Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – Rewelacyjny mecz siatkarzy GieKSy, szkoda że znów przegrany!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u ze Skrą trwał 133 minuty, z czego I set 26 min. – II set 26 min. – III set 30 min. – IV set 32 min. – V set 19 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 31

Ilość zdobytych punktów – GKS 74: Butryn 21, Kapelus 18, Sobański 18, Kalembka 12, Krulicki 2, Pietraszko 2, Falaschi 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 25: Butryn 7, Kapelus 7, Sobański 6, Kalembka 4, Pietraszko 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 39: Butryn 16, Kapelus 11, Sobański 11, Kalembka 5, Błoński -1, Pietraszko -1, Stańczak -2.

Ilość zagrywek – GKS 106: Butryn 20, Falaschi 20, Kapelus 17, Kalembka 17, Sobański 15, Pietraszko 9, Krulicki 5, Stelmach 2, Błoński 1.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 15: Kalembka 5, Pietraszko 3, Krulicki 2, Butryn 2, Sobański 2, Błoński 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 8:  Kapelus 4, Butryn 2, Pietraszko 1, Sobański 1.

Ilość przyjęć – GKS 84: Kapelus 27, Sobański 24, Stańczak 22, Mariański 6, Falaschi 3, Butryn 1, Kalembka 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 7: Sobański 2, Stańczak 2, Butryn 1, Falaschi 1, Kapelus 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 26%: Kalembka 100%, Sobański 33%, Kapelus 26%, Stańczak 23%, Mariański 17%, Butryn 0%, Falaschi 0%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 19%: Kalembka 100%, Sobański 25%, Kapelus 22%, Mariański 17%, Stańczak 9%, Butryn 0%, Falaschi 0%.

Ilość ataków – GKS 107: Kapelus 37, Butryn 32, Sobański 23, Kalembka 10, Krulicki 2, Falaschi 2, Pietraszko 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 7: Sobański 3, Butryn 2, Kalembka 2.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 6: Kapelus 6.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 52: Butryn 16, Sobański 15, Kapelus 12, Kalembka 7, Krulicki 1, Falaschi 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 49%: Kalembka 70%, Sobański 65%, Krulicki 50%, Butryn 50%, Falaschi 50%, Kapelus 32%, Pietraszko 0%.

Ilość bloków punktowych – GKS 14: Kalembka 5, Butryn 3, Kapelus 2, Sobański 2, Krulicki 1, Pietraszko 1.

 

Pierwszy set w meczu ze Skrą powinien być zapisany na konto GKS-u. Po wyrównanym początku (7:7) gra GieKSy zaczęła się zazębiać i skuteczność akcji była na coraz większym poziomie, co dawało systematyczne powiększanie przewagi punktowej, która w pewnym momencie była już dość wyraźna (15:11 i 17:13). Niestety chwila przestoju z takim przeciwnikiem jest natychmiast wykorzystywana przez rywali i tak się też stało w tym spotkaniu. Bełchatowianie szybko wyrównali rezultat na po 18, potem była chwilka gry punkt za punkt i od stanu 21:20 siatkarze GKS-u nie potrafili już zakończyć żadnej akcji po własnym ataku. Set został przegrany na własne życzenie. Skuteczność w ataku o wiele lepsza u gości – GKS miał 41%, a Skra 61% – punktowo zliczono 11:17, to przepaść! Asy i bloki, te dwa elementy praktycznie nie funkcjonowały w tym secie, bo obie ekipy miały łącznie tylko po 2. Mniej błędów własnych było na koncie GKS-u bo 6, przy 9 Skry (w tym aż 8 w zagrywce!). Przyjęcie było na równym poziomie z obu stron – dokładne na poziomie 53% do 50%, a perfekcyjne na poziomie 29% do 35%. Punktowanie rozłożyło się na całą drużynę GieKSy, procentowo najlepiej wypadł Sobański (60%).

Drugi set toczył się według podobnego scenariusza, na szczęście z innym finałem. Po początkowej wyrównanej grze i minimalnej przewadze gości (7:9), w środkowej części tej partii znów nasza gra weszła na wyższy poziom i ponownie systematycznie powiększała się przewaga, od stanu 12:10, potem na 16:13, do 20:16 i spokojnie rozegrana końcówka dała wyrównanie w meczu. Skuteczność ataku poprawiła się troszkę, ale wciąż była lepsza po stronie bełchatowian – GKS 45% do 52% Skry – wynikowo wyszło 9:13. Ogromną przewagę GKS osiągnął w asach (3) i w blokach (6) – przy tylko 1 bloku Skry, czyli razem 9:1 dla GieKSy! Zdecydowanie w tych elementach wygraliśmy tego seta. Błędy własne na remis, po 7. Przyjęcie nasze zaczęło drastycznie zjeżdżać w dół – dokładne na poziomie 25% do 58%, a perfekcyjne na poziomie 25% do 47%. Punktowanie oparło się głównie na dwóch siatkarzach, Butryn 7 oczek oraz Kalembka 5.

 

W trzeciej partii trwała zacięta i wyrównana walka od początku, aż do stanu remisowego po 16. Potem był najsłabszy okres gry GKS-u w przekroju całego meczu, bełchatowianie szybko odskoczyli z wynikiem (18:22) i bez przeszkód dociągnęli seta do końca. Skuteczność ataku się wyrównała – GKS miał 50% a Skra 57% – w punktach było 14:16. W asach i blokach tym razem na remis, po 4 i tego elementu zabrakło w końcówce tego seta. Błędy własne GKS 5, Skra 2. Przyjęcie wyglądało coraz gorzej – dokładne na poziomie 21% do 37%, a perfekcyjne na poziomie 13% do 26%. Najlepiej punktowała trójka graczy odpowiedzialna w głównej mierze za to zadanie, czyli atakujący (Butryn 5 oczek) oraz przyjmujący (Sobański 5 oczek oraz Kapelus 4 oczka).

Czwarta partia lepiej zaczęła się dla gości, bo od prowadzenia 0:3,  które utrzymało się do stanu 9:12. Środkowa część lepsza dla GKS-u i zniwelowana strata do remisu po 13, potem było jeszcze po 19 i od tego momentu nastąpił znakomity fragment gry w wykonaniu naszych siatkarzy. Wystarczy tylko nadmienić, że w samej końcówce Skra zdobyła zaledwie 1 punkt po własnej skutecznej akcji, przy 5 GieKSy i tu zdecydowały się losy tej partii. Skuteczność ataku procentowo zdecydowanie na naszą korzyść – GKS 55% do 38% Skry – ale punktowo przewaga była minimalna, bo 12:11. W asach i blokach również minimalnie lepsi siatkarze GKS-u – 5:4. Błędy własne – GKS 7, a Skra 8 i tak po jednym oczku przewagi w każdym z tych elementów, dało końcową wygraną. Przyjęcie po naszej stronie… katastrofalne! – dokładne na poziomie 6% do 40%, a perfekcyjne na poziomie 6% do 20%. Zaledwie 6% przyjęcia dokładnego oraz perfekcyjnego to kompromitujący wynik, ale o dziwo, nie miał jakiegoś większego przełożenia na wynik, bo przecież set został wygrany. Ot, taki paradoks w grze GieKSy, który ma miejsce w większości spotkań. Najlepiej punktującym siatkarzem był tym razem Sobański, 7 punktów przy 83% skuteczności!

 

Tie-break bardzo wyrównany ze zmieniającym się prowadzeniem. Zaczęło się przewagi gości 0:2, później 8:6 na naszą korzyść i sama końcówka na styk (9:9, 11:11), choć w decydujących momentach nikt z naszych siatkarzy nie potrafił skutecznie zakończyć własnej akcji i stąd wyszła minimalna porażka. Skuteczność ataku bardzo wysoka po obu stronach – GKS 60%, a Skra 67% – w punktach wyszło 6:10, ale właśnie brak skuteczności pod koniec seta miał decydujące znaczenie. Obie drużyny miał po 2 asy, natomiast obyło się bez bloków. Błędy własne GKS 3 i Skra 5. Przyjęcie na naszym „normalnym” poziomie – dokładne na poziomie 30% do 54%, a perfekcyjne na poziomie 30% do 31%. W piątym secie najlepiej punktował Kapelus, 4 oczka, zabrakło wsparcia od Butryna, który miał tylko 1 zdobyty punkt.

Ogólnie oglądaliśmy kolejne spotkanie, w którym to GKS nie był faworytem meczu, a mimo to siatkarze zaprezentowali formę oraz umiejętności, które czasami trudno doświadczyć w grze ze słabszymi przeciwnikami. Brak presji „że trzeba wygrać”, większa mobilizacja na lepszego rywala, chęć pokazania swoich umiejętności na tle renomowanego rywala, to wszystko jak widać ma znaczenie w takim, a nie innym przebiegu tych spotkań. Bez wątpienia to „problem” nr 1 drużyny do zwalczenia przed nowym sezonem. Wracając do tego meczu, to podobnie jak w meczu z Resovią i to spotkanie było do wygrania i to nawet za trzy punkty, no cóż… doświadczenie zebrane w takich meczach, powinno zaprocentować w przyszłym roku. Skuteczność w ataku procentowo nie wyszła jakoś najgorzej bo – GKS miał 49%, a Skra 54% – ale w punktach wyszła przepaść, 52:67 na korzyść gości. W asach serwisowych była nasza minimalna przewaga – 8:7, za to zdecydowanie byliśmy lepsi w blokach punktowych – 14:6! Łącznie punktacja po skończeniu własnych akcji to 74:80 dla Skry. Błędy własne też prawie na remis – GKS 28 – Skra 31, w tym 15 zepsutych zagrywek po stronie gospodarzy i aż 22 po stronie gości. Przyjęcie tak jak wychodzi przeważnie czyli – dokładne na poziomie 26% do 47%, a perfekcyjne na poziomie 19% do 32%. Indywidualnie należy wyróżnić Rafała Sobańskiego – 18 zdobytych punktów, w tym 15 z ataku (na 23 akcje czyli aż 65% skuteczności) oraz 2 bloki i 1 as, a także najlepsze przyjęcie w drużynie, bo na poziomie 33%. Ponadto Butryn zdobył 21 punktów, w tym 16 z ataku (na 32 akcje czyli 50% skuteczności) oraz 2 asy i 3 bloki, natomiast Kapelus zdobył 18 punktów, w tym 12 z ataku (na 37 akcji czyli 32% skuteczności) oraz 2 bloki i aż 4 asy serwisowe.
W kolejnej serii gier GKS ma wolne z racji wcześniej rozegranego meczu z LOTOS-em, ale następny mecz już w sobotę na własnym parkiecie z Cuprum Lubin.

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 26 meczach  (101 setów)

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u z trwały 2608 minut, z czego I set 686 min. – II set 689 min. – III set 697 min. – IV set 372 min. – V set 164 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 659: zagrywka 402, atak 162, siatka + inne 95.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 669: zagrywka 413, atak 186, siatka 25, inne 45.

Ilość zdobytych punktów – GKS 1578: Butryn 387, Kapelus 319, Sobański 217, Kalembka 186, Krulicki 157, Van Walle 140, Błoński 82, Falaschi 42, Pietraszko 38, Stelmach 7, Fijałek 3.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 524: Butryn 131, Kapelus 83, Kalembka 77, Sobański 67, Krulicki 56, Van Walle 37, Błoński 35, Falaschi 18, Pietraszko 15, Stelmach 4, Fijałek 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 1054: Butryn 256, Kapelus 236, Sobański 150, Kalembka 109, Van Walle 103, Krulicki 101, Błoński 47, Falaschi 24, Pietraszko 23, Stelmach 3, Fijałek 2.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 638: Butryn 206, Kapelus 162, Krulicki 85, Kalembka 73, Van Walle 73, Sobański 50, Falaschi 15, Błoński 11, Stelmach 3, Pietraszko 2, Fijałek -8, Mariański -15, Stańczak -19.

Ilość zagrywek – GKS 2242: Kalembka 351, Kapelus 310, Krulicki 304, Butryn 290, Sobański 288, Falaschi 280, Van Walle 147, Błoński 122, Pietraszko 97, Fijałek 38, Stelmach 15.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 413: Kalembka 80, Butryn 64, Sobański 62, Krulicki 46, Kapelus 34, Błoński 32, Pietraszko 32, Van Walle 26, Falaschi 23, Fijałek 10, Stelmach 4.
Ilość asów serwisowych – GKS 133: Butryn 30, Kalembka 23, Sobański 21, Kapelus 18, Van Walle 10, Błoński 9, Krulicki 9, Pietraszko 7, Falaschi 6.

Ilość przyjęć – GKS 1857: Sobański 590, Kapelus 533, Stańczak 246, Mariański 216, Błoński 205, Stelmach 19, Krulicki 14, Kalembka 12, Falaschi 10, Pietraszko 7, Butryn 4, Fijałek 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 122: Sobański 39, Kapelus 31, Stańczak 19, Mariański 15, Błoński 11, Falaschi 3, Krulicki 2, Kalembka 1, Butryn 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 474: Sobański 169, Kapelus 128, Stańczak 59, Błoński 52, Mariański 44, Stelmach 9, Falaschi 5, Krulicki 4, Kalembka 2, Butryn 1, Pietraszko 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 361: Sobański 128, Kapelus 85, Mariański 60, Stańczak 55, Błoński 27, Krulicki 3, Kalembka 2, Stelmach 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 19%: Mariański 28%, Stańczak 22%, Sobański 22%, Krulicki 21%, Kalembka 17%, Kapelus 16%, Błoński 13%, Stelmach 5%, Butryn 0%, Falaschi 0%, Pietraszko 0%, Fijałek 0%.

Ilość ataków – GKS 2627: Kapelus 652, Butryn 647, Sobański 425, Van Walle 275, Kalembka 199, Krulicki 181, Błoński 162, Falaschi 38, Pietraszko 36, Stelmach 9, Fijałek 3.
Ilość błędów w ataku – GKS 186: Butryn 54, Kapelus 40, Sobański 28, Kalembka 19, Van Walle 15, Błoński 15, Krulicki 12, Pietraszko 3.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 219: Butryn 62, Kapelus 52, Sobański 38, Van Walle 26, Błoński 13, Kalembka 13, Krulicki 12, Pietraszko 1, Fijałek 1, Falaschi 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 1203: Butryn 316, Kapelus 277, Sobański 170, Van Walle 120, Kalembka 108, Krulicki 99, Błoński 66, Pietraszko 23, Falaschi 19, Stelmach 4, Fijałek 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 46%: Pietraszko 64%, Krulicki 55%, Kalembka 54%, Falaschi 50%, Butryn 49%, Van Walle 44%, Stelmach 44%, Kapelus 42%, Błoński 41%, Sobański 40%, Fijałek 33%.

Ilość bloków punktowych – GKS 242: Kalembka 55, Krulicki 49, Butryn 41, Sobański 26, Kapelus 24, Falaschi 17, Van Walle 10, Pietraszko 8, Błoński 7, Stelmach 3, Fijałek 2.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 25: Sobański 5, Kalembka 5, Błoński 4, Krulicki 4, Butryn 3, Pietraszko 2, Falaschi 1, Van Walle 1.
MVP – GKS 12: Butryn 4, Kapelus 3, Sobański 2, Błoński 1, Kalembka 1, Falaschi 1.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga