Dołącz do nas

Felietony

Niech zagrają i… do widzenia

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Nam kibicom należy się odpoczynek. Rok 2017 wyssał z nas energię. To był rok kompletnej frustracji, złości przemieszanej ze złudną nadzieją i coraz to kolejnymi ciosami, które niedawno wymienialiśmy, a było ich kilkanaście. To są te momenty, kiedy autentycznie się cieszę, że zaplecze ekstraklasy jest na tyle kuriozalne, że przerwa w rozgrywkach trwa ponad 3 miesiące. Sam osobiście nie wiem, czy potrafiłbym wytrzymać obserwowanie tego zestawu ludzi na boisku jeszcze przez kilka kolejek. Najprawdopodobniej bym się pochlastał.

Ten rok w całości jest jednym z najtragiczniejszych w historii klubu. I nie chodzi tu o czystą statystykę punktową, bo ta jest naprawdę myląca, zwłaszcza (i w zasadzie jedynie) jeśli weźmiemy pod uwagę mecze wyjazdowe, których GKS wygrał całkiem sporo.

Problem w tym, że kilkanaście razy, gdy przychodził mecz ważny lub prestiżowy, zespół Brzęczka, a potem Mandrysza przegrywał w sposób żenujący, bez walki i naprawdę nie potrafił osiągnąć nawet remisu. W ten sposób został zaprzepaszczony awans do ekstraklasy, który naprawdę osiągnąłby średnio rozgarnięty przedszkolak. Brzęczek z ekipą swoich „cudotwórców” na boisku nie osiągnął. Po czym uciekł z Bukowej, zdezerterował i w nagrodę…został trenerem miesiąca ostatnio w ekstraklasie.

Ci co zostali plus następcy idealnie wpisali się w schemat poprzedniego sezonu. Czyli wygrane mało ważne mecze, to znaczy nie dające nic więcej niż złudzenia, by w najistotniejszych momentach – czyli zwłaszcza meczach derbowych – przegrać wszystko, oddając mecze bez walki.

Presja w Katowicach to mit. Tutaj piłkarze w ciepłym kurwidołku panoszą się od kilkunastu lat i ciągle mają wsparcie i doping. Okresowo są okrzyki niezadowolenia czy ostatnio bojkot dopingu, ale koniec końców ci, którzy nie zasługują na jedno ciepłe słowo dostają doping. Presja? W Legii mieliśmy przykłady. W Lechii również. Tam dochodziło do poważnych „spotkań” kibiców z piłkarzami. I o ile nie nawołuję broń Boże do takich akcji to… trudno nie oprzeć się faktom, że od tamtych momentów obie ekipy zaczęły notować bardzo dobre wyniki. Legia jest liderem ekstraklasy, a Lechia wygrała na wyjeździe swój mecz sezonu z Arką.

U nas takich spotkań nie ma, piłkarze zadowoleni, śmieją się w szatni, że nie ma co się przejmować kibicami.

Ostatni mecz roku. Ktoś mówi, że to będzie ostatni sprawdzian dla niektórych zawodników. Ja się pytam – jaki sprawdzian? Czy to jedno spotkanie ma komuś dać szansę, mimo że ta osoba zawaliła w tym sezonie wszystko, co kluczowe? Jaki mecz nadziei, jaki mecz na przedłużenie szans?

Spotkanie z Miedzią, wygrane czy przegrane, nie zmienia naszego podejścia, że z większością zawodników po prostu należy się pożegnać i to bez żalu z naszej strony. Niektórzy zawodnicy pokazali już wielokrotnie, że nie można na nich w jednym procencie liczyć, więc nawet zwycięstwo z taką Miedzią będzie trzeba zrzucić bardziej na statystykę czy przypadek.

Ktoś powie, że znów mamy serię – 3 mecze, 7 punktów. Tylko że z Olimpią gra w pierwszej połowie była słaba, a w drugiej wygraliśmy, bo przeciwnik był beznadziejny. W Łęcznej wygrana była efektem szaleństwa rezerwowych, bo tak naprawdę było blisko kompromitacji z ekipą goloną ostatnio przez wszystkich. Siedlce? Nie wygraliśmy z drużyną, która nie umie kompletnie grać u siebie. Więc nie bierzmy pod uwagę tego argumentu, bo te trzy mecze powinniśmy wygrać zdecydowanie, w każdym dominując od pierwszej do ostatniej minuty i strzelając po kilka bramek.

Mecz z Miedzią jest ważny jedynie punktowo. Warto wygrać, jak zawsze, trzy punkty piechotą nie chodzą. Ale nie jest to żaden decydujący mecz dla przyszłości zawodników. Ci, którzy powinni odejść, mogliby to zrobić już dziś i nikt po nich płakać nie będzie.

Dlatego liczymy na wielkie zmiany kadrowe i odejścia, bo prawda jest taka, że już po poprzednim sezonie mogliśmy zwinąć żagiel, wiedząc, że większość zawodników skompromitowanych zostało w klubie. Oczywistym było, że to nie wróży nic dobrego, a jedynie kolejne klęski. Jak komuś się wydawało, że większej kompromitacji niż brak awansu być nie może – ten się zdziwił, bo miał „okazję” przeżyć przegrane u siebie derby.

Więc jeśli w zimę zostanie kilku z tych, którzy zostać nie powinni, naprawdę będzie trzeba podważyć sens tego wszystkiego. Bo pozostawienie ich już samo w sobie będzie sabotażem.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

11 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

11 komentarzy

  1. Avatar photo

    Mecza

    23 listopada 2017 at 14:30

    Wielkie zmiany kadrowe? Za co? Śmieszne wywody. Aby pogonić zawodnika trzeba mu wypłacić pensję do końca kontraktu (raczej żaden nie pójdzie na ugodę gdy nie ma klepniętego nowego kontraktu gdzieś) Kolejna sprawa, większość potencjalnie nowych zawodników ma kontrakty do czerwca albo i dłuższe a więc trzeba za nich zapłacić. „Oczywistym było, że to nie wróży nic dobrego, a jedynie kolejne klęski” Przecież to Wy w dużym stopniu znowu podkręcaliście atmosferę a teraz nakręcacie kibiców na wielki zmiany których być nie może bo nie ma za co.

  2. Avatar photo

    Sebek

    23 listopada 2017 at 18:45

    Proponuje dać pograć wychowankom a dziadkom podziękować.

  3. Avatar photo

    PNG

    23 listopada 2017 at 21:23

    Nie wiem o czym pisze auotr, ale to kłamstwa. Było w tej rundzie dokładnie 9 spotkań kibicow z grajkami w tym 4 mialy ostry przebieg, a na jednym z nich doszlo do scen legijnych.

  4. Avatar photo

    @roberto

    23 listopada 2017 at 22:25

    Ryba psuje się od głowy. Nikt na górze (zarząd, miasto) nie chce awansu. Stąd tacy a nie inni piłkarze zatrudniani i takie wyniki. Nie ma sensu się pastwić nad kopaczami. Po części są sobie winni bo przystali na taki układ ale nikt kto ma zamiar grać w e-klasie do nas nie przyjdzie, to druga strona medalu. Jesteśmy skazani na (daj Boże) 1 ligę, może jak powstanie stadion to Miasto będzie naprawdę chciało awansu.

  5. Avatar photo

    Irishman

    24 listopada 2017 at 08:10

    Zgadzam się, że ten rok (kalendarzowy) był jednym z najgorszych jakie pamiętam, a może nawet najgorszy. Kroplą, która przelała szambo była I połowa meczu z chorzowskimi, cudem nie przegrana co najmniej 0:3.
    Trochę jednak Shellu przesadzasz z tym ciepłym kurwidołkiem OD KILKUNASTU LAT, bo tak naprawdę nieźle to jest gdzieś tak od trzech, czterech.

    Natomiast twierdzę, że ten jutrzejszy mecz jest ogromnie ważny dla przyszłości klubu. Jeśli go nie wygramy, to szanse na awans staną się matematyczne, a wtedy przez zimę można już spokojnie budować drużynę na przyszły sezon. Jeśli jednak wygramy, to będzie wiosną o co walczyć i tego NIE MOŻEMY ODPUSCIĆ przez jakieś tam swoje frustracje czy żale.

    Oczywiście nie zmienia to faktu, że kilku zawodników tak czy inaczej MUSIMY pożegnać, a choćby tylko dla uzdrowienia szatni.

  6. Avatar photo

    stefano

    24 listopada 2017 at 11:16

    Kurwa co za pierdolenie , to sa pizdy bez ambicji i tyle.( z malutkimi wyjątkami)
    Mogli odpuscic każdy inny mecz tylko nie z KRrWA.i.
    Zero szacunku za ten mecz , o tyskich nie wspoominajac

  7. Avatar photo

    kejta

    24 listopada 2017 at 14:13

    Pisze to poraz enty miedzy innymi do takich uzytkownikow jak Irishman zapomnijcie kurwa o awansie na wiosne bo takie cos sie nie wydarzy dopuki nie bedziemy miec nowego stadionu a co za tym idzie kopacze graja sobie na jaja bez spiny I bez zaangazowania bo wiedza ze maja byc na koniec w srodku stawki. Do tegonzapomnijcie ze pozegnamy sie z 5,10 kopaczami w grudniu takie cos tez sie nie wydarzy bo nie mamy kasy na splacanie ich kontraktow. Nowa druzyna dopiero po sezonie a jesli nic sie nie zacznie dziac ze stadionem to kazda nowa druzyna bedzie grala tak samo jak ta

  8. Avatar photo

    Mecza

    24 listopada 2017 at 17:13

    @kejta po części głos rozsądku – nie stać nas na nową drużynę na wiosnę ale skończcie dupczyć fleki że klub czeka dopiero na stadion i wtedy drużyna mocna z awansem. W Tychach też tak myśleli i mają wg was już wszystko co potrzebne do awansu, stadion i wzmocnienie drużyny i wielkie nic. W Bielsku podobnie. Zrozumcie że w Ekstraklasie miasto będzie mogło mnie łożyć na sekcję piłkarską bo wpływy są zupełnie inne.

  9. Avatar photo

    Mecza

    24 listopada 2017 at 20:12

    Chojniczanka wygrała, szykuje się kolejny awansowicz który wchodzi bez stadionu. Najnowsza historia to Termalica, Płock, Sandecja, Łęczna, Bełchatów. Stadiony nie grają. Co do finansów to 1 ligowe Katowice więcej lożą na piłkę niż Zabrze, Płock, Gliwice, Nowy Sącz itd a wiec skończcie pisać bzdury że miasto nie chce. Potrzebny spokój a nie rewolucja co 6 miesięcy. Termalica też kilka sezonów wbijała się do ekstraklasy a my tak naprawdę dopiero 2 sezon walczymy ale stoimy w miejscu bo wieczne pretensje.

  10. Avatar photo

    Boss

    24 listopada 2017 at 23:26

    @Mecza
    2 sezon walczymy o awans? W zeszłym Ok ale w tym to walczymy tyko o to żeby się spokojnie utrzymać. Mówiłem to od momentu zatrudnienia Mandrysza. Trener pomyłka. Dlaczego w każdym klubie go zwalniają, nigdy sam się nie poda do dymisji? Trener bez jaj, w dodatku z jego podejściem do zawodników to z nimi się nigdy nie dogada w tym klubie. Im szybciej zrozumiecie ze jeszcze kupę lat będziemy zwykłym pierwszoligowym średniakiem tym lepiej dla was. Pozdro

  11. Avatar photo

    Mecza

    25 listopada 2017 at 08:53

    @Boss, drugi sezon w świadomości zarządu bo wg kibiców to już 12lat staramy się awansować i wszystko wina piłkarzy. Nie zgadzam się co do trenera. On to poukłada na wiosnę o ile będą rozsądne ruchy kadrowe ale błędy popełnia jasna sprawa. Jak ma nie popełniać jak w kadrze jest 1 prawy i 1 lewy obrońca? Nie ma typowego defensywnego pomocnika?

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga