Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Początek transferów w GieKSie. Przegląd doniesień mass mediów z ubiegłego tygodnia

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mass mediów z ubiegłego tygodnia, na temat związane z GieKSą:

 

 

gol24.pl – Wzmocnienia w obronie. Midzierski i Klemenz w GKS-ie Katowice

 

W poniedziałek GKS Katowice oficjalnie potwierdził dwa pierwsze transfery przed nowym sezonem. Kontrakty podpisali Tomasz Midzierski (ostatnio Miedź Legnica) i Lukas Klemenz (Olimpia Grudziądz).

Tomasz Midzierski to doświadczony środkowy obrońca, który ostatnie 4 sezony spędził w Miedzi Legnica. 32-latek był ostoją zespołu prowadzonego przez Ryszarda Tarasiewicza. W przeszłości ponadto bronił barw takich klubów jak: GKS Jastrzębie, Górnik Łęczna, Lech Poznań, Zawisza Bydgoszcz, Sandecja Nowy Sącz.

[…] Drugim zakontraktowanym zawodnikiem jest Lukas Klemenz, również środkowy defensor. Urodzony w Niemczech piłkarz ma za sobą bardzo dobry sezon w Olimpii Grudziądz. 21-latek zwyciężył w plebiscycie organizowanym przez serwis GOL24.pl i Nice 1 Ligę na najlepszego piłkarza sezonu 2016/2017.

Warto podkreślić, że Klemenz jest etatowym młodzieżowym reprezentantem Polski. Doświadczenie zbierał w GKS-ie Bełchatów, Koronie Kielce, Odrze Opole, czy też rezerwach francuskiego Valenciennes.

 

GKS Katowice ma nowego lewego obrońcę

 

Stara piłkarska prawda mówi, że zespół buduje się od tyłu. Z takiego założenia również wyszli sternicy GKS-u Katowice, którzy zakontraktowali trzeciego obrońcę przed startem nowego sezonu w Nice 1 Lidze.

Mateusz Mączyński, bo o nim mowa, doskonale zna nowego szkoleniowca GieKSy – Piotra Mandrysza. Panowie współpracowali razem w GKS-ie Tychy, z którym świętowali awans do 1. ligi. Teraz 24-letni obrońca wraca pod skrzydła dobrze znanego mu trenera.

Mączyński jest zawodnikiem wszechstronnym, który może występować na boku obrony lub pomocy, a nawet w ataku. Jak sam przyznaje, najlepiej czuje się jednak w roli lewego defensora. Podpisał kontrakt na rok, z opcją przedłużenia o kolejny sezon.

 

 

katowickisport.pl – Mateusz Abramowicz przedłużył kontrakt

 

24-letni bramkarz co najmniej przez najbliższy rok będzie reprezentować barwy GieKSy. Kibice klubu uznali go za „Odkrycie roku” i nagrodzili „Złotym Bukiem”

24-letni Abramowicz trafił do GKS-u przed rokiem ze Śląska Wrocław. W poprzednim sezonie wystąpił w 21 meczach ligowych. Dobra postawa zaowocowała nagrodą kibiców, czyli Złotym Bukiem w kategorii „odkrycie roku”.
Dotychczasowa umowa Abramowicza z GKS-em Katowice wygasała z końcem czerwca. Na mocy nowego kontraktu bramkarz będzie reprezentował barwy naszego klubu przez kolejny sezon.

 

 

Liczy się doświadczenie. Wojciech Kędziora napastnikiem GieKSy

 

Przy Bukowej postawili na doświadczenie. Nowym zawodnikiem GKS-u Katowice został 36-letni Wojciech Kędziora.

Kędziora, który podpisał roczny kontrakt, trafił do GieKSy z Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. Przez ostatnie dwa sezony w barwach tego klubu zanotował 60 występów w ekstraklasie, w których zdobył 12 goli. 36-letni napastnik największe sukcesy świętował z Piastem Gliwice, którego dwukrotnie wprowadzał do Ekstraklasy.

Na swoim koncie ma tytuł króla strzelców 1 ligi sezonu 2011/12. Awans do najlepszej ligi świętował także jako piłkarz Zagłębia Lubin.

 

 

Dawid Abramowicz wzmacnia GKS Tychy

 

Dawid Abramowicz został zawodnikiem GKS-u Tychy. 26-letni obrońca przeszedł do tyskiego pierwszoligowca na zasadzie transferu definitywnego z GKS-u Katowice.

 

 

sportslaski.pl – Zagrał w sparingu i… odchodzi

 

Doświadczony Łukasz Pielorz po blisko 3 latach opuszcza GieKSę. Kontrakt pomocnika, który wygaśnie już jutro, nie zostanie przedłużony i tym samym 34-latek został dziewiątym piłkarzem, który opuścił katowicki klub w letniej przerwie.

 

 

slaskwroclaw.pl – Pierwszy sprawdzian zaliczony

 

Po bramkach Koseckiego i Madeja Śląsk Wrocław pokonał GKS Katowice 2:0 w pierwszym sparingu przed nowym sezonem.

[…] Jan Urban na pierwszy sparing w okresie przygotowawczym do sezonu 2017/18 desygnował jedenastkę z pięcioma nowymi piłkarzami w składzie.

[…] Wrocławianie, zasileni świeżą krwią, od razu przystąpili do ataków, chcąc narzucić przeciwnikowi swój styl gry. Pierwszą dobrą szansę miał Chrapek, potem blisko gola był również Pich, a pod koniec pierwszej połowy – Madej. WKS przeważał i znacznie częściej znajdował się z piłką w pobliżu pola karnego rywali. Podopieczni trenera Mandrysza w pierwszej połowie nie zmusili Słowika do interwencji.

Gdy wydawało się, że na przerwę obie drużyny zejdą przy bezbramkowym remisie, WKS przeprowadził jeszcze jedną ofensywną akcję. Pich przytomnie dograł do Piecha, który został sfaulowany w polu karnym. Sędzia wskazal na 11. metr, a rzut karny wykorzystał Kosecki, mocnym strzałem pod poprzeczkę.

[…] Po drugim golu dla gospodarzy mecz bardziej się „otworzył”. Obie ekipy stwarzały sobie okazje podbramkowe, ale żadna z nich nie była na tyle dogodna i skutecznie rozwiązana, by kibice zgromadzeni na trybunach Oporowskiej (około tysiąc osób) zobaczyli trzecią bramkę.

 

 

slasknet.com – Śląsk 2-0 GKS: Pewna wygrana w sparingu

 

[…] W pierwszej połowie goście w zasadzie tylko skupili się na defensywie. Futbolówka praktycznie cały czas krążyła na połowie „Gieksy”. W 38. szczęścia próbował Lebedyński, ale zamiast w bramkę trafił on w jednego ze swoich kolegów z zespołu. W 40. min niecelne uderzenie Madeja z dalszej odległości. W 42. min cudem wrocławianie uniknęli straty gola. Dwa razy w wyśmienitej sytuacji znalazł się Cerimagić. Pierwsze jego uderzenie zostało zblokowane, drugi raz Bośniak minimalnie przeniósł piłkę ponad poprzeczką.

[…] W 65. minucie kontra gości – Lebedyński do Prokicia, ten ostatni minimalnie niecelnie. W odpowiedzi Skrzecz z dystansu, jednak ponad bramką.
W 78. min kuriozalna sytuacja w polu karnym GKS-u. W akcji sam na sam z bramkarzem znalazł się Kosecki. Zamiast oddawać strzał na bramkę, skrzydłowy Śląska zdecydował się na holowanie piłki, a później przewrócił się. Pomimo głośnych protestów sędzia nie odgwizdał jedenastki.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

6 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

6 komentarzy

  1. Avatar photo

    Piotr

    3 lipca 2017 at 16:38

    I co to juz koniec wzmocnien

  2. Avatar photo

    tomek

    3 lipca 2017 at 16:52

    Transfery nie na awans do eklstraklasy. Poziom podobny do transferów z poprzedniego roku. O awans wiec nie bedziemy grac

  3. Avatar photo

    kibic bce

    3 lipca 2017 at 18:38

    Powiem krotko chcialbym awansu ale bez konkretnych wzmocnien nie bedzie go ale licze ze chlopaki sie zgraja i za 2 lata bedzie. Mandrysz ma wprowadzic walke

  4. Avatar photo

    Solski

    4 lipca 2017 at 18:18

    Czy zespół został wzmocniony?
    Nie sądzę. Ciężko będzie w lidze, oby była walka

  5. Avatar photo

    1964

    4 lipca 2017 at 20:33

    Panie Motała budzimy się,chyba że jesteś na wakacjach!Wszyscy się zbroją a nasza GieKSa to co,Zaś na koniec pozbierają niechciany szrot!

  6. Avatar photo

    Michał

    4 lipca 2017 at 21:19

    Wygląda na to że mamy skompletowany team 4 nowych obrońców plus dziadek Kędziora…no cóż będziemy bronić wyniku 0:0 zawsze to 34 pewne punkty…

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga