Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd mediów: Zdecydowana wygrana GKS Katowice!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja GieKSy. Prezentujemy najciekawsze z nich.

Piłkarki w 5. kolejce pokonały na wyjeździe drużynę Mistrzyń Polski Pogoń Szczecin 3:1 (3:0). Następne spotkanie zespół rozegra w sobotę 21 września na Bukowej o 12:00 z wiceliderem Śląskiem Wrocław. Piłkarze w ramach 8. kolejki PKO BP Ekstraklasy zremisowali z Widzewem Łódź 2:2 (2:1). Następne spotkanie drużyna rozegra na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. Mecz rozpocznie się o godz. 20:15.

Siatkarze rozpoczęli rozgrywki PlusLigi od porażki z MKS-em Będzin 0:3. W tym tygodniu zespół rozegra dwa wyjazdowe spotkania: z Projektem Warszawa i Stalą Nysa. Mecze rozpoczną się odpowiednio o 17:30 (w środę, 18 września) i o 20:30 ( w sobotę 21 września).

W miniony piątek, rozpoczęli rozgrywki hokeiści w THL. W pierwszym spotkaniu GieKSa pokonała STS Sanok 2:0. W rozpoczętym tygodniu drużyna rozegra dwa mecze. W środę (18 września) zmierzy się na wyjeździe z Unią Oświęcim. W niedzielę (22 września) z kolei zespół podejmie w Satelicie GKS Tychy. Spotkania rozpoczną się odpowiednio o godzinie 18:00 i 17:00.

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Zdecydowana wygrana GKS – u Katowice!

Już na samo otwarcie 5. kolejki Ekstraligi mogliśmy oglądać prawdziwy hit. Aktualnie mistrzynie ze Szczecina podejmowały na własnym stadionie ustępujące z tronu po zeszłej kampanii piłkarki GKS – u Katowice. Obie ekipy do tej pory zgarnęły komplet punktów, lecz Pogoń rozegrała jedno spotkanie mniej.

Już od samego początku mogliśmy zaobserwować niezwykle agresywne nastawienie przyjezdnych. Zakładały one na gospodyniach nieustanny pressing, tym samym często zmuszając rywalki do popełniania błędów, które już niedługo miały okazać się niezwykle kosztowne. Bowiem „GieKSa” bardzo szybko wyprowadziła cios i to bynajmniej nie pojedynczy.

W 11. minucie świetnie skrzydłem popędziła Karolina Bednarz, która wymieniła piłkę z Klaudią Słowińską. Ta wypatrzyła w polu karnym wbiegającą na krótki słupek Nikolę Brzęczek, która z bliskiej odległości pokonała bezradną przy strzale w okienko Annę Palińską. Jakby złego dla miejscowych było mało, raptem kilka minut później defensorka mistrzyń, Kinga Bużan, sfaulowała w polu karnym Klaudię Maciążkę. Rzut karny pewnie na gola zamieniła Marlena Hajduk. To nie był koniec kanonady w tej połowie. W 20. minucie po rzucie rożnym powstało ogromne zamieszanie, w którym najlepiej odnalazła się Kinga Kozak i podwyższyła na 3:0.

W następnych meczach intensywność pressingu Katowiczanek nieco zmalało, co choć na chwilę pozwoliło wziąć oddech Pogoni i powymieniać nieco dłużej piłkę. Najgroźniejszą okazję gospodynie wykreowały sobie w 37. minucie, kiedy kawałek wolnej przestrzeni wykorzystała Jaylen Crim i oddała strzał, który jednak nie zmusił do szczególnego wysiłku Kingi Seweryn. Do przerwy zatem mieliśmy teoretycznie już po meczu. Chyba nikt się nie spodziewał tak ogromnej przewagi i okazałego prowadzenia którejkolwiek ze stron.

Po zmianie stron dwie niezwykle groźne sytuacje wykreowały sobie gościnie. Najpierw Aleksandra Nieciąg uderzyła z kilku metrów, lecz świetnym refleksem wykazała się Palińska. Niedługo później po napędzeniu kontry wysoko nad bramką huknęła Grzybowska. Następne kilka minut należało jednak do Pogoni, co widzieliśmy chyba pierwszy raz w tym spotkaniu. Natomiast ta chwila przewagi przyniosła już gola, otwierającego konto Szczecinianek. Z lewej strony boiska do rzutu wolnego podeszła Luana Zajmi i wykonała idealny centrostrzał, który z pomocą wiatru całkowicie zmylił Kingę Seweryn i tym samym to cudowne trafienie wlało w serca piłkarek oraz kibiców na chociaż remis. Aczkolwiek czas był sprzymierzeńcem „GieKSy” , o której mimo zmniejszonej przewagi wciąż spokojnie należało twierdzić, że ma przebieg boiskowych wydarzeń pod kontrolą.

Kolejne minuty to po raz kolejny dominacja w posiadaniu piłki ekipy przyjezdnej. Piotr Łęczyński próbował odmienić oblicze rywalizacji zmianami, lecz rotacje nie zdawały się na wiele. Ożywiły się skrzydła, na których aktywne były wprawdzie Garbowska i Kuśmierczyk, lecz w pojedynkach ze świetnie dysponowanymi Turkiewicz, Słowińską czy Bednarz nie wywalczyły nic więcej niż parę rzutów rożnych, niebędącym realnym zagrożeniem dla defensywy GKS – u. Więcej bramek nie przyszło nam już oglądać na stadionie w Szczecinie. Przyjezdne zaliczają przekonującą i naprawdę zasłużoną wygraną po bardzo dobrym meczu. Tym samym kontynuują one serię zwycięstw, pozostając na fotelu liderek.

SIATKÓWKA

dziennizachodni.pl – Prezentacja hokeistów i siatkarzy GKS Katowice na dachu Supersamu

We wtorek 10 września w stolicy Górnego Śląska odbyła się prezentacja drużyn GKS Katowice. Hokeiści i siatkarze tego klubu spotkali się ze swoimi kibicami w niezwykłym miejscu – na dachu katowickiego Supersamu.

Zarówno hokeiści jak i siatkarze GieKSy w najbliższy weekend rozpoczną zmagania ligowe, więc we wtorkowe popołudnie 10 września obydwa zespoły zaprezentowały się katowickim kibicom. Impreza odbyła się na dachu Supersamu i uczestniczyło w niej kilkaset osób.

Jako pierwsi fanom zaprezentowali się siatkarze. W drużynie trenera Grzegorza Słabego nie ma już kapitana Jakuba Jarosza, ale jest aż siedmiu nowych graczy, których kibice mieli okazję poznać. Nowym kapitanem został Bartosz Mariański. Katowiczan czeka ciężka walka o pozostanie w PlusLidze, która po tym sezonie zostanie odchudzona. Pierwszy mecz siatkarze rozegrają w niedzielę o godz. 20.30 w hali w Szopienicach z beniaminkiem Nowak-Mosty MKS Będzin.

– Mogę obiecać, że będziemy walczyć w każdym meczu. W naszej hali w Szopienicach bardzo często dochodziło do tie-breaków i mam nadzieję, że w tym sezonie też będziemy pod tym względem rekordzistami PlusLigi – powiedział trener Grzegorz Słaby.

Później na scenie pojawili się hokeiści. Trener Jacek Płachta ma w składzie aż 12 nowych zawodników i to pewnie jeszcze nie koniec zmian w składzie, ale znów chce powalczyć o medal i kolejny raz awansować do finału Tauron Hokej Ligi. Wicemistrzowie Polski rozgrywki zaczną w piątek 13 września domowym spotkaniem z Texomem STS Sanok, który rozpocznie się w odnowionej Satelicie o godz. 17. Funkcję kapitana zespołu ponownie pełnić będzie Grzegorz Pasiut.

– Okres przygotowawczy był ciężki. Mocno trenowaliśmy, graliśmy wiele sparingów. Już nie możemy się doczekać pierwszego meczu w Satelicie i spotkania z naszymi kibicami – stwierdził trener Jacek Płachta.

Po prezentacji sympatycy GieKSy robili sobie wspólne zdjęcia ze sportowcami i zbierali ich autografy, a także podziwiali widoki na centrum miasta z dachu katowickiego Supersamu. Mogli też kupić w klubowym stoisku nowe koszulki hokeistów i siatkarzy przygotowane na rozpoczynający się w weekend sezon.

siatka.org – Znakomite wejście beniaminka, ważne trzy punkty w Katowicach

Nowak-Mosty MKS Będzin w znakomitym stylu po latach wrócił na ligowe salony. W swoim pierwszym meczu po powrocie do Plusligi będzinianie nie dali większych szans GKS Katowice inkasując bezcenne trzy punkty nie tracąc nawet seta,  Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został Brandon Koppers, przyjmujący MKS-u.

Od samego początku toczyła się wyrównana walka. Będzinianie odskoczyli na dwa oczka po ataku oraz asie Brandona Koppersa (6:4). Dłużni nie byli gospodarze, którzy po asie Aymena Bouguerry oraz zatrzymaniu Damiana Schulza wygrywali 8:7. MKS po chwili wyrównanej gry, ponownie objął dwupunktowe prowadzenie po zatrzymaniu ataku Alexandra Bergera z szóstej strefy (13:11). Po chwili ponownie doszło do remisu za sprawą autowego ataku gości i uderzeniu Damiana Domagały (13:13). Po tym, jak w kontrze zapunktował Berger, grę przerwał trener Dawid Murek (16:15). Aż po sam koniec byliśmy świadkami potężnej wymiany ciosów i gry punkt za punkt, a także widowiskowych bloków autorstwa obu ekip. Losy wyrównanej odsłony musiała rozstrzygnąć gra na przewagi. Zarówno jedna, jak i druga drużyna miały piłki na jej skończenie. Po ataku ze środka oraz asie Damiana Schulza MKS objął prowadzenie.

Drugą partię również otworzyła gra punkt za punkt. Od samego startu aktywni byli Koppers i Łukasz Usowicz. Jako pierwsi na dwupunktowe prowadzenie wyszli goście po zatrzymaniu Bouguerry (8:6). Ekipa z Będzina utrzymywała się na nim do stanu 12:10. Dwukrotne zatrzymanie Depowskiego wiązało się z remisem po 12. Raz jeszcze sprawy w swoje ręce wzięli będzinianie. Po asie Grzegorza Pająka wygrywali 15:13. Wraz z czasem nawarstwiały się błędy oraz chaos w szeregach gospodarzy (18:14). Dobrze mimo to na środku siatki spisywał się Usowicz. Koncert rozgrywał Koppers, do którego kierowana była największa ilość piłek. Po dwóch atakach Schulza z prawego skrzydła MKS wygrywał 2:0.

Do trzeciej części katowiczanie przystąpili z Bartoszem Gomułką na ataku oraz Bartłomiejem Krulickim na środku. Po dwóch blokach oraz ataku pierwszego z nich wygrywali 4:1. Przyjezdni zaczęli grać bardziej technicznie, mniej siłowo. Po chwili tablica wyników wskazała na remis. Podobnie jak w pierwszej części, ekipy zaczęły wyrównaną grę punkt za punkt. Na dwa oczka zaliczki wstąpił GKS po zdrapce i asie Usowicza (13:11). Nie zwalniał ręki po drugiej stronie Schulz, który dał swojej drużynie remis (16:16). Nie zwalniali tempa mimo to siatkarze ze Śląska. Dwa asy Jewgienija Kisiliuka wiązały się z prowadzeniem 19:17, by atak Artura Ratajczaka i blok na Gomułce oznaczały kolejne wyrównanie (20:20). Przez moment trwała gra punkt za punkt, ale powtórzył się scenariusz z ubiegłej partii. Asem i po chwili atakiem po bloku zakończył mecz Schulz (25:23).

GKS Katowice – Nowak-Mosty MKS Będzin 0:3 (27:29, 19:25, 23:25)

HOKEJ

hokej.net – GieKSa otwiera sezon za trzy punkty. Czyste konto Murraya

Udanie przywitali się z własną publicznością zawodnicy GKS-u Katowice. Podopieczni Jacka Płachty pokonali 2:0 zespół Texom STS-u Sanok. Premierowe trafienie w barwach GKS-u zanotował Stephen Anderson. Punktował również Grzegorz Pasiut, dla którego dzisiejsze spotkanie było 800 meczem rozegranym na polskich taflach.

Dobre informacje na kibiców GKS-u Katowice czekały już na przedmeczowej rozgrzewce, gdzie można było dostrzec powracającego do kadry meczowej Bena Sokaya. Spotkanie inaugurujące sezon 2024/2025, było jednocześnie jubileuszem Grzegorza Pasiuta. Dla kapitana GieKSy potyczka przeciwko Texom STS-owi Sanok była bowiem 800 meczem rozegranym na polskich taflach.

Od pierwszych sekund było jasne, która z drużyn będzie starała się rozdawać karty. Już w 1. minucie swój potencjał zaprezentował flagowy atak katowiczan. Przestrzeń w tercji rywala zdobył Dante Salituro, a tempa akcji nadał Grzegorz Pasiut, który z charakterystycznym dla siebie sznytem, zagrał wprost na łopatkę Bartosza Fraszko. Mając przed sobą otwartą drogę do bramki ten uderzył jednak wprost w Dominika Salame. Wraz z upływem czasu obraz gry pozostawał niezmienny. Podopieczni Jacka Płachty coraz pewniej czuli się w tercji rywala, przyspieszając rozegrania krążka. Goście jednak nie pozwolili na przełamanie swoich szyków obronnych. Głównie za sprawą dobrze dysponowanego między słupkami Dominika Salamy, choć w niektórych momentach sanoczanom mocno sprzyjało sportowe szczęście. Katowicka karuzela nabierała tempa, dobrą dynamiką imponował Sokay, sęk w tym, że przekładało się to na otwarcie wyniku spotkania.

Na drugą tercje podopieczni Elmo Aittoli wyszli ze zdecydowanie większym apetytem gry na krążku. Nieprzyjemnie uderzenie na bramkę Murraya posłał Tamminen, ale przede wszystkim gościom udawało się utrzymywać grę z dala od własnej tercji. Paliwa do nawiązania równorzędnej walki nie wystarczyło na zbyt długo, na co spory wpływ miało wykluczenie Joony Tamminena. Choć goście wyszli z osłabienia obroną ręką, to po wyrównaniu formacji na lodzie, tempo wydarzeniom znów nadawali wicemistrzowie Polski. W 35. minucie na ławce kar zasiadł Bartosz Fraszko. Okres gry w przewadze nie pozwolił gościom na dłużej rozgościć się w katowickiej tercji. Co więcej, w ostatnich sekundach wykluczenia, kontratak zainicjował Mateusz Bepierszcz. Po chwili jego rajd zamienił się w dwójkowy atak, gdy akcję uzupełnił opuszczający boks kar Bartosz Fraszko. Tym razem Fraszko zachował zimną krew i strzałem poza zasięgiem Salamy, otworzył wynik spotkania.

Przebieg trzeciej tercji nie wskazywał aby mógł nastąpić przełom. Gospodarze utrzymywali swoją przewagę, będąc zespołem lepszym w podstawowych aspektach hokejowego rzemiosła. Ekipa z Podkarpacia płaciła coraz wyższą cenę za ciężką pracę w obronie, co skutkowało coraz większą liczbą wykluczeń. W 50. minucie grający w przewadze katowiczanie rozprowadzili obronę gości. Odwdzięczając się za podanie z pierwszej minuty, Fraszko nadał krążek do Pasiuta, jednak kolejny raz na drodze do szczęścia katowickiej dwójce stanął Dominik Salama. W 50. minucie spotkania Grzegorz Pasiut składał reklamacje odnośnie decyzji podejmowanych przez arbitrów. Bartosz Kaczmarek uznał, że roszczenia Pasiuta wyczerpują znamiona niesportowego zachowania, nakładając na kapitana GieKSy kare mniejszą. W 58. minucie Elmo Aittola poprosił o czas dla swojej drużyny, by po chwili zaryzykować wycofaniem z bramki Dominika Salamy. Ten manewr nie przyniósł jednak oczekiwanego efektu w postaci wyrównującej bramki, co więcej po chwili Stephen Anderson strzałem do pustej bramki zdobył swoje premierowe trafienia w barwach GieKSy oraz ustalił wynik spotkania.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Stadion

Co słychać na Nowej Bukowej?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Chyba żaden kibic GieKSy w obecnym sezonie nie może narzekać na brak emocji. Po tak długo wyczekiwanym awansie do Ekstraklasy Bukowa przez cztery pierwsze domowe mecze doświadczyła kompletu na trybunach i zapowiada się, że tak pozostanie do jej pożegnania, które zaplanowane jest w ostatnim spotkaniu 2024 roku.

Pożegnanie historycznego obiektu, który pamięta lata chwały GKS Katowice, zbliża się wielkimi krokami, więc coraz większe zainteresowanie kibiców skierowane jest w stronę Nowej Bukowej – a tam dzieje się bardzo wiele.

Od ostatniego raportu, który opublikowaliśmy, kiedy to teren budowy podczas briefingu wizytował prezydent Marcin Krupa, minęły już trzy miesiące. Przez ten czas przy naszym nowym obiekcie prace były prowadzone bardzo intensywnie i efekty były widoczne z tygodnia na tydzień.

Z początkiem czerwca można było zauważyć prace prowadzone przy posadzce dziedzińca oraz przy budowie platform dla kamer telewizyjnych usytuowanych w trzech miejscach Trybuny Zachodniej, w której z tego właśnie powodu dach pozostawał niedomknięty.

Równolegle powstawał drenaż drugiego boiska treningowego, które wraz z pierwszym zlokalizowane są przy ul. Bocheńskiego, zaraz obok przystanku autobusowego. Można było również w tym okresie zaobserwować prowadzoną wycinkę drzew przy ulicy Załęska Hałda. W tym miejscu powstanie rondo ułatwiające komunikację w rejonie stadionu.

Wokół samego stadionu były prowadzone bardzo intensywne prace ziemne.

20 czerwca rozpoczął się długo wyczekiwany montaż krzesełek na Trybunie Wschodniej. Pojawiły się pierwsze litery KA na jednym z sektorów, sugerujące, że właśnie na tej trybunie zobaczymy napis Katowice. Sam montaż postępował bardzo sprawnie i po kilku dniach gotowa była już cała trybuna. Co również warte zauważenia – na płycie głównej stadionu pojawiło się ogrzewanie murawy.

Z początkiem lipca gotowa była już trybuna wschodnia, a montaż krzesełek postępował na Trybunie Południowej (tutaj będzie znajdował się młyn kibiców GieKSy). Na obiekcie pojawiły się pierwsze elementy ogrodzenia w kolorze czarnym, które rozpoczęto montować pomiędzy wewnętrznymi filarami. Ukończono prace przy telebimach znajdujących się w narożnikach oraz przy montażu platform telewizyjnych i dzięki temu dach został całkowicie domknięty, co umożliwiło rozpoczęcie prac montażowych głównego oświetlenia.

W drugiej połowie lipca, kiedy na stadionie postępował montaż krzesełek, rozpoczęła się budowa węzła drogowego, który połączy stadion i autostradę A4 od strony Trybuny Północnej. Projekt przewiduje budowę węzła drogowego i parkingu dla kibiców gości.

W tym czasie drenaż boisk treningowych został ukończony, przez co możliwe było rozpoczęcie prac związanych z ułożeniem warstwy wegetacyjnej na pierwszym z nich.

Początek sierpnia to wykończenia związane z montażem krzesełek na obiekcie. Prace z ich układaniem rozpoczęły się na Trybunie Zachodniej (w tym strefie  VIP, w której krzesełka są większe od pozostałych na obiekcie). Prowadzone również były prace związane z przygotowaniem parkingu dla autokarów i samochodów osobowych dla osób z niepełnosprawnościami w okolicy Trybuny Wschodniej.

Na sektor gości trafiły pierwsze słupy wyznaczające ogrodzenie. Sektor ten pomieści aż 1194 kibiców, a wejście na niego będzie odbywać się przez specjalny tunel. Zauważyć można było w tym czasie pierwsze oszklenia za ostatnimi rzędami trybun, a równolegle montowane były balustrady.

Na płycie głównej zasypany został system ogrzewania i rozpoczęły się prace przygotowujące do położenia warstwy wegetacyjnej.

Przy boiskach treningowych pojawiły się słupy ogrodzenia oraz trwały prace z warstwą wegetacyjną na drugiej płycie. Rozpoczęły się również prace ziemne przy budowie ronda. Układ drogowy w tym miejscu przewiduje powiększenie drogi, by posiadała dwa pasy ruchu w jednym kierunku, co z pewnością ułatwi dojazd i wyjazd na mecz.

Na obiekcie w tym czasie (koniec sierpnia) trwały prace wykończeniowe wewnątrz oraz na zewnątrz obiektu.

Pojawiły się pierwsze kołowrotki oraz warstwa bitumiczna na drogach wokół stadionu. Na obiekcie zamontowano oświetlenie zewnętrzne oraz kamery monitoringu.

Boiska treningowe zyskały zieloną siatkę, a po ich prawej stronie (patrząc od strony stadionu) prowadzone są prace ziemne nad budową głównej drogi dojazdowej do obiektu prowadzącej od strony budowanego ronda.

Jak widać po zdjęciach, jesteśmy już coraz bliżej zakończenia prac. We wrześniu spodziewane jest położenie murawy, co jak zawsze przy nowych stadionach jest bardzo ważnym momentem. Końcem października prace budowlane na obiekcie powinny się zakończyć. Później odbiory, testy i tak bardzo wyczekiwany mecz otwarcia.

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Ligowy ewenement

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po emocjach (nazwijmy to) reprezentacyjnych, wracamy do ligowej rzeczywistości. Do klubów wrócili reprezentanci i przyszli reprezentanci, którzy swoje nadzieje będą starali się spełnić już za miesiąc podczas następnych dwóch kolejek Ligi Narodów. Teraz czas jednak skupić się na lidze, jak i Pucharze Polski, do którego katowiczanie przystąpią jeszcze we wrześniu.

Na pierwszy ogień trafia się nam mecz z Widzewem, czyli starym-niestarym znajomym. W naszej wieloletniej ekstraklasowej banicji mierzyliśmy się bowiem z łodzianami kilka dobrych razy. I to zarówno na zapleczu ekstraklasy, jak i nawet w drugiej lidze! Trzeba przypomnieć ten mecz z niesamowitą atmosferą, w covidowy, lipcowy dzień, kiedy to zremisowaliśmy z RTS 1:1. Kilkanaście dni później Widzew przegrał u siebie ze Zniczem, a nam do awansu w meczu z Resovią zabrakło jednego gola…

W każdym razie niesamowite jest to, że to był 2020 rok, a to oznacza, że na przestrzeni nieco ponad czterech lat, z rywalem tym zmierzymy się już na trzecim szczeblu rozgrywkowym. To chyba prawdziwy ewenement.

Po awansie Widzew gra w ekstraklasie już trzeci sezon, zdołał więc okrzepnąć i stać się solidnym zespołem w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Piłkarze z Łodzi raczej bez problemów utrzymują się w lidze, nie musząc drżeć o pozostanie w elicie do ostatniej kolejki.

Nasz piątkowy rywal wydaje się być idealnym probierzem możliwości naszego zespołu. Mamy za sobą siedem kolejek ligowych i przerwę na kadrę, a rywal nie jest na tyle mocny, żebyśmy nie byli w stanie go pokonać i na tyle słaby, żeby nie okazać się lepszym na Bukowej. Już na podstawie obecnego sezonu należy powiedzieć, że wygrane z Lechem Poznań czy Cracovią na wyjeździe to znakomite wyniki. Porażki w Białymstoku i Szczecinie ujmy nie przynoszą. Do Katowic przyjedzie naprawdę solidny zespół.

Ekipa Rafała Góraka po świetnym meczu z Jagiellonią zagrała kolejne dobre zawody w Lubinie. Zabrakło nam jednak chyba ekstraklasowej ogłady i po prostu dobrego wykończenia. Z dobrych wiadomości – na boisku rasowego ekstraklasowicza to katowiczanie dyktowali warunki i prowadzili grę. Mimo porażki ten mecz dał nam więcej optymizmu niż pesymizmu i nie pozostaje piłkarzom GieKSy nic innego jak kontynuować obraną ścieżkę.

Mecze z Widzewem to historia GieKSy. Dobrze, że po tylu latach ten pojedynek odbędzie się na szczeblu ekstraklasy, a przez to, że będzie on w ramach Super Piątku w Canal+, oczy całej piłkarskiej Polski będą zwrócone na Bukową. Miejmy nadzieję, że katowiczanie spiszą się lepiej niż w poprzednim meczu rozgrywanym w piątek o 20.30 z Motorem Lublin.

Ciekawe, jaki skład wystawi szkoleniowiec na to spotkanie. W Lubinie kilku zawodników zagrało bardzo dobrze – jak choćby Mateusz Kowalczyk, nasz reprezentant, który jednak nie znalazł się w kadrze meczowej ani na spotkanie ze Szkocją, ani z Chorwacją. Sama jednak jego obecność na zgrupowaniu reprezentacji, możliwość obcowania z kadrą i poznania całej tej otoczki wielkich meczów i stadionów może na niego wpłynąć bardzo dobrze.

Bramkostrzelny i pyskaty golkiper, nie ten Kosowianin, zdobywca Pucharu Francji i cudowny strzelec w La Liga z Bukowej

Podstawowym bramkarzem i najbardziej charakterystycznym zawodnikiem Widzewa jest Rafał Gikiewicz. Bezskutecznie domagający się swego czasu powołania do reprezentacji golkiper swoje pierwsze szlify w ekstraklasie zbierał 15 lat temu w Jagiellonii. Potem przez kilka lat grał w Śląsku, uzbierał co prawda zaledwie 27 meczów, ale zdobył Mistrzostwo Polski. Potem była Bundesliga w Unionie Berlin i Augsburgu – druga (100 meczów) i pierwsza (126 meczów). W obu ligach zachował 64 czyste konta i… strzelił jedną bramkę w meczu 2. Bundesligi z Heidenheim. Po krótkim pobycie w tureckim Ankaragucu, w zeszłym sezonie wrócił do Polski. Rafał oprócz gry na boisku, nie gryzie się w język i bryluje w mediach tradycyjnych i społecznościowych. Bywa często mylony ze swoim bratem Łukaszem.

W ostatniej kolejce zadebiutował urodzony w Szwajcarii Kosowianin – Kreshnik Hajrizi. Zawodnik mający na koncie cztery występy w swojej reprezentacji zdobył z Lugano Puchar Szwajcarii w 2022 roku. Grał też w Lidze Konferencji przeciw choćby dobrze znanemu polskim kibicom Bodo/Glimt.

Juan Ibiza od zeszłego sezonu występuje w Widzewie, wcześniej grając wyłącznie w Hiszpani, m.in. w… UD Ibiza. Ponadto występował w rezerwach Villareal i Almerii, nie dane mu jednak było wystąpić w La Liga. W Pucharze Króla natomiast doświadczył lania od pierwszej ekipy Żółtej Łodzi Podwodnej, przegrywając 0:8…

Kolejny reprezentantem Kosowa w Widzewie jest Lirim Kastrati (14A), którego nie należy mylić z piłkarzem o tym samym imieniu i nazwisku oraz wieku, który grał w Legii i który przez tę zbieżność przysporzył sporo trudu autorowi niniejszego tekstu. Zawodnik piłkarsko wychowywał się we Włoszech, gdzie grał w Primaverze Romy i Bolognii. W barwach Ujpestu w 2021 roku zdobył Puchar Węgier, strzelając jedyną bramkę w dogrywce finału z Fehervar.

Samuel Kozlovsky, to zdobywca Pucharu Słowacji, który zagrał jedynie w dwóch jesiennych rundach, w trakcie sezonu przenosząc się do Petrzalki. Ponadto grał w Trencinie. Zawodnik w ostatnią niedzielę zadebiutował w reprezentacji naszych południowych sąsiadów – wszedł w 90. minucie wygranego 2:0 meczu Ligi Narodów z Azerbejdżanem.

Luis Silva to Mistrz Portugalii U-17, jednak w turnieju zagrał tylko w jednym meczu fazy grupowej i ćwierćfinale. W Belenenses zaliczył trzy mecze w portugalskiej ekstraklasie.

Fran Alvarez jest wychowankiem Villareal, który w tym klubie oraz Realu Valladolid raczej umiejscawiał się w rezerwach, nie dane mu było zadebiutować w La Liga. W Widzewie od poprzedniego sezonu, strzelał bramki w wygranych meczach z Lechem i Legią.

Hilary Gong – żelazny rezerwowy – wchodził w drugiej połowie wszystkich siedmiu meczów ligowych – to Nigeryjczyk w przeszłości grający Trencinie, ale ma na koncie również 15 występów w holenderskiej Erdivisie w barwach Vitesse, choć z tej liczby meczów uzbierało się zaledwie 245 minut. Grał także w Norwegii i Armenii.

Marek Hanousek to Mistrz Czech z 2013 roku w barwach Viktorii Pilzno, w barwach której grał w kwalifikacjach do Ligi Europy przeciw Ruchowi Chorzów (5:0 i 2:0), a potem zagrał na Vicente Calderon przeciw Atletico. Najwięcej meczów rozegrał (229) w barwach Dukli Praga.

Sebastian Kerk, zawodnik mający na koncie 50 występów w Bundeslidze w barwach Norynbergi i Freiburga. W barwach tego drugiego klubu grał w Lidze Europy. To kolejnym Niemiec po słynnym Uli Borowce, pierwszym Niemcu w polskiej ekstraklasie, który jak podaje Wikipedia „w 1997 roku mając poważne problemy z alkoholem przeszedł do Widzewa Łódź”.

Juljan Shehu w barwach albańskiego Laci zagrał w kwalifikacjach do Ligi Europy przeciw Hapoelowi Beer Sheva… trzykrotnie, gdyż klub trafiał sezon po sezonie na Izraelczyków. Były to jedyne występy zawodnika w tym pucharze, natomiast w eliminacjach do Ligi Konferencji zaliczył mecz z Anderlechtem. Młodzieżowy reprezentant Albanii.

W końcu dwóch Bośniaków. Imad Rondić w przeszłości grał w Slovanie Liberec i Viktorii Żiżkov w Lidze Europy notując dwa mecze przeciw Hoffenheim w barwach tego pierwszego klubu.

Na debiut czeka 6-krotny reprezentant Bośni – Said Hamulić, który występował w kompletnie nieudanych eliminacjach do ostatniego Euro, zaliczając m.in. zawstydzającą porażkę w Luksemburgu aż 1:4. Piłkarz jest zdobywcą Pucharu Francji w barwach Tuluzy – w finale nie grał, ale zaliczył trzy minuty w półfinale. Istny obieżyświat, występował w juniorskich zespołach holenderskich (w tym kraju się urodził), a ponadto na Litwie, w Bułgarii, wspomnianej Francji i Rosji. Z epizdoem – ale jakim! – w Stali Mielec, w której grał zaledwie jedną rundę, ale strzelił aż dziewięć bramek i co ciekawe, w meczach, w których strzelał Stal zanotowała bilans 5-2-1.

Najbardziej doświadczonymi w ekstraklasie zawodnikami Widzewa są Mateusz Żyro, brat bardziej znanego Michała. Mateusz jako wychowanek Legii nie przebił się do podstawowego składu, w pierwszym pobycie grając zaledwie jeden mecz w Pucharze Polski przeciw Ruchowi Zdzieszowice – w tym sezonie Legia zdobyła trofeum. Za drugim podejściem miał dobry start, kiedy to zagrał trzy razy od pierwszej minuty na początku sezonu oraz w słynnym przegranym meczu pucharowym z Dudelange. Potem odszedł do Miedzi, grał też w Stali Mielec. Ma na koncie 122 występy i 4 gole w ekstraklasie, z czego jeden – a jakże – przeciw Legii na Łazienkowskiej.

No i nasz oraz trenera Góraka stary znajomy – Bartłomiej Pawłowski, niestety po zerwaniu więzadła krzyżowego w maju ciągle przechodzący rehabilitację. Piłkarz zagrał w GKS osiem razy, w lidze jedynie jako rezerwowy (w sumie 132 minuty). Jedyny mecz w pierwszym składzie to nasza przegrana w rzutach karnych potyczka w Pucharze Polski w Niepołomicach. Potem kariera zawodnika nabrała rozpędu. Dziś ma w ekstraklasie 243 mecze i 41 goli. W sezonie 2013/14 piłkarz trafił do La Liga, do Malagi, gdzie zadebiutował przeciw Barcelonie z Pique, Xavim i Iniestą w składzie (potem wystąpił również na Camp Nou). Być może najjaśniejszym punktem w jego karierze był gol przeciw Realowi Valladolid, gol przepięknej urody, po podbiciu piłki i uderzeniu z woleja. „Que Golazo” – skwitował to hiszpański komentator. Piłkarz miał też epizod w tureckim Gaziantepsporze.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Myśliwiec: Rafał Górak stworzył bandę zakapiorów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po remisie w spotkaniu GKS Katowice – Widzew Łódź wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn.

Daniel Myśliwiec: Dobry wieczór. Nie lubię mówić o innej drużynie, niż swojej, ale będąc w tym miejscu i widząc pracę Rafała Góraka, powinienem od tego zacząć. Chciałbym rozwinąć kiedyś mój zespół do takiej kultury gry, pokazali skuteczne kontrataki, stałe fragmenty to kosmos. Ten trener jest w stanie stworzyć bandę zakapiorów, to trzeba oddać. Do pewnego momentu radziliśmy sobie bardzo dobrze, ale kluczowa była ta cecha drużyny. Jednym pstryknięciem palców są w stanie się zmienić w bandytów, niesieni dopingiem kibiców mogą odwrócić losy spotkania. Duży szacun dla gospodarzy i trenera. Bardzo dobry początek, słaba skuteczność, zapracowaliśmy na sytuację na 2:0, mogliśmy sobie wypracować zaliczkę. Pozwoliliśmy GieKSie być GieKSą. Przy coraz trudniejszych warunkach próbowaliśmy grać to, co w pierwszej połowie, co nie było optymalne. Wszystkie piłki grane do środka GieKSa wygrywała, wystarczyło zagrać za linię obrony, nie wyglądało to może zbyt pięknie, ale w tych warunkach to jest do zaakceptowania. Dużo zrobiliśmy, by zdobyć dwie bramki, nim przeciwnik strzeli jedną. Z przebiegu i warunków meczu remis jest wynikiem do zaakceptowania, moi piłkarze, w tym zmiennicy, sprawili, że nie mamy złych nastrojów, ale daleko do dobrych.

Aspekty piłkarskie, dlaczego ten mecz wymknął się spod kontroli?

GieKSa jest bardzo mocna w kontrpressingu. Decydując się na bezpieczne pierwsze podanie, ono jest nierozważne przy tym zespole. To dla nich jest tlen, bez zastanowienia biegną, za pierwszym piłkarzem idą wszyscy. Pod tą intensywnością zachęcaliśmy ich do przebywania na naszej połowie. Piłka była zagrana źle z autu, a jednak wyszło idealnie. To są mechanizmy, chęć zdobycia tak bramki. Stały fragment, dostarczymy piłkę w pole karne, najbliżej był Kozłowski, gdyby nie kartka, po prostu skasowałby rywala. Tu nie mam pretensji, ale jako zespół powinniśmy szybciej atakować. Kluczowe z GieKSą grać do przodu, nawet ryzykownie, pressing GieKSy to jeszcze większe ryzyko. To było kluczowe w utracie płynności i w efekcie nabieraniu pewności przez gospodarzy.

Debiut Hamulicia, jak pan to oceni?

Nie zwykłem oceniać takich występów na gorąco, to na pewno nie był debiut optymalny z mojej perspektywy. Widząc, jak pracuje Hamu, podjąłem ryzyko wprowadzenia drugiego napastnika. Strategią było dośrodkowanie na dalszy słupek do dwóch wież. Wydawało mi się, że będziemy w stanie kontynuować to, co w pierwszej połowie. Nie chciałbym oceniać Hamu przez pryzmat 30-minutowego występu w tak trudnych warunkach. Podjąłem ryzyko, nie chcę go oceniać przez pryzmat moich decyzji.


Rafał Górak: Energetyczny mecz, dostrzegam klasę piłkarzy Widzewa, ale podkreślam dobre zawody mojego zespołu, takie charakterne. Trudny moment, straciliśmy bramkę na 0:1, a mogło być wyżej. Mecz odwróciliśmy fenomenalnie, mogliśmy podwyższyć prowadzenie w drugiej połowie, ale to takie gdybanie. Jestem zbudowany postawą zespołu, dzisiaj widziałem walczący kolektyw. Szkoda bramki w doliczonym czasie, wynika to z klasy przeciwnika. Prowadzenie tego meczu i sposób, w jaki graliśmy, jest budujący. Cieszę się, że tak wyglądamy w Ekstraklasie, jeśli możemy mówić o niedosycie punktowym, to trzeba twardo stąpać po ziemi i przyjąć ten punkt. Warunki w drugiej połowie były ekstremalne, dziękuję kibicom za świetny doping.

Długo czekał pan ze zmianami, czym to było spowodowane?

Zmęczenie będzie zawsze widoczne, będzie szło falami. Są momenty, gdy zawodnicy odczuwają trudy bardziej, decyzje o zmianach to takie wczucie się w mecz. Zastanawiam się, czy podjąłem dobrą decyzję, że te zmiany zrobili, ci zawodnicy, którzy zeszli, realizowali to, co chciałem. To niekiedy jest różnie odbierane, tu straciliśmy bramkę, ale nie możemy dorabiać teorii do wyniku.

Trener Myśliwiec powiedział o panu wiele ciepłych słów. Pana zespół to rzeczywiście banda zakapiorów?

*Śmiech*. Nie słyszałem tej wypowiedzi trenera, ale to bardzo cenne. To świadczy o tym, że trener szanuje naszą pracę, bardzo chciałem, by nasza drużyna była drużyną charakterną. Moim zdaniem robimy ten postęp, każdy mecz jest ogromnym doświadczeniem, dobrze, że jest to tak odbierane. Zamysł taktyczny jest istotny, zawodnicy dobrze te rzeczy realizują. Jeśli wyglądają na wojowników, to okej.

Drugi mecz z golem w końcówce, to już jakiś problem?

To nie jest jeszcze problem. Ja takiego elementu nie widzę, mecz miał takie fragmenty, że mogliśmy przegrywać 0:2, a mogliśmy prowadzić 3:1. To były dobre zawody, ale ostatni strzał należał do Widzewa.

Kiedy do gry wróci Adam Zrelak oraz jak pan oceni Bergiera?

W poniedziałek wróci do treningów, tak mówi sztab medyczny. Będziemy wyciągać kolejne wnioski. Dużo dobrych momentów Bergiera, który oberwał tą chorobą, to zawsze wyjaławia organizm, bałem się o jego formę fizyczną. Walczył dobrze, utrzymywał się przy piłce, nie mam zastrzeżeń.

Zawodnicy oczekiwali wyższego podejścia od pomocników, Repka i Kowalczyk popełnili błąd przy tej bramce?

Na pewno będziemy ją jeszcze mocno analizować, wydawało się, że powinniśmy to kontrolować. Nastąpiło nieporozumienie, jeszcze nie wyciągam wniosków. Nasi obrońcy mają konstruować grę, a nie wybijać do przodu, to by było zbyt łatwe dla rywala. Gdyby piłka się nie otarła o obrońcę, to tej sytuacji by nie było.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga