Dołącz do nas

Piłka nożna Wywiady

Okiem rywala: Śląsk na nowo szuka swojej tożsamości

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kibice Śląska Wrocław mogą dziś narzekać na wszystko, ale z pewnością nie na nudę. W lidze klub lata od ściany do ściany: raz urywa się ze spadkowego stryczka, by rok później do ostatniej kolejki walczyć o Mistrzostwo Polski. Dziś znowu musi wygrzebywać się z dna tabeli. O sytuację w Śląsku, szanse na wyjście z kryzysu i przewidywania przed niedzielnym meczem zapytaliśmy Krzysztofa Banasika, redaktora naczelnego portalu Slasknet.com.

Przez ponad 18 lat nie było nam dane zmierzyć się ze Śląskiem na ligowych boiskach. W tym czasie GKS zagrzebał się w I-ligowej szarzyźnie, z kolei Śląsk sezony zwieńczone zdobyciem medali Mistrzostw Polski przeplatał takimi, gdzie balansował na krawędzi spadku. Stabilizacja to chyba ostatnie słowo, jakie określa formę Śląska w ostatnich latach?
Tak, ale gdybym miał wybierać to wolę takie granie „w kratkę”, ale jednak od czasu do czasu jakieś sukcesy. Kluczowe jest utrzymanie na najwyższym poziomie w Polsce, bo Śląsk jest finansowany zarówno z budżetu Miasta, jak i ze środków pochodzących od sponsorów Ekstraklasy. Dzięki temu budżetowo jest mniej więcej w środku tabeli. Dlatego celem numer jeden jest spokojny ligowy byt i ewentualna walka o górną część tabeli. Tak też było w ostatnich latach, do tego doszły sukcesy w postaci medali Mistrzostw Polski. Zdecydowanie wolę taką sinusoidę niż ciągłe granie o nic gdzieś w środku tabeli. Liczą się emocje jak w ostatnich sezonach: z nieba do piekła i znów z piekła do nieba, bo nikt się nie spodziewał, że Śląsk skończy poprzedni sezon na drugim miejscu, będąc o włos od Mistrzostwa Polski. Zadecydował przecież jeden gol.

W mojej pamięci szczególnie utkwiła zmarnowana sytuacja Patryka Klimali na wagę remisu w meczu z Ruchem.
Mecz z Ruchem to pewnego rodzaju symbol tego braku mistrzostwa. Wiadomo, że sezon jest długi, więc było wiele okazji, żeby strzelić tego gola. Wystarczyło na przykład nie przegrać tak wysoko w Białymstoku. Ale rzeczywiście, symbolem jest ta niewykorzystana okazja Klimali z Ruchem.

Przygotowania do kolejnego sezonu przyniosły wiele zmian kadrowych, ale czy można tym wytłumaczyć aż taki spadek formy? Śląsk jest przecież jedynym zespołem w lidze bez zwycięstwa w tym sezonie!
Pierwsze symptomy tego, że coś złego dzieje się z drużyną, były już wiosną, kiedy Śląsk punktował dużo gorzej niż jesienią. W tabeli rundy wiosennej plasowaliśmy się w środku stawki. Ponadto, ogromne znaczenie miało odejście Exposito, który miał udział przy połowie goli w ubiegłym sezonie Ekstraklasy. Śląsk musi wykreować nowego lidera, którego dzisiaj nie ma. Wydawało się, że tę rolę przejmie Nahuel i w kilku meczach tak było. Natomiast Śląsk odpadł z europejskich pucharów, pojawiła się oferta z Maccabi i Nahuelowi przestało się chcieć. Jego odejście to sytuacja win-win dla wszystkich. Dziś Śląsk na nowo szuka swojej tożsamości, nowych sposobów na zdobywanie bramek, a miejsce w tabeli pokazuje, że jeszcze tego nie znalazł. Oprócz tego gra defensywna pozostawia wiele do życzenia: tracimy dużo goli, w dodatku Rafał Leszczyński zaczął popełniać błędy. Dziś mamy problemy w każdej formacji. Nawet gdy prowadzimy, jak z Cracovią czy Motorem, to dajemy sobie strzelić kolejne gole, czasami w absurdalnych sytuacjach. W obu tych meczach Śląsk prowadził, a nie zdobył nawet punktu.

Wspomniany Leiva czy Exposito to na pewno duże osłabienia. Jak natomiast ocenisz pozostałe ruchy kadrowe? Czy obecny Śląsk jest dużo słabszy niż w poprzednim sezonie?
Trudno to tak naprawdę zmierzyć, bo o ile w drugiej części sezonu Janasik, Konczkowski czy Rzuchowski to byli zawodnicy raczej drugoplanowi, jednak warto zwrócić uwagę, jaką rolę odgrywali w szatni. Wydaje mi się, że nie byli to może kluczowi zawodnicy, ale na pewno ważni. Dzisiaj nie ma piłkarzy, którzy mogliby ich zastąpić w tym aspekcie. Uważam, że tworząc drużynę warto o tym pamiętać. Oczywiście, nie można bazować tylko na tym, bo odpowiedni balans musi zostać zachowany. W mojej opinii rotacja pomiędzy sezonami była zbyt duża. Czasami lepiej zostawić zawodnika drugo- czy trzecioplanowego pod kątem sportowym, gdy może on być ważny pod kątem atmosfery. Na poziomie Ekstraklasy cechy wolicjonalne to bardzo ważny aspekt. Podam przykład: Patrick Olsen, kiedy był w formie, był ważną postacią drugiej linii. Zawsze, kiedy pojawił się na boisku, dawał z siebie 150%. Nawet pomiędzy meczami żył Śląskiem, był też po prostu postacią lubianą w klubie. Na pozycję Olsena przyszedł Tudor Băluță, ale obserwując go na boisku wydaje się być zupełnie innym typem człowieka: schowanym, bardziej dyskretnym, który nie dołoży nogi w stykowej sytuacji, raczej nie zagrzeje kolegów do walki. I takie elementy przekładają się potem na to, jak funkcjonuje cała drużyna. Zwracał na to uwagę Dariusz Sztylka, poprzedni dyrektor sportowy Śląska, jak ważny w doborze zawodników do drużyny jest aspekt charakterologiczny. Wydaje się, że obecny dyrektor trochę o tym zapomniał.

Sam David Balda zasłynął jednym z wywiadów udzielonych wiosną TVP Sport, w którym stwierdził, że „Wszyscy niby są mądrzy, ale najmądrzejszy w tej chwili jestem ja, bo zajmujemy pierwsze miejsce w tabeli.”. Czy Śląsk rzeczywiście ma najmądrzejszego dyrektora sportowego w Polsce?
Kierując się tą logiką, obecna sytuacja wskazuje na coś dokładnie przeciwnego. Ne ulega wątpliwości, że Dawid ma bardzo duże ego, jest bardzo pewny siebie, a poprzedni sezon tylko te cechy uwypuklił. W takiej sytuacji łatwo mówić dobrze o swoich decyzjach, natomiast prawda jest taka, że mniej więcej 90% tej drużyny, która zdobyła wicemistrzostwo Polski, stworzył Dariusz Sztylka i poprzedni pion sportowy. To oni sprowadzili Erika Exposito, Nahuela Leivę, Rafała Leszczyńskiego czy Patricka Olsena, którzy decydowali o obliczu tej drużyny. Balda dołożył Petkowa i Pokornego, ale wszyscy pozostali to robota poprzedniego pionu sportowego. Natomiast oceniając przez pryzmat obecnych transferów, David Balda musi jeszcze zdobyć bardzo dużo doświadczenia, żeby móc o sobie powiedzieć, że jest dobrym dyrektorem sportowym.

W ostatnich latach doszło do kilku ruchów transferowych na linii Wrocław-Katowice. Co możesz powiedzieć o postawie Patryka Szwedzika, który przeniósł się z GieKSy do Śląska, Piotra Samca-Talara, który jeszcze niedawno był wypożyczony do Katowic, a także Sebastiana Bergiera, który wybrał drogę odwrotną niż Szwedzik?
Patryk Szwedzik dostał kilka szans w poprzednim sezonie i uważam, że je wykorzystywał. Strzelił nawet gola Lechowi Poznań. Trenerzy uznali jednak, że nie będzie przydatny dla drużyny w tym sezonie i został wypożyczony do Chrobrego Głogów. Z kolei Samiec-Talar to jedno z objawień poprzedniego sezonu. To wychowanek Śląska, znany tu od dawna, który miał wybitny sezon. Pokazał, że jest piłkarzem nieszablonowym, strzelał ważne gole, ale w tym sezonie niestety wrócił do swojej formy z wcześniejszych lat. Trudno dziś mówić, że stanowi o sile Śląska, a warto przypomnieć, że jeszcze w ubiegłym sezonie w jednym z wywiadów trener Probierz wspominał o nim w kontekście powołań do kadry. Osobiście mam duży sentyment do Sebastiana Bergiera, bo to jeden z dwóch, obok Aleksandra Paluszka wychowanków Śląska „z krwi i kości”. Obaj od dziecka byli w Śląsku, całe życie byli związani z tym klubem. Oczywiście patrzymy na jego gole, na naszej stronie podawaliśmy dalej informacje o jego dobrych występach w Katowicach, trzymamy za niego kciuki. Sam mam czarną wizję, że Sebastian Bergier pogrąży w niedzielę Śląsk i Jacka Magierę i to jego gol może być gwoździem do trumny. Mimo wszystko mam nadzieję, że zagra w niedzielę, bo to zawsze fajna historia.

Czy, jak donoszą niektóre media, Jacek Magiera gra w niedzielę o zachowanie posady?
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że jeśli Śląsk pod wodzą Jacka Magiery nie zacznie wygrywać, to wkrótce nastąpi koniec tego trenera we Wrocławiu. Czy stanie się tak w przypadku porażki w Katowicach? Trudno powiedzieć, bo już trzy dni później gramy zaległy mecz ligowy ze Stalą Mielec. W październiku czeka nas bardzo dużo meczów i ewentualny nowy trener nie miałby praktycznie żadnej okazji, żeby popracować z drużyną. Jeśli zarząd myśli o zmianie trenera, to powinien był podjąć tą decyzję dwa tygodnie temu, przed przerwą na kadrę. Osobiście spodziewałem się tego, choć uważam, że trener Magiera i sztab zasługuje na to, żeby dostać szansę na wyprowadzenie Śląska z kryzysu. Zresztą często narzekamy, że trenerzy w Ekstraklasie są za szybko zwalniani. Gdybym był prezesem Śląska, to miałbym bardzo duży dylemat.

GKS jest ostatnim beniaminkiem, z jakim w tej rundzie będzie mierzył się Śląsk. Z Lechią i Motorem udało się wywalczyć tylko punkt. Czy zwycięstwo w niedzielę jest we Wrocławiu traktowane jak obowiązek?
Patrząc z perspektywy tabeli, obowiązkiem jest zwycięstwo w kolejnym meczu, niezależnie od przeciwnika. Trzeba po prostu zacząć wygrywać. Historycznie Śląsk często miał ciężkie przeprawy z beniaminkami i często tracił z nimi punkty. Mimo to każdy we Wrocławiu oczekuje dzisiaj zwycięstw, niezależnie czy przeciwnikiem będzie GKS Katowice, Legia, Lech lub ktokolwiek inny.

Jak oceniasz postawę GieKSy po powrocie do Ekstraklasy?
Nie dało się nie zauważyć ostatnich wyników osiąganych przez GKS. Dużo strzelanych goli robi wrażenie, także to, z jakim polotem GieKSa gra, jaka jest atmosfera na trybunach i w drużynie. To rodzi pewnego rodzaju szacunek wobec tej drużyny. Wciąż jest to jednak jakaś niewiadoma, z uwagi na tak długą nieobecność w Ekstraklasie, a mało kto tutaj intensywnie śledził rozgrywki I ligi. Sam nie do końca wiem, czego spodziewać się po GieKSie. Godne uwagi są z pewnością dobre jak na beniaminka wyniki.

Nasze bezpośrednie pojedynki to już zamierzchła historia. Jak osobiście wspominasz mecze sprzed dwóch dekad?
Byłem w tamtych czasach na Bukowej na jednym z meczów Śląska, natomiast nie pamiętam już na którym, ani jaki był wynik. Pamiętam za to doskonale stary stadion, który przez te lata niewiele się zmienił. Z pewnością awans GieKSy to super sprawa z perspektywy kibicowskiej. Wielu naszych kibiców ostrzy sobie zęby na wyjazd na Bukową, która jest w jakimś sensie legendarnym miejscem. Trochę jak cofnięcie się w czasie, powrót do lat 90.

Dobre wyniki Śląska w poprzednim sezonie przełożyły się na zauważalny wzrost frekwencji. Jak wygląda sytuacja kibicowska we Wrocławiu w obliczu słabych wyników sportowych w tym sezonie?
Uważam że dzisiaj nie ma potencjału na pełny stadion na każdym meczu, przede wszystkim z powodu wyników, ale też atmosfery wokół klubu, wynikającej z pewnych niezrozumiałych decyzji lub braku właściwej komunikacji. Obiektem krytyki jest zarząd, dyrektor sportowy, nawet marketing . Jednym słowem cofnęliśmy się w czasie. Niedawno zgadzało się wszystko, dziś w zasadzie nic nie działa tak jak powinno. Mało pozytywnych rzeczy dzieje się wokół Śląska, co w dużej mierze determinuje wynik. Trudno więc oczekiwać pełnego stadionu.

Śląsk, podobnie jak GKS, jest klubem miejskim, jednak od dłuższego czasu we Wrocławiu mówi się o konieczności prywatyzacji klubu. Ostatnie dni pokazały, że chętnych do odkupienia Śląska nie ma. Czy w najbliższym czasie jest szansa na zmiany właścicielskie w Śląsku?
Na dzień dzisiejszy nikt nie wierzy w to, że prywatyzacja klubu dojdzie do skutku przy obecnym układzie politycznym w mieście. Owszem, była to jedna z przedwyborczych obietnic prezydenta Sutryka, że Śląsk zostanie sprzedany, a miejskie spółki przestaną finansować działalność klubu. Dlatego pewna grupa mieszkańców domaga się realizacji tej obietnicy. Na razie ta prywatyzacja się nie udała. Ma być rozpisany nowy przetarg, serial trwa. W przeszłości była próba mariażu ze Zbigniewem Drzymałą, czyli z Groclinem. Później udało się dogadać z Zygmuntem Solorzem i przez jakiś czas akcje klubu były w jego posiadaniu. Później Miasto odkupiło te akcje. Było wrocławskie konsorcjum sportowe trzech biznesmenów z Wrocławia, którzy wykupili akcje, a potem się pokłócili. Niedawno mieliśmy przedłużające się negocjacje z firmą Westminster, która nie doszła do porozumienia z miastem w kwestii wyceny klubu. Odkąd Miasto przejęło Śląsk w starej III lidze, zrobiło bardzo dużo dobrego dla tego klubu. Mam jednak wrażenie, że ta formuła się po prostu wyczerpała, a jeżeli Śląsk ma wejść szczebel wyżej, to powinien zostać sprywatyzowany. Jednocześnie, dzisiaj Śląsk w rękach Miasta po prostu przestaje się opłacać politycznie. Z drugiej strony Miasto zabezpiecza podstawowe potrzeby klubu, takie jak stadion czy baza treningowa na Oporowskiej. Jej użytkowanie trzeba uzgodnić z potencjalnym inwestorem, by w razie konfliktu klub nie został bezdomny. Miasto w każdym momencie może przecież zdecydować, że te tereny sprzedaje i Śląsk nie będzie miał gdzie trenować. Dlatego na pytanie o prywatyzację odpowiadam, że jestem gdzieś pośrodku. Prywatne pieniądze mogą dać rozwój, ale pieniądze miejskie dają stabilizację.

Wicemistrzostwo Polski dało Śląskowi przepustkę do europejskich pucharów. W opinii ekspertów zaprezentowaliście się więcej niż przyzwoicie, a Waszą przygodę zwieńczył spektakularny mecz z Sankt Gallen, który kończyliście w ośmiu. Czy we Wrocławiu czuć jeszcze żal straconej szansy na awans?
Szczerze mówiąc wydaje mi się, że wszyscy już o tym zapomnieli. Europejskie puchary to fajna przygoda, do której po latach będzie się wracać wspomnieniami, tak jak dziś wspominamy mecze Śląska z Liverpoolem. To ważny rozdział w historii klubu, a mecz z Sankt Gallen, mimo że to tylko eliminacje Ligi Konferencji, zapamiętamy na długo. Z drugiej strony, wszystko co złe w tym sezonie zaczęło się właśnie od tego spotkania.

Jakie masz przewidywania przed niedzielnym meczem?
Jeśli zagra Sebastian Bergier, będzie 1:0 dla GKS po jego golu. W innym wypadku obstawiam bezbramkowy remis.

Rozmawiał: Marek

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice SK 1964

Jan Furtok dołączył do SK 1964!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Legendarny napastnik GKS Katowice Jan Furtok został dzisiaj honorowym członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”.

Decyzja o zaproszeniu Jana Furtoka do grona honorowych członków to wyraz ogromnego szacunku dla jego wkładu w GKS Katowice. Furtok to najlepszy strzelec w historii GKS Katowice w Ekstraklasie. Był także prezesem klubu. Brał on także czynny udział w akcji „Ratujmy GieKSę” w 2006 roku i między innymi dzięki jego działaniom GieKSa mogła wystąpić w IV lidze.

Dziękujemy Panu Janowi za przyjęcie zaproszenia, a wszystkich kibiców GieKSy, którzy jeszcze nie są członkami stowarzyszenia kibiców, zapraszamy w szeregi SK 1964. Dołączyć można poprzez wypełnienie deklaracji tutaj.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Unia wygrała z GKS-em

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W zakończonym kilkadziesiąt minut temu meczu III ligi GKS Wikielec uległ u siebie liderowi rozgrywek – Unii Skierniewice. Jedyną bramkę dla gości zdobył w 51. minucie pewnym strzałem z rzutu karnego, podyktowanego za faul na Szymonie SołtysińskimMateusz Stępień. Unia Skierniewice jest naszym rywalem w 1/16 finału Pucharu Polski.

Dla skierniewiczan było to już ósme ligowe zwycięstwo w sezonie. Z dorobkiem 26 punktów piłkarze Kamila Sochy pozostaną na czele tabeli po 12. kolejce ligowych zmagań.

Trener w porównaniu do ostatniego meczu ligowego dokonał czterech zmian: Jakuba Czarneckiego, Filipa Zająca, Maksymiliana Kosiora i Aghwana Papikjana zastąpili Konrad Kowalczyk, Jakub Kwiatkowski, Oskar Melich i Kamil Sabiłło.

Wyjściowy skład Unii na mecz z GKS Wikielec:
Pruszkowski – Kwiatkowski, Woliński, Kowalczyk, Stępień, Szmyd, Cegiełka, Melich, Sołtysiński, Sabiłło, Yaworkyi.

Do meczu pucharowego pozostały Unii jeszcze do rozegrania dwa spotkania ligowe. Za tydzień nasz rywal podejmie Mławiankę Mława, a za dwa tygodnie zmierzy się w Suwałkach z miejscowymi Wigrami.

Nadal nie ma potwierdzonego terminu spotkania Unia Skierniewice – GKS Katowice, choć jak informuje klub – najprawdopodobniej zostanie ono rozegrane w środę 30 października o godz. 19.00.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Bartosz Nowak: Arek dał mi karnego

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wysokim zwycięstwie z Puszczą Niepołomice przeprowadziliśmy rozmowę z Bartoszem Nowakiem, który zaliczył debiutanckie trafienie dla naszego klubu.

Czy spodziewaliście się tak łatwej wygranej?
Bartosz Nowak: To nie był łatwy mecz. Cieszymy się, że zwycięstwo było tak wysokie i okazałe i był to fajny mecz do oglądania i do grania. Była to po prostu nasza zasługa, że cały mecz byliśmy skoncentrowani i graliśmy na naszych warunkach, jakie założyliśmy sobie przed meczem. Na początku przecież nasza gra nie była taka otwarta i łatwa. Z Puszczą zawsze gra się ciężko i cieszymy się z takiego okazałego zwycięstwa. Dzisiaj wszyscy są w świetnych humorach, tym bardziej że teraz jest trochę przerwy.

Czy teraz worek z bramkami, po twoim pierwszym trafieniu dla GieKSy, się rozwiąże?
Mam taką nadzieję. Ja co tydzień chcę strzelać, co tydzień chcę wygrywać. Nie zawsze się jednak strzela i nie zawsze się wygrywa. Tak jak mówię – cieszę się z dzisiejszego zwycięstwa. Arek to jest prawdziwy kapitan – dał mi karnego, aby każdy dzisiaj dołożył swoją cegiełkę.

W ostatniej sytuacji meczowej, kiedy wychodziłeś sam na sam, to zabrakło wykończenia?
To nie chodzi o wykończenie, tylko o decyzyjność. Za dużo myśli w głowie. Jak się czujesz tak pewnie, to już czasem jest za pewnie i za dużo myśli masz, żeby coś zrobić. Na pewno więcej sytuacji jeszcze mieliśmy, ale wszystkiego nie strzelisz, a na pewno cieszymy się, że stwarzamy te sytuacje i tych sytuacji dzisiaj było mnóstwo. I co ważne, że rywal miał mało sytuacji, a jak jakąś stworzył, to Wasyl wybronił, czy Kudłi wybronił i ogólnie nasi stoperzy dzisiaj byli w formie. Każdy może być szczęśliwy czy zawodnicy z ławki, czy grający, czy trenerzy, czy kibice, myślę, że fajnie tak zacząć weekend, fajnie zacząć tak wolne.

Jak się grało pierwszy raz w tym sezonie bez wsparcia kibiców?
No tak ostatnio graliśmy przy głośniejszym dopingu nasze mecze. Bo wiadomo, na Bukowej zawsze jest komplet i jest bardzo głośno i fajna atmosfera. Także te mecze wyjazdowe ostatnio były bardzo fajne, ale tutaj wiedzieliśmy, że jest specyficzny klimat. Puszcza ma swoich kibiców, ma ludzi, którzy ja wspierają, ale doping nie jest tak głośny, jak na większych stadionach. Wiedzieliśmy, gdzie i po co przyjeżdżamy.

Jak oceniasz naszego kolejnego rywala w Pucharze Polski?
Cieszymy się, że przeszliśmy Termalikę i że jesteśmy w następnej rundzie. Teraz po prostu chcemy przejść do kolejnej. Śledziliśmy losowanie i wiedzieliśmy, że trafimy na Unię lub Motor. Unia, wyrzucając z Pucharu Polski Motor Lublin, pokazała, że to jest groźna drużyna. W tym sezonie tak samo, jak we wcześniejszych, jest kilka niespodzianek, więc trzeba być czujnym, bo to jest jeden mecz i musisz podejść do niego, jak do meczu ligowego z Mistrzem Świata.

Jak, po serii zwycięstw, podchodzisz do przerwy na reprezentację?
Seria nie seria – to jest trzecie spotkanie, ale cieszymy się, że wygraliśmy. Wiadomo, że chcielibyśmy grać, bo czujemy się mocni, ale mam nadzieję, że nic się nie zmieni za dwa tygodnie. Też mamy trochę urazów, trochę swoich jakichś tam mniejszych problemów tak, jak każda drużyna. Po prostu to jest ten czas, żeby trochę wylizać rany, trochę się zregenerować na kolejne cztery kolejki plus Puchar Polski i wejść znowu z tą samą siłą, tą samą energią i tak, jak teraz kończyliśmy, tak samo zacząć zmagania.

Wiadomo co z Sebastianem Bergierem?
Nie, nie wiadomo jeszcze nic, dopiero będzie jechał na prześwietlenie. Wiemy, że coś z barkiem, ale nie chcę nic mówić, dopóki nie przejdzie badań.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga