Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Piłkarskie szachy! GKS Katowice bezbramkowo zremisował z drugim beniaminkiem Motorem Lublin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – Motor Lublin w którym padł remis 0:0.

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice znów nie zobaczyli zwycięstwa. Zespół Rafała Góraka zremisował z Motorem Lublin

GKS Katowice w starciu beniaminków zremisował z Motorem Lublin 0:0. W trzecim domowym meczu zespół Rafała Góraka zdobył pierwszy punkt, ale poczucie niedosytu było wręcz dojmujące.

Po dwóch domowych porażkach kibice GKS Katowice tłumnie stawili się na Bukowej, wierząc, że mecz z Motorem Lublin przyniesie pierwsze zwycięstwo. Stawką bezpośredniego starcia beniaminków były bowiem nie tylko punkty, ale także dość głęboki oddech w walce o oddalenie się od strefy spadkowej. Ich przekonanie zostało też wyrażone na oprawie, na której widniała łacińska sekwencja „Vincit qui patitur”, czyli „Zwycięży ten, kto wytrwa”.

Rafał Górak wystawił najmocniejszą – przynajmniej „na papierze” – jedenastkę. Do składu wrocili piłkarze nieobecni w świetnym poprzednim spotkaniu w Gliwicach z Piastem (2:2), co też stanowiło atut biorąc pod uwagę fakt, że obie konfrontacje dzieliły tylko cztery doby. Z drugiej jednak strony Motor miał aż dwa tygodnie przerwy.

W pierwszej połowie sytuacji podbramkowych było jednak niewiele, a te, które się zmaterializowały, najczęściej kończyły się strzałami, po których piłka przelatywała obok bramek. W 42 minucie stało się jednak coś, co zmroziło optymizm gospodarzy. Motor wyprowadził piłkę długim podaniem sprzed własnego pola karnego, przejął ją Mbaye Jacques Ndiaye, który łatwo pokręcił Lukasem Klemenzem i równie łatwo pokonał Dawida Kudłę. Radość gości szybko zamieniła się w niepewność, a poczucie winy obrońcy GKS-u w nadzieję, bo sędzia Patryk Gryckiewicz zasygnalizował potrzebę sprawdzenia ewentualnego spalonego. Analiza trwała długo, ale zakończyła się wybuchem katowickiej radości, gdy trafienie oficjalnie anulowano.

Lublinianie poczuli siłę. Na początku drugiej połowy pod bramką Kudły dwukrotnie było bardziej niż gorąco. Piotr Ceglarz nie trafił jednak w idealnej sytuacji w piłkę odbitą przez golkipera wprost pod jego nogi, a Samuel Mraz przestrzelił wślizgiem z pięciu metrów. W rewanżu GKS zamknął gości w ich polu karnym, ale każda z kilku prób była, czasem zupełnie przypadkowo, blokowana przez ofiarnie interweniujących obrońców. Wreszcie było więc ciekawie.

Im dalej w las, tym wyraźniej widać było przewagę Motoru, który potrafił zamknąć katowiczan głęboko na ich połowie. Rafał Górak dokonywał zmian, ale wciąż to goście byli bliżsi zdobycia gola oznaczającego zwycięstwo.

gol24.pl – Piłkarskie szachy! GKS Katowice bezbramkowo zremisował z drugim beniaminkiem Motorem Lublin

GKS Katowice tylko bezbramkowo zremisował w meczu dwóch beniaminków na początek 5. kolejki PKO Ekstraklasy. Drugie piątkowe starcie z Motorem Lublin nie rozpieszczało długimi momentami kibiców zebranych przy Bukowej. Piłka raz jednak zatrzepotała w siatce, lecz sędzia Patryk Gryckiewicz gola nie uznał. Dlaczego? Dopatrzył się spalonego przy golu dla przyjezdnych. Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0.

Drugie piątkowe starcie 5. kolejki PKO Ekstraklasy już było mniej ekscytujące dla przeciętnego kibica polskiej piłki. W pierwszej połowie najlepszą okazję dla przyjezdnych z Motoru Lublin miał Samuel Mraz. Słowak uderzył jednak prosto w stojącego bramce GKS-u Katowice – Dawida Kudłę.

Przed końcem pierwszej połowy goście prowadzeni przez jednego z najmłodszych trenerów PKO Ekstraklasy Mateusza Stolarskiego umieścili piłkę w siatce. Jednak jak się okazało arbiter z drobną pomocą wozu VAR dopatrzył się minimalnego ofsajdu i trafienie senegalskiego atakującego, Mbaye N’Diaye’a nie mogło zostać uznane.

W drugiej połowie tak samo nieskuteczny był Mraz, dlatego też Stolarski wzmocnił ofensywę wprowadzając Kaana Caliskanera. Niemiec zmienił Krzysztofa Kubicę, który również próbował w meczu przy Bukowej, ale nie mógł się wstrzelić i trafić między słupki Kudły.

GKS w tym czasie mało sobie stwarzał z gry.

Swojej szansy upatrywał się w drugiej połowie również Marcin Wasielewski, który zmienił Grzegorza Rogalę. Ten jednak uderzył tylko w boczną siatkę Motoru Lublin.

Końcówka meczu była pod dyktando Motoru. Co i rusz Piotr Ceglarz wraz z wprowadzonym Caliskanerem próbowali nękać pole karne GieKSy, a co za tym idzie bramkę Kudły. Zwłaszcza dało się zauważyć wzmożoną aktywność tego pierwszego. Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem i piątek w 5. kolejce zamknęliśmy przeciętnym meczem przy Bukowej.

sportowefakty.wp.pl – Klincz GKS-u Katowice i Motoru Lublin. Trenerzy mówili o przyczynach

Konfrontacja GKS-u Katowice z Motorem Lublin nie tylko nie przyniosła gola, ale również nie była napakowana sytuacjami podbramkowymi. Trenerzy Rafał Górak i Mateusz Stolarski przyznali, że podział punktów jest sprawiedliwym efektem.

Konfrontacja GKS-u Katowice z Motorem Lublin nie tylko nie przyniosła gola, ale również nie była napakowana sytuacjami podbramkowymi. Trenerzy Rafał Górak i Mateusz Stolarski przyznali, że podział punktów jest sprawiedliwym efektem.

GKS Katowice zakończył pierwszą połowę meczu bez celnego strzału w statystykach. Poprawił się po zmianie stron, ale nie na tyle, żeby zapewnić sobie pierwsze zwycięstwo przy Bukowej po powrocie do PKO Ekstraklasy. GKS sprawdził kilkakrotnie czujność Ivana Brkicia i obrońców Motoru Lublin, a ci poradzili sobie z wszystkimi problemami.

– To było wyrównane spotkanie na wysokiej intensywności. Trzeba oddać, że to był taki mocny mecz, ale czystych sytuacji podbramkowych nie było za wiele. Powinniśmy być ciut bardziej konkretni pod bramką Motoru, ale przeciwnik wysoko zawiesił nam poprzeczkę organizacją w obronie. Bierzemy punkt z pokorą i pracujemy dalej. Nie ma mowy o rozczarowaniu – opowiada na konferencji prasowej Rafał Górak, trener katowiczan.

Nie jestem zadowolony z pięciu punktów w tabeli. Widziałem szanse na większy dorobek. Zdobyliśmy już bagaż doświadczeń w ekstraklasie, chociaż czujemy niedosyt. Nie ma jednak co tragizować, ponieważ ważne jest to co przed nami. Czekamy na pierwsze zwycięstwo u siebie i to jest pewne – ocenia Rafał Górak.

Najgorętszym momentem meczu było nieuznanie gola Mbaye N’Diaye w końcówce pierwszej połowy. Ostatecznie wideo weryfikacja doprowadziła do anulowania trafienia w powodu minimalnego spalonego w momencie podania Sebastiana Rudola z rzutu wolnego. Motor obszedł się smakiem gola „do szatni”.

– Najbardziej żałuję wejścia w drugą połowę, ponieważ weszliśmy w nią dość mocno i powinniśmy objąć prowadzenie na „dzień dobry”. Później GKS przejął inicjatywę i także miał swoją szansę na gola. Wybroniliśmy to, a skoro nie możesz zdobyć bramki, to jej nie strać. Nie przegraliśmy trzeciego meczu z rzędu i liczę, że w kolejnym starciu z Puszczą będziemy skuteczniejsi – dodaje szkoleniowiec.

kurierlubelski.pl – Bez bramek, ale i bez nudy. Motor zremisował na wyjeździe z GieKSą

Centymetry dzieliły Motor Lublin od zwycięstwa w Katowicach. Tak wynika z wyrysowanej przez VAR linii spalonego, która sprawiła, że nieuznany został piękny gol Mbaye Jacquesa N’Diaye. A była to jedyna sytuacja, w której piłka wpadła do siatki.

[…] Kwadrans gry co prawda goli nie przyniósł, ale przy Bukowej oglądaliśmy otwarte i ciekawe widowisko. Oprócz wspomnianych wyżej graczy gości, wyróżniającą się postacią był także kapitan Piotr Ceglarz.

W 24. minucie do wysiłku Kudłę zmusił Samuel Mraz, który uderzał jednak w środek. W odpowiedzi zaatakowali gospodarze, ale szybką akcję strzałem ponad poprzeczką kończył Adrian Błąd.

Pod koniec połowy popis swoich umiejętności dał N’Diaye. Kilkudziesięciometrowe podanie niemal przez całe boisko posłał Sebastian Rudol. Senegalczyk świetnie je opanował, złamał akcję do środka, po czym strzałem z okolic 16. metra nie dał szans bramkarzowi gości. Kibice w Lublinie na taką akcję swojego ulubieńca czekali od początku sezonu. Goście fetowali, ale… wkroczył VAR. Analiza trwała długo. Finalnie sędziowali zdecydowali, że N’Diaye był na pozycji spalonej. Zespoły udały się do szatni przy wyniku 0:0.

Drugą odsłonę drużyny rozpoczęły w identycznych zestawieniach personalnych (pierwszej zmiany dokonał Mateusz Stolarski, zastępując Krzysztofa Kubicę Kaanem Caliskanerem w 59. minucie). Zdecydowanie lepiej czuli się na boisku goście. Już w 47. minucie niebezpiecznie uderzał Mraz. Piłkę odbił Kudła, ale prosto w stronę nadbiegającego Ceglarza. Ten jeden nie trafił w futbolówkę, która jeszcze skozłowała. Chwilę później „Cegi” próbował otworzyć wynik technicznym strzałem z narożnika pola karnego, lecz nieco spudłował.

Gospodarze nie chcieli być dłużni. Z obrębu szesnastki Brkicia próbował zaskoczyć Bartłomiej Nowak, ale Chorwat piątkowego wieczoru emanował pewnością i spokojem. W 54. minucie ucierpiał po starciu we własnym polu karnym z Mathieu Scaletem. A cała akcja GKS-u mocno pachniała golem. Dzięki ofiarnym interwencjom piłkarzy i bramkarza udało się jednak temu zapobiec.

dziennikwschodni.pl – Dobry występ Motoru w Katowicach, zabrakło tylko gola

W poprzednim sezonie mecze z GKS Katowice nie były specjalnie udane dla Motoru Lublin. W piątkowy wieczór, już na poziomie PKO BP Ekstraklasy podopieczni Mateusza Stolarskiego pokazali się jednak na stadionie przy Bukowej z bardzo dobrej strony. Goście byli lepsi, groźniejsi i chyba można powiedzieć, że bezbramkowy remis z GieKSą, to był remis ze wskazaniem na żółto-biało-niebieskich.

Starcie beniaminków lepiej rozpoczął Motor. Goście już w… 23 sekundzie przeprowadzili pierwszą, ofensywną akcję. Piotr Ceglarz dośrodkował w pole karne z lewego skrzydła, ale bramkarz rywali był szybszy przy futbolówce. Szybko z dystansu odpowiedział Adrian Błąd i pierwszy, ale nie ostatni raz nie trafił w bramkę.

Nie minęło jeszcze 10 minut, a kolejne okazje mieli: Bartosz Wolski po podaniu Jacquesa Ndiaye oraz Mathieu Scalet. „Wolo” zdecydował się na uderzenie po ziemi, ale nie trafił w bramkę. Defensywny pomocnik ekipy z Lublina dopadł za to do piłki przed szesnastką i chociaż miał sporo miejsca i czasu, to huknął bardzo wysoko nad poprzeczką.

Później lepszy fragment miała GieKSa, która przejęła inicjatywę i potrafiła dłużej utrzymać się przy piłce. W 13 minucie po akcji prawą flanką piłka trafiła na dalszy słupek do Grzegorza Rogali. Ten długo zbierał się jednak do strzału i został zablokowany. Naprawdę dobra okazja na gola pojawiła się w 24 minucie. Wolski zagrał w pole karne do Samuela Mraza. Wydawało się, że Słowak źle zabrał się z piłką, ale szczęśliwie jej nie stracił i strzelił po ziemi, a Dawid Kudła obronił tę próbę nogą. Minęło kilkadziesiąt sekund i już byliśmy pod drugim polem karnym, gdzie Alan Czerwiński wycofał piłkę do kolegi, a Błąd po raz kolejny huknął z dystansu niecelnie.

W 33 i 35 minucie gdyby gospodarze zachowali się ciut lepiej, to znaleźliby się w bardzo dobrych sytuacjach. Najpierw groźną akcję złym przyjęciem zepsuł Bartosz Nowak. Po chwili Zrelak uderzył głową źle i niecelnie. Tuż przed przerwą kapitalną, indywidualną akcję przeprowadził Ndiaye. Senegalczyk dostał długie podanie od Sebastiana Rudola, świetnie przyjął, balansem ciała uwolnił się spod opieki obrońcy i z 15 metrów świetnym strzałem przymierzył do siatki. Niestety, po analizie VAR okazało się, że „Żak” był na minimalnym spalonym i bramka nie została uznana.

Podrażniony tą sytuacją Motor ruszył do ataku od razu po zmianie stron. I w przeciągu kilkudziesięciu sekund wypracował sobie trzy znakomite okazje. Najpierw bardzo ładnie w środku pola pograli Wolski i Ndiaye. Piłkę dostał Mraz, uderzył z narożnika pola karnego w Dawida Kudłę, a ten odbił futbolówkę prosto pod nogi Ceglarza, który jakimś cudem w nią nie trafił. Za chwilę kapitan żółto-biało-niebieskich „złamał” akcję z lewego skrzydła do środka i uderzył do rogu, ale nie „dokręcił” tej próby. Na koniec świetnie z prawej flanki podał Krzysztof Kubica, ale Mraz z bliska ponownie spudłował.

W 53 minucie to przyjezdni wrócili z bardzo dalekiej podróży. GKS bardzo ładnie rozprowadził piłkę do lewej strony. Grzegorz Rogala nie strzelał tylko dogrywał do Adama Zrelaka, ale sytuację uratował Scalet, który wpadł przy okazji w Ivana Brkicia. Po chwili z bliska Mateusz Kowalczyk mógł dać prowadzenie miejscowym, ale został zablokowany.

Kolejne fragmenty? Niby inicjatywa była po stronie drużyny Mateusza Stolarskiego. Kilka akcji można było jednak rozwiązać dużo lepiej. Brakowało jednak ostatniego podania. W końcówce to gospodarze przenieśli grę na połowę rywali, ale też niewiele z tego wynikało. W trzeciej dodatkowej minucie szansę miał Mateusz Marzec, ale jak cała „Gieksa” w piątkowy wieczór – nie miał dobrze ustawionego celownika i nie trafił. Zespół Rafała Góraka oddał w sumie 15 strzałów, ale tylko jeden celny.

– To nie był typowy mecz na 0:0, sytuacje były z obu stron, ale nikt ich nie wykorzystał. Awans zrobiliśmy całym zespołem, tak samo wywalczyliśmy punkt w Katowicach. Z jednej strony to tylko punkt, ale z drugiej aż punkt – oceniał przed kamerami Canal Plus Sport 3 Bartosz Wolski.

motorlublin.eu – Bezbramkowy remis w Katowicach

[…] Pierwsza okazja spotkania należała do Motorowców. Wycofanie Jacquesa Ndiaye próbował wykończyć Bartosz Wolski, jednak jego strzał przeszedł obok słupka Dawida Kudły. W 24. minucie swoją szansę miał Samuel Mráz, który po podaniu Wolskiego znalazł się w polu karnym, ale jego strzał zatrzymał bramkarz gospodarzy. W odpowiedzi dwukrotnie głową niecelnie uderzał Adam Zrelak.  42 minuta Jacques

W 42. minucie wydawało się, że Motorowcy dopięli swego. Ładne zejście do środka Jacques Ndiaye zakończył mocnym i celnym uderzeniem. Po kilkuminutowej analizie VAR sędziowie podjęli decyzję, że nasz skrzydłowy znajdował się na pozycji spalonej i w konsekwencji anulowali bramkę. Na przerwę zespoły schodziły więc przy bezbramkowym remisie.

Po zmianie stron aktywniejsi byli żółto-biało-niebiescy. Już dwie minut po wznowieniu gry mocny strzał Samuela Mráza z trudem obronił Dawid Kudła, a dosłownie chwilę później Słowak po dośrodkowaniu uderzył niecelnie. Dla gospodarzy próbował z kolei Bartosz Nowak, ale na posterunku był Ivan Brkic. Gorąco zrobiło się pod bramką Chorwata też w 54. minucie, ale z chaosu i kilku strzałów ze strony Katowiczan nic ostatecznie nie wynikło.

katowickisport.pl – Remis w meczu beniaminków. GKS zdobył jeden punkt

Tylko remis w meczu GKS-u Katowice.

GKS Katowice zremisował z Motorem Lublin. Obie drużyny zawiązały kilka składnych akcji, ale najlepszą okazję miał piłkarz gości. Jacques Ndiaye, bo o nim mowa zdobył przepiękną bramkę. Trafienie nie zostało uznane, bo był na spalonym.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Piłka nożna kobiet Wywiady

Górak: Walka na płaszczyźnie psychologicznej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W trakcie świętowania na boisku mistrzostwa zdobytego przez uKochane zadaliśmy trenerowi Rafałowi Górakowi kilka pytań dotyczących obu piłkarskich drużyn GKS Katowice.

Chciałby pan, żeby kobieca GieKSa została na stałe na Nowej Bukowej?

Rafał Górak: Oczywiście, docelowo to także jest miejsce dla kobiecej dywizji. Cała logistyka też jest potrzebna do przygotowania drużyny na przenosiny, trzeba zabezpieczyć treningi. Nawet my jeszcze tutaj nie jesteśmy do końca przeniesieni, więc pewnie to jeszcze troszkę potrwa.

Czy zespół przejmował się plotką o wsparciu finansowym ze strony Rakowa?

Ubaw był dość dobry, zaraz mieliśmy w głowie szyderczy ton tego wszystkiego. Walka o mistrza toczyła się także na płaszczyźnie psychologicznej. My chcieliśmy zagrać jak najlepiej dla siebie, dla GKS-u.

Alan Czerwiński ma zostać docelowo na wahadle?

Alan Czerwiński to bardzo kompleksowy piłkarz i pomoże nam w każdym aspekcie. Świetnie spisywał się na środku obrony i to jest również jego pozycja. Będzie wystawiany w zależności od potrzeb.

Ma trener już jakiś plan na początek przyszłego sezonu?

Zawodnicy będą mieli zero-jedynkowe wakacje, a my z dyrektorem mamy trochę pracy związanej z kadrą i nie tylko. Trochę pracy jest, ale ten tydzień, dziesięć dni dla siebie muszę urwać, żeby się trochę zresetować.

Ósme miejsce na koniec to wynik dobry czy bardzo dobry?

Bardzo dobry.

Gdyby jakimś cudem jednak pojawił się dodatkowy milion na koncie klubu, to jakby go wykorzystać?

Milion złotych czy euro? (śmiech)

Euro, zaszalejmy.

Na pewno na zwiększanie standardu wokół zespołu, żeby w GKS-ie rósł poziom przygotowania piłkarzy do gry. Nigdy nie będę chciał powstania kominów płacowych, nie możemy otwierać się na taki kierunek. Każdy milion euro nam się przyda, żeby drużyna była coraz lepsza.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Dziękujemy za ten sezon!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zacznijmy od naszej ulubionej statystyki, czyli, jak radzili sobie beniaminkowie w pięciu ostatnich sezonach. Po 34 kolejkach rozgrywek ich dorobek wyniósł:

19/20 Raków 50 (u) ŁKS 21 (s)
20/21 Stal 29 (u) Podbeskidzie 25 (s) Warta 43 (u)
21/22 Radomiak 48 (u) Termalica 32 (s) Łęczna 28 (s)
22/23 Miedź 23 (s) Widzew 41 (u) Korona 41 (u)
23/24 ŁKS 24 (s) Ruch 32 (s) Puszcza 40 (u)

Proforma dodajmy, że sezon 19/20 to było 37 kolejek i tam Raków zgromadził ostatecznie 53 oczka, natomiast po 34 kolejkach miał właśnie pół setki.

To oznacza, że GKS Katowice ze swoimi 49 punktami zaprezentował się tylko o oczko gorzej niż Medaliki wówczas, a ponadto – wraz z Motorem Lublin – okazaliśmy się najlepszymi beniaminkami w ostatnich latach. Rewelacjami były Radomiak, Widzew czy Warta, ale i od nich katowiczanie okazali się lepsi. Co by nie mówić – sezon GieKSy był po prostu doskonały.

Naprawdę, pisałem to już wielokrotnie, ale w najśmielszych snach nie mogliśmy się spodziewać, że na pięć kolejek przed końcem GieKSa będzie matematycznie utrzymana (a realnie kilka tygodni wcześniej), że zakończymy sezon z 18 puntami przewagi nad strefą spadkową. Że odsadzimy wicemistrza Polski na 19 punktów. Że będziemy mieli więcej zwycięstw niż porażek. Że choć z siedmioma drużynami nie uda nam się wygrać, to na jedenaście ekip drużyna Rafała Góraka znajdzie sposób. Że pokona Raków, Jagiellonię, Pogoń, dwa razy Cracovię, Górnika czy wspomniany Śląsk. Że bilans z ekipami ze strefy spadkowej będzie „po Bożemu”, czyli 5-1-0, bramki 13-1. Że w tabeli będziemy nad Górnikiem, Piastem, Koroną, Widzewem. Że będziemy szóstą najlepszą ofensywą w lidze. Że Lech Poznań będzie w euforii po remisie na Nowej Bukowej, dającym mu w konsekwencji tydzień później tytuł Mistrza Polski.

I tych ochów i achów można by mnożyć. „Kropkę nad i” zespół postawił w Gdańsku, po raz drugi w tym sezonie odwracając losy meczu. GieKSa znów się nie poddała i dodatkowo zrewanżowała się za klęskę z poprzedniego sezonu 1:5. Z drużyną będącą, jakby nie było, pewną rewelacją wiosny, kiedy to John Carver odmienił oblicze zespołu, który zaczął grać efektownie, punktować, a przed meczem z GKS miał serię czterech zwycięstw z rzędu u siebie.

Na podsumowania przyjdzie czas, ale z tego miejsca po prostu wypada podziękować – sztabowi za świetne przygotowanie do rozgrywek, mentalne, taktyczne, fizyczne oraz piłkarzom za kapitalną realizację tego, co zostało przez ten sztab przygotowany.

Począwszy od bramkarza, Dawida Kudły, który świetnie bronił przez cały sezon i nawet ta wpadka w Gdańsku w żadnym stopniu nie zmienia tego obrazu. To tak jak Oliver Kahn po finale Mundialu w 2002 roku, który powiedział” „rozegrałem bardzo dobry turniej i żaden pieprzony jeden błąd tego nie zmieni”. Tyle że pomyłka Niemca wówczas przy golu Ronaldo zaważyła o porażce, a tutaj Dawid i tak wygrał. Świetny bramkarz i znakomity sezon.

Nie chcę tu się rozpisywać o każdym zawodniku, można więc po prostu kilku wyróżnić. Arkadiusz Jędrych jako ostoja defensywy, kapitan z krwi i kości, rozegrał wszystkie 34 mecze w pełnym wymiarze! Ewenement. Trudno dziś sobie wyobrazić drużynę bez tego zawodnika.

Marcin Wasielewski to nasze żywe srebro, zawodnik aż szalał na swoim skrzydle, a jego interwencja z meczu z Jagiellonią na Bukowej to było mistrzostwo świata.

Bartek Nowak, jakkolwiek nieraz wydający się, że mógłby dać więcej to gdy trzeba było to… dawał. Kapitalne asysty, nieoczywiste podania, niekonwencjonalne zagrania. W końcu ten gol z Lechem.

Oskar Repka – to co wyprawiał ten zawodnik na koniec sezonu, przekracza wszelkie granice. Pięć goli w sześciu meczach ofensy… przepraszam defensywnego pomocnika to coś niebywałego. Prawdziwy, skuteczny twardziel ze środka pola.

Mateusz Kowalczyk – piłkarz, którego za wszelką cenę trzeba zatrzymać w Katowicach. Wieki nie było w GKS młodego piłkarza, który tak z przytupem wszedłby do zespołu i został główną postacią. Zaczął w drugiej kolejce i… tak został. W pierwszym składzie.

Adrian Błąd – wielu kibiców zastanawiało się, czy weteran wyrobi kondycyjnie i piłkarsko. Niepotrzebnie. Zawodnik najwyraźniej stęsknił się za ekstraklasą, bo dawał GieKSie bardzo dużo, swoim doświadczeniem i liderowaniem na boisku.

Sebastian Bergier, wydawało się, że będzie grzał ławę, ale w obliczu kontuzji Adama Zrelaka wskoczył do składu i nastrzelał sporo goli, dając GieKSie wiele punktów.

To tylko kilku piłkarzy, ale tak naprawdę cała drużyna spisała się na medal. Nie było momentu w sezonie, który można by było określić mianem kryzysu. Kilka razy było blisko, ale wtedy GieKSa po prostu… wygrywała mecz albo dwa. Zastanawialiśmy się, jak katowiczanie będą spisywać się po zapewnieniu utrzymania. Choć przegrali z Legią i Koroną, to w ostatnich trzech meczach zgarnęli siedem punktów.

Naprawdę, choćbym chciał, to nie mam się do czego przyczepić. Po KAŻDYM sezonie w ostatnich dwóch dekadach o coś można było mieć pretensje do zespołu. Tutaj – no po prostu nie, już odpuszczam ten nieszczęsny Puchar Polski.

Nie obyło się natomiast bez mankamentów, dlatego GKS nie został Mistrzem Polski, ani nie awansował do pucharów. Są elementy do poprawy, przede wszystkim w defensywie i ataku. Stracenie średnio 1,38 gola na mecz to trochę za dużo. Zwłaszcza że wiele bramek było traconych w wyniku naprawdę głupich błędów, braku koncentracji, kiksów. To jest główny element do poprawy. Bo sama gra w defensywie była jako taka dobra. Tylko te indywidualne nieraz błędy…

Koniecznie trzeba też znaleźć napastnika, a najlepiej dwóch. Niestety Adam Zrelak doszedł do siebie, ale jest to piłkarz ryzykowny. Po odejściu Bergiera nie ma go kim zastąpić, więc zapewne nad dziewiątką nasi trenerzy mocno pracują.

Sezon 2024/25 się zakończył. Dokładnie rok temu GKS awansował do ekstraklasy, teraz w tej ekstraklasie się utrzymał. To naprawdę powód do świętowania, bo ile dumy nasz zespół przyniósł przed całą piłkarską Polską, jest nie do przecenienia. Po 20 latach, gdy GieKSą nie interesował się medialny pies z kulawą nogą, teraz mówią o nas wszyscy i to w superlatywach. Wraz z Nowym Stadionem mamy piękny komplet.

Dzięki drużyno – to był kapitalny sezon!

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Kibicowska galeria z wyjazdu do Gdańska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kibicowskiej galerii z wyjazdu do Gdańska, gdzie dwoma pociągami specjalnymi wybrało się 1221 fanów GKS Katowice, w tym 1 kibic Baníka Ostrava i 6 przedstawicieli JKS Jarosław. Zdjęcia nadesłane przez kibiców.   

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga