Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Idzie – powoli – ku lepszemu? Mass media o meczu Bytovia-GKS

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat dzisiejszego meczu (ale nie tylko), rozgrywanego w ramach jedenastej kolejki rozgrywek Nice I – Ligi, Drutex – Bytovia Bytów – GKS Katowice.

Zapraszamy do lektury:

 

sportslaski.pl – Idzie – powoli – ku lepszemu? Bytów da odpowiedź

 

Dzisiaj w Bytowie GKS Katowice powalczy, by w końcu przerwać czarną passę. Podopieczni trenera Piotra Mandrysza nie wygrali pięciu kolejnych spotkań ligowych.

GKS ostatni raz zdobył trzy punkty w domowym meczu z Chojniczanką Chojnice – jeszcze w sierpniu, w 5. kolejce. Od tego momentu zremisował – w słabym stylu – z Odrą Opole, a następnie przegrał z najsłabszymi wówczas Wigrami Suwałki, znajdującym się obecnie w strefie spadkowej Zagłębiem Sosnowiec i Stalą Mielec.
Przed tygodniem katowiczanie na własnym terenie mierzyli się z Chrobrym Głogów i choć tylko zremisowali, mimo prowadzenia 2:0, to gra wyglądała już lepiej niż w poprzednich pojedynkach.

[…] O trzy punkty – i ewentualnie wydostanie się ze strefy spadkowej – łatwo jednak nie będzie bowiem Drutex-Bytovia w tym sezonie radzi sobie lepiej niż w poprzednich rozgrywkach, gdy walczyła o utrzymanie się w lidze. Bytowianie zajmują szóste miejsce i mają siedem punktów więcej od katowiczan. Na taki wynik składa się przede wszystkim dobra gra u siebie. W pięciu pojedynkach dzisiejszy gospodarz zdobył 12 „oczek”. W Bytowie poległy także, w Pucharze Polski, ekipy z Lotto Ekstraklasy – Lechia Gdańsk i Pogoń Szczecin (po karnych).
Trudno przewidzieć, czy GieKSa przed tygodniem dała sygnał, że forma idzie powoli w górę i czy potwierdzenie tego będzie dzisiaj w Bytowie. Można się jednak spodziewać wielu bramek – w meczach obu tych ekip w tym sezonie padło już 54 goli. W trzech poprzednich spotkaniach GKS-u strzelano przynajmniej trzy bramki.

 

 

dziennikzachodni.pl – Bytovia – GKS Katowice

 

[…] Nastroje w GKS Katowice są minorowe – GieKSa jest w strefie spadkowej, a przecież miała grać o awans do Lotto Ekstraklasy. GKS nie wygrał od 5. kolejki, kiedy pokonał u siebie Chojniczankę 1:0.
[…] W sobotę drużynę Piotra Mandrysza czeka kolejna trudna przeprawa – mecz w Bytowie, z Drutex- Bytovią która ma 16 punktów (GieKSa jest przedostatnia – 9 pkt). Na dodatek Bytovia u siebie przegrała tylko raz, 0:1 z Olimpią Grudziądz, pozostałe cztery domowe mecze wygrała. Jednak w poprzedniej kolejce sposób na Bytovię znalazł Raków, wygrywając w Częstochowie 3:1. – Będzie to mecz walki, ciężkie spotkanie na trudnym terenie. Odkąd pamiętam zawsze tam się grało ciężko, ale po dobrym spotkaniu z Chrobrym możemy myśleć o trzech punktach – ocenia zawodnik GKS-u Lukas Klemenz.
[…] W katowickiej drużynie nadal będzie brakowało kontuzjowanych Tomasz Foszmańczyka i Mateusza Mączyńskiego.

 

 

sportowefakty.wp.pl – Nice I liga: gorący fotel lidera. Odra Opole ma się nie poparzyć

 

[…] Sławomir Duda został piłkarzem Druteksu-Bytovii po prawie pięciu latach spędzonych w GieKSie Katowice. W klubie ze Śląska stawiał pierwsze kroki na szczeblu centralnym. Nigdy nie grał przeciwko niemu. Duda i spółka mogli w tym tygodniu spokojniej potrenować. Do zmazania mają plamę po porażce 1:3 z Rakowem Częstochowa.

 

 

bytoviahpu.pl – Przed nami GieKSa

 

[…] GKS Katowice już od kilku sezonów jest zatrudniony na pełen etat w dziale kandydatów do awansu. Mimo usilnych starań, w ostatecznym rozrachunku, to zawsze inne zespoły okazują się lepsze. Mało kto spodziewał się jednak, że początek obecnego sezonu będzie dla GieKSy tak bardzo nieudany. Podopieczni Piotra Mandrysza zajmują obecnie przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. Wyprzedzają tylko ukarany ujemnymi punktami Ruch Chorzów. Katowiczanie wygrali zaledwie dwa spotkania, trzy zremisowali i aż pięć przegrali. Obok Pogoni Siedlce, Stomilu Olsztyn i Ruchu Chorzów, stracili do tej pory najwięcej bramek na zapleczu ekstraklasy – 16.

[…] W minionej kolejce katowiczanie zremisowali 2:2 z Chrobrym Głogów, a styl ich gry mógł napawać optymizmem sympatyków tej drużyny.

Podopieczni Adriana Stawskiego na pewno będą chcieli zrehabilitować się za porażkę przed tygodnie z beniaminkiem I ligi Rakowem Częstochowa 1:3. Przed niespełna rokiem Drutex-Bytovii udało się wygrać u siebie z GKS-em 1:0. Jedyną bramkę zdobył Jakub Bąk. Własny stadion jest zresztą sporym atutem czarno biało-czerwonych w obecnym sezonie. Przed własną publicznością odnieśli 4 z 5 ligowych zwycięstw.

 

 

Oko w oko: Sławomir Duda

 

[…] O ten dystans do siebie pytam nie bez kozery, bo on jest chyba ważny właśnie w Katowicach, gdzie ta presja jest większa niż chyba gdziekolwiek indziej w I lidze.

Wiadomo, niemal po całej Polsce chodzą plotki, różne rzeczy mówią ludzie, że w Katowicach jest duża presja. Jeśli jednak ktoś ma mocny charakter i ten dystans, to potrafił się odnaleźć w tym klubie. Różnie nieraz bywało, ale podobał mi się okres w GKS-ie i nie żałuję, że tam byłem.

 

Jak myślisz, na czym polega fenomen GKS-u? Wydaje się, że są w tej ekipie zazwyczaj nieźli piłkarze, ale kompletnie nie przekładało się to na dobre wyniki.

Myślę, że brakuje czasami cierpliwości u niektórych osób. I jeszcze raz cierpliwości (śmiech). Często zdarzało się tak, że za szybko zostały podjęte niektóre ruchy i dlatego tak to wszystko się wydłuża w czasie. Jakbym znał ten złoty środek, to na pewno bym go komuś zdradził i ten awans byłby zrobiony. Jakaś osoba będzie musiała się tym zająć i poszukać tego środka, żeby wyprowadzić to wszystko na prostą. Bo to jest ciekawy klub, fajne miejsce, dobrzy kibice. Trzeba jednak po prostu wygrywać mecze, wtedy się bardzo dobrze gra (śmiech).

 

Jesteś zdziwiony, jak GKS rozpoczął obecny sezon czy jednak ze swojego doświadczenia niezbyt?

Jestem nawet zszokowany ich postawą. Byłem w tym klubie prawie pięć lat, ale nie zanotowaliśmy aż tak fatalnego startu. Spoglądam na wyniki i patrzę, że chłopaki naprawdę mają tam nieciekawą sytuację.

 

Uważasz, że mimo to dadzą radę się odbić?

Tak. To cały czas jest bardzo dobra drużyna. Wydaje mi się, że ma po prostu gorszy czas. Na pewno przyjdą mecze, w których zaczną wygrywać. Mam nadzieję, że nie będzie to jeszcze najbliższe spotkanie, ale zaczną wygrywać i będą się piąć w górę tabeli.

 

 

weszlo.com – Dziesięć rzeczy, których nie wiedziałeś o Bytovii

 

Drutex Bytovia Bytów to rewelacja tegorocznej edycji Pucharu Polski. Wyrzucili już Lechię Gdańsk, wczoraj po karnych wyrzucili Pogoń Szczecin.

[…] 1. Zrobiliśmy szczegółowe badania rynkowe, wnikliwe rozeznanie w branży, dotarliśmy też do księgowych, którzy anonimowo udostępnili nam księgi przychodów firmy Drutex. Dzięki temu jesteśmy w stanie powiedzieć, że sponsor Bytovii ma dokładnie kasy jak lodu.

Chcą, żeby Pirlo, Błaszczykowski i Lahm reklamowali ich okna? Nie ma najmniejszego problemu. Stać ich.

[…] 2. Od 2003 Bytovia związana jest z Drutexem. Wcześniejsze nazwy klubu to Gwardia, Budowlani, Sparta, LKS, Start, LZS, MLKS.

Ze słupskiej okręgówki wyszli w 2005 roku, z IV ligi pomorskiej w 2008, z trzeciej ligi w 2011, z II ligi w 2014.

W pierwszej lidze ich wyniki do tej pory to: 13 miejsce w sezonie 14/15, 8 miejsce w sezonie 15/16, barażowe 15 w 16/17. W barażu zmietli Radomiaka.

[…] 3. Największy sukces przed erą Drutexu to jeden sezon w III lidze w 94/95. Ówczesna III liga była jednak kuriozalnie rozbudowana – 8 grup po 16-18 drużyn. Bytovia zajęła w swojej grupie przedostatnie miejsce.

[…] 4. Drutex naprawdę oszczędnie inwestuje w klub, co można wyciągnąć choćby z rozmowy z Waldemarem Walkuszem w  portalu GP24.pl.

[…] 5. Dziś trenerem Bytovii jest Adrian Stawski, który objął stanowisko szkoleniowca w 2013 roku. To jego pierwsza praca w roli pierwszego trenera seniorów, wcześniej – od 2013 – był w Bytovii asystentem pod Tomaszem Kafarskim, Pawłem Janasem i Waldemarem Walkuszem. Stawski ma 38 lat.

[…] 9. W kadrze zespołu jest raptem dwóch obcokrajowców. Są nimi Hiszpan Fran Gonzalez i Orlande Kpassa z Wybrzeża Kości Słoniowej. Obaj przyszli tu z ligi… tajlandzkiej (Kpassa via Stolem Gniewino), z kluby Pattaya United. Gonezalez w przeszłości grał w Herculesie Alicante i rezerwach Deportivo, dwudziestoletni Kpassa jest na początku kariery.

[…] 10. I na koniec najistotniejsze: Janusz Surdykowski, jeden z liderów ataku Bytovii, to mąż siostry żony Huberta Wołąkiewicza.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga