Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – Co słychać w sieci? – po porażce w Olsztynie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Było bardzo blisko przełamania GieKSy w meczu z AZS-em, ale niestety nie udało się tego dokonać. Media elektroniczne wreszcie mogły napisać coś pozytywnego o grze naszego GKS-u…

katowickisport.pl – Za wczesna radość siatkarzy GieKSy

Drużyna z Katowic zaprezentowała w Olsztynie dwa oblicza. W pierwszym i trzecim secie spisała się fatalnie. Błędy i nieporozumienia graczy GieKSy napędzały grę gospodarzy. Inaczej wyglądały druga i czwarta odsłona. W nich zespół trenera Piotra Gruszki pokazał, że ciężkie treningi powoli zaczynają przynosić efekty. Świetna postawa Dominika Witczaka, który wystąpił od początku w miejsce Karola Butryna oraz Gonzalo Quirogi na skrzydłach, a także Emanuela Kohuta i Tomasza Kalembki na środku, a później także Pawła Pietraszki sprawiły, że GKS doprowadził do tie-breaka.
Decydująca partia rozpoczęła się pomyślnie dla gospodarzy. Już po chwili GKS przegrywał 0:3 na co Gruszka zareagował wzięciem przerwy. Zabieg poskutkował (6:6). Od tego momentu na parkiecie trwała wymiana ciosów. Oba zespoły miały piłki meczowe, a po autowym ataku Jana Hadravy GKS cieszył się nawet ze zwycięstwa. Wideoweryfikacja wykazała dotknięcie bloku. Chwilę później Indykpol AZS skończył dwa ataki i to on zainkasował dwa punkty.
– Jestem wkurzony, bo powinniśmy wygrać. Zabrakło naprawdę niewiele, więc niedosyt jest jeszcze większy. Może za kilka dni będę potrafił docenić ten punkt, ale na tę chwilę jestem rozczarowany. Oczywiście, to pewien impuls przed styczniowymi meczami, bo ten mecz pokazał, że idziemy w dobrym kierunku – ocenił Piotr Gruszka.  (…)

siatka.org – PL: Ogromne emocje w Olsztynie i wygrana gospodarzy

Ogromną dawkę emocji i blisko dwie i pół godziny walki zafundowały kibicom w hali Urania siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn i GKS-u Katowice. Ostatecznie po granym na przewagi tie-breaku lepsi okazali się podopieczni Roberto Santillego, wśród których prym wiedli Jan Hadrava i Jakub Kochanowski. Pierwszy z nich zdobył 26 punktów, drugi 19, w tym 6 blokiem. Katowiczanom tym samym nie udało się przerwać pasma porażek, bowiem było to siódme przegrane spotkanie z rzędu, ale tym razem podopieczni Piotra Gruszki jednak skromnie powiększyli swój dorobek punktowy.  (…)  Drugą partię atakiem otworzył Gonzalo Quiroga, ale szybko w podobny sposób odpowiedział Jan Hadrava, a po chwili blokiem popisał się Kochanowski. Dobra gra w ataku i bloku Emanuela Kohuta pozwoliła przyjezdnym wyjść na trzypunktowe prowadzenie (5:2). O czas w tej sytuacji poprosił trener Santilli, który poskutkował. Jego podopieczni za sprawą ataków Hadravy i Scheerhoorna wyrównali na 7:7. Po ataku Dominika Witczaka i błędzie ataku Kochanowskiego GKS znów odskoczył, na 12:9. W kolejnej akcji młody środkowy zaatakował już jednak skutecznie, a jego kolejne zbicie, a także i blok pozwoliły zmniejszyć straty do jednego punktu. Na 14:14 wyrównał Jan Hadrava, ale wkrótce katowiczanie znów przeważali dwoma oczkami po błędzie gospodarzy. Kiedy w ataku pomylił się Andringa, było już 20:17 dla gości i o drugi czas poprosił trener Santilli, po którym udanie atakował Jakub Kochanowski. Cały czas prowadzili jednak podopieczni Piotra Gruszki, kiedy udanie atakował Witczak, a asy serwisowe dołożył Quiroga, tablica pokazała wynik 24:18. Seta zakończył atak Kapelusa.  (…)

 

siatka.org – Marcin Komenda: Zapominamy wtedy o wszystkich problemach

Marcin Komenda: – Jak co roku Święta spędzę w domu rodzinnym w Krakowie. Zamierzam jak najwięcej czasu poświęcić bliskim, gdyż przez większą część roku nie mam takiej możliwości. Na pewno dużo czasu przeznaczę na odpoczynek, szczególnie mentalny, Święta są przecież do tego idealnym czasem.  Jak Boże Narodzenie wygląda w twoim rodzinnym domu? Kto ubiera choinkę, przygotowuje świąteczne potrawy?  Boże Narodzenie spędzamy w rodzinnym gronie, rozmawiając i wspominając różne ciekawe momenty z poprzedniego roku. Jest to świetny czas. Za przygotowanie potraw odpowiedzialna jest płeć żeńska naszej rodziny, bo nie ma co ukrywać, że zna się ona na tym jak mało kto. Natomiast mężczyźni pomagają w innych czynnościach, w których ryzyko pomyłki jest dużo mniejsze. Myślę, że podział jest sprawiedliwy i bardzo rozsądny. Co najbardziej lubisz w Bożym Narodzeniu, co sprawia, że to wyjątkowy, magiczny czas?  – Przede wszystkim cenię w czasie Świąt to, że wszyscy jesteśmy blisko siebie. Spotykamy się, jest bardzo ciepła i miła atmosfera. Zapominamy wtedy o wszystkich problemach i cieszymy się chwilą. Myślę też, że jestem dużym szczęściarzem, bo mam naprawdę świetną rodzinę, w której wszyscy chcą dla drugiej osoby jak najlepiej. Jestem przekonany, że wszystkie życzenia składane w czasie Świąt wychodzą prosto z serca.  Która z wigilijnych potraw jest twoją najmniej, a która najbardziej ulubioną?  – Szczerze mówiąc, lubię wszystkie potrawy, nie mam najbardziej ani najmniej ulubionej. U nas w rodzinie panuje też tradycja, że każdy uczestnik Wigilii musi spróbować każdej potrawy. Dla niektórych jest to trudne do wykonania, ale zawsze koniec końców jest to spełnione.  Czy któreś Święta zapamiętałeś jakoś szczególnie? Dlaczego?  – Dla mnie każde Święta z osobna są szczególne i mają w sobie coś wyjątkowego. Patrząc z perspektywy czasu, nie pamiętam, żeby Święta nie przebiegały w miłej i rodzinnej atmosferze.  Kończący się rok to czas na przemyślenia. Jaki był dla ciebie 2017 rok?  – Wydaje mi się, że ten rok był dla mnie udany, choć było też sporo sytuacji, z których nie jestem zadowolony. Patrząc na sferę sportową, ten rok dał mi dużo momentów, z których mogę wyciągnąć odpowiednie wnioski, które w przyszłości zaprocentują. Pod względem mentalnym też dostałem dużo porad, które staram się realizować. Prywatnie, tak jak wspomniałem wcześniej, jestem bardzo szczęśliwy, gdyż mam rewelacyjną rodzinę, a także wspaniałą dziewczynę.  Czego życzysz kibicom w tym wyjątkowym czasie?  – Kibicom życzę dużo radości, zdrowia, ale przede wszystkim domowej i rodzinnej atmosfery, która pozytywnie nastroi wszystkich na ten Nowy Rok.

 

sportowefakty.wp.pl –Indykpol AZS – GKS: przedświąteczny thriller. Olsztynianie wyszarpali wygraną

(…)  Początek konfrontacji był wyrównany, a jako pierwsi inicjatywę przejęli gospodarze. Przy serii trudnych zagrywek Jakuba Kochanowskiego AZS odskoczył na trzy punkty (11:8). Ślązacy mieli kłopoty ze skończeniem akcji, a momentami również z przyjęciem. Prowadzenie olsztynian wzrosło do sześciu „oczek”, co przy spokojnej grze pozwoliło im na pewną wygraną. Porażka dodatkowo zmobilizowała podopiecznych Piotra Gruszki; po dwóch blokach i skutecznym ataku Emanuela Kohuta prowadzili 5:2. Akademicy nie umieli utrzymać równej gry, więc po doprowadzeniu do remisu ich straty znów rosły. Ponadto popełnili proste błędy, co tylko napędzało prowadzenie GieKSy. W samej końcówce nie zawiódł Rodrigo Quiroga, jego dwa asy dały wynik 18:24. Gospodarze już się nie podnieśli. Dziesięciominutowa przerwa wybiła z rytmu Ślązaków. Choć początkowo gra była wyrównana, to Indykpol AZS odskoczył przy trudnej zagrywce Robberta Andringi (11:6). Olsztynianie zdominowali tę odsłonę, mimo że nie rozbili przeciwnika, to triumfowali bardzo pewnie, dzięki czemu prowadzili 2:1. Początek czwartego seta znów był bardzo wyrównany, grę GieKSy napędzał Dominik Witczak. Ślązakom udało się przełamać rywali, którzy popełniali sporo błędów (16:21). Dwa skuteczne ataki Tomasa  Rousseaux doprowadziły do stanu 21:22. Końcówka rozgrzała kibiców, a o tie-breaku przesądził atak Kohuta. Świetny start AZS-u w tie-breaku był głównie dziełem Kochanowskiego (5:1). Po takim otwarciu Ślązacy podnieśli się bardzo szybko, po punkcie Kohuta prowadzili 7:6! Po emocjonującej walce na przewagi triumfowali gospodarze, zwycięstwo dały dwa ataki zmiennika, Adriana Buchowskiego.  (…)

czassiatkowki.pl – PlusLiga: Indykpol AZS Olsztyn mocniejszy od katowiczan

Gracze z Olsztyna podejmowali dzisiaj GKS Katowice. Spotkanie zakończyło się dopiero po wyrównanych pięciu setach, w których obydwa zespoły miały swoje okazje do zakończenia meczu. Ostatecznie mocniejsza była ekipa Indykpolu AZS-u Olsztyn, która dopisała do swojego konta dwa cenne punkty. (…)  Czwartą partię od dwupunktowego prowadzenia rozpoczęli olsztynianie (2:0), lecz chwilę później po skutecznym ataku Pawła Pietraszko o „oczko” lepsi byli goście (3:2). Po ataku Emanuela Kohuta po raz kolejny na tablicy wyników był remis (7:7). Gra w czwartym secie również była wyrównana, w drużynie z Olsztyna punktował Jakub Kochanowski, natomiast w drużynie z Katowic Dominik Witczak (11:11). Atak olsztynian został zatrzymany przez blok Emanuela Kohuta (15:13), kolejne punkty zdobywał Dominik Witczak powiększając przewagę katowiczan (17:14). Tomas Rousseaux zatrzymał blokiem atak Dominika Witczaka (18:21), kilka chwil później Tomas Rousseaux zdobył punkty w ataku co pozwoliło na odrobienie części start (21:22). Mimo prób olsztynian odrobienia start, to drużyna z Katowic wygrała czwartego seta, doprowadzając do tie-breaka (25:23).  (…)

indykpolazs.pl – Świąteczny tie-break dla Indykpolu AZS!

Świąteczne granie w Hali Urania zakończyło się pięciosetową batalią, w której lepsi okazali się siatkarze Indykpolu AZS, pokonując GKS Katowice 3:2. Statuetka MVP powędrowała do Jana Hadravy!  (…)  Tie-break rozpoczęli lepiej gospodarze, którzy po atakach i blokach Kochanowskiego, objęli prowadzenie 3:0. I choć akademicy mieli cztery punkty przewagi (5:1), to gdy sprawy w swoje ręce wziął Kohut, strata GKS zmalała do jednego punkty (6:5), a po chwili mieliśmy remis. Przy zmianie stron to AZS schodził na prowadzeniu. Gdy punkt zdobył Gonzalo Quiroga, GKS prowadził 12:10. To jednak nie był koniec, bowiem AZS ruszył do ataku i wygrał 17:15!  (…)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czego chcieć więcej?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Pamiętamy otwarcie Nowej Bukowej i spektakularnie wygrany mecz z Górnikiem Zabrze. Wtedy to katowiczanie przełamali złą passę z zabrskim rywalem i w doliczonym czasie gry po golu Filipa Szymczaka po raz pierwszy Arena Katowice odleciała w szale radości. Jednocześnie jak dotychczas był to najbardziej efektowny i spektakularny moment tego stadionu.

Teraz czeka nas kolejne starcie z Górnikiem, tym razem jednak przy Roosevelta. Z tym stadionem nie mamy dobrych wspomnień. Od czasu spadku z ekstraklasy 20 lat temu, katowiczanie trzy razy grali oficjalne mecze w Zabrzu. Wyniki to 0:2, 0:1 i 0:3. Najświeższym wspomnieniem jest mecz z zeszłego sezonu, który GKS gładko przegrał 0:3, tracąc gola już w czwartej minucie po uderzeniu Lukasa Podolskiego. To był jeden z niewielu pojedynków zeszłej jesieni, w którym katowiczanie nie wyglądali na równorzędnego rywala i to mimo tego, że Górnik wcale nie grał jakiegoś wybitnego spotkania. Tak, ekstraklasa nas „przywitała” w środku rundy z przytupem.

Na co stać teraz nasz zespół w jutrzejszych derbach – nie wiadomo. Nie wiadomo do końca, w jakiej formie jest ekipa Rafała Góraka, choć trzeba przyznać, że od początku meczu z Legią ta dyspozycja daje wrażenie, że rośnie. Rzeczywiście pierwsza połowa przy Łazienkowskiej była bardzo dobra, cały mecz niezły, a kolejne spotkania – z Arką Gdynia – było już bardzo dobre. Można więc mieć nadzieję, że po początkowym blackoucie, nasza ekipa w końcu się obudziła i wskoczyła na właściwe tory drużyny środka tabeli.

Problem w tym, że stajemy naprzeciw silnej w tym sezonie drużyny. Zespół Michala Gasparika najpierw wygrał z Lechią, a potem na wyjeździe z Piastem. Być może – patrząc na ten sezon – nie są to jakieś wielkie sukcesy, ale każdy punkt, a zwłaszcza komplet należy cenić. Potem była porażka w Poznaniu i niezasłużona przegrana u siebie z Termaliką. Górnik w tym meczu dominował, ale to goście okazali się lepsi o jedną bramkę. Za to w meczu z Pogonią było do pewnego momentu odwrotnie – to Portowcy cisnęli, cisnęli, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Wkrótce więc sprawy w swoje ręce wzięli zabrzanie i trzykrotnie pokonali bramkarza ze Szczecina.

Jakby więc nie patrzeć – obie ekipy wygrały ostatnie swoje mecze trzema bramkami i to nie z ligowymi leszczami. To znamionuje naprawdę świetne widowisko jutro.

Ciekawi jesteśmy zestawienia GKS na ten mecz. Lukas Klemenz zasłużył się dwiema bramkami – pytanie, czy Alan Czerwiński będzie zdolny do gry, a może znów na ławce zasiądzie Marten Kuusk? No i kwestia środka boiska ciągle jest otwarta. Nie wydaje się, żeby miejsca nie zachował Kacper Łukasiak, bo w końcu zagrał dobry mecz z Arką. Pytanie, co z Adrianem Błądem, czy trener będzie nadal konsekwentnie stawiał na niego czy może szansę dostanie kolejny aspirujący zawodnik. Co do ataku, to nie mamy wątpliwości – Adam Zrelak musi być i już.

Śląski Klasyk to również święto na trybunach. Znów do Zabrza przyjedzie kilkutysięczna armia kibiców GKS Katowice. Rok temu mieliśmy świetne widowisko właśnie na trybunach, trochę gorsze na boisku, przede wszystkim za sprawą GKS. Ale drugi raz z rzędu chyba tak nie będzie. Pięknie by było odczarować ten stadion i zapewnić sobie drugie zwycięstwo w sezonie. Tak jak rok temu w szóstej kolejce. Skazywany na pożarcie GKS wygrał wówczas z Mistrzem Polski – Jagiellonią Białystok.

Sobota wieczór, primetime, jupitery, dwadzieścia kilka tysięcy kibiców, dwie drużyny w gazie, Szymon Marciniak z gwizdkiem. Czego chcieć więcej?

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga