Dołącz do nas

Piłka nożna

Bezbarwnie i bezbramkowo

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice po bardzo dobrej serii pięciu meczów bez porażki, w których zainkasował 11 punktów chciał zagrać kolejny dobry mecz i podtrzymać passę w Głogowie. Rywale – mający również w 4 ostatnich meczach 10 punktów – mieli jednak podobny plan. W świetnej atmosferze sztucznego oświetlenia i masy kibiców gospodarzy i gości podopieczni Ireneusza Mamrota i Jerzego brzęczka wybiegli walczyć o ligowe punkty.

W składzie GKS nastąpiły dwie zmiany. Zabrakło Bartosza Iwana i przede wszystkim Macieja Bębenka. W ich miejsce pojawili się wracający do składu Rafał Pietrzak, a także Wojciech Trochim.

Już w 3. minucie mogliśmy zdobyć prowadzenie, ale Pietrzak z rzutu wolnego po murze trafił na róg. po chwili z 6 metrów z półwoleja uderzał jeden z rywali, ale mocno nad poprzeczką. W 21. minucie zrobiło się gorąco, gdy ręką na granicy pola karnego zagrał Prażnovsky. Mimo protestów gospodarzy sędzia pokazał tylko na rzut wolny, po którym zrobiło się zamieszanie, ale ostatecznie wybiliśmy piłkę. W tej fazie meczu nie za bardzo nadążał za rywalami powracający do składu Pietrzak. Pierwszy celny strzał GKS oddał w 35. minucie, ale uderzenie Goncerza z narożnika pola karnego nie sprawiło problemów Janickiemu. Chwilę później bliski zdobycia gola był Łukasz Szczepaniak, jednak piłka po jego precyzyjnym strzale głową minimalnie minęła prawy słupek bramki Kuchty. Pod koniec pierwszej połowy Wołkowicz odebrał piłkę rywalom i popędził w stron bramki, ale zbyt szybko zdecydował się na strzał – mocno niecelny.

Druga połowa zaczęła się od dwóch akcji GieKSy z udziałem Trochima – najpierw uderzył prosto w bramkarza, a po chwili podał do Goncerza, który został zablokowaniu. Minutę później setkę mieli gospodarze, ale piłkę po dośrodkowaniu z prawej strony jak magnes przyciągnął Kuchta. W 58. minucie bardzo dobrze na 16. metrze doszedł do piłki Trochim, minął rywala i mocno uderzał, ale znów nastąpił blok. W 66. minucie Goncerz uderzał z dystansu, lewą nogą i znów był zablokowany. W 79. minucie wprowadzony na boisko Szołtys po dośrodkowaniu Czerwińskiego uderzał głową niecelnie.

Po bardzo bezbarwnym meczu w pierwszej połowie i nieco lepszym w drugiej GKS Katowice zremisował w Głogowie 0:0 i tym samym przedłużył serię meczów bez porażki do sześciu.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

5 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

5 komentarzy

  1. Avatar photo

    WNC emigracja

    30 października 2015 at 22:25

    Mecz chujowy. Ale widać progres w drużynie… Pozdrawiam!

  2. Avatar photo

    dkd

    30 października 2015 at 22:27

    Franczak dzisiaj dno Wołek za wolny Trochim się ino kręcił koło siebie jak cyrkiel brak Iwana i Bębna widoczny

  3. Avatar photo

    Jata

    30 października 2015 at 22:29

    Ważne że nie wdupili. Plus obrona, zwłaszcza Oliver dobry zakup.
    Co wniósł Szołtys – ok młody ale więcej po nim się spodziewam. Już lepiej Wołek grał zmęczony.

  4. Avatar photo

    kibic bce

    30 października 2015 at 23:19

    Jata zgodzo sie nie wdupili ale chopie kurna Wolek kapiszona jak na odpuscie. Tu mial wejsc ten mlodziak Sawicki bysmy przynjmniej widzieli co synek gro. Mysla nowy w skladzie zap…. chialby sie pokazac co potrafi. Wojtek technika niech poprawi. Nietoperz Duda biegol i nic. Moze Buki dalby co lepszego. Najlepsi u nas Kuchta i Olivier.
    Na Zawisze pilnie jest potrzebny Bebenek. Gonzo nie ma z kim grac.
    Dziekuje

  5. Avatar photo

    tyta

    31 października 2015 at 10:50

    …zabrakło kropki nad „i”. Dla mnie Praźnowsky najlepszy w spotkaniu. Nie źle Czerwiński i Kuchta. Gonzo starał się ale wsparcia brak.Oglądałem live i widziałem ze strony GieKSy za dużo strat i nie celnych podań a wrzuty to bardzo słabo w naszym wykonaniu. Chrobry lepiej wyglądał – poukładany a my nadrabialiśmy miłym dla oka presingiem i czytaniem podań i odbieraniu piłek Chrobremu(na prawdę fajnie to wyglądało). Ogólnie remis sprawiedliwy i każda z drużyn miała nie wiele akcji ale były okazje z jednej i z drugiej strony do strzelenia co najwyżej na 1:0 i wtedy mogło by być po meczu.
    P.S. Shellu z tym „bezbarwnie” w tytule to przesadziłeś – ja widziałem przynajmniej trzy kolory na sektorach: żółty, zielony i czarny.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Świąteczna wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W wielkanocną sobotę GieKSa na wyjeździe pokonała Śląsk Wrocław 2:0. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga