Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – Co słychać w sieci? – po przegranej w Bydgoszczy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kibiców siatkarskiej GieKSy znów spotkał srogi zawód i po słabej grze katowiczanie po raz drugi w tym sezonie przegrali z Łuczniczką… ekipą która będzie bronić się przed spadkiem z ligi! Co więcej, niepokoić naszych sympatyków musi ton wypowiedzi naszego trenera po tym spotkaniu o „przegraniu tego meczu w głowach, o strachu w grze itp.”. Diagnoza ta pojawiła się już po przegranym spotkaniu z ZAKSĄ (21 listopada zeszłego roku) i do dziś nie znaleziono lekarstwa na tę dolegliwość? Czyżby czas Piotra Gruszki w GKS-ie dobiegał końca?…

katowickisport.pl – Niespodziewana porażka GKS-u Katowice

Siatkarze z Bydgoszczy po ośmiu kolejnych porażkach zdołali odnieść zwycięstwo. Grając przed własną publicznością, okazali się lepsi od drużyny z Katowic. Pierwszy set był niezwykle wyrównany, jednak to gospodarze okazali się górą, wygrywając 25:23. Drugi set pozwolił uwierzyć drużynie GKS-u w dobry wynik. Wygrali oni 25:20 i czekali z niecierpliwością na kolejny set. Tymczasem siatkarze Łuczniczki okazali się bezlitośni i rozbili Katowiczan 25:13. W trzecim secie również dominowali, jednak w końcówce goście zaczęli grać nieco lepiej. Ostatecznie siatkarze GKS-u przegrali czwartego seta 22:25. Dla siatkarzy z Bydgoszczy było to dopiero czwarte zwycięstwo w tym sezonie. Z kolei GKS notuje czwartą wyjazdową porażkę z rzędu.  (…)

 

siatka.org – PL: Bezcenne trzy punkty Łuczniczki w meczu z GKS-em

Niezwykle cenne zwycięstwo odnieśli siatkarze bydgoskiej Łuczniczki, którzy pokonali we własnej hali GKS Katowice. Po dwóch setach na tablicy wyników widniał remis 1:1, jednak po dziesięciominutowej przerwie podopieczni trenera Jakuba Bednaruka byli wręcz nie do zatrzymania i zmietli rywali, zdobywając bezcenne trzy punkty w ligowej tabeli. Początek spotkania okraszony był sporym chaosem na boisku, który sprawiał, że drużyny nie wystrzegały się błędów własnych. Na tej grze skorzystał GKS, wychodząc na prowadzenie po dwóch błędach w ataku Metodiego Ananiewa i asie serwisowym Gonzalo Quirogi (5:3). Przez chwilę na tablicę wyników wrócił remis, lecz goście odzyskali swe prowadzenie, po zablokowaniu Bartosza Filipiaka osiągając wynik 10:7. Złą serię swych podopiecznych próbował przełamać Jakub Bednaruk, biorąc czas dla zespołu. Po przerwie Łuczniczka zdobyła punkt, a z czasem zaczęła gonić swego przeciwnika (11:12). Bardzo długa akcja przyniosła bydgoszczanom wyrównanie (13:13). Następnie asem serwisowym oraz skutecznym atakiem popisał się Filipiak, wyprowadzając swych kolegów na prowadzenie. Tym razem to Piotr Gruszka wziął przerwę dla swego zespołu, która okazała się dobrym pomysłem, gdyż gracze z Katowic dogonili oponentów (15:15). Od tego momentu formacje zaczęły rywalizację punkt za punkt, powoli dążąc do „końcówki”. Impas przerwali gospodarze, osiągając rezultat 21:19 po dwóch skutecznych atakach Ananiewa. Z tego powodu trener GKS-u ponownie wziął czas dla swych graczy. Po powrocie na parkiet do końca trwała walka o zwycięstwo, w której lepsi okazali się gospodarze.  (…)

polsatsport.pl – PlusLiga: Łuczniczka Bydgoszcz przerwała serię ośmiu porażek

(…) Trener GKS Katowice Piotr Gruszka przyznał, że po dobrym treningu w tygodniu nie spodziewał się tak słabej postawy swojego zespołu. „Rywale grali dziś lepszą siatkówkę. Jestem zły, bo cały tydzień ciężko trenowaliśmy i sam mówiłem, że jest ok. Tymczasem dziś zobaczyłem kompletnie inny zespół. Ten mecz rozegrał się w głowach. Byliśmy przygotowani na to, że Bartek Filipiak dostaje większość piłek do ataku, a środkowi dostają ich mało. Czytaliśmy to wszystko, ale nie byliśmy w stanie nic zrobić. Rywale wykorzystali wszystkie swoje argumenty, które mają, grali skuteczniej i to im wystarczyło, by dziś zwyciężyć” – podsumował trener katowiczan.  (…)

 

sportowefakty.wp.pl – Łuczniczka Bydgoszcz – GKS Katowice: rewanżu nie było. W Łuczniczce powtórka ze Spodka

(…)  W drugiej partii wydawało się, że bydgoszczanie pójdą za ciosem. W ataku szalał bowiem Bartosz Filipiak. Błędy Jewgienija Gorchaniuka i Metodiego Ananiewa sprawiły jednak, że katowiczanie odskoczyli (6:10). Chwilę później miejsce Greka na boisku zajął Jakub Rohnka, ale to na niewiele się zdało. Łuczniczce nadal brakowało siły rażenia. Katowiczanie z kolei spisywali się bez zarzutu. Siłą napędową zespołu Piotra Gruszki był Gonzalo Quiroga, wspierany przez Serhija Kapelusa (19:15). W końcówce Jakub Bednaruk zdecydował się na zmianę rozgrywającego, Edgardo Goasa zastąpił Krzysztof Bieńkowski, co pozwoliło przez moment zmniejszyć straty. W decydującym momencie wysiłek bydgoszczan zniweczyła seria błędów. Dziesięciominutowa przerwa dobrze wpłynęła na Matodiego Ananiewa, który wyjątkowo udanie rozpoczął trzeciego seta. Seria zagrywek w wykonaniu Bułgara, pozwoliła gospodarzom wypracować kilku punktową przewagę (8:3). Trener Piotr Gruszka wyraźnie nie był zadowolony z postawy swoich graczy. Na boisku pojawili się zmiennicy: Marcin Komenda, Bartłomiej Krulicki i Rafał Sobański, jednak to nie pomogło. Siatkarze Łuczniczki z każdą kolejną akcją nakręcali się coraz bardziej. Po serii zagrywek Bartosza Filipiaka stało się jasne, że podopieczni Jakuba Bednaruka tego seta nie mogą przegrać (20:9), tym bardziej, że gracze GKS-u kompletnie posypali się w przyjęciu. Tak też się stało, kropkę nad „i” postawił Jewgienij Gorchaniuk.  (…)

czassiatkowki.pl – PlusLiga: Cenna wygrana Łuczniczki Bydgoszcz. Seria siedmiu porażek z rzędu przerwana

Siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz przed własną publicznością podejmowali zespół z Katowic. Spotkanie to rozpoczęło się po myśli gospodarzy, którzy wygrali premierową odsłonę. W kolejnej jednak lepsi okazali się rywale, ale podopieczni trenera Jakuba Bednaruka zwyciężyli w trzeciej i czwartej partii i zapisali na swoje konto komplet punktów.  (…)  Kolejna odsłona rozpoczęła się od efektywnej gry bydgoszczan. Dzięki skuteczności w ofensywie oraz błędom gości udało im się wypracować wysoką przewagę (8:3). Siatkarze z Katowic starali się dorównać przeciwnikowi, lecz nie było to łatwe zadanie. Łuczniczka Bydgoszcz bardzo dobrze spisywała się w bloku, a obrony Metodiego Ananieva pozwoliły jego drużynie na zapisanie kolejnych punktów (15:8). Podopieczni Piotra Gruszki nie mogli znaleźć recepty na świetną dyspozycję rywala, co przekładało się na stan seta. Bydgoszczanie nie zwalniali tempa gry, a po kontrze w wykonaniu Wojciecha Jurkiewicza na tablicy widniał wynik (20:9) dla gospodarzy. Wszystko wskazywało na to, że nic już nie powstrzyma Łuczniczki Bydgoszcz w odniesieniu zwycięstwa w trzeciej partii. Podwójny blok, chwilę później atak ze skrzydła i zdecydowanie wygrali gospodarze (25:13).  (…)

 

czassiatkowki.pl –Piotr Gruszka: „Przegraliśmy to spotkanie w głowach i na to jestem wściekły”

(…)  Zespół GKS-u Katowice w sobotnie popołudnie przegrał przeprawę z bydgoską Łuczniczką. Podopieczni Piotra Gruszki tracili punkty już od pierwszego gwizdka, popełniali błędy, źle odczytywali grę przeciwnika, co ten świetnie wykorzystywał. „Jestem bardzo zły, bo przez ostatni tydzień zawodnicy świetnie wyglądali na treningu. Tymczasem podczas meczu obraz zespołu był kompletnie inny pod jakimkolwiek względem. Niestety przegraliśmy to spotkanie w głowach i na to jestem wściekły” – powiedział po meczu w Bydgoszczy szkoleniowiec GKS-u Katowice.  (…)   Mimo starań katowickiego GKS-u, zawodnicy z Bydgoszczy bez większych problemów zapisali na swoim koncie komplet punktów. Ich wyższość widoczna była szczególnie w trzeciej partii, którą gospodarze zakończyli z dwunastoma „oczkami” przewagi. „Łuczniczka po raz drugi pokazała prostą taktykę na nas. Wykorzystali nasze słabości. Nie będę mówił o nich głośno, niech inne zespoły się martwią, jakie one są. W każdym razie nawet to, że dobrze zagrywaliśmy, nic nie znaczyło. Rywale grali wysoką piłkę i byli na niej skuteczni” – przyznał Piotr Gruszka.  (…)  Trener katowiczan powiedział, że drużyna spodziewała się dobrej dyspozycji atakującego Łuczniczki, Bartosza Filipiaka. Taktyka, którą obrali była jednak zupełnie nieskuteczna, co skutkowało straconymi punktami. Piotr Gruszka wyznał, że dobra gra bydgoskiej ekipy wywołała w nich niemoc. „Byliśmy przygotowani taktycznie na to, że dużo będzie atakował Filipiak. Rywale mało grali środkiem, ale kiedy trzeba było, nie mogliśmy nic z tym zrobić. Przez cały mecz nie potrafiliśmy zatrzymać Filipiaka, staliśmy kompletnie w innych miejscach niż powinniśmy. Mimo, że dobrze o tym wiedzieliśmy, nie poprawialiśmy tego. Rywal wykorzystał wszystkie argumenty jakimi dysponuje, bronili bardzo dobrze i to wystarczyło do zwycięstwa” – dodał Piotr Gruszka.  (…)  Katowiczanie w całym spotkaniu popełnili sporo prostych błędów, których z łatwością mogli się ustrzec, gdyby tylko zachowali większe opanowanie. Wystarczyła mała strata punktów, a w ich szeregi wkradał się niepokój. To znacznie utrudniało zbliżenie się do przeciwnika i ustanowienie losów meczu na swoją korzyść. Trener drużyny nie krył zażenowania tym faktem. „Taka już jest nasza przypadłość. Mamy dwa-trzy punkty straty i nagle strach powoduje, że kompletnie zapominamy o podstawowych rzeczach. Dogrywamy piłki na drugą stronę siatki, przepychamy się z rozgrywającym. Wszystko to proste sytuacje, spowodowane strachem przed tym, że możemy przegrać seta. Kompletnie tego nie rozumiem, bo to jest ostatnia rzecz jaka powinna pojawiać się u sportowca” – zakończył Gruszka.

 

luczniczkabydgoszcz.pl – GKS pokonany za trzy punkty!

(…)  Niesieni zwycięstwem w trzecim secie, udanie rozpoczęliśmy czwartą partię. Po skutecznych atakach Bartka Filipiaka prowadziliśmy już 5:2, a kiedy krótką popisał się Wojciech Jurkiewicz było 6:3. Wówczas o czas poprosił trener GKS-u Katowice Piotr Gruszka. Katowiczanie zbliżyli się do nas na punkt i od tego momentu toczyła się wyrównana gra – 10:8. Ponownie jednak dał znać o sobie nasz szczelny blok, przez którego nie potrafił przebić się Butryn czy Kapelus – 13:8. Przy stanie 14:11 czwartego asa serwisowego w tym meczu posłał Filipiak, a chwilę później trener Gruszka wziął kolejną przerwę na żądanie. Nie wybiła ona jednak z rytmu siatkarzy Łuczniczki Bydgoszcz, którzy nadal dzielnie walczyli w obronie – 17:11, a rywale seriami popełniali błędy. Przy zagrywce Kapelusa GKS Katowice zaczął niwelować straty, by zbliżyć się do gospodarzy na 3 „oczka” – 19:16. W końcówce seta kibice byli świadkami wyrównanych akcji, a rywale doprowadzili do nerwowej końcówki – 23:22. Atak Gorchaniuka zapewnił nam upragnione zwycięstwo.   (…)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czego chcieć więcej?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Pamiętamy otwarcie Nowej Bukowej i spektakularnie wygrany mecz z Górnikiem Zabrze. Wtedy to katowiczanie przełamali złą passę z zabrskim rywalem i w doliczonym czasie gry po golu Filipa Szymczaka po raz pierwszy Arena Katowice odleciała w szale radości. Jednocześnie jak dotychczas był to najbardziej efektowny i spektakularny moment tego stadionu.

Teraz czeka nas kolejne starcie z Górnikiem, tym razem jednak przy Roosevelta. Z tym stadionem nie mamy dobrych wspomnień. Od czasu spadku z ekstraklasy 20 lat temu, katowiczanie trzy razy grali oficjalne mecze w Zabrzu. Wyniki to 0:2, 0:1 i 0:3. Najświeższym wspomnieniem jest mecz z zeszłego sezonu, który GKS gładko przegrał 0:3, tracąc gola już w czwartej minucie po uderzeniu Lukasa Podolskiego. To był jeden z niewielu pojedynków zeszłej jesieni, w którym katowiczanie nie wyglądali na równorzędnego rywala i to mimo tego, że Górnik wcale nie grał jakiegoś wybitnego spotkania. Tak, ekstraklasa nas „przywitała” w środku rundy z przytupem.

Na co stać teraz nasz zespół w jutrzejszych derbach – nie wiadomo. Nie wiadomo do końca, w jakiej formie jest ekipa Rafała Góraka, choć trzeba przyznać, że od początku meczu z Legią ta dyspozycja daje wrażenie, że rośnie. Rzeczywiście pierwsza połowa przy Łazienkowskiej była bardzo dobra, cały mecz niezły, a kolejne spotkania – z Arką Gdynia – było już bardzo dobre. Można więc mieć nadzieję, że po początkowym blackoucie, nasza ekipa w końcu się obudziła i wskoczyła na właściwe tory drużyny środka tabeli.

Problem w tym, że stajemy naprzeciw silnej w tym sezonie drużyny. Zespół Michala Gasparika najpierw wygrał z Lechią, a potem na wyjeździe z Piastem. Być może – patrząc na ten sezon – nie są to jakieś wielkie sukcesy, ale każdy punkt, a zwłaszcza komplet należy cenić. Potem była porażka w Poznaniu i niezasłużona przegrana u siebie z Termaliką. Górnik w tym meczu dominował, ale to goście okazali się lepsi o jedną bramkę. Za to w meczu z Pogonią było do pewnego momentu odwrotnie – to Portowcy cisnęli, cisnęli, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Wkrótce więc sprawy w swoje ręce wzięli zabrzanie i trzykrotnie pokonali bramkarza ze Szczecina.

Jakby więc nie patrzeć – obie ekipy wygrały ostatnie swoje mecze trzema bramkami i to nie z ligowymi leszczami. To znamionuje naprawdę świetne widowisko jutro.

Ciekawi jesteśmy zestawienia GKS na ten mecz. Lukas Klemenz zasłużył się dwiema bramkami – pytanie, czy Alan Czerwiński będzie zdolny do gry, a może znów na ławce zasiądzie Marten Kuusk? No i kwestia środka boiska ciągle jest otwarta. Nie wydaje się, żeby miejsca nie zachował Kacper Łukasiak, bo w końcu zagrał dobry mecz z Arką. Pytanie, co z Adrianem Błądem, czy trener będzie nadal konsekwentnie stawiał na niego czy może szansę dostanie kolejny aspirujący zawodnik. Co do ataku, to nie mamy wątpliwości – Adam Zrelak musi być i już.

Śląski Klasyk to również święto na trybunach. Znów do Zabrza przyjedzie kilkutysięczna armia kibiców GKS Katowice. Rok temu mieliśmy świetne widowisko właśnie na trybunach, trochę gorsze na boisku, przede wszystkim za sprawą GKS. Ale drugi raz z rzędu chyba tak nie będzie. Pięknie by było odczarować ten stadion i zapewnić sobie drugie zwycięstwo w sezonie. Tak jak rok temu w szóstej kolejce. Skazywany na pożarcie GKS wygrał wówczas z Mistrzem Polski – Jagiellonią Białystok.

Sobota wieczór, primetime, jupitery, dwadzieścia kilka tysięcy kibiców, dwie drużyny w gazie, Szymon Marciniak z gwizdkiem. Czego chcieć więcej?

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga