Przed meczem krótko porozmawialiśmy z byłym piłkarzem GieKSy Grzegorzem Fonfarą, a po zwycięskim pożegnaniu Bukowej poprosiliśmy Mateusza Kowalczyka o kilka słów dla naszej redakcji.
Jakie ma pan najlepsze wspomnienia ze stadionem?
Grzegorz Fonfara: Ciężko tak powiedzieć, bo tyle się tutaj lat spędziło… Nie ma jednej rzeczy, chyba jako całość. Nie będę oszukiwał, ten stadion, *wymowne chrząknięcie i uśmiech* tam się nic nie zmieniło, odkąd zacząłem trenować w juniorach po te następne lata. Nic się tam nie zmieniło, jeśli chodzi o wnętrza, szatnie. Z zasady jest to samo, więc dużo wspomnień, nie ma jednego na pewno, za dużo tego jest. Nie jestem w stanie powiedzieć o czymś szczególnym.
Pan też zna szczury, z którymi pracuje Rafał Górak?
GF: Pewnie już są to następne pokolenia (śmiech).

Dzisiaj zobaczyliśmy dużo fizycznej walki, czy udzieliła wam się dzisiejsza moc trybun?
Mateusz Kowalczyk: Na pewno. Ten mecz dla nas dużo znaczył, bo było to pożegnanie pięknej historii tego stadionu. Chcieliśmy ten mecz wygrać. Wiadomo, abstrahując od tego, że są to bardzo ważne trzy punkty, liczy się też to, że mogliśmy dać kibicom radość. Uważam, że trybuny nam bardzo pomogły w tym meczu.
Jak czułeś się na takim stadionie z innej epoki? To na pewno było ciekawe doświadczenie.
MK: Zdecydowanie. Przychodząc tutaj, nie spodziewałem się, że atmosfera robi aż takie wrażenie. Jest tutaj niesamowicie, byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, jak to tu wygląda.
Lubisz takie mecze pełne fizycznych starć, czy wolisz pokazywać się jednak z tej technicznej strony?
MK: Wolimy grać w piłkę, mieć ją więcej przy nodze. Ten mecz bardzo przypominał mi ostatnie starcie z Piastem, gdzie skończyło się 0:0, a mecz miał więcej walki w powietrzu i wybijania piłek niż samego grania w piłkę. Dzisiaj udało nam się strzelić i jesteśmy z tego powodu szczęśliwi, bo na pewno 0:0 nie smakowałoby tak dobrze jak 1:0 po meczu walki.
Czuliście jakąś specjalną presję przed tym meczem? Mówiliście sobie w szatni „kurczę, ten stadion trzeba pożegnać zwycięstwem”?
MK: Chcieliśmy to wygrać, czuliśmy się do tego bardzo zmotywowani, ale też nie chcieliśmy się przemotywować i podejść do tego meczu jakoś niezwykle. Po prostu chcieliśmy robić swoje – podejść do tego meczu i zdobyć trzy punkty.
Jesteś nadal młodym piłkarzem, a już zapisałeś się w historii dużego klubu. Jakie to uczucie?
MK: Na pewno jestem szczęśliwy, że tak to wszystko wygląda i że mogę być częścią tej drużyny, częścią tego stadionu i częścią tego klubu, bo to jest duża duma i cieszę się, że tu jestem.
Dużo dziennikarzy mówi, żeby powołać cię do reprezentacji. Czy po przyjściu do GKSu czułeś, że możesz zostać czołowym pomocnikiem ligi?
MK: Gdybym przyszedł tu z innym założeniem, to nie byłbym sobą, bo trzeba mieć wysoką pewność siebie. Po, można tak to nazwać, nieudanej przygodzie w Brondby czułem się przygotowany zarówno fizycznie, jak i piłkarsko. Chciałem się jak najlepiej tutaj zaprezentować, więc cieszę się, że tak to wygląda, że dobrze wyglądamy w lidze i że mogę się rozwijać.
Czy udało wam się spełnić założenia na ten mecz, czy jednak przeciwnicy czymś was zaskoczyli?
MK: Spodziewaliśmy się, że to będzie mecz walki. Wiedzieliśmy, że Zagłębie ma nóż na gardle i ciężko będzie grać w piłkę, bo będą wychodzić wysoko jeden na jednego i to może stwarzać nam problemy, ale byliśmy na to przygotowani i mieliśmy parę otwarć od bramki oraz schematów budowania akcji. Raczej robiliśmy to, co sobie planowaliśmy i trenowaliśmy na treningach przed meczem.
Grałeś w kilku różnych miejscach, na różnych stadionach bywałeś. Pod jakimi względami ta stara Bukowa jest wyjątkowa?
MK: Kurczę, sam klimat i kibice. Tutaj doping się niesie i czuć to, że miasto po awansie odżyło i każdy mecz cieszy każdego.
Zostałeś tutaj przetransferowany na ostatnie mecze przy starej Bukowej. Masz jakiś taki, który będziesz wspominał najbardziej?
MK: Na Bukowej? Hm… Myślę, że ten…
Dawid Kudła: Nie no, Kowal najgorszy był, czemu dajecie mu wywiady? (śmiech)
MK: Ten mi na pewno zostanie w pamięci, ze względu na to zakończenie, bo 30 marca będziemy się już widzieć na nowym stadionie. Mój debiut z Rakowem, wiadomo, przegrany mecz, ale także utkwiło mi to w pamięci. Zwycięstwo 3:1 z mistrzem Polski Jagiellonią to też było duże wydarzenie.
Najnowsze komentarze