Dołącz do nas

Piłka nożna

Wyjazdy redakcyjnym okiem czyli P.S do P.s – ów cz.1

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez cały sezon do każdego meczu Shellu publikuje P.S do danego meczu. Często powtarzamy, że o ile mecze u siebie nie różnią za wiele to wyjazdy są już zupełnie inną bajką. Przed wami małe wspomnienie tego sezonu od strony redakcji i naszych historii, które niekiedy są bardzo śmieszne i ciekawe. Czasem będzie to jedynie wspomnienie tego co zapamiętaliśmy z tym wyjazdów.  Większość z nich nie była do tej pory zamieszczana więc potraktujcie to jako P.s do PS-ów .

Suwałki  –  Pierwszy wyjazd w tym sezonie trafił na PP w Suwałkach. Trochę „przeklinaliśmy” ten wyjazd, że to pierwszy w sezonie i od razu tak daleko. Po dwóch meczach u siebie było to niezłe zderzenie z wyjazdową rzeczywistością. Na szczęście pół dnia spędzonego na plaży w Suwałkach zrobiło swoje i mogliśmy spokojnie zregenerować siły. Jadąc na mecz opowiedziałem chłopakom o książce Carlo Ancelotiego i jego pobycie z Milanie. W książce popularny Carletto opisuje jaką zabawę wprowadzał do drużyny by zespolić grupę (Poniżej wklejam fotkę- dla tych co nie czytali to polecam), historia była ciekawa i było dużo śmiechu z tego a po meczu mogliśmy nawiązanie do tej historii Carlo wpleść w rozmowie z Grzegorzem Goncerzem. Jako, że GieKSa zostawała na wyjazdowy mecz z Arką na północy kraju to pytaliśmy go czy przygotował jako kapitan jakieś gry integracyjne na ten czas. Shellu od razu w żartach napomknął, że może „Bandę lidera z Milanu?” . Ciężko było wytłumaczyć na czym polegała ta gra, ale książkę kapitanowi poleciliśmy. Może kiedyś zdradzi czy wykorzystał ją w szatni : )

Gdynia –  Wyjazdy w lato nad morze niosą za sobą kilka ryzyk, które za wczasu trzeba eliminować. Kolejki na bramkach, kolejki na stacjach na A1. Stąd też chcieliśmy wyjechać nad morze nieco szybciej niż zwykle. Opory do wczesnego wyjazdu jak zwykle miał Koleś, który stwierdził, że jedziemy za wcześnie. Udało się go przekonać i rzeczywiście przy szybkiej trasie mieliśmy jakieś 2 godziny do meczu. Szybka decyzja i jedziemy coś zjeść. Pierwsza propozycja tradycyjnie Mc Donalds, ale Koleś uparł się, że chce jechać na plażę na rybę i zobaczyć morze…. Pech chciał, że trwał tam jakiś event z Red Bulla. Zarówno plaża jak i okoliczne parkingi były dosłownie zastawione ludźmi i autami. Nie było gdzie zaparkować a najbliższe wolne miejsce było jakieś 2 km od plaży. Skończyliśmy w Macu a w drodze powrotnej musieliśmy pokornie słuchać, że Koleś na następny wyjazd nie jedzie tak wcześnie skoro i tak nie może zobaczyć morza i zjeść porządnego obiadu.

Siedlce –  Z tego wyjazdu zapamiętamy przede wszystkim rozmowę z Piotrem Świerczewskim. Mecz przegraliśmy a nasz były gracz wychwalał grę GieKSy jakby zapomniał, że to już nie lata w których on grał w zespole. Kulminacją było stwierdzenie, że Świerszcz jest na meczu jako skaut kadry …. A po chwili pytał nas który rocznik ma Alan Czerwiński bo słyszał, że dobrze gra na obronie…

Bełchatów –  Łukasz Pielorz bohater meczu strzelił swoją pierwszą bramkę, po meczu wielka radość a z szatni dobiegło do nas zdanie Trochima „ Pielu gola strzelił a Błażej i Shellu mówili, że on nie umie strzelać…” a podobno piłkarze nie czytają GieKSa.pl? J uśmiechnęliśmy się pod nosem gdy o tym usłyszeliśmy : )

Grudziądz –   To był jeden z tych meczów gdzie ktoś kto jest blisko drużyny widzi, że coś jest nie tak. Drużyna było już mocno zmęczona trenerem Piekarczykiem i nie trzeba było psychologa by wyczytać to z ich gestów czy też słów.  Bardzo smutny to był widok umykających szybko do autokaru po meczu piłkarzy całkowicie rozbitych po porażce 0:1. Zmiana trenera wisiała w powietrzu.

Bytów –  Do Bytowa z GieKSą udał się nowy trener a z nami Karol jako redakcyjne uzupełnienie. Jeśli kiedyś przyjdzie wam pojechać z Karolem na mecz pamiętajcie by wyjechać godzinę wcześniej. Karol obiadem w knajpie delektuje się jakby to był niedzielny obiad u Królowej Anglii : )  Czekaliśmy na niego z dobre 30 minut.

Do komentowania wrócił na jeden mecz Kosa, który tak ekspresyjnie przeżywał swoją pierwszą skomentowaną bramkę na żywo, że do dziś to pamiętamy. Po meczu kolejny raz mieliśmy ciekawą scenkę z Trochimem. Poprosiłem Pietrzaka o krótką wypowiedź po meczu i akurat przechodził Wojtek, który pod nosem powiedział „ Pietrzu mieliśmy nie gadać” … oho będą kłopoty myślę sobie. Pietrzak jednak szybko uciął to słowami „dobra dobra” i kontynuował rozmowę. Muszę przyznać, że choć czasem na boisku Pietrzak popełniał błędy to wypowiedzi po meczowych w przeciwieństwie do niektórych graczy nigdy nie odmówił. Do Trochima wrócimy : )

Chojnice –  Chojnice to nasz drugi redakcyjny dom. Gdyby redakcje mogły zakładać sztamy i układy jak to robią kibice to Chojniczanka byłaby naszą sztamą redakcyjną od pierwszego meczu. Na tym małym kameralnym stadionie i w jego budynkach czujemy się jak w domu. Zawsze nas wpuszczą na parking, zawsze zadbają o akredytacje, zadbają o jedzenie na drogę. Na tym wyjeździe przeszli  jednak samych siebie. Oto bowiem zaproponowali nam jedyne miejsce w nowo przygotowanym budynku gdzie obok spikera spędziliśmy cały mecz siedząc w wygodnych fotelach a do tego mając całkiem niezły widok na murawę. Miejsca było mało więc rzecznik klubu Maurycy niestety nie zmieścił się i musiał siedzieć na trybunie przy brzydkiej pogodzie i mocnym deszczu.

Głogów – Mecz bez historii, ale najciekawsze było po nim. Po meczu czekaliśmy przed szatnią na piłkarzy i postanowiłem sprawdzić jak na nasze zapytanie zareaguje Trochim wszak miał nie rozmawiać… Po krótkim pytaniu usłyszałem, że Wojtek nie chce gadać po czym zostaliśmy z Shellem wezwani na rozmowę bez dyktafonów celem wyjaśnienia sytuacji. Wojtek miał uwagi co do tekstów na stronie. Szybko wszystko  zostało wyjaśnione i po meczu na spokojnie pogadał z nami dyskutując o spotkaniu. Po tej rozmowie Shellu stwierdził „ Stojąc koło niego już się można przestraszyć a co dopiero na boisku jak on leci na Ciebie” Taki był właśnie Trochim do którego wrócimy … : )

Płock –  Do redakcji na ten mecz dołączył Sulej dla którego był to pierwszy mecz z nami. Ze swojego zadania wywiązał się znakomicie, ale najciekawszy był początek wyjazdu gdy Sulej wsiadł do auta. Shellu stwierdził, że nie wiedział, że jedzie z nami Burkhardt….. I rzeczywiście Sulej to po prostu kopia Filipa w niektórych sytuacjach. Gdyby zrobić casting na sobowtóra piłkarzy Sulej wygraną miałby w kieszeni. O tym jak duże jest podobieństwo sam Sulej postanowił sprawdzić kilka dni później.  Na swoim profilu na FB wrzucił jedno z prywatnych zdjęć Filipa( z jego FB) . Dodał kilka zdań i czekał…. Mało kto zauważył, że na tym zdjęciu nie był Sulej tylko Bury ( który mamy nadzieję się nie obrazi za to : ) ) Swoją drogą gdy Bury miał kontuzję namawialiśmy Suleja by wszedł do szatni i powiedział trenerowi, że on jednak jest zdrowy i zagra.

Suwałki x2 – Na ten wyjazd pojechał „ekstremalny” skład jak na nasze warunki. Zwykle bowiem rzadko się zdarza by ktoś z dłużej jeżdżących na mecze (Shellu, Błażej, Kosa, Marcin) nie mógł pojechać. Tym razem wypadliśmy wszyscy i w trasę pojechali Sulej, Koleś, Toczmek, Karol. Duży plus dla nich bo w ogóle nie było widać różnicy co dobrze świadczy o całej redakcji. Fantastyczne chwilę musieli przeżywać gdy w 90 minucie Goncerz strzelił zwycięskiego gola.

Sosnowiec – Trauma do dziś, mamy nadzieję, że uda się ją zmazać choć trochę w następnym sezonie.

CDN…..

11 22 333

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga