Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – [11] – Ciąg dalszy słabej formy siatkarzy GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z Wartą trwał 78 minut, z czego I set 19 min. – II set 26 min. – III set 33 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 14: zagrywka 10, atak 3, siatka 0, inne 1.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 20: zagrywka 11, atak 9, siatka 0, inne 0.

Ilość zdobytych punktów – GKS 40: Butryn 16, Kapelus 6, Kohut 5, Krulicki 4, Quiroga 3, Komenda 2, Pietraszko 2, Witczak 1, Sobański 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 13: Butryn 7, Komenda 2, Kohut 2, Krulicki 1, Witczak 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 27: Butryn 9, Kapelus 6, Quiroga 3, Krulicki 3, Kohut 3, Pietraszko 2, Sobański 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 2: Butryn 10, Kohut 4, Krulicki 3, Komenda 1, Pietraszko -1, Kapelus -2, Mariański -2, Sobański -5, Quiroga -6.

Ilość zagrywek – GKS 55: Butryn 15, Kapelus 7, Pietraszko 6, Kohut 6, Komenda 6, Quiroga 5, Krulicki 4, Witczak 3, Sobański 3.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 11: Butryn 2, Pietraszko 2, Quiroga 2, Kohut 1, Sobański 1, Kapelus 1, Witczak 1, Komenda 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 5: Butryn 2, Krulicki 1, Witczak 1, Kohut 1.

Ilość przyjęć – GKS 64: Quiroga 19, Kapelus 18, Mariański 11, Sobański 11, Butryn 2, Kohut 2, Krulicki 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 14: Kapelus 4, Quiroga 4, Sobański 3, Mariański 2, Krulicki 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 41%: Butryn 50%, Kapelus 50%, Mariański 45%, Sobański 45%, Quiroga 32%, Krulicki 0%, Kohut 0%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 28%: Butryn 50%, Sobański 36%, Kapelus 33%, Quiroga 26%, Mariański 18%, Krulicki 0%, Kohut 0%.

Ilość ataków – GKS 72: Butryn 24, Kapelus 16, Quiroga 13, Kohut 6, Krulicki 4, Pietraszko 3, Sobański 3, Witczak 2, Komenda 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 9: Butryn 4, Quiroga 3, Kapelus 1, Sobański 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 4: Kapelus 2, Pietraszko 1, Sobański 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 32: Butryn 14, Kapelus 6, Krulicki 3, Kohut 3, Quiroga 3, Pietraszko 2, Sobański 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 44%: Krulicki 75%, Pietraszko 67%, Butryn 58%, Kohut 50%, Kapelus 38%, Sobański 33%, Quiroga 23%, Witczak 0%, Komenda 0%.

Ilość bloków punktowych – GKS 3: Komenda 2, Kohut 1.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 0:

 

O pierwszym secie można napisać tylko tyle, że się odbył. Po meczu z ZAKSĄ wydawało się, że już gorzej niż w tych setach nie da się zagrać, a jednak… To co stało się od stanu 6:8 trudno racjonalnie wytłumaczyć i zrozumieć. Od tego momentu do końca tego seta, siatkarze GKS-u zdobyli zaledwie 4 !!! punkty, w tym 3 po własnych akcjach plus jedna zepsuta zagrywka gości! Powiedzieć po takim secie – KOMPROMITACJA – to jakby za mało powiedzieć, zresztą spójrzmy na liczby tej partii. Skuteczność w ataku – GKS 26% przy 58% Warty – w punktach wyszło 6:14. Nie mieliśmy ani jednego asa serwisowego ani bloku punktowego, a goście 4 asy i 3 bloki. Łącznie punktacja po własnych skończonych akcjach wyniosła 6:21 !!! Błędy własne – GKS 4, a Warta też 4. Przyjęcie katastrofalne – dokładne na poziomie 18% do 71%, a perfekcyjne na poziomie 18% do 29%. Nad postawą siatkarzy w tym secie spuśćmy zasłonę milczenia!

Drugi set był już „normalny”, który nawet lepiej zaczęliśmy od rywali (4:1), ale zawiercianie szybko wrócili do równowagi (4:5) i cały czas utrzymywali jedno lub dwupunktowe prowadzenie. Niestety nie udało się naszym siatkarzom zniwelować tak skromnej przewagi gości oraz przejąć inicjatywę. Skuteczność w ataku – GKS miał 48% przy 42% Warty – punktowo byliśmy lepsi 14:11. W asach i blokach nastąpiło przebudzenie po naszej stronie, bo tym razem obie ekipy zanotowały po 5 punktów w tych elementach łącznie. Tak więc łatwo się domyśleć, że mając 3 punkty więcej zdobyte po własnych akcjach, seta tego przegraliśmy błędami własnymi. GKS miał ich 9 przy tylko 4 Warty. Przyjęcie tym razem było lepsze po naszej stronie – dokładne na poziomie 64% do 58%, a perfekcyjne na poziomie 36% do 42%. Za punktowanie należy pochwalić Butryna i Kohuta, którzy zdobyli po 5 oczek.

Trzecią partię też lepiej rozpoczęliśmy, bo od prowadzenia 6:4, ale im dalej w las tym było gorzej. Zawiercianie szybko przejęli inicjatywę, wpierw odrabiając straty (7:9), by potem dość szybko uciec z wynikiem (od 10:13, poprzez 13:19 do 17:22). I w tym momencie wszystko wydawało się rozstrzygnięte, ale jeszcze ostatnim zrywem nasi gracze podjęli walkę i zdobywając 4 punkty z rzędu (21:22), zatliła się iskierka nadziei. Niestety ostatnie 3 oczka padły łupem gości i przykra niespodzianka stała się faktem. Skuteczność w ataku – GKS miał 60% przy 57% Warty – a w punktach był remis po 12. Bloków punktowych tym razem nie było wcale, natomiast w asach lepsi byli zawiercianie, bo 3:6. Błędy własne – GKS miał 7 przy 6 Warty. Przyjęcie znów troszkę lepsze po naszej stronie – dokładne na poziomie 40% do 33%, a perfekcyjne na poziomie 30% do 28%. Sytuację w ataku trzymał Karol Butryn zdobywając 9 oczek, ale zabrakło wsparcia większego ze strony innych graczy.

 

Ogólnie to trudno ocenić to spotkanie. Pierwszy set to tak jakby go nie było, drugi wyrównany na całym dystansie, a trzeci z dużym przestojem w grze w jego środkowej części. Niestety, ale nasza drużyna siadła „mentalnie” od meczu z ZAKSĄ, o czym wspominał w pomeczowych wypowiedziach trener Piotr Gruszka i teraz koniecznie trzeba znaleźć na to lekarstwo. Tak aby nie okazało się, że 6 zwycięstw na koncie GieKSy, które teraz są, nie okazały się ostatnimi w tej rundzie sezonu! Skuteczność w meczu z beniaminkiem ligi wyniosła 44% przy 52% gości – punktowo wyliczono 32:37. W asach serwisowych przegraliśmy aż 5:14! a w blokach punktowych było 3:4. Tak więc widać w jakim elemencie gry rozstrzelała nas Warta. Łącznie punktacja po własnych skończonych akcjach wyniosła 40:55. W błędach własnych – GKS miał ich 20 przy 14 Warty. Przyjęcie było lepsze po stronie naszych rywali – dokładne na poziomie 41% do 50%, a perfekcyjne na poziomie 28% do 34%. Za grę w naszym zespole można wyróżnić tylko Butryna (16 punktów zdobytych), ale oczywiście pomijając pierwszego seta.

Dopiero co pisałem po spotkaniu z ZAKSĄ o braku zorganizowanego dopingu dla naszych siatkarzy, ale to co można było zaobserwować i usłyszeć w hali w Szopienicach w ostatnią sobotę, to naprawdę można się było czuć jak na meczu… wyjazdowym! Najwyższy czas, aby coś z tym fantem zrobić, bo po prostu to tak dalej być nie może! Powtórzę tylko to co napisałem po wcześniejszym meczu – każda drużyna występująca pod naszymi barwami zasługuje na doping w czasie meczów!!!

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 11 meczach (39 setów)

Bilans meczów łącznie – 6:5 – Bilans punktów – 17:16 – Bilans setów – 20:19 – Bilans małych punktów – 871:875
Bilans meczów „u siebie” – 2:3 – Bilans punktów – 6:9 – Bilans setów – 7:9 – Bilans małych punktów – 345:368
Bilans meczów „na wyjeździe” – 4:2 – Bilans punktów – 11:7 – Bilans setów 13:10 – Bilans małych punktów – 526:507

Rozegrane mecze – 11: Komenda, Butryn, Kapelus, Kohut, Quiroga, 10: Stelmach, Witczak, Pietraszko, Mariański, 9: Fijałek, 8: Sobański, 7: Krulicki, 6:Kalembka, 5: Stańczak,

Rozegrane sety – 39: Quiroga, 38: Komenda, Butryn, 37: Kapelus, 36: Kohut, 31: Pietraszko, Mariański, 21: Witczak, Fijałek, 17: Stelmach, 16: Stańczak, Sobański, 14: Krulicki, 10: Kalembka,

Widzów na meczach GKS-u – „u siebie” / „na wyjeździe” – 7950:9170

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u trwały 988 minut, z czego I set 262 min. – II set 282 min. – III set 287 min. – IV set 137 min. – V set 20 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 276: zagrywka 161, atak 81, siatka 12, inne 22.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 264: zagrywka 183, atak 59, siatka 8, inne 14.

Ilość zdobytych punktów – GKS 595: Butryn 141, Quiroga 117, Kapelus 97, Pietraszko 69, Kohut 68, Komenda 34, Witczak 23, Sobański 18, Krulicki 17, Kalembka 7, Stelmach 3, Fijałek 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 212: Butryn 56, Quiroga 36, Kapelus 31, Komenda 26, Pietraszko 22, Kohut 19, Sobański 7, Witczak 7, Krulicki 6, Stelmach 2.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 383: Butryn 85, Quiroga 81, Kapelus 66, Kohut 49, Pietraszko 47, Witczak 16, Sobański 11, Krulicki 11, Komenda 8, Kalembka 7, Fijałek 1, Stelmach 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 212: Butryn 67, Quiroga 51, Kohut 36, Kapelus 32, Pietraszko 30, Krulicki 9, Komenda 5, Witczak 3, Stelmach 2, Kalembka -1, Fijałek -3, Stańczak -4, Sobański -5, Mariański -10.

Ilość zagrywek – GKS 870: Butryn 146, Quiroga 145, Komenda 127, Kapelus 114, Pietraszko 108, Kohut 107, Witczak 37, Krulicki 28, Sobański 21, Kalembka 20, Fijałek 13, Stelmach 4.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 183: Pietraszko 31, Kohut 28, Komenda 27, Butryn 27, Kapelus 24, Quiroga 19, Krulicki 6, Witczak 6, Sobański 6, Kalembka 5, Fijałek 3, Stelmach 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 52: Butryn 11, Quiroga 10, Komenda 8, Pietraszko 7, Kapelus 4, Witczak 4, Kohut 4, Krulicki 3, Stelmach 1.

Ilość przyjęć – GKS 715: Quiroga 251, Kapelus 222, Mariański 112, Stańczak 54, Sobański 48, Kohut 6, Kalembka 5, Pietraszko 4, Stelmach 4, Krulicki 3, Komenda 2, Butryn 2, Fijałek 1, Witczak 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 58: Quiroga 19, Kapelus 15, Mariański 10, Sobański 5, Stańczak 4, Krulicki 2, Fijałek 1, Pietraszko 1, Kalembka 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 151: Kapelus 51, Quiroga 48, Mariański 20, Sobański 15, Stańczak 10, Pietraszko 2, Stelmach 2, Komenda 1, Kalembka 1, Kohut 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 199: Quiroga 66, Kapelus 55, Mariański 43, Sobański 15, Stańczak 12, Kohut 2, Krulicki 1, Pietraszko 1, Stelmach 1, Witczak 1, Kalembka 1, Butryn 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 28%: Witczak 100%, Butryn 50%, Mariański 38%,Krulicki 33%, Kohut 33%, Sobański 31%, Quiroga 26%, Pietraszko 25%, Stelmach 25%, Kapelus 25%, Stańczak 22%, Kalembka 20%, Komenda 0%, Fijałek 0%,

Ilość ataków – GKS 1004: Butryn 263, Quiroga 243, Kapelus 198, Kohut 91, Pietraszko 69, Witczak 49, Sobański 44, Krulicki 19, Komenda 15, Kalembka 10, Stelmach 2, Fijałek 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 59: Butryn 25, Quiroga 13, Witczak 8, Kapelus 6, Sobański 4, Pietraszko 2, Kohut 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 83: Butryn 22, Kapelus 20, Quiroga 15, Sobański 8, Witczak 6, Pietraszko 5, Kohut 3, Komenda 2, Kalembka 2.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 469: Butryn 123, Quiroga 102, Kapelus 87, Kohut 54, Pietraszko 44, Witczak 16, Sobański 16, Krulicki 10, Komenda 7, Kalembka 7, Stelmach 2, Fijałek 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 47%: Fijałek 100%, Stelmach 100%, Kalembka 70%, Pietraszko 64%, Kohut 59%, Krulicki 53%, Komenda 47%, Butryn 47%, Kapelus 44%, Quiroga 42%, Sobański 36%, Witczak 33%,

Ilość bloków punktowych – GKS 74: Komenda 19, Pietraszko 18, Kohut 10, Butryn 7, Kapelus 6, Quiroga 5, Krulicki 4, Witczak 3, Sobański 2.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 8: Quiroga 2, Pietraszko 2, Kohut 1, Butryn 1, Kapelus 1, Kalembka 1.
MVP – GKS 6: Komenda 2, Butryn 2, Quiroga 1, Mariański 1.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga