Po meczu z Bełchatowem mieliśmy okazję porozmawiać z Grzegorzem Goncerzem. Poczytajcie, co miał do powiedzenia nasz kapitan.
GieKSa.pl: 1:0 i powtórzył się scenariusz ze spotkania z Siedlcami gdzie zabrakło nam skuteczności by wygrać spokojnie.
Goncerz: Zgadza się, wyglądało to podobnie z tą różnicą, że dziś graliśmy z dużo lepszym rywalem niż Siedlce. W pierwszej połowie bardzo dobrze operowaliśmy piłką, stworzyliśmy kilka dobrych sytuacji, może nie były one mocno 100%, ale szukaliśmy gola i ona wpadła. Brakuje nam tego by dobić rywala i skończyć mecz na 2:0 i to pokazuje, że mamy jeszcze sporo do poprawy.
Z czego wynika to, że w końcówce nie chcieliście atakować tylko gra była zwalniana?
Czasem trzeba szanować to co się ma, każdy zawsze chciałby wygrywać po 4:0. Mając 1:0 i wiedząc jak ciężko było ją strzelić to szanowaliśmy wynik i robiliśmy wszystko by w jakiś głupi sposób tej bramki nie stracić. U siebie po raz kolejny gramy mecz, w którym drużyna przeciwna jakoś specjalnie nam nie zagroziła. Cieszę się, że wygrywamy.
Widziałeś już piłkę w siatce po swoim strzale z woleja?
Trochę do tego brakło, bo był to strzał w środek bramki po dobrej centrze Czerwińskiego. Gdyby udało się skierować piłkę do słupka to bramkarz chyba nie miałby szans. Czekam na tą bramkę, ale jestem przekonany, że ona wpadnie prędzej czy później. Podchodzę do tego spokojnie, bo nerwy są złym doradcom.
Czy to tak spokojnie to byśmy tego nie nazwali, bo często krzyczałeś na kolegów i było widać mocne zdenerwowanie po złych zagraniach.
Czasem bardziej potrzeba nam dokładności w niektórych zagraniach i z tego wynika moja złość.
Były takie momenty, że prosiło się o lepsze rozegranie i mielibyśmy jeszcze lepsze do strzelenia bramek. Brakuje nam spokoju i wyrachowania w takich sytuacjach.