Dołącz do nas

Siatkówka

PlusLiga: 13 kolejka – „Trzynastka” okazała się pechowa dla Jastrzębskiego Węgla

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W pierwszych dwóch meczach obyło się bez niespodzianek i zarówno Cuprum jak i Skra miały drobne problemy tylko w jednych setach. Tak więc faworyci nie zawiedli, zrobili swoje i dość pewnie zainkasowali po trzy punkty. Podobnie Trefl, który co prawda stracił nawet jednego seta w Radomiu, ale koniec końców dopiął swego. Czarni podjęli walkę z gdańszczanami, ale pogrążyły ich błędy własne, bo liczba ich 33 to zdecydowanie za dużo.

Pierwszy dzisiejszy tie-break miał miejsce w Szczecinie. Zarówno Espadon jak i Warta upodobali sobie grać pięciosetówki w tym sezonie, bo dla pierwszych był to taki już siódmy mecz, a dla drugich to było szóste spotkanie. Nikt w całej PlusLidze nie ma ich więcej na swoim koncie. Po trzech wyrównanych setach, to beniaminek prowadził 1:2, ale gospodarze pozbierali się w porę wygrywając wyraźnie kolejną partię i na koniec tie-breaka. Kolejny rekord w zdobywaniu punktów bił atakujący Espadonu, Bartłomiej Kluth, który miał na swoim koncie 30 zdobytych oczek. A co byłoby, gdyby Kluth zagrał od początku meczu? (wszedł na parkiet w pierwszym secie dopiero przy stanie 18:20).

 

Drugi tie-break był w… Sosnowcu, gdzie niespodziewanie MKS Będzin pokonał Jastrzębskiego Węgla. Mecz dostarczył mnóstwo emocji, bo będzinianie odrodzili się przegrywając już w setach 0:2. Pierwszy wygrany set dość pewnie przez MKS mocno ich podbudował i w kolejnych dwóch bardzo wyrównanych potrafili w końcówkach przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Można powiedzieć, że w meczu tym ojciec był lepszy od syna, bo przecież szkoleniowcem gospodarzy jest Stelio De Rocco, a przyjmującym gości Jason De Rocco.

Nie zakończyła się jeszcze 13 kolejka spotkań, bo do rozegrania pozostały dwa mecze, a już w najbliższą środę zaczynamy rozgrywać… 15 serię gier! Tak, tak… to nie pomyłka. Pierwotnie ostatnia kolejka pierwszej rundy rozgrywek została zaplanowana na dzień 30 grudnia, ale nie każdy klub chce rozgrywać mecz przed Sylwestrem, więc niektórzy przyspieszają termin rozgrywania tego meczu. I tak właśnie jest w przypadku meczu Łuczniczki z Treflem, który odbędzie się już w tym tygodniu. Również spotkanie tej kolejki naszego GKS-u zostało przełożone i mecz domowy z Cuprum zagramy 17 grudnia w niedzielę o godz. 15.00 w Szopienicach.

 

Wyniki 13 kolejki: 8, 9, 10, 12 i 13 grudnia

Łuczniczka Bydgoszcz – Cuprum Lubin 0:3 (15:25, 17:25, 23:25)

Łuczniczka: Goas (1), Filipiak (10), Jurkiewicz (7), Szalacha (6), Ananiew (8), Rohnka (5), A. Kowalski (libero) oraz Sieńko, Gryc (8), Bobrowski (1). Trener: Jakub Bednaruk.
Cuprum: Masny (2), Kaczmarek (19), Michalski (5), Hain (8), Pupart (12), Terzić (8), Kryś (libero) oraz Gorzkiewicz, Makoś (libero). Trener: Patrick Duflos. MVP: Michal Masny.

PGE Skra Bełchatów – Dafi Społem Kielce 3:0 (25:15, 27:25, 25:19)

Skra: Łomacz (2), Wlazły (12), Lisinac (4), Czarnowski (7), Bednorz (14), Ebadipour (8), Milczarek (libero) oraz Kłos (3), Nedeljković (1), Penczew (3), Stąsiek (libero). Trener: Roberto Piazza. MVP: Patryk Czarnowski.
Społem: Stępień (2), Dokić (10), Nalobin (5), Morozow (7), Wachnik (5), Łapszyński (7), Biniek (libero) oraz Adamski. Trener: Wojciech Serafin.

Cerrad Czarni Radom – Trefl Gdańsk 1:3 (18:25, 22:25, 25:16, 23:25)

Czarni: Droszyński (1), Ziobrowski (19), Teremienko (8), Huber (5), Żaliński (12), Fornal (15), Watten (libero) oraz Dołgopołow, Rybicki. Trener: Robert Prygiel.
Trefl: Sanders, Schulz (12), Nowakowski (9), McDonnell (14), Ferens (7), Szalpuk (14), Olenderek (libero) oraz Kozłowski, Gunter, Niemiec, Jakubiszak, Mika (2), Majcherski (libero). Trener: Andrea Anastasi. MVP: Tyler James Sanders.

Espadon Szczecin – Aluron Virtu Warta Zawiercie 3:2 (21:25, 25:23, 23:25, 25:18, 15:12)

Espadon: Tervaportti (3), Malinowski (2), Duff (13), Gawryszewski (4), Ruciak (5), Menzel (6), Murek (libero) oraz Kowalski, Kluth (30), Gałązka (2), Wika (12), Mihułka (libero). Trener: Michal Gogol. MVP: Bartłomiej Kluth.
Warta: Pająk (3), Bociek (21), Swodczyk (11), Smith (11), Żuk (7), Guimaraes (12), Koga (libero) oraz Popik, Kaczorowski (1), Marcyniak, Zajder, Patak (5), Andrzejewski (libero). Trener: Emanuele Zanini.

MKS Będzin – Jastrzębski Węgiel 3:2 (22:25, 20:25, 25:19, 25:23, 15:13)

Będzin: Kozub (2), Araujo (20), Ratajczak (4), Grzechnik (9), Waliński (11), Klobucar (17), Potera (libero) oraz Seif (3), Faryna (1), Kowalski (2), Jordanow (1). Trener: Stelio De Rocco. MVP: Rafael de Araujo.
Jastrzębski: Kampa (3), Muzaj (14), Kosok (11), Sobala (4), De Rocco (14), Oliva (22), Popiwczak (libero) oraz Lushtaku, Strzeżek (8), Quiroga. Trener: Mark Lebedew.

 

ONICO Warszawa – Indykpol AZS Olsztyn 12 grudnia (wtorek) godz. 19.00 – sędziowie Maciej Maciejewski / Jarosław Makowski
GKS Katowice – Asseco Resovia Rzeszów 13 grudnia (środa) godz. 18.00 – sędziowie Paweł Ignatowicz / Waldemar Kobienia

 

Mecz rozegrany awansem – 8 listopada

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:10, 25:15, 25:18)

ZAKSA: Toniutti (1), Torres (10), Rejno (4), Wiśniewski (7), Buszek (4), Szymura (14), Zatorski (libero) oraz Falaschi, Jungiewicz, Semeniuk (10). Trener: Andrea Gardini. MVP: Rafał Szymura.
BBTS: Peacock, Krikun (1), Gaca (3), Cedzyński (5), Tarasow (3), Łukasik (7), Marek (libero) oraz Macionczyk, Bucki (7), Siek (2), Janeczek (3), Piotrowski (3), Czauderna (libero). Trener: Rastislav Chudik.

 

Mecz rozgrywany awansem z 15 kolejki

Łuczniczka Bydgoszcz – Trefl Gdańsk 13 grudnia (środa) godz. 18.00 – sędziowie Tomasz Flis / Jacek Litwin

 

tabela po 13. kolejce

miejsce drużyna mecze punkty sety małe punkty
1 ZAKSA KĘDZIERZYN-KOŹLE 13 37 39:9 1176:953
2 PGE SKRA BEŁCHATÓW 13 33 36:9 1090:964
3 TREFL GDAŃSK 13 26 31:18 1141:1061
4 JASTRZĘBSKI WĘGIEL 13 24 27:20 1082:1031
5 ONICO Warszawa 12 22 26:18 997:970
6 Indykpol AZS Olsztyn 12 22 27:21 1081:1018
7 Espadon Szczecin 13 21 30:27 1256:1232
8 Asseco Resovia Rzeszów 12 20 24:22 1021:1022
9 Cuprum Lubin 13 19 25:26 1126:1116
10 GKS KATOWICE 12 17 21:22 957:969
11 Cerrad Czarni Radom 13 15 23:29 1144:1155
12 Aluron Virtu Warta Zawiercie 13 14 21:32 1128:1168
13 MKS Będzin 13 12 19:31 1075:1169
14 Łuczniczka Bydgoszcz 13 11 14:31 943:1054
15 BBTS Bielsko-Biała 13 7 14:34 1004:1138
16 Dafi Społem Kielce 13 6 8:36 873:1074

 

Kolejność w tabeli po każdej kolejce rozgrywek (tabela) ustalana jest według liczby zdobytych punktów meczowych. W przypadku równej liczby punktów meczowych o wyższym miejscu w tabeli decyduje:

a) liczba wygranych meczów,
b) lepszy (wyższy) stosunek setów zdobytych do straconych,
c) lepszy (wyższy) stosunek małych punktów zdobytych do małych punktów straconych.

Jeżeli mimo zastosowania powyższych reguł nadal nie można ustalić kolejności, o wyższej pozycji w tabeli decydują wyniki meczów rozegranych pomiędzy zainteresowanymi drużynami w danym sezonie.

Miejsca 1-2 – 1/2 finału fazy play-off
Miejsca 3-6 – baraże o 1/2 finału play-off
Miejsca 13-14 – pokonany zagra baraż z drużyną I ligi
Miejsca 15-16 – spadek do I ligi

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czego chcieć więcej?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Pamiętamy otwarcie Nowej Bukowej i spektakularnie wygrany mecz z Górnikiem Zabrze. Wtedy to katowiczanie przełamali złą passę z zabrskim rywalem i w doliczonym czasie gry po golu Filipa Szymczaka po raz pierwszy Arena Katowice odleciała w szale radości. Jednocześnie jak dotychczas był to najbardziej efektowny i spektakularny moment tego stadionu.

Teraz czeka nas kolejne starcie z Górnikiem, tym razem jednak przy Roosevelta. Z tym stadionem nie mamy dobrych wspomnień. Od czasu spadku z ekstraklasy 20 lat temu, katowiczanie trzy razy grali oficjalne mecze w Zabrzu. Wyniki to 0:2, 0:1 i 0:3. Najświeższym wspomnieniem jest mecz z zeszłego sezonu, który GKS gładko przegrał 0:3, tracąc gola już w czwartej minucie po uderzeniu Lukasa Podolskiego. To był jeden z niewielu pojedynków zeszłej jesieni, w którym katowiczanie nie wyglądali na równorzędnego rywala i to mimo tego, że Górnik wcale nie grał jakiegoś wybitnego spotkania. Tak, ekstraklasa nas „przywitała” w środku rundy z przytupem.

Na co stać teraz nasz zespół w jutrzejszych derbach – nie wiadomo. Nie wiadomo do końca, w jakiej formie jest ekipa Rafała Góraka, choć trzeba przyznać, że od początku meczu z Legią ta dyspozycja daje wrażenie, że rośnie. Rzeczywiście pierwsza połowa przy Łazienkowskiej była bardzo dobra, cały mecz niezły, a kolejne spotkania – z Arką Gdynia – było już bardzo dobre. Można więc mieć nadzieję, że po początkowym blackoucie, nasza ekipa w końcu się obudziła i wskoczyła na właściwe tory drużyny środka tabeli.

Problem w tym, że stajemy naprzeciw silnej w tym sezonie drużyny. Zespół Michala Gasparika najpierw wygrał z Lechią, a potem na wyjeździe z Piastem. Być może – patrząc na ten sezon – nie są to jakieś wielkie sukcesy, ale każdy punkt, a zwłaszcza komplet należy cenić. Potem była porażka w Poznaniu i niezasłużona przegrana u siebie z Termaliką. Górnik w tym meczu dominował, ale to goście okazali się lepsi o jedną bramkę. Za to w meczu z Pogonią było do pewnego momentu odwrotnie – to Portowcy cisnęli, cisnęli, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Wkrótce więc sprawy w swoje ręce wzięli zabrzanie i trzykrotnie pokonali bramkarza ze Szczecina.

Jakby więc nie patrzeć – obie ekipy wygrały ostatnie swoje mecze trzema bramkami i to nie z ligowymi leszczami. To znamionuje naprawdę świetne widowisko jutro.

Ciekawi jesteśmy zestawienia GKS na ten mecz. Lukas Klemenz zasłużył się dwiema bramkami – pytanie, czy Alan Czerwiński będzie zdolny do gry, a może znów na ławce zasiądzie Marten Kuusk? No i kwestia środka boiska ciągle jest otwarta. Nie wydaje się, żeby miejsca nie zachował Kacper Łukasiak, bo w końcu zagrał dobry mecz z Arką. Pytanie, co z Adrianem Błądem, czy trener będzie nadal konsekwentnie stawiał na niego czy może szansę dostanie kolejny aspirujący zawodnik. Co do ataku, to nie mamy wątpliwości – Adam Zrelak musi być i już.

Śląski Klasyk to również święto na trybunach. Znów do Zabrza przyjedzie kilkutysięczna armia kibiców GKS Katowice. Rok temu mieliśmy świetne widowisko właśnie na trybunach, trochę gorsze na boisku, przede wszystkim za sprawą GKS. Ale drugi raz z rzędu chyba tak nie będzie. Pięknie by było odczarować ten stadion i zapewnić sobie drugie zwycięstwo w sezonie. Tak jak rok temu w szóstej kolejce. Skazywany na pożarcie GKS wygrał wówczas z Mistrzem Polski – Jagiellonią Białystok.

Sobota wieczór, primetime, jupitery, dwadzieścia kilka tysięcy kibiców, dwie drużyny w gazie, Szymon Marciniak z gwizdkiem. Czego chcieć więcej?

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga