Dołącz do nas

Siatkówka

Bardzo pewna wygrana GieKSy nad Dafi Społem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Obie drużyny przystąpiły do meczu bez żadnych zmian w wyjściowych szóstkach w porównaniu do ostatnich swoich spotkań.

Mecz zaczął się od… dużej ilości błędów na zagrywce z obu stron, stąd gry było też niewiele plus po jednym błędzie w ataku obu ekip. Wśród gospodarzy mylili się Butryn, Kohut i Komenda, a wśród gości Morozow, Wachnik, Łapszyński i Pawliński. To co się udało zagrać, to znów w pierwszej akcji spotkania Pietraszko dotknął siatki przy swoim ataku, a Wachnik zaatakował piłkę w aut. Dobre akcje można było policzyć na palcach jednej ręki. Komenda zablokował atak Pawlińskiego oraz Pietraszko ze środka mocno po rękach rywali. Dla kielczan zaś Wachnik atakiem ze skrzydła, a Nalobin zbiciem ze środka. I tak doszliśmy do stanu 8:6 i wtedy na zagrywkę poszedł Quiroga i… posłał dwa asy! Po time oucie dla kielczan wreszcie obie drużyny zaczęły grać w siatkówkę, z tym że to nasi siatkarze pokazywali większą jakość w grze. Po bardzo długiej wymianie, Kapelus świetnie uderzył z lewego skrzydła, potem Butryn zastosował efektowną kiwkę, wreszcie Kohut wykorzystał kontrę i dość szybko GieKSa odskoczyła z wynikiem na 13:8. Nasi zawodnicy nie zwalniali tempa, znów Kohut trafił w końcowe centymetry boiska, Quiroga skończył z drugiej piłki, potem był mały show w wykonaniu Karola, wpierw Butryn uderzył po bloku rywali, potem znów ładnie kiwnął, następnie wykończył udanie kontrę, plus blok Pietraszki na Wachniku. Goście odpowiadali jedynie pojedynczymi akcjami, jak np. Pawliński atakiem z drugiej linii, Wachnik po naszym bloku, czy Morozow ze środka. Po drugim time oucie dla trenera Serafina, mieliśmy autowy atak Łapszyńskiego (20:13) i wydawało się że sprawa wygranej pierwszej partii była już rozstrzygnięta, ale goście podjęli jeszcze walkę. Łapszyński obił nasz blok, następnie Nalobin skończył z przechodzącej piłki i już było tylko 20:16. Wreszcie przypomniał o sobie Butryn mocnym zbiciem ze skrzydła, Wachnik uderzył po bloku w boisko, Łapszyński zaliczył oooooogromny aut po serwisie, Nalobin skutecznie ze środka i Quiroga pewne ze skrzydła, co dało wynik 23:18. Następnie Morozow obił nasz blok na środku, Pawliński zrobił to samo, ale na skrzydle, a Białorusin zablokował skutecznie Kapelusa (24:21) i zrobiło się troszkę nerwowo. Po przerwie na żądanie trenera Gruszki, wreszcie Quiroga atakiem po skosie zakończył udanie tego seta 25:21.

 

Druga partia zaczęła się od udanych akcji gości i za sprawą Pawlińskiego, który zablokował Quirogę i Wachnika, który obił nasz blok, był wynik 1:2. Pierwszy punkt po własnej akcji zdobył Kapelus atakując z trudnej piłki, potem kontrę wykończył Butryn atakiem po prostej, a Wachnik uderzył piką w aut i szybko zrobiło się 4:2. Następnie Pawliński uderzył po naszym bloku, a Kohut dobrze ze środka (5:3) i na zagrywkę poszedł Butryn robiąc show. Dwa bloki punktowe z rzędu Komendy i Kapelusa, as Butryna, Kohut skończył z przechodzącej piłki, drugi as Karola (już w tym momencie Serafin wykorzystał oba time outy!), atak z kontry Butryna (11:3) i to była niesamowita seria! Dopiero potem Karol zaserwował w siatkę, ale to co zrobił wcześniej było niesamowite! W środkowej części tego seta to głównie goście walczyli z własnymi słabościami. Aż cztery błędy na zagrywce, dwa błędy w ataku kielczan, na które odpowiedział tylko Quiroga udanie atakując dwa razy z lewego skrzydła, to wystarczyło aby utrzymać sporą przewagę 19:10! Dwudzieste oczko zdobył Butryn w swoim stylu i mieliśmy… kolejne błędy, tym razem z obu stron. Kapelus i Schamlewski zepsuli serwisy, Wachnik zaatakował w aut, a Kohut znów źle zaserwował (22:12). W samej końcówce Pietraszko trafił ze środka w końcową linię boiska, bardzo długą wymianę wreszcie zakończył atakiem Sobański, a Superlak zaatakował po taśmie w aut i pogrom gości (25:12) stał się faktem.

Trzeci set zaczynamy na fali. Pewny atak Kapelusa ze skrzydła, Pietraszko to samo ze środka, Butryn zablokował atak Łapszyńskiego i tylko znów te błędy na zagrywce, tym razem Quirogi i Pietraszki (3:2). Dopiero na 4:3 Łapszyński zdobył pierwsze oczko dla gości po ich skutecznej własnej akcji. Dobry atak Butryna oraz as Kapelusa dały nam przewagę 6:3, potem kilka akcji punkt za punkt i doszliśmy z wynikiem do stanu 12:9. W tym czasie skutecznymi akcjami popisywali się u nas Quiroga dwa razy i Pietraszko oraz Kapelus, a dla gości Nalobin dwa razy i Stępień oraz Wachnik. Po kolejnych dwóch błędach kielczan (po jednym z serwisu i z ataku), Butryn wykorzystał kontrę i zrobiło się już 15:9. Po time oucie dla rywali, Łapszyński obił nasz blok, po czym nastąpił decydujący fragment tego seta. Gracze Społem byli bezradni w ataku, za to w GKS-ie… Kapelus obronił piłkę głową i… zdobył punkt, Kohut udanie ze środka, Pietraszko skończył z przechodzącej piłki, Butryn wykorzystał znakomicie kontrę, co dało wynik 20:12! Potem były błędy w zagrywce Kohuta i Stępnia (21:13), następnie Butryn przedarł się przez potrójny blok rywali i po dłuższej przerwie Schamlewski zdobył oczko po skutecznej akcji gości (22:14). Wachnik zepsuł serwis, Kapelus przebił się przez potrójny blok gości (24:14) i mieliśmy pierwszą piłkę meczową. Tę wybronił ponownie Schamlewski atakiem ze środka, a drugą skończył zbiciem Kapelus i już… (25:15).

 

28 października (sobota) – hala Szopienice – Widzów 650

GKS Katowice – Dafi Społem Kielce 3:0 (25:21, 25:12, 25:15)

GKS: Komenda (2), Butryn (15), Pietraszko (6), Kohut (5), Kapelus (9), Quiroga (9), Mariański (libero) oraz Stelmach, Sobański (1), Stańczak (libero). Trener: Piotr Gruszka. MVP: Karol Butryn.
Społem: Stępień (1), Wachnik (7), Nalobin (7), Morozow (3), Pawliński (4), Łapszyński (4), Czunkiewicz (libero) oraz Adamski (1), Superlak, Schamlewski (3), Szymański. Trener: Wojciech Serafin.

 

Przebieg meczu:
I: 5:4, 10:6, 15:10, 20:13, 25:21.
II: 5:3, 10:3, 15:6, 20:10, 25:12.
III: 5:3, 10:7, 15:9, 20:12, 25:15.

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga