Dołącz do nas

Hokej

Pierwszy weekend hokejowy za nami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przedstawiamy podsumowanie weekendu w PLH, w której HC GKS Katowice rozegrał dwa pierwsze mecze. Autorem artykułu jest Tomek.

Jak wszyscy dobrze wiemy, w ubiegły weekend miało miejsce wydarzenie wręcz historyczne – powrót po siedmiu latach naszych hokeistów na ekstraklasowe tafle. Powrót na miejsce katowickiemu hokejowi należne. Kibice mieli prawo mieć obawy, jak ta inauguracja będzie wyglądać – mamy przecież najmłodszy zespół w lidze o średniej wieku 25 lat, a na dodatek przyszło nam się zmierzyć z aktualnym mistrzem polski – drużyną z Sanoka .To były atuty gości.

Naszymi, prócz niesamowitej ambicji i woli walki były z pewnością trybuny. Pełna hala w „satelicie” poniosła nasz zespół do tego stopnia, że ograliśmy głównego faworyta do tytułu. Regulaminowy czas gry zakończył się co prawda remisem, ale w serii rzutów karnych nasi nie dali już szans gościom. Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie ogromna ilość kar jakie w tym meczu nałożył na nas sędzia – spokojnie dowieźlibyśmy dwubramkowe prowadzenie do końca. Na to nasi zawodnicy będą musieli szczególnie uważać. Hokej to męska gra, nasi stranieri o tym wiedzą, potrafią grać twardo, jednak możemy mieć kłopoty gdyż sędziowanie w Polsce już od dawna stoi na żenującym poziomie, a arbitrzy chyba mają odgórny nakaz zostawiania „jaj” w szatni. Właśnie kary i osłabienia nie pozwoliły nam meczu z Sanokiem wygrać, choć godny odnotowania jest gol Jarreda Browna, którego zdobyliśmy właśnie w osłabieniu.

Można powiedzieć, że rewanż na Sanoku nam się udał – to właśnie drużyna z miasta autobusów była ostatnią z jaką mierzyliśmy się w ekstralidze. Wtedy przegraliśmy w dogrywce – tym razem byliśmy lepsi w rzutach karnych. Trzeba jednak sprawiedliwie oddać ,że właśnie w dogrywce wyszło zmęczenie spowodowane ciągłą grą w osłabieniu i był to jedyny fragment meczu gdzie nasz team był słabszy. Uśmiechnęło się jednak szczęście, ale nie tylko. Mógł uśmiechnąć się również Zene Kalemba, który bronił z ogromnym spokojem, wyczuciem i dzięki niemu „dojechaliśmy” do karnych, w których szkoła zza oceanu pokazała jak się strzela w sytuacjach jeden na jeden.

Hala oszalała z radości. Ten mecz pokazał, że mamy ogromny potencjał nie tylko wśród zawodników, ale i wśród kibiców. Doping na najwyższym poziomie, który wręcz „niósł” naszych hokeistów to było coś, czego nie zapomni żaden uczestnik tego wspaniałego hokejowego święta. Warto w tym miejscu pochwalić również działaczy, którzy zadbali o to, by kibice mogli poczuć, że to ekstraklasa. Orkiestra, efektowne wejście zawodników, prezenty dla fanów, no i co najważniejsze świetnie przygotowany zespół. Żaden kibic wychodzący z hali nie narzekał i mamy nadzieje, że pojawi się na kolejnym meczu. Lepszej promocji katowickiego hokeja nie można było sobie wymarzyć.

Już dwa dni pózniej nasz zespół miał rozegrać pierwsze spotkanie wyjazdowe. Los chciał, że od razu trzeba było zacząć z „wysokiego C„ i udać się na derbowy pojedynek do Tychów. Mogliśmy mieć pewne obawy wszak odebrano naszym jeden z głównych atutów czyli katowickich kibiców, a i rywal zalicza się do tych z najwyższej półki. Jednak GieKSiarze pokazali, że nie ma się co martwić i nawet z głównym kandydatem do finałów mistrzostw gramy jak równy z równym. Bez zbytniego respektu, z ogromną wiarą w zwycięstwo nasi zawodnicy narobili „stracha” wszystkim w tyskim obozie, a także trzytysięcznej publiczności zgromadzonej na stadionie zimowym. Warto dodać tutaj ze tyscy kibice dalej nie wyleczyli się z kompleksu tej większej GieKSy, bo przez ogromną część meczu skupiali się na obrażaniu naszych i bluzgach na GieKSę. Cóż, oni śpiewają my… będziemy wygrywać. Sam mecz stał na bardzo dobrym poziomie. Hokej był szybki, bandy trzeszczały, a o zwycięstwie gospodarzy zadecydowały niuanse. Niech świadczy o tym fakt, że żadna z drużyn nie odskoczyła w tym meczu na więcej niż jeden gol. Najpierw dwa razy prowadzili tyszanie, nastepnie dwa razy katowiczanie no i w sumie takim remisem mógł ten mecz się skończyć – byłoby sprawiedliwiej. Jednak sport nigdy ze sprawiedliwością zbyt wiele wspólnego nie miał i te niuanse ,”małe rzeczy”- jak mówił nam trener Jacek Płachta zadecydowały. Wracamy jednak z podniesioną głową. Poprzeczkę zawiesiliśmy bardzo wysoko i naprawdę pokazujemy, że nikt nie będzie miał łatwo z GieKSą co oczywiście bardzo cieszy. Cieszyć może również postawa naszych obcokrajowców. Wielu z nas miało obawy czy aby ten kierunek na pewno jest słuszny, ale gra takiego choćby Jarreda Browna pokazuje, że było to świetne posunięcie. Nie zapominamy oczywiście o reszcie, bo każdy z nowych zawodników wnosi wiele do drużyny.

Podsumowując – pierwszy weekend w PLH bardzo udany, ale będzie jeszcze lepiej! Taką mamy nadzieję, a w sumie to jesteśmy wręcz pewni. Ta drużyna sprawi swoim kibicom jeszcze bardzo, bardzo wiele radości. Następna okazja już w piątek w Krakowie, a już w niedzielę wszystkich kibiców serdecznie zapraszamy do satelity na mecz z Zagłębiem. Bądzmy znowu wszyscy razem i tak jak ostatnio zróbmy ten niesamowity „młyn” i pomóżmy naszym zawodnikom osiągnąć dobry wynik. Pamietajcie w niedziele wszyscy znów będziemy jedną wielką GieKSiarską rodziną! A i nie zapomnijmy o Martinie Vozniku, który przyjedzie do nas wraz z Zagłębiem, a zachował się wobec nas delikatnie mówiąc – nie w porządku.

DO ZOBACZENIA W SATELICIE!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Artur

    11 września 2012 at 16:10

    Nesta Toruń ma młodszy skład Średnia wieku drużyny: 24,24 lat

    GieKSa Średnia wieku drużyny: 25,17

    Zaś najstarszy wiekiem a zarazem doświadczeniem jest tyski GKS oraz Sanok z którymi GieKSa już skrzyżowała kije

    Do boju GieKSo zdobądź ród Kraka!!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga