Mecz w Łęcznej odbył się przy mizernej liczbie kibiców. Niestety kibice GKS mają zakaz wyjazdowy, a sympatycy gospodarzy nie stawili się tłumnie na stadionie. Spotkanie miało więc momentami dość sparingową atmosfere, choć nieliczny młynek na trybunie za bramką nieźle dopingował. Kończymy temat spotkania tradycyjnym post scriptum, bo już w sobotę czeka nas przedostatni mecz w tym roku – w Siedlcach.
1. Co do liczby kibiców, to podana na konferencji ilość ponad 1400 wydała nam się więcej niż kuriozalna. Na nasze oczy kibiców było może z 500-600. Może gospodarze liczyli też widzów przed telewizorami?
2. Problem w tym, że mecz nie był transmitowany w Polsacie.
3. Na wyjazd wybraliśmy bardzo wcześnie, bo już koło 5.00. Do pokonania mieliśmy ponad 400 kilometrów do przejechania, więc woleliśmy mieć zapas czasowy.
4. Nasz wyjazd „sponsorował” bar Taurus, do którego najpierw zahaczyliśmy na śniadanie. Moja skromna osoba zadowoliła się jajecznicą, ale koledzy wzięli bombę kaloryczną w postaci śniadania chłopskiego. Nie będę pisał, co ono zawiera, bo od samego myślenia o tym, przybieram na wadze 😉
5. W Łęcznej byliśmy jakieś prawie dwie godziny przed meczem. Trochę to okazało się problemem, bo w drodze otrzymaliśmy wiadomość z klubu, że akredytacje będą wydawane o 11.00, czyli na 60 minut przed pierwszym gwizdkiem. Musieliśmy więc coś zrobić z czasem.
6. Co ciekawe, każdy z nas otrzymał w jednym momencie SMS z informacją o odbiorze akredytacji. To bardzo miłe ze strony klubu i rzecznika prasowego. W związku z tym postanowiliśmy kulturalnie podziękować panu rzecznikowi i w jednej chwili każdy z nas wysłał mu SMS z treścią „Dzięki” 🙂
7. W końcu odebraliśmy akredytacje i udaliśmy się na sektor prasowy. Szczerze mówiąc pogoda nie była najlepsza, w sensie takim, że było zimno jak w lubelskiem. Na szczęście okazało się, że z sali konferencyjnej jest kapitalny widok na boisko. A w salce ciepło, komfortowo i laptopy można było położyć na parapecie.
8. Stadion w Łęcznej nie służył naszemu zespołowi. GieKSa przegrywała tam jeszcze w ekstraklasie, a w historii zdobyła tylko dwa punkty. To było pierwsze zwycięstwo na obiekcie Górnika.
9. Jeszcze w ekstaklasie, w sezoie spadkowym, z Górnikiem na wyjeździe grali Dawid Plizga i Tadeusz Bartnik. Katowiczanie przegrali wówczas 2:4.
10. Tym razem Tadeusz Bartnik siedział na trybunach i z zimna podskakiwał, niczym w przyśpiewce „kto nie skacze, ten za Łęczną hej, hej” 😉
11. GieKSa grała słabo, co też powodowało senność i raczej negatywne komentarze. Jednak końcówka spowodowała, że poczuliśmy moment autentycznej radości.
12. Po raz pierwszy chyba zdarzyło się, że nie musieliśmy po spotkaniu iść na konferencję, a konferencja przyszła do nas. Też dość komfortowa sprawa 🙂
13. Tomasz Kafarski powiedział, że „jeśli będzie mu dane”, to przenalizuje końcówkę spotkania. Niestety nie będzie mu dane – został zwolniony, a jego miejsce na ławce zajął Sławomir Nazaruk.
14. W Katowicach byliśmy przed 20. To był męczący wyjazd, ale z dużą satysfakcją wróciliśmy do domów.
15. Tylko trzy punkty z Siedlcami!
AntyGrzyb
15 listopada 2017 at 14:31
Na mecz z miedzia rozdaje sie na mieście bilety za darmo w kasach sprzedaje sie za piątaka ciekawe co zrobia dla tych którzy od lat kupuja karnety? Pewnie kedziora znajdzie jakiś sposób aby odwdzieczyc sie swojemu pracodawcy
Maks
16 listopada 2017 at 08:53
Za niedługo taka liczba kibiców na Bukowej to będzie norma…..i o to chodzi Panu Krupie…