Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – Kolejny tie-break GieKSy, na szczęście w końcu wygrany

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z Czarnymi trwał 136 minut, z czego I set 25 min. – II set 22 min. – III set 26 min. – IV set 34 min. – V set 29 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 34

Ilość zdobytych punktów – GKS 82: Butryn 24, Kapelus 20, Krulicki 12, Sobański 10, Pietraszko 9, Fijałek 3, Stelmach 2, Kalembka 1, Van Walle 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 36: Kapelus 9, Krulicki 8, Butryn 6, Pietraszko 3, Fijałek 3, Sobański 3, Stelmach 2, Kalembka 1, Van Walle 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 33: Krulicki 11, Butryn 11, Kapelus 11, Pietraszko 2, Fijałek 2, Van Walle 1, Stelmach 1, Kalembka -1, Stańczak -1, Sobański -4.

Ilość zagrywek – GKS 116: Pietraszko 25, Krulicki 19, Kapelus 15, Sobański 15, Butryn 13, Fijałek 13, Kalembka 7, Van Walle 4, Stelmach 3, Falaschi 2.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 18: Pietraszko 5, Sobański 5, Butryn 3, Kalembka 2, Krulicki 1, Kapelus 1, Fijałek 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 8:  Kapelus 2, Pietraszko 2, Krulicki 1, Kalembka 1, Fijałek 1, Stelmach 1.

Ilość przyjęć – GKS 84: Stańczak 26, Kapelus 23, Sobański 23, Mariański 9, Stelmach 2, Fijałek 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 6: Kapelus 2, Sobański 2, Stelmach 1, Stańczak 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 40%: Mariański 56%, Sobański 48%, Stańczak 42%, Kapelus 30%, Fijałek 0%, Stelmach 0%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 20%: Mariański 33%, Sobański 30%, Stańczak 15%, Kapelus 13%, Fijałek 0%, Stelmach 0%.

Ilość ataków – GKS 125: Butryn 43, Kapelus 33, Sobański 29, Pietraszko 9, Krulicki 8, Van Walle 2, Kalembka 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 13: Butryn 6, Sobański 3, Kapelus 2, Pietraszko 2.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 12: Butryn 4, Kapelus 4, Sobański 4.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 58: Butryn 20, Kapelus 15, Sobański 10, Pietraszko 7, Krulicki 5, Van Walle 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 46%: Pietraszko 78%, Krulicki 63%, Van Walle 50%, Butryn 47%, Kapelus 45%, Sobański 34%, Kalembka 0%.

Ilość bloków punktowych – GKS 16: Krulicki 6, Butryn 4, Kapelus 3, Fijałek 2, Stelmach 1.

 

Pierwszy set GKS rozpoczął bardzo źle, gdzie miał problemy ze skończeniem własnych akcji. Za cały komentarz niech wystarczy fakt, że przy prowadzeniu Czarnych 10:4, GKS zdobył jeden! punkt po ataku Butryna. Przy tak wysokim prowadzeniu gospodarzy wydawało się, że set jest już przegrany, ale w końcu nasi siatkarze zaczęli grać w… siatkówkę i tym razem role się odwróciły. To Czarni mieli problemy z własną skutecznością i gdy doprowadziliśmy do remisu 14:14, to radomianie w tym okresie wykorzystali jedną własną akcję! Od tego momentu gra się wyrównała, aczkolwiek Czarni utrzymywali jeden-dwa oczka przewagi i przy wyniku 23:21, wydawało się, że i tak set jest przegrany. Na szczęście udało się wyrównać po 23, potem Czarni zmarnowali jedną piłkę setową, aż w końcu po bloku Krulickiego udało się wreszcie wyjść po raz pierwszy w tym meczu na prowadzenie, za to w najważniejszym momencie i od razu przy pierwszej piłce setowej udało się zamknąć tego seta. Skuteczność w ataku była lepsza po stronie radomian – GKS miał 38%, a Czarni 48% – w punktach wyszło 8:11. Set bez wątpienia został wygrany na siatce gdzie mieliśmy aż 6 bloków, przy 1 gospodarzy, co prawda przegraliśmy w asach 1:3, ale łącznie było 7:4, czyli nadrobione straty z ataku. Błędy własne GKS miał 9, a Czarni 11, w tym aż 9 zepsutych zagrywek! Przyjęcie tradycyjnie lepsze u przeciwników – dokładne na poziomie 38% do 47%, a perfekcyjne na poziomie 13% do 11%. W ataku najwięcej oczek zdobył Butryn 5, przy 45% skuteczności, natomiast na siatce królował… Krulicki z 4 blokami!

Druga partia to była koncertowa gra GieKSy i pogrom gospodarzy! Od stanu 3:3 zaczął się systematyczny odjazd (3:7, 5:10, 7:14, 10:18, 11:21 i 14:25), gdzie w ataku wychodziło nam dosłownie wszystko. Jaka była skuteczność w ataku? No szkoda, że nie było takiej w każdym secie i w każdym meczu, no bo wtedy bylibyśmy w innym miejscu w tabeli. GKS miał 73% skuteczności, na 22 ataki zostało skończonych aż 16, a Czarni 41% i punktów 9. W asach i blokach też nasza przewaga, razem zliczono 4:1. Błędy własne GKS 4, a Czarni 5, a więc malutko jak rzadko. Punktacja po własnych akcjach wyszło aż 20:10 dla GKS-u! no przepaść. I nawet przyjęcie wyglądało korzystniej od rywali – dokładne na poziomie 42% do 23%, a perfekcyjne na poziomie 33% do 14%. W ataku Kapelus, Krulicki i Pietraszko mieli 100% skuteczności! (łącznie zdobyli 11 punktów), a najwięcej Kapelus bo 6.

 

Trzeci set był przeciwieństwem poprzedniej partii. Po początkowej dobrej grze i prowadzeniu 3:6, nasza gra posypała się kompletnie, nasi siatkarze mieli problemy w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Gospodarze szybko odrobili straty i wyszli na prowadzenie m.in. dzięki pięciu punktowym blokom z rzędu! Jeszcze na chwilę wróciliśmy do gry do stanu 13:12 dla Czarnych, ale potem to już było tylko gorzej i gorzej… aż skończyło się wysokim wynikiem na korzyść radomian. Skuteczność w ataku procentowo to była przepaść – GKS miał tylko 29%, z Czarni 46% – ale w punktach zbyt dużej straty nie było, bo tylko 8:11. Przegraliśmy tego seta na siatce, bo Czarni bloków mieli aż 7 przy naszych 2, a w asach 2:1 co dało łącznie wynik 4:8 dla Czarnych. Błędy własne na remis po 6. Przyjęcie znów lepsze u rywali – dokładne na poziomie 32% do 56%, a perfekcyjne na poziomie 26% do 38%. W ataku tylko Butryn próbował ratować sytuację, ale i tak 5 zdobytych punktów przy 33% skuteczności, to słaby wynik.

Czwarta partia wyrównana choć w 3/4 z lekką przewagą dwu-trzypunktową radomian. GKS prowadził tylko na początku 2:3 i na następne remisy musieliśmy czekać do samej końcówki seta (po 18, po 20, po 21 i po 22) gdy w końcu gospodarze wygrali tę partię dwoma punktami. Szkoda było tej końcówki, bo można było ją śmiało rozstrzygnąć na swoją korzyść. Skuteczność w ataku wyrównana – GKS 48%, a Czarni 52% – w punktach zliczono 13:14. W asach i blokach 4:3 dla nas, czyli razem wyszedł remis. Błędy własne pomogły gospodarzom w wygraniu – GKS miał 8, a Czarni 6. Przyjęcie kolejny raz lepsze u przeciwników – dokładne na poziomie 43% do 52%, a perfekcyjne na poziomie 14% do 43%. Punktowanie rozłożyło się na Butryna, Kapelusa oraz Sobańskiego, wszyscy po 4 oczka, zabrakło jednego lidera lub lepszej postawy środkowych.

 

Tie-break był prawie jak normalny set, bo przecież do 25 punktu zabrakło nam tylko jednego oczka! A w nim gospodarze szybko odskoczyli z wynikiem na 5:2 oraz 6:3 i nie wyglądało to dobrze. Na szczęście szybko wyrównaliśmy po 6 i od tego momentu trwała zacięta rywalizacja o każdy punkt, o każdą akcję, gdzie żadna z drużyn nie mogła osiągnąć choćby dwupunktowej przewagi. GKS na prowadzenie w piątym secie wyszedł dopiero w samej końcówce, przy 13:14, ale za to w najważniejszym momencie tej partii. Niestety nie wykorzystaliśmy pierwszych czterech piłek meczowych i za to potem Czarni mieli trzy piłki meczowe, które udało się wybronić, aż wreszcie po kolejnych trzech piłkach meczowych dla nas Karol Butryn wykorzystał kontrę! Skuteczność w ataku taka sama jak w poprzednim secie czyli – GKS 48%, a Czarni 52% – i  w punktach zliczono 13:14, to bardzo rzadki przypadek. W asach i blokach 5:2 na naszą korzyść. Błędy własne na remis po 6. Przyjęcie tym razem lepsze po stronie GKS-u – dokładne na poziomie 50% do 40%, a perfekcyjne na poziomie 19% do 15%. Punktowanie wzięli na siebie Butryn 7 oczek oraz Kapelus 6 oczek, obaj z bardzo dobrą skutecznością, odpowiednio 67% i 63%.

Ogólnie w końcu wygrany tie-break, ale szkoda straty jednego oczka, bo była szansa na wygraną za trzy punkty. Doskonały jeden set i bardzo dobra piąta partia, to troszkę za mało, aby wygrywać pewniej. Skuteczność w ataku była bardzo wyrównana – GKS 46%, a Czarni 48% – w punktach zliczono 58:59 na korzyść gospodarzy. W asach serwisowych 8:6, a w blokach punktowych 16:12. Łącznie punktacja po skończeniu własnych akcji to 82:77 na korzyść GKS-u. Błędy własne prawie na remis – GKS miał 33, a Czarni 34 – w tym radomianie zepsuli aż 26 zagrywek, czyli podarowali nam jednego seta serwisami za darmo! Przyjęcie też minimalnie lepsze u naszych rywali – dokładne na poziomie 40% do 43%, a perfekcyjne na poziomie 20% do 23%. MVP meczu został wybrany Serhij Kapelus, który zdobył 20 punktów, w tym 15 atakiem (na 33 akcje czyli 45%), do tego miał 3 bloki oraz 2 asy. W przyjęciu był słabszy od Sobańskiego oraz Stańczaka, Ukrainiec przyjmował piłkę 23 razy, popełniając 2 błędy czyli 30% dokładnego. Ponadto 15 razy zagrywał 1 raz psując serwis oraz został 4 razy zablokowany w ataku. Najlepiej punktującym był jednak Butryn – 24 oczka, w tym 20 atakiem (na 43 akcje czyli 47%, plus 4 bloki. Trzeba również wyróżnić Bartłomieja Krulickiego, który zdobył 12 punktów, w tym aż 6 blokiem! Teraz czas na powrót do Spodka na derby siatkarskie z Jastrzębskim Węglem!

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 28 meczach  (111 setów)

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u z trwały 2872 minuty, z czego I set 742 min. – II set 735 min. – III set 747 min. – IV set 438 min. – V set 210 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 728: zagrywka 448, atak 180, siatka + inne 100.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 736: zagrywka 449, atak 209, siatka 29, inne 49.

Ilość zdobytych punktów – GKS 1722: Butryn 427, Kapelus 347, Sobański 234, Kalembka 192, Krulicki 174, Van Walle 149, Błoński 89, Pietraszko 51, Falaschi 42, Stelmach 9, Fijałek 8.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 576: Butryn 144, Kapelus 92, Kalembka 81, Sobański 72, Krulicki 65, Van Walle 39, Błoński 35, Pietraszko 20, Falaschi 18, Stelmach 6, Fijałek 4.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 1146: Butryn 283, Kapelus 255, Sobański 162, Kalembka 111, Van Walle 110, Krulicki 109, Błoński 54, Pietraszko 31, Falaschi 24, Fijałek 4, Stelmach 3.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 692: Butryn 225, Kapelus 177, Krulicki 99, Van Walle 78, Kalembka 74, Sobański 46, Falaschi 13, Błoński 12, Pietraszko 6, Stelmach 4, Fijałek -6, Mariański -15, Stańczak -21.

Ilość zagrywek – GKS 2455: Kalembka 371, Kapelus 335, Krulicki 334, Butryn 316, Sobański 309, Falaschi 294, Van Walle 157, Pietraszko 131, Błoński 130, Fijałek 60, Stelmach 18.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 449: Kalembka 84, Sobański 68, Butryn 67, Krulicki 49, Pietraszko 39, Błoński 36, Kapelus 36, Van Walle 28, Falaschi 25, Fijałek 13, Stelmach 4.
Ilość asów serwisowych – GKS 146: Butryn 32, Kalembka 26, Sobański 21, Kapelus 20, Krulicki 11, Van Walle 10, Błoński 9, Pietraszko 9, Falaschi 6, Fijałek 1, Stelmach 1.

Ilość przyjęć – GKS 2036: Sobański 642, Kapelus 569, Stańczak 293, Błoński 236, Mariański 225, Stelmach 21, Krulicki 14, Kalembka 12, Falaschi 10, Pietraszko 7, Butryn 5, Fijałek 2.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 133: Sobański 44, Kapelus 34, Stańczak 21, Mariański 15, Błoński 11, Falaschi 3, Krulicki 2, Kalembka 1, Butryn 1, Stelmach 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 522: Sobański 183, Kapelus 137, Stańczak 71, Błoński 60, Mariański 48, Stelmach 9, Falaschi 5, Krulicki 4, Kalembka 2, Butryn 1, Pietraszko 1, Fijałek 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 403: Sobański 141, Kapelus 92, Stańczak 64, Mariański 63, Błoński 37, Krulicki 3, Kalembka 2, Stelmach 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 20%: Mariański 28%, Stańczak 22%, Sobański 22%, Krulicki 21%, Kalembka 17%, Kapelus 16%, Błoński 16%, Stelmach 5%, Butryn 0%, Falaschi 0%, Pietraszko 0%, Fijałek 0%.

Ilość ataków – GKS 2882: Butryn 726, Kapelus 704, Sobański 474, Van Walle 293, Kalembka 210, Krulicki 196, Błoński 177, Pietraszko 49, Falaschi 40, Stelmach 9, Fijałek 4.
Ilość błędów w ataku – GKS 209: Butryn 64, Kapelus 43, Sobański 33, Kalembka 20, Van Walle 17, Błoński 15, Krulicki 12, Pietraszko 5.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 239: Butryn 70, Kapelus 57, Sobański 43, Van Walle 26, Błoński 15, Kalembka 13, Krulicki 12, Pietraszko 1, Fijałek 1, Falaschi 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 1310: Butryn 348, Kapelus 299, Sobański 186, Van Walle 129, Kalembka 110, Krulicki 107, Błoński 73, Pietraszko 33, Falaschi 19, Stelmach 4, Fijałek 2.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 45%: Pietraszko 67%, Krulicki 55%, Kalembka 52%, Fijałek 50%, Falaschi 48%, Butryn 48%, Van Walle 44%, Stelmach 44%, Kapelus 42%, Błoński 41%, Sobański 39%.

Ilość bloków punktowych – GKS 266: Kalembka 56, Krulicki 56, Butryn 47, Kapelus 28, Sobański 27, Falaschi 17, Van Walle 10, Pietraszko 9, Błoński 7, Fijałek 5, Stelmach 4.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 29: Sobański 6, Krulicki 6, Kalembka 5, Błoński 4, Butryn 3, Pietraszko 2, Falaschi 1, Van Walle 1, Stelmach 1.
MVP – GKS 13: Butryn 4, Kapelus 4, Sobański 2, Błoński 1, Kalembka 1, Falaschi 1.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga