Dołącz do nas

Siatkówka

PlusLiga: 13 kolejka – „Trzynastka” okazała się pechowa dla Jastrzębskiego Węgla

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W pierwszych dwóch meczach obyło się bez niespodzianek i zarówno Cuprum jak i Skra miały drobne problemy tylko w jednych setach. Tak więc faworyci nie zawiedli, zrobili swoje i dość pewnie zainkasowali po trzy punkty. Podobnie Trefl, który co prawda stracił nawet jednego seta w Radomiu, ale koniec końców dopiął swego. Czarni podjęli walkę z gdańszczanami, ale pogrążyły ich błędy własne, bo liczba ich 33 to zdecydowanie za dużo.

Pierwszy dzisiejszy tie-break miał miejsce w Szczecinie. Zarówno Espadon jak i Warta upodobali sobie grać pięciosetówki w tym sezonie, bo dla pierwszych był to taki już siódmy mecz, a dla drugich to było szóste spotkanie. Nikt w całej PlusLidze nie ma ich więcej na swoim koncie. Po trzech wyrównanych setach, to beniaminek prowadził 1:2, ale gospodarze pozbierali się w porę wygrywając wyraźnie kolejną partię i na koniec tie-breaka. Kolejny rekord w zdobywaniu punktów bił atakujący Espadonu, Bartłomiej Kluth, który miał na swoim koncie 30 zdobytych oczek. A co byłoby, gdyby Kluth zagrał od początku meczu? (wszedł na parkiet w pierwszym secie dopiero przy stanie 18:20).

 

Drugi tie-break był w… Sosnowcu, gdzie niespodziewanie MKS Będzin pokonał Jastrzębskiego Węgla. Mecz dostarczył mnóstwo emocji, bo będzinianie odrodzili się przegrywając już w setach 0:2. Pierwszy wygrany set dość pewnie przez MKS mocno ich podbudował i w kolejnych dwóch bardzo wyrównanych potrafili w końcówkach przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Można powiedzieć, że w meczu tym ojciec był lepszy od syna, bo przecież szkoleniowcem gospodarzy jest Stelio De Rocco, a przyjmującym gości Jason De Rocco.

Nie zakończyła się jeszcze 13 kolejka spotkań, bo do rozegrania pozostały dwa mecze, a już w najbliższą środę zaczynamy rozgrywać… 15 serię gier! Tak, tak… to nie pomyłka. Pierwotnie ostatnia kolejka pierwszej rundy rozgrywek została zaplanowana na dzień 30 grudnia, ale nie każdy klub chce rozgrywać mecz przed Sylwestrem, więc niektórzy przyspieszają termin rozgrywania tego meczu. I tak właśnie jest w przypadku meczu Łuczniczki z Treflem, który odbędzie się już w tym tygodniu. Również spotkanie tej kolejki naszego GKS-u zostało przełożone i mecz domowy z Cuprum zagramy 17 grudnia w niedzielę o godz. 15.00 w Szopienicach.

 

Wyniki 13 kolejki: 8, 9, 10, 12 i 13 grudnia

Łuczniczka Bydgoszcz – Cuprum Lubin 0:3 (15:25, 17:25, 23:25)

Łuczniczka: Goas (1), Filipiak (10), Jurkiewicz (7), Szalacha (6), Ananiew (8), Rohnka (5), A. Kowalski (libero) oraz Sieńko, Gryc (8), Bobrowski (1). Trener: Jakub Bednaruk.
Cuprum: Masny (2), Kaczmarek (19), Michalski (5), Hain (8), Pupart (12), Terzić (8), Kryś (libero) oraz Gorzkiewicz, Makoś (libero). Trener: Patrick Duflos. MVP: Michal Masny.

PGE Skra Bełchatów – Dafi Społem Kielce 3:0 (25:15, 27:25, 25:19)

Skra: Łomacz (2), Wlazły (12), Lisinac (4), Czarnowski (7), Bednorz (14), Ebadipour (8), Milczarek (libero) oraz Kłos (3), Nedeljković (1), Penczew (3), Stąsiek (libero). Trener: Roberto Piazza. MVP: Patryk Czarnowski.
Społem: Stępień (2), Dokić (10), Nalobin (5), Morozow (7), Wachnik (5), Łapszyński (7), Biniek (libero) oraz Adamski. Trener: Wojciech Serafin.

Cerrad Czarni Radom – Trefl Gdańsk 1:3 (18:25, 22:25, 25:16, 23:25)

Czarni: Droszyński (1), Ziobrowski (19), Teremienko (8), Huber (5), Żaliński (12), Fornal (15), Watten (libero) oraz Dołgopołow, Rybicki. Trener: Robert Prygiel.
Trefl: Sanders, Schulz (12), Nowakowski (9), McDonnell (14), Ferens (7), Szalpuk (14), Olenderek (libero) oraz Kozłowski, Gunter, Niemiec, Jakubiszak, Mika (2), Majcherski (libero). Trener: Andrea Anastasi. MVP: Tyler James Sanders.

