Pisałem na początku cyklu, że chciałbym przypominać wam sylwetki piłkarzy, którzy czasem z drugiego planu stawali się ważni dla klubu dziś, więc przypomnienie sylwetki zawodnika, który idealnie pasuje do tego cyklu. Jest to osoba Pawła Adamczyka.
Adamczyk urodzony w Kłodzku od najmłodszych lat związany był z drużynami z województwa Dolnośląskiego. Występował w Ślęzie Wrocław, Śląsku Wrocław i zaliczył epizod w Odrze Opole. Następnie przeszedł do Wisły gdzie wystąpił w 6 meczach a właściwie to w ogonach, bo najdłuższy występ trwał 15 minut. W tamtym sezonie Wisła zdobyła mistrzostwo Polski, więc ten tytuł został mu niejako przypisany. Odszedł do Odry Wodzisław i następne lata spędził na Śląsku reprezentując barwy Odry, Górnika i GieKSy .
Gdy w wieku 35 lat przychodził do GieKSy wielu pukało się w czoło. W klubie na jego pozycji grał najbardziej doświadczony gracz Mirosław Widuch i wydawało się, że Adamczyk będzie kolejny raz „zapchaj dziurą”. Jan Żurek ówczesny trener GieKSy miał jednak inny plan na tego zawodnika, teraz po latach można powiedzieć, że Adamczyk był wręcz niezbędny w całym planie, który przyniósł GieKSie fantastyczne wyniki i trzecie miejsce w tabeli na koniec sezonu. Zawodnik wystąpił w 29 meczach i razem z Widuchem stworzyli pierwszą zaporę w taktyce, którą nazywano „Żurekcaccio”. GieKSa grała niczym najlepsze włoskie drużyn. Na 30 meczów GieKSa w ponad połowie zachowywała czyste konto, bardzo często wygrywając jedną bramką. Widuch z Adamczykiem stworzyli rygiel w środku pola, dobrze w obronie grała trójka Sznacner, Kowalczyk i Sadzawicki ( Fonfara). Pod tym względem trzeba przyznać, że Żurek stworzył najlepszą grę defensywną w ostatnich latach a kto wie czy nie najlepszą w historii GieKSy. Dzięki niej GieKSa do końca walczyła o mistrzostwo.
Piłka nożna jest często przewrotna i nawet takim zawodnikom od czarnej roboty na boisku daje szansę na bycie bohaterem i wpisanie się na stałe do historii klubu. Taką szansę dostał i wykorzystał Paweł Adamczyk. Był 18 maj 2003, gdy do Katowic przyjechała naszpikowana gwiazdami Wisła Kraków, z którą GieKSa walczyła o mistrzostwo. Skazani na porażkę gracze GieKSy schowani za podwójną gardą mogli przegrywać już po pierwszej połowie, ale sędzia nie zauważył karnego na Żurawskim. Druga połowa to nieśmiałe ataki GieKSy i napór Wisły…. I wtedy w 69 minucie do akcji wkroczył nasz bohater. Rzut rożny na wysokości sektora pierwszego, długa centra w pole karne gdzie akcje zamyka Adamczyk i pakuje piłkę do siatki. Bukowa eksplodowała, GieKSa prowadziła i zbliżała się do tytułu. Komplet widzów głośnym dopingiem pomógł utrzymać ten rezultat dzięki któremu Adamczyk przez moment mógł wyjść z cienia swej pozycji. Sezon skończyliśmy na trzecim miejscu, co jest ostatnim sukcesem naszego klubu w ekstraklasie.
Co do samego meczu to niestety nie mogłem na nim być, ale zawsze powtarzam sobie, że też miałem udział w tej wygranej. Tego dnia w niedzielę wypadła nam impreza rodzinna z gatunku tych, których nie można odwołać, nie można przenieść no po prostu nie było żadnej szansy. Jako, że impreza odbywała się w jednym z hoteli na granicy Katowic i Sosnowca to zameldowaliśmy się tam szybko z rana. Jakie było nasze zdziwienie, gdy z tego samego hotelu na spacer wychodzili ……..piłkarze Wisły. Zanim zebrali się na mecz przekazaliśmy im wiadomość, że nie mają, po co tam jechać, bo i tak przegrają : ) Tak też się stało a ja wraz z GieKSiarzami w rodzinie oglądaliśmy ten mecz w restauracji hotelu w Canal Plus.
Muszę przyznać, że tamten okres i tamten sezon jest jednym z moich ulubionych. Grupa ludzi, którzy niekiedy byli młokosami jak Gajtkowski, Sznaucner, Kowalczyk potrafiła pod okiem doświadczonego trenera stworzyć fantastyczny wynik, ale potrafiła również stworzyć niezapomniany styl grania. Jako wielki fan włoskiej piłki uwielbiałem tamtą GieKSę, uwielbiałem tamten styl i defensywną postawę. Dla mnie wszystkie mecze mogłyby się kończyć wtedy wynikami 1:0. Bardziej od strzelców było dla mnie wtedy ważne by GieKSa tej bramki nie straciła. Marcin Baszczyński zapytany po meczu z GieKSą czy GKS go czymś zaskoczył odpowiedział „Tak zaskoczył….nie sądziłem, że można grać jeszcze bardziej defensywnie niż oni grali wcześniej”. Taka była właśnie GieKSa z Pawłem Adamczykiem , zabójczo skuteczna w defensywie.