁKS Łódź, który spadł z Ekstraklasy. I nie chodzi mi nawet o samego rywala, tylko o nastroje. Jak w memie z Korwinem-Mikke, gdzie na jednym obrazku jakiś facet mówi „ja p…, jak on może myśleć, że coś jeszcze ugra w polityce”, a na drugim ten sam człowiek siedzi przed TV z herbem GieKSy i stwierdza „dobra, w tym sezonie awans jest nasz”.
To, co niemożliwe, ziściło się. Na Bukową przyjadą aktualnie najlepsze polskie kluby. Najlepsi polscy zawodnicy (z tych, co grają w Polsce). Będzie Legia i Lech, będzie mistrz Polski – Jagiellonia, najlepszy w pewnym momencie zespół ostatnich lat – Raków Częstochowa z wracającym Markiem Papszunem (nie mylić z motywatorem z Arki).
Dziewiętnaście długich lat, to prawie jak dwadzieścia lat bez polskiego zespołu w Lidze Mistrzów (lata 1996-2016). I dla nas, kibiców GieKSy, Ekstraklasa to jest właśnie taka Liga Mistrzów. Wykreśliliśmy z naszego słownika wyraz „awans”. Bo awansować wyżej już się nie da. Tak jak w NBA – teraz można grać co najwyżej o najwyższą lokatę. No, pilnować bezpiecznej strefy też oczywiście trzeba.
To będzie piękny sezon. Wszelkie złe duchy z całych dziewiętnastu lat po prostu odeszły. Ci, co byli w zespole w maju – są w naszych oczach zwycięzcami. Ci, którzy doszli – dają nadzieję na jeszcze większe podniesienie jakości zespołu. I trzeba powiedzieć, że obecne okienko transferowe w porównaniu do wszystkich potrzebnych – jest kapitalne. Bo teraz argumentem za przyjściem do GieKSy była nie tylko jałowa dyskusja o „aspiracjach awansu”. Teraz GKS Katowice przyciąga tym, że jest w Ekstraklasie.
Pół sezonu na kochanej Bukowej, runda wiosenna będzie już grana w naszym nowym domu. Wszystko ułożyło się wspaniale. Będą o nas mówić w Canal Plus, na Bukową przyjedzie Marcin Rosłoń z Kamilem Kosowskim, który z reguły w Katowicach wygrywał, ale… nie zawsze. Dziennikarze z piłkarskiego mainstreamu będą twittować o naszym zespole. Szymon Marciniak pojawi się już nie tylko w Spodku, ale i na oficjalnym meczu GieKSy.
Karnety w pierwszej turze wyprzedane w moment, bilety na Radomiak wyprzedane. Zapowiada się piłkarskie święto na Bukowej. Siedemnaście piłkarskich świąt na Bukowej i Nowej Bukowej. Fantastyczne wyjazdy dla Żółtej Armii.
Gdy po zakończonym meczu z Wisłą Kraków wszyscy cieszyliśmy się z zapewnienia baraży, a awans bezpośredni jeszcze wydawał się bardzo trudny, choć realny, kolega Berki z gniazda powiedział, że następnym razem widzimy się na stadionie w Ekstraklasie. Skubany – przewidział.
Tym artykułem rozpoczynam – jak za starych czasów – cykl felietonów przedmeczowych, niewykluczone, że pojawiać się będą także pomeczowe. W związku z nową jakością przeciwników, z którym będą się mierzyć katowiczanie, będę przedstawiał pewne ciekawostki związane z danymi zespołami czy klubami. Bo to już nie będą rodzynki, typu Sebastian Thill, który kilka lat temu strzelił bramkę na Santiago Bernabeu, a ostatnio przegrał na Bukowej 0:8. Teraz takich epizodów w zespołach naszych rywali będzie więcej. Oczywiście bierzemy poprawkę, że w wielu przypadkach będzie to tzw. „zagraniczny szrot” (umówmy się – nie bez powodu ktoś trafia do polskiej ligi), ale te epizody z przeszłości naprawdę wydają się ciekawe.
Portugalska kolonia i brazylijski mistrz świata
Nowym nabytkiem Radomiaka jest Maciej Kikolski, młody 20-letni bramkarz, pozyskany z Tychów, w barwach, których grał w obu meczach z GieKSą w poprzednim sezonie – nieudanych zresztą dla tyszan derbach.
Mateusz Cichocki to… mistrz Polski z Legią Warszawa, zawodnik, który w początkowej fazie sezonu 2013/14 szturmem wdarł się do podstawowego składu Wojskowych. Zagrał jednak tylko cztery mecze w Ekstraklasie plus Puchar Polski z Rozwojem, a potem pogrążył się w rezerwach i na wiosnę trafił do Arki Gdynia. Potem ekstraklasowe występy nabijał w Ruchu, Zagłębiu Sosnowiec i Radomiaku, w którym występuje już od pięciu lat.
Jana Grzesika nie wspominamy najlepiej ze względu na bramkę, którą strzelił nam w barwach Siarki Tarnobrzeg w meczu Pucharu Polski w 2017 roku.
Nowym zawodnikiem jest piłkarz z Wybrzeża Kości Słoniowej – Zie Outarra. W zakończonym sezonie w barwach klubu UD Leiria grał w drugiej lidze portugalskiej, zaliczył także mecz w krajowym pucharze przeciwko Sportingowi Lizbona. Sezon wcześniej jednak poznał smak wielkich stadionów, gdyż jego klub występował w ekstraklasie i mierzył się z możnymi portugalskiej piłki. Zawodnik wystąpił także w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, w meczu z Brazylią (0:0) będąc podstawowym zawodnikiem.
Brazylijczyk Raphael Rossi przez lata grał w angielskim Swindon Town, na poziomie Leauge One. Raz zespół otarł się o Championship, gdy rozgrywał dwumecz barażowy z Sheffield United, a potem przegrany finał z Preston North End. W jednym z meczów półfinałowych Raphael zagrał symboliczną minutę, ale spotkanie zakończyło się niespotykanym remisem 5:5. Potem przez sezon był podstawowym zawodnikiem Boavisty, by przez Szwajcarię (dobrze nam znany FC Sion) trafić do Radomia. Piłkarz z powodu kontuzji praktycznie prawie półtora roku nie grał w piłkę.
Roberto Alves, Szwajcar, który w Elite Leauge zagrał niegdyś przeciw reprezentacji Polski, a z Portugalią strzelił bramkę. Piłkarz zaliczył wiele występów w juniorskich reprezentacjach swojego kraju.
Bruno Jordao w barwach Lazio zaliczył trzy występy w Serie A, a w barwach Wolverhampton… po jednym występie w Premier Leauge (przeciwko Chelsea) oraz Lidze Europy (z Espanyolem). Grając w Santa Clara, wystąpił kilkunastokrotnie na boiskach portugalskiej ekstraklasy. Także i jemu w Elite Leauge zdarzył się występ przeciw Polsce, a Włochom strzelił nawet gola.
Christos Donis niegdyś występował w Panathinaikosie w fazie grupowej Ligi Europy, mierząc się m.in. z PSV Eindhoven. Trzykrotnie wystąpił w młodzieżówce Grecji. Jest zdobywcą Pucharu Grecji w 2014, choć w finale nie zagrał.
Francisco Ramos w barwach Nacionalu, Vitorii Guimaraes i Santa Clary zaliczył kilkadziesiąt występów w portugalskiej ekstraklasie, choć na uwagę zasługują trzy występy (w sumie 13 minut) w wielkim FC Porto. Zawodnik jest wicemistrzem Europu U19 z 2014, kiedy to jego drużyna w finale przegrała z Niemcami.
Joao Peglow za to to brazylijski mistrz świata U-17 w 2019 roku, w którym to Mundialu wystąpił w każdym meczu, strzelając trzy bramki.
Luizao również zaliczył epizod w pierwszej drużynie FC Porto – u trenera Sergio Conceicao w Pucharze Portugalii.
Reprezentant Republiki Zielonego Przylądka Vagner Dias sporo czasu spędził w Portugali i Francji. W Ligue 1 ma na koncie bramki strzelone takim ekipom jak Bordeaux i Lens, a w kadrze wystąpił dziesięć razy, strzelając jedną bramkę. Zaliczył epizod w Pucharze Narodów Afryki dwa lata temu.
Oczywiście niekwestionowanym liderem zespołu jest Rafał Wolski, mający ponad dwieście meczów w Ekstraklasie. Trzykrotny zdobywca Pucharu Polski (z Legią i Lechią), próbował swych sił w Serie A w czternastu meczach Fiorentiny, strzelając jednego gola (przeciw Atalancie), nie przypadł jednak na dłużej do gustu Vincenzo Montelli, a późniejszy pobyt w belgijskim KV Mechelen też nie był zbyt udany. Wolski to były reprezentant Polski, strzelił nawet gola w eliminacjach do MŚ 2018 przeciw Armenii. Był też w kadrze na Euro 2012, ale nie zagrał ani minuty.
Prawdziwą legendą Radomiaka jest Leandro, piłkarz grający w tym klubie już od 12 lat. Rozegrał 313 spotkań i strzelił 103 gole, grając w drugiej i pierwszej lidze oraz ekstraklasie. Występów mogło być więcej, ale zawodnik borykał się dość długo z kontuzją.
Nowym nabytkiem klubu jest Radosław Cielemięcki, który zaliczył dwa występy (od pierwszej minuty) w mistrzowskiej Legii z 2020 roku.
Musimy uważać na nowy nabytek Radomiaka, czyli Kolumbijczyka Jeana Franco Sarmiento. Ten zawodnik w kwietniu strzelił nam na Bukowej bramkę w barwach Odry Opole.
No i kolejny nowy – reprezentant Aerbejdżanu Rahil Mammedov, który jeszcze w czerwcu rozegrał mecz z Albanią. Jest pięciokrotnym mistrzem Azerbejdżanu, choć jego wkład – patrząc na liczbę występów w Karabachu – nie był jakiś wielki. Zawodnik w europejskich pucharach grał przeciw takim drużynom jak Sevilla czy Villareal.
No i oczywiście Bruno Baltazar, trener Radomiaka od maja tego roku, czyli kolejny Portugalczyk. Mistrz kraju z APOEL Nikozja, były asystent znanego Sabriego Lamouchiego w Nottingham Forest. Szkoleniowiec z cypryjskim klubem był bliski awansu do fazy grupowej Ligi Europy, ale przegrał w karnych z Astaną.
Wiadomo, że nie wszyscy mogą zagrać. Ale ta portugalska kolonia i paru innych zawodników jako tako prezentuje się w Ekstraklasie. Choć na nadchodzący sezon Radomiak nie ma bardzo wysokich notowań, to jednak jako średniak tej ligi – zadomowił się w niej mocno.
Widać, że to inny poziom zawodników, mimo wszystko w pierwszej lidze piłkarze z taką przeszłością nie grają. Dlatego ostrzmy sobie zęby na wielkie widowiska i – do zobaczenia w sobotę!
Najnowsze komentarze