Dołącz do nas

Hokej

Apel + wspomnienia o śp. Andrzeju Amajsie Fonfarze

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Na skrzynkę redakcyjną dostaliśmy zbiór wspomnień o śp. Andrzeju Fonfarze połączony z apelem. Prezentujemy ją Państwu w całości. Grudzień, koniec roku to czas niezwykły, czas spotkań, życzliwości, wspomnień. To również czas kiedy częściej niż zwykle wspominamy tych, których nie ma już z nami, tych którzy odeszli… Są jednak takie Osoby, które żyją wiecznie – w naszej pamięci, w naszych sercach… Jedną z takich Osób jest Andrzej Fonfara.

18.07.2017 zmarł Andrzej Amajs Fonfara – wybitny sportowiec, znakomity hokeista, wspaniały Człowiek, Przyjaciel, Kolega…

22.07.2017 odprowadziliśmy Amajsa w jego ostatnią, ziemską drogę na cmentarz przy ul Sienkiewicza w Katowicach…

Pogrzeby są smutne, ten od Amajsa był wyjątkowo smutny, niestety nie tylko z uwagi na naturę ostatniego pożegnania… Andrzej Fonfara zasłużył na pogrzeb z honorami, niestety z przyczyn dla nas niezrozumiałych honorów i należytej oprawy zabrakło. Niewytłumaczalnym była nieobecność Prezesa, Zarządu PZHL, brak przedstawicieli władz miasta Katowice, tak często w ostatnim czasie mówiących o powrocie silnego hokejowego klubu na mapę Katowic. Niezrozumiałym było wycofanie i całkowita bierność działaczy KH GKS Katowice, klubu całkiem nowego ale na każdym kroku podkreślającego kontynuację historyczną katowickiego hokeja, brak sztandaru klubu, który dla Andrzeja był całym życiem dopełnia wyjątkowo smutny obraz pogrzebu jednego z najwybitniejszych polskich hokeistów, najlepszego katowickiego hokeisty…

W tym miejscu chcemy wyrazić słowa uznania dla Czesława Borowicza, który z wielką klasą uchronił wyżej wymienionych przed całkowitą kompromitacją przemawiając nad grobem. Dziękujemy również Kolegom z Nowego Targu z pocztem sztandarowym oraz Adamowi Frasowi, dyrektorowi SMS, który udostępnił sztandar PZHL.
Andrzej Fonfara był człowiekiem skromnym ale nie zasłużył na taki smutny pogrzeb…

Apel:

Szanowni Państwo,
Prezydencie Katowic,
Prezesie PZHL, Zarządzie PZHL, Zarządzie Śląskiego ZHL,
Zarządzie KH GKS Katowice,

Od śmierci Andrzeja Fonfary minęło już prawie pół roku, sezon hokejowy trwa, nikt do tej pory nie uczcił choćby minutą ciszy przed meczem tego wybitnego zawodnika, wychowawcę i Dobrego Człowieka…

Wzywamy Was do bezzwłocznego podjęcia inicjatywy mającej na celu należyte uhonorowanie i upamiętnienie Andrzeja Fonfary.

Niech pamięć o Amajsie nie zginie…

Wspomnienia:

Swoją przygodę z hokejem zacząłem w Starcie Katowice w 1954 roku, miałem wtedy 14 lat, namówił mnie do tego sąsiad – pan Milota. Trenował nas trener Albert Mauer – Lwowiak, który po wojnie zamieszkał w Bytomiu. Byliśmy bardzo silną drużyną, zdobyliśmy Mistrzostwo Polski Juniorów z bilansem bramkowym 51:2… Właśnie w Starcie poznałem Andrzeja Fonfarę. Ze Startu trafiliśmy do Górnika 1920 Katowice. Sekretarz Klubu, pan Zdzisław Grajkowski, znany działacz sportowy ściągnął ze Startu całą grupę zawodników Mariana Gburka, Mikołaja Kretka, Floriana Balę, Karola Fonfarę oraz Andrzeja i mnie. Nasza współpraca na lodzie była niemal perfekcyjna, wiedziałem dokładnie gdzie i kiedy Amajs czeka na moje podanie, często stosowałem zwód „na zamach” jak do klepy i dogrywałem Andrzejowi pod bramkę, a on dokładał kija i mogłem zamknąć oczy bo gol był jedynie formalnością… Kiedyś na Torkacie Amajs strzelił niesamowitego gola, jechałem z krążkiem za naszą bramką i zastanawiałem się jak rozegrać akcję, kiedy w ułamku sekundy zauważyłem, że Amajs rusza środkiem z naszej tercji, bez zastanowienia rzuciłem krążek lobem ponad linią lamp zawieszonych nad lodowiskiem w kierunku czerwonej linii. Guma spadła dokładnie przed Andrzejem i oczywiście przed czerwoną – wtedy podanie przez dwie linie było zabronione. Mogłem spokojnie zjechać do boksu, Amajs pojechał sam na sam z bramkarzem, a to oznaczało jedno – GOL. Pamiętam taki zakład Amajsa z jednym kolegą, który był żużlowcem ale grał też w hokeja jako bramkarz, nazywał się Borkowski. Założyli się, że Andrzej strzeli mu 8 na 10 karnych, Andrzej wygrał – strzelił 10 na 10…

Na lodzie Andrzej był bardzo charakterystyczny, zawsze jeździł szeroko i nisko na nogach, pomagał mu w tym bardzo głęboko szlifowany rowek, który też trochę sprawiał kłopotów przy hamowaniu ale Amajs wolał jeździć na tzw. ciasnych łukach. Jazda na łyżwach była jego niezwykłym atutem, był jedynym zawodnikiem, który jeździł – jak to nazywaliśmy – przekładanką kanadyjską.

Amajs żył sportem, na wakacjach jeździliśmy na nartach wodnych ale wielką pasją Andrzeja był tenis. Jako młodzi chłopcy chodziliśmy na korty ale nie pozwalano nam grać ot tak, musieliśmy na to zapracować więc sprzątaliśmy, walcowaliśmy i zamiataliśmy korty. Nagrodą była gra prawdziwymi rakietami do tenisa na prawdziwym korcie. Andrzej grał bardzo dobrze, pamiętam, że był sparingpartnerem wielokrotnej mistrzyni Polski Barbary Kral – Olszy, myślę, że to właśnie dzięki tym sparingom pani Barbara nie miała sobie równych…

Graliśmy razem do 1972 roku.

Hubert Sitko – zawodnik i sędzia hokeja, jeden z najlepszych obrońców w historii polskiego hokeja na lodzie.

*

Przygodę z hokejem zaczynałem, jak większość z nas w tamtych czasach na stawach skąd trafiłem do Gwardii m.in. z Heńkiem Regułą. Później razem przeszliśmy do Górnika, był z nami jeszcze Marian Pawełczyk. Pamiętam jak przyszła do nas cała grupa chłopaków ze Startu Katowice, wśród nich był Andrzej. Od razu zwróciłem na niego uwagę, był bardzo koleżeński, uśmiechnięty i życzliwy, zjednywał sobie ludzi. Można powiedzieć, że wspólnie rozpoczęliśmy karierę klubową i reprezentacyjną. Był niezwykle zwinny i gibki, na lodzie niemal nie do zatrzymania, miałem wrażenie, że ma jakąś niezwykłą moc, która powoduje, że mija przeciwników z elegancją, a potem – potem już jest gol. Na treningach często graliśmy o ciastka z cukierni, która była po sąsiedzku z Torkatem – na ulicy Wodnej, śmialiśmy się po latach, że te nasze zawody bardziej nas porywały niż niektóre mecze ligowe. To była wielka przyjemność grać na środku ataku, a na skrzydłach mieć braci Fonfarów -Karola i Andrzeja. Pamiętam jak kiedyś sędzia z Warszawy wezwał mnie do siebie – byłem kapitanem drużyny – i pyta: Po jakiemu gadają ci Twoi skrzydłowi, co oni mówią? Roześmiałem się tylko… Oni mieli swój własny, tajemny język na lodzie. Jeden do drugiego wołał np. „Tatalafa” albo „Lalapata” i dobrze wiedzieli gdzie zagrać, gdzie pojechać, a krążek też chyba znał ten ich język… W późniejszych latach trenowaliśmy drużyny młodzieżowe na Torkacie, Andrzej nie tylko był trenerem, można śmiało powiedzieć, że wychowywał tych chłopaków, zawsze miał czas, żeby usiąść i pogadać, zapytać czy w domu wszystko dobrze. Był autorytetem dla wielu młodych hokeistów.

Sylwester Wilczek – zawodnik i trener hokeja na lodzie, znakomity napastnik – środkowy, grał z Karolem i Andrzejem Fonfarami na skrzydłach.

*

Pierwsze kroki w hokeju stawiałem na stawach, na plantach. Na poważnie rozpocząłem w Gwardii Katowice, później chciałem iść do Janowa ale pan Gansiniec powiedział, że nie potrzebuje zawodników więc trafiłem do Górnika 1920 Katowice. Po ok. 2 latach przyszedł Amajs, był bardzo ambitny, a przy tym koleżeński – zawsze miał jakieś „maszkiety”, którymi częstował. Jak wychodził na lód to zostawiał wszystko za sobą – liczyła się tylko gra. Wychodził i grał, jak wirtuoz na instrumencie. Był „sępem” na gole. Jego forma nie brała się z niczego, był jednym z pierwszych, który biegał po schodach w górę na starym Torkacie, gra w tenisa pozwoliła mu do perfekcji opanować zbijanie krążka z powietrza, strzelił w ten sposób sporo goli. Pamiętam takie wesołe zdarzenie – Andrzej zawsze w swojej szafce miał coś do picia. Kiedyś po treningu sięgnąłem do jego szafki żeby się napić, wyjąłem butelkę i zrobiłem spory łyk, zapomniałem tylko, że Amajs miał lekką kontuzję – w butelce był rozcieńczony altacet na okłady… na pocieszenie dostałem od Andrzeja słodkiego bombona.

Henry Reguła – zawodnik i trener hokeja na lodzie, obrońca słynący z atomowego strzału, wychowawca m.in. J. Morawieckiego, M. Cholewy i K. Podsiadło

*

Hokeja uczyłem się w Baildonie Katowice, później do Baildonu przyszedł Heniek Reguła, a ja przeszedłem do Górnika. Kiedy odchodziłem ówczesny trener Eugeniusz Imiołczyk przestrzegał mnie i mówił: „jeszcze pożałujesz”. Nigdy nie żałowałem. Andrzeja Fonfarę znałem już z lodu, było wielką przyjemnością patrzeć na jego grę, jak porusza się na lodzie, był w ataku niezwykle niebezpieczny dla każdego przeciwnika – chwila nieuwagi i już Amajs ma ręce w górze, gol… Przyszedłem do Górnika i Andrzej już tam na mnie czekał. On zawsze czekał, ja zagrywałem, a Amajs czekał, dostawiał kija i bramka!

Stefan Dziadkiewicz – napastnik i obrońca, w parze grał i z Hubertem Sitko i z Henrykiem Regułą

*

Pamiętam jak zaczynałem to na Torkacie obowiązywało hasło „Amajs na lód, Hajnel (Reguła) – klepa”. Oglądanie gry Andrzeja było impulsem dla bardzo wielu chłopaków do rozpoczęcia treningów hokeja na lodzie, był wzorem do naśladowania. Charakterystyczna sylwetka, szeroko na nogach „uły” to był jego znak rozpoznawczy. Śmiało można powiedzieć, że był profesjonalistą. U niego wszystko było podporządkowane meczowi, treningowi. Każdy jego kij był „dopieszczony”, sprzęt zadbany, zawsze rozwieszony w odpowiednim porządku, wysuszony. Pamiętam, że miał swoje miejsce obok kolegi, który był jego przeciwieństwem – u Amajsa sprzęt rozwieszony i uporządkowany, a u kolegi wszystko na jednej kupie. Jak ktoś czegoś zapomniał na wyjazd to mógł iść w ciemno do Andrzeja, on albo to miał w zapasie, albo zorganizował w momencie. Wszyscy Go lubili bo i On lubił ludzi. Amajs – pracowity jak mrówka.

Mieczysław Nahunko – zawodnik i trener, obrońca

*

Hokej poznałem grając w zimie między domami, zanim zacząłem grać chodziłem podglądać treningi na Torkacie. Nie było łatwo, mama się nie zgadzała żebym zaczął chodzić na treningi ale uprosiłem babcie i właśnie ona mi pozwoliła. Zaczynałem w Górniku ale w tamtych czasach mogłem trafić do Legii, dzięki trenerowi Zdzisławowi Masełko zamiast do Warszawy trafiłem na dwa lata do Bydgoszczy. Gry na obronie uczyłem się od Heńka Reguły – on pokazał mi prawdziwą „klepę” i od Huberta Sitko – miał niesamowity przegląd sytuacji i był niezwykle inteligentnym zawodnikiem. Amajs imponował każdemu z nas, jego jazda, panowanie nad krążkiem, przebojowość i niezwykła skuteczność była niezwykła. W pamięć zapadły mi szczególnie jego słowa, kiedy wziął mnie na bok i powiedział: „Możesz robić na lodzie co tylko chcesz ale guma musi trafić TU – i pokazał na łopatkę swojego kija, jak TU trafi to już nie musisz się o nic martwić”. Mi bardzo podobało się jego podejście i życzliwość dla kolegów, kiedy ktoś z nas miał jakiś problem Andrzej zawsze miał dobre słowo, potrafił pocieszyć, pomóc.

Maksymilian Lebek – zawodnik i trener, obrońca obdarzony silnym strzałem z klepy. Wychowawca m.in. A. Małysiaka, M.i L. Trybusiów, Cz. Niedźwiedzia i J. Płachty

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga