Dołącz do nas

Felietony Kibice Piłka nożna

[FELIETON KIBICA] Pierwszoligowa scena kibicowska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dziś zapraszamy Was do felietonu naszego kibica, który skupił się na trybunach, a nie murawie. Mamy nadzieję, że takie teksty także chcecie czytać i… pisać. Przypominamy, że w każdą środę chcemy publikować Wasze teksty – nadsyłajcie je każdorazowo do poniedziałku wieczora lub – jeśli tekst jest ponadczasowy – kiedykolwiek Wam pasuje. Nasz mail: gieksainfo[at]gmail.com. Oddajmy głos Ericowi… 

Przez ostatnie kilka lat na polskiej scenie kibicowskiej pozmieniało się naprawdę sporo.. Od złamania paktu na kadrze, przez zerwanie wieloletnich zgód, skończywszy na utworzeniu układu lub zgody, którą polska scena kibicowska przyjęła ze zdziwieniem lub sporym zaskoczeniem.

Pomimo faktu, że z niektórymi ekipami gramy razem w lidze już parę ładnych lat, chciałbym Wam, drodzy GieKSiarze, odświeżyć CV każdej z poszczególnych ekip z którymi będziemy rywalizować w 1 lidze,

Raków Częstochowa

Racovia jest rzadkim przypadkiem ekipy, która pojawiając się w sektorze gości, wywiesza swe płótna od zewnętrznej strony sektora. W czasach, kiedy GieKSa awansowała na zaplecze ekstraklasy, Medaliki posiadały zgody z Góralem Żywiec i ze Stalą Stalową Wolą. Pierwsza zgoda padła, około 10 lat temu, niedługo po wyjeździe Rakowa do Jastrzębia-Zdroju, gdzie wspierał ich Góral, który zaraz po tym meczu został trafiony przez miejscowy GKS. Wersje rozstania są podzielone, więc nie będę pisał konkretnych powodów. Niedługo po tym meczu, Raków rozgrywał swój mecz ligowy w niedawno zaprzyjaźnionym Żywcu, z Koszarawą, gdzie Góral robił podchody do Rakowa, jednak policja była zbyt czujna. Ze Stalą powodów rozstania do dzisiaj nikt nie zna, jednak w Częstochowie i Stalowej Woli było spore poruszenie przez kibiców, którzy nie mogli uwierzyć w rozpad tej zgody w 2011 roku. Pomimo sporej odległości ta zgoda była niezwykle mocną sztamą, ze sporą częstotliwością odwiedzania się RKS-u z ZKS-em.

Obecnie jedyną polską zgodą Rakowa jest Chemik Kędzierzyn-Koźle, z którym Medaliki przez kilka lat miały układ chuligański, nim w 2016 roku, podczas turnieju Racovia Cup, została przybita zgoda. Drugą, międzynarodową zgodą Rakowa jest węgierski Videoton Szekesfehervar. Dzięki tej zgodzie i dobrze grającej w lidze drużynie Videotonu, Raków mógł wraz z węgierskimi braćmi zwiedzać Europę, wspierając ich m.in., w Poznaniu w 2015 roku.

GKS Jastrzębie

W czasach, gdy graliśmy jeszcze w tej samej, 2. i 1. lidze, GKS Jastrzębie miał mocne zgody z Chemikiem Kędzierzyn-Koźle (aktualnie zgoda Rakowa, więc sam meczu GKS-u z Rakowem będzie ciekawym wydarzeniem), Hutnikiem Kraków (z którym wieloletni układ przeszedł w zgodę) i Zawiszą Bydgoszcz. Z Chemikiem zgoda została zakończona w 2011 roku. Z ekipą nowohucką zgoda padła w 2009 roku, ledwo po przybiciu oficjalnej zgody. Od kilku lat obie ekipy wznowiły kotakty. Najstarszą zgodą był Zawisza Bydgoszcz, z którym GKS trzymał się od 1999 roku, ale także ta zgoda nie przetrwała próby czasu, co z entuzjazmem przyjęto w Łodzi.

Na chwilę obecną, jastrzębianie nie posiadają z nikim zgody. Od niedawna mają układ chuligański ze Stalówką i Piastem Gliwice, którego ostatnio wsparli w ligowym meczu w Katowicach, na Rozwoju. Prywatnie GKS utrzymuje poprawne stosunki z chorzowskim Ruchem, głównie z tzw. Niebieskim Południem, nie raz odwiedzając Cichą 6 z flagą, czy biorąc udział w turnieju kibicowskim na zaproszenie chorzowian.

Chojniczanka Chojnice

Fanatycy z grodu Tura uchodzą za niewielką, ale cały czas aktywną ekipą, która będąc jednocześnie FC Lechii Gdańsk, ma wieloletnią zgodę z KP Starogard Gdański. Ze względu na ich aktywność w Gdańsku, ich stosunki ze Śląskiem Wrocław oraz FC z Moto Jelcz-Oława stosunki są poprawne/ łączą ich poprawne relacje. Mają także układ z niewielką ekipą Wierzyca Pelplin.

Odra Opole

Opolan specjalnie przedstawiać nie trzeba. Odkąd świat pamięta, ich stałe i pielęgnowane zgody to Polonia Bytom (od ponad 30 lat) wraz z Zagłębiem Lubin. Warto wspomnieć, że zgodowicze Odry, od jakiegoś czasu mają ze sobą układ chuligański. Gdy Zagłębie miało okazję zagrać prestiżowy mecz w europejskich pucharach z Partizanem Belgrad dostali dobre wsparcie bytomian i opolan w Serbii. Ze zgód międzynarodowych, których jest coraz więcej na polskiej mapie, Odra ma zgodę z węgierskim FC Sopron.

Chrobry Głogów

Dawniej, ich długą i mocną zgodą był KKS Kalisz, z którym zgodę zakończyli w 2007 roku. Byłą , a odnowioną w 2012 roku zgodą jest gorzowski Stilon. Z układów, których liczba w Polsce rośnie, Chroby ma piłkarsko-żużlowy kontakt z bandą Unii Leszno oraz łódzkim Widzewem, który „odpalił” MZKS w 2001 roku, podczas meczu Polska – Japonia, wraz z Karpatami Krosno i Stalą Rzeszów, jednak po kilkunastu latach kontakty zostały przywrócone, przez co nawet zgodowicz Widzewa – Ruch Chorzów- wsparł głogowian przy Bukowej, gdzie była próba zerwania flagi „Szlachta”, która zawisła od zewnętrznej strony płotu.

Stomil Olsztyn

Stomilowcy mają starą i bardzo sentymentalną zgodę z Polonią Bydgoszcz oraz z Nafciarzami, z którymi kilka lat trwał układ, nim została przybita zgoda. W ich zaprzyjaźnionym gronie jest także Hutnik Kraków, z którym mają układ chuligański i w biało-niebieskiej koalicji wiele działają wspólnie, ze względu na pozytywne kontakty na linii Płock – Nowa Huta.

Świeżymi znajomymi OKS-u są kibice ŁKS-u Łomża, z którymi przybili układ w ubiegłym roku, podczas wyjazdu do Łodzi na mecz z RTS-em. Dobre kontakty mają także zgdańską Lechia.

Stal Mielec

Stal bardzo długo dołowała w niskich ligach, przez co kibicowsko bardzo spadła jakościowo, choć kilkanaście lat temu byli jedną z najlepszych ekip na całym Podkarpaciu. W trakcie tego słabszego okresu padli ofiarą „czystki” w Cracovii, która w tym czasie zrobiła większe „rozdanie”, jeśli chodzi o zrywanie zgód. Oprócz nich Craxa postanowiła zakończyć wieloletnie przyjaźnie z Czarnymi Jasło, Viktorią Zizkov, Stalą (1984-2008) i Koroną Kielce, choć w przypadku Koroniarzy wyszło inaczej niż Pasy się spodziewały. Ze względu na zerwanie zgody ze Stalą, która była jednocześnie zgodą Korony, padła propozycja ze strony Pasów, aby zgoda Cracovia – Korona była „zamrożona”, jednak Korona postanowiła unieść się honorem i zerwać zgodę z Cracovią (nie uznawali jakiś zamrożeń czy przeczekiwań), przez co więź na linii Mielec – Kielce jeszcze bardziej się wzmocniła, natomiast Korona i Cracovia miały ze sobą kosę, którą wyładowano sporą ilością bluzgów w najbliższym bezpośrednim meczu ligowym. Nadszedł jednak i ten moment, że 9 lat później, zgoda Stali z Koroną, po 34 latach, przeszła do historii.

W chwili obecnej Stal ma długie i wytrwałe zgody z Czarnymi Jasło i Sandecją Nowy Sącz.

Bytovia Bytów

W przypadku Bytovii jest podobnie jak z Chojniczanką Chojnice. Ich drogi prowadzą do Gdańska, gdzie są fan clubem BKS-u. Historia kibicowska Bytovii jest bardzo krótka. Wraz z początkiem 2000 roku, uformowała się mała grupa kibiców, którzy wspierali miejscowy klub, jednak przez kilkanaście lat na trybunach z dopingiem dla Bytovii bywało różnie. Przez ten okres, będąc FC Lechii, nawiązali pozytywne kontakty z innym FC Lechistów oraz z Czarnymi Słupsk. Mają także układ z Jantarem Ustka.

Wigry Suwałki

Ekipa z północnego wschodu jest umiejscowiona w ciężkim położeniu geograficznym, pod względem wyjazdów. Ich głównym rywalem z najbliższych okolic jest Jagiellonia Białystok oraz ŁKS Łomża, z którymi przy różnorodnych okazjach robią sobie podchody (Jaga z ŁKS-em jeszcze częściej). Ich jedyną zgodą, trwającą od końca lat 90-tych, jest Granica Kętrzyn. W ubiegłym roku, przy dobrych osiągnięciach piłkarzy w Pucharze Polski, mieli okazję zagrać wyjazdowe spotkanie z Arką Gdynia (mecz o finał), dostając dobre wsparcie ze strony Olimpii Grudziądz. Od tego dnia, obydwie ekipy łączy oficjalnie układ.

Podbeskidzie Bielsko-Biała

W samym Bielsku, od samego początku, prym wiedzie BKS Stal Bielsko-Biała, jednak przez większość czasu ich kibice nie mają powodów do zadowolenia, bo BKS dołuje w niskich ligach, odkąd się pamięta. Przez ten czas, w 1995 roku powstał drugi w Bielsku klub, który nim przyjął nazwę Podbeskidzie, nazwał się Ceramed. Aktualnie kibice TSP regularnie, jednak w nie specjalnych liczbach, wspierają swoją drużynę, która przez mały okres istnienia, dorobiła się ładnego stadionu, przywłaszczając sobie stary stadion BKS-u. Kibice z Bielska nie posiadają żadnych zgód ani układów, ponieważ w świecie kibicowskim nie są specjalnie traktowani poważnie. Zdarzały się jednak mecze gdzie miejscowy BKS nie raz zasiadał w sektorze, gdzie Podbeskidzie tworzy młyn, lub licznie wspierał swoich przyjaciół z Sosnowca, przypominając, za każdym razem, do kogo Bielsko-Biała należy.

ŁKS Łódź

Zdecydowanie najbardziej uznana marka, pod względem kibicowskim, w naszej lidze. Swego czasu ŁKS z Widzewem rozgrywali najlepsze derby w Polsce, w które cała Polska była zapatrzona. Ich zgody, które znamy od początku kibicowania, to tyski GKS oraz Zawisza Bydgoszcz. W tym nierozłącznym gronie była także Resovia Rzeszów, jednak po wydarzeniach w Marsylii, które wywróciły polską scenę kibicowską do góry nogami, zgoda, po 33 latach, została zerwana przez łodzian, co nikogo nie mogło dziwić. W trakcie, gdy Resovia romansowała z kosami ŁKS-u, łodzianie mieli dobre relacje z Kolejorzem, z którym jeszcze kilka lat temu mieli kosę, ze względu na pozytywne kontakty RTS-u z Lechem Poznań. Historia pokazała jednak, że wszystko w życiu się zmienia i aktualnie, od niemal roku,to ŁKS jest zgodą Lecha.

Prywatnie, rodowici łodzianie mają także stare kontakty z Cracovią, z którą niegdyś mieli zgodę, jednak została zerwana w 1996 roku. Zaraz po tym wydarzeniu, została utworzona wielka triada (Arka & Cracovia & Lech), która trwa po dziś dzień. Są także w poprawnych stosunkach z Lechią, ze względu na grubą kosę z MZKS-em. Arka z ogromną niechęcią przyjęła wieść, że KKS przybił zgodę z ŁKS-em. Mający dużo do powiedzenia na Arce, FC Tczew, wystosował nawet oświadczenie, w którym obwieścił, że zgody z ŁKS-em absolutnie nie uznaje, przez co barwy Pyrrusów nie są akceptowane w Tczewie.

Sandecja Nowy Sącz

Ekipa z Nowego Sączu, mimo że wielkiej ekipy nie posiada, dba o zgody. Odkąd pamiętam, ich nierozłączne zgody, to Cracovia, Czarni Jasło, GKS Tychy, Korona Kielce, Stal Mielec i Polonia Warszawa. Mimo że ich zgody między sobą pozrywały kontaktyi stworzyły kosy, Sandecja dba o swoich sojuszników i ma się dobrze. Rzadki przypadek w Polsce, że ekipa posiada od niepamiętnych czasów aż 6 zgodowiczów. Polonia Warszawa, mając niegdyś także podobną ilość zgód, została porzucona i tylko, Sączersi przetrwali ciężkie czasy na Konwiktorskiej i dali KSP wsparcie w trudnych chwilach, przez co na Polonii, jedyną polską zgodą jest właśnie Sandecja.

Warta Poznań

Szacunek że istnieją, chciałoby się napisać. Warta jest starym, zasłużonym klubem, który kojarzy się raczej z dziadkami, którzy chcą obejrzeć futbol. W Poznaniu jest jeden klub, wie to nawet niewielka grupa zapaleńców Warty, jednak cały czas próbują coś działać. Dawniej, ich zgodą była Obra Kościan, z którą sporo się odwiedzali i wypili sporą ilość alkoholu na stadionie, jednak i to nie przetrwało. Lech ich po prostu świadomie toleruje i daje im działać. W latach 90-tych było nawet powiedzenie Lech King, Warta Queen. To hasło wielu fanów wspomina z uśmiechem na twarzy.

GKS Tychy

Tyscy są dość młodym klubem, jednak z dużą ilością starych i zadbanych zgód: Cracovią, Górnikiem Wałbrzych, ŁKS-em Łódź, Sandecją Nowy Sącz i Zawiszą Bydgoszcz. Niektóre z nich na miały próbę nerwów i zaufania, jednak przetrwały wszystko i po dziś dzień mają się dobrze. Bywały i takie przypadki w historii tyskiego klubu, że woleli odpuszczać swoje mecze wyjazdowe, aby równolegle wesprzeć swoją sztamę na terenie Górnego Śląska. Prywatnie, mają neutralne stosunki z Polonią Bytom, z którą w późnych latach 80-tych mieli zgodę, przybitą na sekcji hokeja. Kilka lat temu, na turnieju halowym, organizowanym przez Polonię, wśród zaproszonych ekip był właśnie GKS, stawiając się liczną delegacją.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza, Garbarnia Kraków i Puszcza Niepołomice

Nie było tematu.

Eric Cantona

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    pr1982

    1 sierpnia 2018 at 12:46

    Spoko się czytało, jednak na przyszłość poprawcie literówki przed wrzuceniem na stronę i druga sprawa: NIE MA W POLSCE KLUBU „CRACOVIA KRAKÓW”, JEST KS CRACOVIA, CRACOVIA jak kto woli. pzdr

  2. Avatar photo

    kosa

    1 sierpnia 2018 at 15:38

    dzięki, poprawione.

  3. Avatar photo

    jupik

    10 sierpnia 2018 at 10:22

    szkoda że w Twoim opisie nie wspomniałeś nic o naszych starych dziejach, o dobrych układach z Jastrzębiem i sztamie ŁKS-em, ale było to dawno i nie wszyscy to pamiętają, wtedy wiele się działo czasami układy były przybijane „sezonowo” z potrzeby chwili 🙂

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga