Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego pucharowego spotkania GKS Katowice – Wisła Płock 4:2 (1:0, 2:2).
wisla-plock.pl – Krótka przygoda w pucharze
[…] Przez pierwszy kwadrans raczej żadna ze stron nie forsowała zbytnio tempa. Po stronie gospodarzy zobaczyliśmy nieprzyjemny strzał, który sprzed pola karnego oddał Borja Galan, ale z tym poradził sobie debiutujący między naszymi słupkami Stanisław Pruszkowski. Pod drugą szesnastką ponad bramką przymierzył Matchoi Djaló, a potem groźnie wzdłuż linii dogrywał Zan Rogelj, jednak nikt nie zamknął akcji. W 17. minucie katowiczanie wyszli jednak na prowadzenie – w środku pola nastąpił przechwyt niecelnego podania od naszej linii obrony i bardzo szybko Illya Shkuryn wykorzystał podanie od jednego ze swoich kolegów. Białorusin miał też swoją okazję 10 minut później, kiedy po wymianie podań z Bartoszem Nowakiem uderzył minimalnie obok słupka. W odpowiedzi dobre dośrodkowanie posłał Rogelj, ale Djaló główkował niecelnie. Później jeszcze raz boiskowe wydarzenia zwolniły, a wartym odnotowania był głównie atak GKS-u prawą stroną, gdy poślizgnął się Andrias Edmundsson, jednak dośrodkowanie nie znalazło adresata przed bramką. Później miejscowi domagali się jeszcze rzutu karnego na Lukasie Klemenzie, ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia. Tego natomiast dopatrzył się na 25. metrze po drugiej stronie, gdy Klemenz bez piłki łapał wbiegającego Ibana Salvadora. Do rzutu wolnego podszedł Marcin Kamiński, a jego uderzenie zatrzymało się na głowie jednego z zawodników w murze. Na krótko przed przerwą do odbitej przed szesnastkę dopadł Wiktor Nowak, ale wyraźnie chybił.
Po powrocie z szatni wydarzenia stopniowo nabierały tempa. W pierwszych dziesięciu minutach do sytuacyjnego, dosyć akrobatycznego uderzenia złożył się Bartosz Nowak i przymierzył ponad bramką, a po drugiej stronie bliski zamienienia dośrodkowania Kuna na gola był Salvador. Już w 56. minucie trener Misiura zdecydował się na potrójną zmianę, która wniosła ożywienie do gry naszego zespołu, ale zanim do tego doszło, przez chwilę Nafciarze znaleźli się w sporych opałach, kiedy gospodarze mogli wykorzystać złą komunikację pomiędzy naszą linią obrony i bramkarzem, ale i tu na szczęście skończyło się na zablokowanym przez Tomasa Tavaresa strzale. W 59. minucie do siatki po raz pierwszy w naszych barwach trafił rezerwowy dziś Quentin Lecoeuche, zamykając mocne, płaskie dośrodkowanie Rogeljego! Później jeszcze po ponowieniu ataku po stałym fragmencie uderzał Tavares (zablokowany), ale w 65. minucie ponownie gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Bartosz Nowak. Po kilku kolejnych minutach katowiczanie pogubili się we własnym polu karnym i już zdawało się, że piłka wtoczy się do bramki po zgraniu klatką piersiową jednego z defensorów, ale ta odbiła się od słupka, a następnie została wybita na rzut rożny. Na kwadrans przed końcem z niebezpiecznej dla przeciwników pozycji uderzał kolejny zmiennik, Dani Pacheco i został zblokowany. Hiszpan dobrze dośrodkował za to z rzutu rożnego, ale główkę Kamińskiego wybronił Rafał Strączek. W 80. minucie prawą stroną przedarł się Marcin Wasielewski, zszedł do środka i uderzył w dobrze ustawionego Pruszkowskiego. Sprytna dobitka Bartosza Nowaka okazała się celna, ale na szczęście sam strzelec spalił tę akcję. W 90. minucie wypiąstkowaną przez bramkarza piłkę na 15. metrze zebrał za to Wiktor Nowak i mocnym strzałem w okolice okienka wyrównał stan meczu!
Doszło więc do dogrywki, a tę z przytupem rozpoczęli gospodarze, bowiem szybko swojego drugiego gola zdobył Bartosz Nowak. Nowak, który za chwilę miał szansę na zdobycie hat-tricka, kiedy po odbiorze w środku pola wpadł w szesnastkę, zszedł do środka i jego próbę ofiarnie zablokował Mijusković. W tej samej akcji uderzał jeszcze Kacper Łukasiak, ale tym razem to Pruszkowski zaliczył udaną interwencję i chwyt piłki. Niestety trzeci gol Nowaka z Katowic okazał się nieunikniony i nastąpił na sam koniec 101. minuty spotkania, kiedy strzelec zachował zimną krew przy wycofanej spod linii końcowej piłce. Dogrywkę kończyliśmy w dziesiątkę, bo wykluczający z gry uraz zgłosił Lecoeuche.
Na początku drugiej części groźnie zaatakowała GieKSa. Najpierw zablokowany został strzał Marcela Wędrychowskiego, a potem bardzo mocną próbę Wasielewskiego obronił Pruszkowski. Później zmęczenie dało się we znaki zawodnikom obu drużyn i gra zupełnie straciła na tempie. Pokonać Pruszkowskiego próbowali jeszcze Arkadiusz Jędrych i Mateusz Kowalczyk, ale bez powodzenia. Nafciarzom nie można było odmówić ambicji i woli walki, jednak nie udało się już odwrócić losów meczu i tegoroczna przygoda w STS Pucharze Polski skończyła się dla nas już w Katowicach.
gol24.pl – Hat-trick fenomenalnego Bartosza Nowaka. GKS Katowice wyeliminował Wisłę Płock z Pucharu Polski
GKS Katowice trzy razy obejmował prowadzenie i dopiero za trzecim razem wywalczył awans do 1/16 finału STS Pucharu Polski. W I rundzie pokonał na Nowej Bukowej, po dogrywce, niedawnego lidera PKO Ekstraklasy, Wisłę Płock 4:2. Bohaterem autor hat-tricka – Bartosz Nowak.
GKS Katowice miał optyczną przewagę w pierwszej połowie. Stworzył trzy sytuacje. Jedną z nich wykorzystał. Po przechwycie i zagraniu Mateusza Kowalczyka do siatki trafił Ilja Szkurin – w 17 minucie. To pierwszy gol Białorusina pozyskanego z Legii Warszawa za 400 tys. euro.
W drugiej połowie do głosu zaczęła dochodzić Wisła. Atakowała głównie prawą flanką. Stamtąd w 59 minucie została wrzucona piłka, którą po rękach bramkarza w bramce umieścił Quentin Lecoeuche.
Radość Nafciarzy nie trwała długo. Odpowiedź nadeszła 5 minut później, kiedy prowadzenie dla GieKSy odzyskał Bartosz Nowak. Uderzył z bliska po wznowieniu z autu.
Wisła nie zrezygnowała z ataków. GieKSę musiał ratować Rafał Strączek. Było też blisko samobója, gdy nieporozumieniu z golkiperem słupek obił Borja Galan. Aż wreszcie w 90 minucie zrobiło się 2:2, kiedy po rykoszecie do dogrywki doprowadził Wiktor Nowak.
Widowisko śledziło nieco ponad 5 tys. kibiców w tym niespełna 100 z Płocka. Na początku i na końcu pierwszej połowy dogrywki kolejne gole dołożył fenomenalny tego wieczoru Bartosz Nowak, który tym samym skompletował hat-tricka zapewniającego awans katowiczan do kolejnej rundy.
katowickisport.pl – GKS Katowice gra dalej w Pucharze Polski!
GKS Katowice pokonał innego ekstraklasowicza i gra dalej w Pucharze Polski. Niekwestionowaną gwiazdu wieczoru w Katowicach był Bartosz Nowak, który strzelił hat-tricka. Podopieczni Rafała Góraka do wygranej potrzebowali jednak dogrywki.
W 1/32 finału Pucharu Polski GKS Katowice podejmował na własnym stadionie innego ekstraklasowicza. Do Katowic przyjechała Wisła Płock. Gospodarze na prowadzenie wyszli już w 17. minucie, gdy Ilya Shkuryn skierował piłkę po dalszym słupku. Nowy napastnik mógł szybko podwyższyć prowadzenie, ale w 27. minucie po kombinacyjnej akcji z Bartoszem Nowakiem uderzył nieznacznie obok bramki. Do przerwy nikt więcej do siatki już jednak nie trafił.
Prawdziwe strzelanie miało miejsce po zmianie stron. W 59. minucie Wisła wykorzystała swoją szansę i wyrównała za sprawą Quentina Lecoeuche. Katowiczanie odpowiedzieli błyskawicznie. Sześć minut później Nowak świetnie przyjął piłkę w polu karnym, zwiódł obrońcę i precyzyjnie uderzył. Świetna akcja gracza gospodarzy. W końcówce GKS mógł zamknąć ten mecz, ale drugi gol Nowaka został anulowany z powodu spalonego. Wydawało się jednak, że jednobramkowe prowadzenie wystarczy. Nic bardziej mylnego. W 90. minucie kapitalnym strzałem pod poprzeczkę popisał się Wiktor Nowak i Wisła doprowadziła do dogrywki.
Już w pierwszej minucie dogrywki znów do siatki trafił Nowak, ale ten z GKS-u, przywracając gospodarzy na prowadzenie. Trzeba przyznać, że ten zawodni był bardzo aktywny. Chwilę później mógł skompletować hat-tricka, ale jego uderzenie zostało zablokowane. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 101. minucie Bartosz Nowak po raz trzeci trafił do siatki, ustalając wynik spotkania na 4:2.
weszlo.com – Bartosz Nowak jest za dobry na GKS Katowice
Wisła Płock ma najlepszą defensywę w Ekstraklasie. W ośmiu kolejkach straciła ledwie pięć goli. Dziś przez 120 minut spotkania I rundy STS Pucharu Polski dała sobie wbić aż cztery i uległa 2:4 po dogrywce GKS-owi Katowice. Trzy bramki były autorstwa fenomenalnego dziś Bartosza Nowaka. To było jego show. Po boisku biegał jeden znakomity piłkarz i dwudziestu jeden o jedną lub dwie klasy gorszych. O Realu Madryt mówiło się kiedyś, że to Zidanes y Pavones, obrazując różnicę w umiejętnościach piłkarzy. GKS to teraz „Nowakos i Rosołkas”.
Ten sezon zaczął dobrze, bo zdobył bramkę dla Legii w wygranym 2:1 meczu o Superpuchar Polski z Lechem Poznań. Ale później Ilja Szkurin stracił miejsce w składzie warszawskiego klubu, nie trafiał do siatki i ten bez większych sentymentów sprzedał go do GKS-u Katowice. Musiał nadejść mecz Pucharu Polski z Wisłą Płock, żeby Białorusin w końcu pokazał swoje atuty.
Dziś Szkurin po raz pierwszy od wspomnianego spotkania w Poznaniu wyszedł w pierwszym składzie i pokazał, że warto mu zaufać. To on w 17. minucie świetnie wykończył akcję po podaniu Mateusza Kowalczyka. Zrobił to z dużym spokojem: przyjął piłkę, pobiegł na bramkę rywali i precyzyjnie uderzył. Zupełnie jak w czasach Stali Mielec, gdy regularnie trafiał do siatki.
Minęło kilka minut i Białorusin mógł mieć drugiego gola. Tym razem pokazał, że zna się nie tylko na wykańczaniu akcji, ale również podawaniu kolegom. Szkurin świetnie rozegrał piłkę z Bartoszem Nowakiem i znalazł się w niezłej sytuacji. Nie uderzał na siłę, tylko przymierzył technicznie i piłka nieznacznie minęła bramkę. W drugiej połowie Szkurin miał jeszcze jedną okazję, po tym, jak dziwacznie zachowała się defensywa gości i Marcin Kamiński kopnął piłkę w stronę swojego bramkarza.
W Wiśle Płock pewne rzeczy się nie zmieniają. Spotkanie zaczął od początku Iban Salvador, największy prowokator w Ekstraklasie. Kilka dni temu w tym tekście wyliczaliśmy kolejne jego żenujące zachowania w spotkaniu z Jagiellonią Białystok. Dziś reprezentant Gwinei Równikowej znowu „był sobą”: a to zaczął bez sensu przepychać się z rywalem, a to po faulu złapał żółtą kartkę, po której pokazaniu sędzia Damian Kos musiał go jeszcze temperować. Salvador najwidoczniej się nie zmieni. W drugiej połowie zmarnował świetną szansę, strzelając niecelnie z kilku metrów, a po chwili opuścił boisko.
Zmiany, które przeprowadził trener Wisły, Mariusz Misiura, przyniosły efekt. Wyrównał po ładnej akcji pozyskany latem Francuz Quentin Lecoeuche. Ale gdy wydawało się, że goście mogą pójść za ciosem, Bartosz Nowak udowodnił, że jest najlepiej wyszkolonym technicznie zawodnikiem GKS-u. Przyjął piłkę w polu karnym i mądrym strzałem umieścił ją w bramce Wisły. 2:1, na trybunach znowu euforia.
Później mieliśmy granie od jednej bramki do drugiej i sporo chaosu. GKS był bliski wyprowadzenia idealnej kontry, a po kilkunastu sekundach gospodarze w kuriozalny sposób niemal wbili sobie piłkę do własnej bramki. Co zrobił w tej sytuacji bramkarz, Rafał Strączek? To wie chyba tylko on sam. Piłkarze Rafała Góraka mieli w tym momencie sporo szczęścia, ale zabrakło im go w końcówce, kiedy uderzeniem z szesnastu metrów wyrównał Wiktor Nowak z Wisły. I mieliśmy w Katowicach dogrywkę.
„Jeżeli Bartosz Nowak dalej będzie na boisku, GKS to wygra przed rzutami karnymi” – powiedział w studiu TVP Jakub Wawrzyniak. A raczej prorok Jakub Wawrzyniak. Nie minęła minuta grania w dogrywce, a to właśnie pomocnik GKS-u pięknie uderzył z boku pola karnego i piłka znalazła się w siatce. Wisła nie dała rady po raz trzeci tego wieczoru doprowadzić do wyrównania, a bohater meczu dołożył swojego trzeciego gola, kiedy w 101. minucie pięknie wykończył akcję prawą stroną i trafił po podaniu Kacpra Łukasiaka.
GKS w dziewięciu kolejkach tego sezonu Ekstraklasy wygrał tylko dwa razy. W ostatnich dwóch kolejkach przegrywał z bilansem bramkowym 0:5 i pojawiało się coraz więcej głosów, że czeka go ciężka i nie wiadomo, czy skuteczna walka o utrzymanie. Dziś zawodnicy Góraka trochę poprawili sobie humory. A Wisła? Prowadziła w tabeli, mając 16 zdobytych punktów na 18 możliwych. Od tego czasu przegrała trzeci kolejny mecz (choć dziś po 90 minutach był remis).
dziennikzachodni.pl – Blisko 6.000 fanów GKS Katowice wreszcie mogło się cieszyć. Ich zespół w chłodzie, deszczu i po dogrywce pokonał Wisłę Płock w Pucharze
Po kiepskich występach w Ekstraklasie zespół Rafała Góraka wreszcie zaznał smaku zwycięstwa. GKS Katowice pokonał w STS Pucharze Polski Wisłę Płock 4:2, strzelając decydujące bramki dopiero w dogrywce.
Pięć w GKS-ie, w tym w bramce, i sześć w Wiśle Płock w porównaniu do ostatnich ligowych meczów – tyle zmian w wyjściowych jedenastkach wprowadzili trenerzy na spotkanie w STS Pucharze Polski. Mecz nie wzbudził wielkiego zainteresowania wśród kibiców, na co wpływ miały zapewne nie tylko ostatnie wyniki osiągane przez zespół Rafała Góraka, ale i pogoda. W momencie rozpoczęcia starcia temperatura tylko nieznacznie przekraczała 10 stopni.
Dla gospodarzy, którzy w Ekstraklasie przegrali już sześć spotkań i znajdują się w strefie spadkowej, wieczorna wtorkowa konfrontacja na Nowej Bukowej była okazją do poprawienia nastrojów. Zadanie było jednak trudne, bo Wisła mierzy w tym sezonie wysoko zarówno w lidze, jak i właśnie Pucharze.
Po 17 minutach GKS objął prowadzenie. Świetnym podaniem popisał się Mateusz Kowalczyk i Ilia Szkurin strzelił swojego pierwszego gola w koszulce GieKSy. Białorusin jeszcze w pierwszej połowie miał szansę na dublet, ale tym razem nie trafił w bramkę. Podobnym pudłem, ale głową, zrewanżował się zresztą za chwilę Matchoi Djalo.
Mecz nie był wielkim widowiskiem. Wisła miała przewagę w posiadaniu piłki, katowiczanie byli konkretniejsi, a ich kibice rozgrzewali się mocnym dopingiem.
Po zmianie stron gra nabrała tempa. Z jednej i drugiej strony bramkarze mieli więcej pracy, ale z tej wymiany zwycięsko wyszli goście doprowadzając do remisu. Do siatki trafił wprowadzony chwilę wcześniej na murawę Quentin Lecoeuche, ale kluczowe znaczenie miała pasywność obrońców i spóźnienie Alana Czerwińskiego.
Rafał Górak na skuteczny ruch Mariusza Misiury też odpowiedział potrójną zmianą. I za chwilę padł gol! W rolach głównych wystąpili jednak podstawowi zawodnicy. Z autu wrzucił Kowalczyk, głową podbił piłkę Lukas Klemenz, a bramkarza pokonał Bartosz Nowak.
Do kuriozalnej sytuacji doszło w 70 minucie, gdy Borja Galan uprzedził… Rafała Strączka i tylko refleks Martena Kuuska uratował GKS przed stratą samobójczej bramki. Wisła poszła za ciosem, ale golkiper gospodarzy udowodnił, że wcześniejsza sytuacja była tylko wypadkiem przy pracy. Po drugiej stronie boiska bramka Bartosza Nowaka nie została uznana ze względu na spalonego.
Spotkanie rozgrywane w padającym deszczu powoli dobiegało do końca, ale się nie skończyło! W 90 minucie Strączek mocno pasywnie wypiąstkował piłkę przed pole karne, a tam Wiktor Nowak przyjął ją, przełożył na lewą nogę i kopnął na wagę remisu. Fetujący już zwycięstwo fani GKS zamilkli ze świadomością, że czeka ich jeszcze kilkadziesiąt minut na wyziębionych trybunach.
Ledwo dogrywka się rozpoczęła, a ekipa Rafała Góraka objęła prowadzenie po raz trzeci! Znów akcję sfinalizował świetnym uderzeniem Bartosz Nowak. GKS wyraźnie nie chciał dopuścić do powtórki z wątpliwej rozrywki i szukał gola numer cztery. I znalazł – hat-tricka skompletował Nowak definitywnie wciągając katowiczan do kolejnej rundy STS Pucharu Polski.
Najnowsze komentarze