Espadon Szczecin – Aluron Virtu Warta Zawiercie 3:2 (21:25, 25:23, 23:25, 25:18, 15:12)

Espadon: Tervaportti (3), Malinowski (2), Duff (13), Gawryszewski (4), Ruciak (5), Menzel (6), Murek (libero) oraz Kowalski, Kluth (30), Gałązka (2), Wika (12), Mihułka (libero). Trener: Michal Gogol. MVP: Bartłomiej Kluth.
Warta: Pająk (3), Bociek (21), Swodczyk (11), Smith (11), Żuk (7), Guimaraes (12), Koga (libero) oraz Popik, Kaczorowski (1), Marcyniak, Zajder, Patak (5), Andrzejewski (libero). Trener: Emanuele Zanini.

MKS Będzin – Jastrzębski Węgiel 3:2 (22:25, 20:25, 25:19, 25:23, 15:13)

Będzin: Kozub (2), Araujo (20), Ratajczak (4), Grzechnik (9), Waliński (11), Klobucar (17), Potera (libero) oraz Seif (3), Faryna (1), Kowalski (2), Jordanow (1). Trener: Stelio De Rocco. MVP: Rafael de Araujo.
Jastrzębski: Kampa (3), Muzaj (14), Kosok (11), Sobala (4), De Rocco (14), Oliva (22), Popiwczak (libero) oraz Lushtaku, Strzeżek (8), Quiroga. Trener: Mark Lebedew.

 

ONICO Warszawa – Indykpol AZS Olsztyn 12 grudnia (wtorek) godz. 19.00 – sędziowie Maciej Maciejewski / Jarosław Makowski
GKS Katowice – Asseco Resovia Rzeszów 13 grudnia (środa) godz. 18.00 – sędziowie Paweł Ignatowicz / Waldemar Kobienia

 

Mecz rozegrany awansem – 8 listopada

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:10, 25:15, 25:18)

ZAKSA: Toniutti (1), Torres (10), Rejno (4), Wiśniewski (7), Buszek (4), Szymura (14), Zatorski (libero) oraz Falaschi, Jungiewicz, Semeniuk (10). Trener: Andrea Gardini. MVP: Rafał Szymura.
BBTS: Peacock, Krikun (1), Gaca (3), Cedzyński (5), Tarasow (3), Łukasik (7), Marek (libero) oraz Macionczyk, Bucki (7), Siek (2), Janeczek (3), Piotrowski (3), Czauderna (libero). Trener: Rastislav Chudik.

 

Mecz rozgrywany awansem z 15 kolejki

Łuczniczka Bydgoszcz – Trefl Gdańsk 13 grudnia (środa) godz. 18.00 – sędziowie Tomasz Flis / Jacek Litwin

 

tabela po 13. kolejce

miejsce drużyna mecze punkty sety małe punkty
1 ZAKSA KĘDZIERZYN-KOŹLE 13 37 39:9 1176:953
2 PGE SKRA BEŁCHATÓW 13 33 36:9 1090:964
3 TREFL GDAŃSK 13 26 31:18 1141:1061
4 JASTRZĘBSKI WĘGIEL 13 24 27:20 1082:1031
5 ONICO Warszawa 12 22 26:18 997:970
6 Indykpol AZS Olsztyn 12 22 27:21 1081:1018
7 Espadon Szczecin 13 21 30:27 1256:1232
8 Asseco Resovia Rzeszów 12 20 24:22 1021:1022
9 Cuprum Lubin 13 19 25:26 1126:1116
10 GKS KATOWICE 12 17 21:22 957:969
11 Cerrad Czarni Radom 13 15 23:29 1144:1155
12 Aluron Virtu Warta Zawiercie 13 14 21:32 1128:1168
13 MKS Będzin 13 12 19:31 1075:1169
14 Łuczniczka Bydgoszcz 13 11 14:31 943:1054
15 BBTS Bielsko-Biała 13 7 14:34 1004:1138
16 Dafi Społem Kielce 13 6 8:36 873:1074

 

Kolejność w tabeli po każdej kolejce rozgrywek (tabela) ustalana jest według liczby zdobytych punktów meczowych. W przypadku równej liczby punktów meczowych o wyższym miejscu w tabeli decyduje:

a) liczba wygranych meczów,
b) lepszy (wyższy) stosunek setów zdobytych do straconych,
c) lepszy (wyższy) stosunek małych punktów zdobytych do małych punktów straconych.

Jeżeli mimo zastosowania powyższych reguł nadal nie można ustalić kolejności, o wyższej pozycji w tabeli decydują wyniki meczów rozegranych pomiędzy zainteresowanymi drużynami w danym sezonie.

Miejsca 1-2 – 1/2 finału fazy play-off
Miejsca 3-6 – baraże o 1/2 finału play-off
Miejsca 13-14 – pokonany zagra baraż z drużyną I ligi
Miejsca 15-16 – spadek do I ligi

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga