Piłka nożna Prasówka
Media o meczu z Jagiellonią: Mistrz kontra wymagający beniaminek

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat popołudniowego spotkania Jagiellonia Białystok – GKS Katowice.
gol24.pl – Mistrz kontra wymagający beniaminek
Mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice zwieńczy długą niedzielę z PKO Ekstraklasą. Zagrają aktualny mistrz z wyróżniającym się beniaminkiem.
[…] Jest się za co rewanżować. Latem dość niespodziewanie Jagiellonia poległa w Katowicach. Przegrała wyraźnie, bo 1:3. Decydujące bramki padły po 73 minucie.
W drużynie Jagiellonii jest też piłkarska złość po odpadnięciu z Pucharu Polski, w którym role główne odegrali sędziowie. Meczu z Legią Warszawa (1:3) nie uda się już oczywiście powtórzyć, ale można dać upust emocjom w lidze. Tym bardziej że Lech Poznań uciekł na pięć punktów dzięki ograniu Pogoni Szczecin (3:0). – Spodziewam się twardego, zaciętego meczu. Zasada „bij mistrza” obowiązuje – mówi asystent Adriana Siemieńca, Rafał Grzyb. Dla Jagiellonii to ostatni mecz przed 1/8 finału z belgijskim Club Brugge. GKS Katowice jest obecnie na dziesiątym miejscu. Ostatnio złapał zadyszkę. Zremisował z Piastem Gliwice u siebie (0:0) i przegrał z Motorem Lublin (2:3). To jednak nadal ten sam groźny zespół, który potrafił wcześniej ograć Rakowa Częstochowa (2:1).
ekstraklasa.org – Tacy sami, a miejsca w tabeli między nami – 23. kolejka 2024/25 (niedziela)
W 2025 roku Puszcza Niepołomice i Motor Lublin zdobyły tyle samo punktów (4), choć dzieli je 7 miejsc w tabeli. Tyle samo punktów zdobyła Legia Warszawa i Śląsk Wrocław, a między nimi jest aż 11 zespołów. Po dwa zwycięstwa i remis zanotowały natomiast Jagiellonia Białystok i GKS Katowice, choć są w dwóch różnych połowach tabeli.
[…] JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – GKS KATOWICE
Mimo, że Jagiellonia Białystok znajduje się na podium, a GKS Katowice w dolnej “ósemce”, to obie drużyny w swoich 4 ostatnich meczach w PKO BP Ekstraklasie zdobyły po 7 punktów. Mistrz Polski w starciu z beniaminkiem może nie mieć prostego zadania, bo sześciu ostatnich meczów z tym zespołem nie wygrał. Z drugiej strony bilans bramkowy “gospodarze vs goście” w 5 ostatnich meczach między nimi wynosi: 13-2. GKS Katowice dobrze się jednak czuje na wyjazdach, bo tylko Cracovia ma więcej goli od nich w roli gościa. To zasługa Sebastiana Bergiera, który zdobywał bramki w 3 takich spotkaniach z rzędu.
CZY WIESZ, ŻE…
Prawdopodobieństwo zwycięstwa: Jagiellonia Białystok – 59,5%; GKS Katowice – 19,4%
GKS Katowice nie przegrał 6 ostatnich meczów z Jagiellonią Białystok
12 goli w 2 ostatnich meczach między nimi (śr. 6/mecz) – wcześniej: 2 bezbramkowe remisy
weszlo.pl – Jagiellonia – GKS
Lech wygrał, więc mistrz Polski musi postarać się o to samo. Do Białegostoku przyjeżdża beniaminek z Katowic, który prezentuje się z bardzo dobrej strony. Czy jednak ma na tyle jakości, aby po raz drugi sprawić psikusa Jadze?
W Ekstraklasie nie wszystko układa się po myśli Jagi, a ich mecze pokazują, że nie jest to ten sam zespół, który w cuglach wygrywał mistrzostwo. Ma on w tym sezonie swoje problemy, jednak to nadal bardzo poważny konkurent i kandydat do obrony tytułu. Adrian Siemieniec musi uczulić swoich piłkarzy, że nie można odpuszczać sobie końcowych fragmentów spotkań, nawet wtedy gdy masz dwubramkowe prowadzenie. To właśnie ostatni kwadrans meczu z Cracovią zadecydował o remisie w zeszły weekend.
Filip Szymczak nie jest w stanie wygryźć Bergiera. Napastnik GieKSy zapiera się nogami przed utratą pierwszego składu i pokazuje, że całkowicie na niego zasługuje. Strzela, angażuje się w grę, potrafi wygrać główkę. Dla beniaminka jest to typ napastnika idealnego. Ma wszystko, czego oczekiwać można od snajpera w zespole, który rozgrywa pierwszy sezon po powrocie do Ekstraklasy. A że asystują mu Błąd i Nowak, to zadanie ma jeszcze łatwiejsze.
[…] W Ekstraklasie nie wszystko układa się po myśli Jagi, a ich mecze pokazują, że nie jest to ten sam zespół, który w cuglach wygrywał mistrzostwo. Ma on w tym sezonie swoje problemy, jednak to nadal bardzo poważny konkurent i kandydat do obrony tytułu. Adrian Siemieniec musi uczulić swoich piłkarzy, że nie można odpuszczać sobie końcowych fragmentów spotkań, nawet wtedy gdy masz dwubramkowe prowadzenie. To właśnie ostatni kwadrans meczu z Cracovią zadecydował o remisie w zeszły weekend.
Filip Szymczak nie jest w stanie wygryźć Bergiera. Napastnik GieKSy zapiera się nogami przed utratą pierwszego składu i pokazuje, że całkowicie na niego zasługuje. Strzela, angażuje się w grę, potrafi wygrać główkę. Dla beniaminka jest to typ napastnika idealnego. Ma wszystko, czego oczekiwać można od snajpera w zespole, który rozgrywa pierwszy sezon po powrocie do Ekstraklasy. A że asystują mu Błąd i Nowak, to zadanie ma jeszcze łatwiejsze.
poranny.pl – Trzeba zapomnieć o Legii i skupić się na beniaminku
[…] Niestety, kompromitacji sędziów cofnąć już się nie da, a Jagiellonia musi skoncentrować się na ligowym starciu z Katowicami.
– Czuję się zmęczony, poza tym jestem rozczarowany, ponieważ przegraliśmy 1:3. Możemy powiedzieć, że nie odgwizdano nam dwóch rzutów karnych, ale nie możemy skupiać się tylko na tym. Musimy być bardziej skuteczni w obu częściach boiska – stwierdził w klubowych mediach obrońca Jagiellonii Enzo Ebosse. – Trzeba przyjąć ten wynik, bo teraz nic już nie da się zrobić. Należy jednak trzymać głowy wysoko i skupić się na meczu niedzielnym, aby wrócić na zwycięską ścieżkę – dodał Kameruńczyk.
A o komplet punktów nie będzie łatwo. Żółto-Czerwoni w pierwszej rundzie jedną z trzech porażek ponieśli właśnie w Katowicach, ulegając gospodarzom 1:3. Także w tym roku beniaminek z Górnego Śląska prezentuje się solidnie, a do myślenia dawać powinno szczególnie jego wyjazdowe zwycięstwo 2:1 z Rakowem Częstochowa.
W ostatniej serii gier katowiczanie przegrali co prawda w Lublinie z Motorem 2:3, ale wynik jest mylący. Goście zaprezentowali się solidnie, szczególnie w poczynaniach ofensywnych, a porażka była w głównej mierze efektem poważnych błędów w obronie.
akadera.bialystok.pl – Jagiellonia Białystok vs. GKS Katowice – zapowiedź meczu
[…] Wielką niewiadomą przed meczem pozostaje sytuacja kadrowa. Jagiellonia zmaga się z kontuzjami, zwłaszcza w defensywie. Nadal niedostępny jest Michal Sacek, a uraz w meczu pucharowym z Legią odniósł również Norbert Wojtuszek. Trener Rafał Grzyb liczy, że ten ostatni będzie gotowy do gry.
Niepewny jest także występ Joao Moutinho oraz Kristoffera Hansena, którzy nie zagrali przeciwko Legii. Trener ma jednak nadzieję, że będą do dyspozycji na mecz z GKS-em.
Zespół z Katowic zajmuje obecnie dziewiąte miejsce w tabeli i nie zamierza łatwo oddać punktów faworytowi. W pierwszym spotkaniu sezonu GKS sprawił niespodziankę, wygrywając 3:1. Tym razem „Jaga” będzie chciała udowodnić swoją przewagę i zrewanżować się za tamtą porażkę.
radio.bialystok.pl – Jagiellonia zagra z GKS-em Katowice, czyli mistrz kontra beniaminek
[…] Drugi trener Jagiellonii Białystok Rafał Grzyb spodziewa się w niedzielę zaciętego meczu z GKS Katowice w piłkarskiej ekstraklasie.
Każdy walczy o swoje cele, my mamy inne niż GKS, ale nie spodziewam się niczego innego, jak twardej walki ze strony tego zespołu – powiedział.
Dla białostoczan będzie to już ósmy mecz po wznowieniu rozgrywek po zimowej przerwie, bo oprócz rozgrywek ligowych grali też dwumecz o 1/8 finału Ligi Konferencji z serbskim zespołem Backa Topola i ćwierćfinał Pucharu Polski z Legią Warszawa.
W ekstraklasie aktualni mistrzowie Polski zajmują obecnie trzecie miejsce, ze stratą dwóch punktów do liderującego Lecha Poznań. GKS Katowice jest w tabeli dziewiąty. W pierwszej rundzie rozgrywek ekstraklasy Jagiellonia niespodziewanie, ale zasłużenie przegrała w Katowicach 1:3.
Felietony Piłka nożna
8:8 i bal pękła

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.
Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.
Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.
Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.
No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.
No i nie doczekaliśmy się.
Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.
I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.
W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.
Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.
Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.
Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.
I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.
Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.
Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.
Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?
Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.
I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.
Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?
Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.
Nie tędy droga.
Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.
PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu… z Tychami

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.
Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.
Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.
Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.
Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!
Piłka nożna kobiet
Trzy punkty z Dolnego Śląska

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.
W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.
Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.
Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.
Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.
Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław: Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.
Najnowsze komentarze