Dołącz do nas

Piłka nożna

Podsumowanie 13. kolejki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

13. kolejka przyniosła nam odpowiedź na wszystkie zadane w zapowiedzi pytania. Tak, więc – Flota w końcu poległa i to u siebie. GieKSa bez – Pitrego traci 45% wartości i nie potrafiła oddalić się od strefy spadkowej. W Stróżach przełamał się – Kolejarz, a światełko w tunelu ujrzeli kibice w Łodzi. Kompromitacja gdyńskiej Arki, wielki zawód w Ząbkach, a największym wygranym po tej kolejce jest zespół – Cracovii. Co jeszcze ciekawego na boiskach przedsionka ekstraklasy? Zapraszamy na podsumowanie 13. kolejki – 1. ligi.

Stomil Olsztyn – Miedź Legnica 1:2

Drugie z rzędu zwycięstwo podopiecznych – Bogusława Baniaka i „Miedzianka” mocno usadziła się w czubie tabeli. Gospodarze zawiedli i pozostają w strefie spadkowej. Pierwsza połowa, pod dyktando gości, jednak wynik remisowy. Na prowadzenie w 15. minucie wyszła – Miedź za sprawą – Jakuba Grzegorzewskiego, wyrównał w 45. minucie – Kalonas. Po przerwie gra miała dwa oblicza. Do momentu gola na 2: 1 – Wojciecha Łobodzińskiego w 59. minucie, Miedź prowadziła grę i próbowała ataku pozycyjnego, a gospodarze szukali szansy w kontratakach. Ostatnie pół godziny to przejście gości na grę kontrą, Stomil jednak nie pokazał w tym meczu niczego nadzwyczajnego. W Olsztynie, zasłużone zwycięstwo gości. Widzów: 3000

Bogdanka Łęczna – LKS Nieciecza 1:0

Złotego gola w tym spotkaniu zdobył w 28. minucie – Michał Zuber. Na tym można by zakończyć wspomnienia o gospodarzach, bowiem prócz dobrej okazji – Szałachowskiego w drugiej odsłonie, zespół trenera – Rzepki nie istniał z przodu. Kluczem do zainkasowania cennych 3. punktów, okazała się znakomita gra w destrukcji piłkarzy z Łęcznej. Nieciecza atakowała i prowadziła grę, jednak wszystkie próby były rozbijane przez gospodarzy. Najlepszą okazję dla gości zmarnował – Emil Drozdowicz. Goście zmarnowali szansę, na wskoczenie na pozycję wice lidera. Widzów: 750

GKS KATOWICE – Okocimski KS Brzesko 1:2

http://www.gieksa.pl/sila-stalych-fragmentow-gry/   Widzów: 1600

Arka Gdynia – Olimpia Grudziądz 0:1

Kolejny zimny prysznic na głowy wszystkich sympatyków – Arki. Zespół prowadzony przez czeskiego szkoleniowca – Petra Nemeca, po raz kolejny w tym sezonie przegrywa na własnym boisku. Pierwsza połowa znakomita, dużo okazji z jednej i drugiej strony oraz szybkie tempo gry. Lekka przewaga gospodarzy. Druga odsłona bardzo zawiodła, spadło tempo, a sytuacji bramkowych, jak na lekarstwo. Dwie sytuacje należy jednak odnotować. Tą najważniejszą jest akcja z 89. minuty, kiedy łatwy strzał z rzutu wolnego bramkarz gospodarzy odbija wprost pod nogi – Piotra Ruszkula, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki. 6 minut wcześniej, arbiter nie podyktował jedenastki dla – Arki, za zagranie ręką w polu karnym, przez zawodnika z Grudziądza. Arka najbliższy rywal – GieKSy, ma tylko 4. punkty więcej od Katowiczan. Widzów: 4136

Dolcan Ząbki – GKS Tychy 0:1

Dolcan w pierwszej połowie walił głową w tyski mur. Nie wiele piłkarzom – Roberta Podolińskiego ostatnio wychodzi, tak było i tym razem. Tyszanie grali spokojnie i głównie starali się kontratakować, mieli swoje szanse, ale w bramce gospodarzy dobry mecz rozgrywał – Maciej Humerski. Jedyna bramka pierwszej połowy jak i całego meczu, padła w 26. minucie, a jej autorem doświadczony – Marcin Folc. Druga połowa, to już bronienie przez gości korzystnego rezultatu. Jedni i drudzy mieli swoje szanse na gole, jednak obaj bramkarze – Humerski i Misztal, stanęli na wysokości zadania. Szkoleniowiec gospodarzy – Robert Podoliński, po meczu wyznał, iż najprawdopodobniej w poniedziałek poda się do dymisji. Widzów: 600

Flota Świnoujście – Cracovia Kraków 1:2

Pierwsza porażka -Floty od maja, stała się faktem. „Pasy” dzięki cennemu zwycięstwu, są już na 2. miejscu w tabeli, a pamiętajmy, że mają jeszcze zaległy mecz. Podopieczni trenera – Stawowego odnieśli kolejne prestiżowe zwycięstwo, na swoim rozkładzie mają już, bowiem dwóch kandydatów do awansu – Zawiszę i Flotę. W zaległym meczu – Cracovia zagra z kolejnym potentatem, tym razem z Niecieczy, wygrana i w tym spotkaniu, uczyni zespół z Krakowa, głównym kandydatem do promocji. Pierwsza połowa, to przewaga gości, którzy jak zwykle bardzo dużo grali piłką, brakowało jednak wykończenia. Gol na 1: 0 padł w 10. minucie, a jego autorem skuteczny – Vladimir Boljevic. Radość gości trwała jednak tylko minutę, bowiem skuteczną centrę z rzutu wolnego, na gola zamienił – Sebastian Zalepa. W 43. minucie, błędu bramkarza gości, nie wykorzystał – Sebastian Olszar, który z 20. metrów nie trafił do pustej bramki. Druga odsłona bardzo zawiodła oczekiwania kibiców, którzy obserwowali mecz na stadionie, lub przed telewizorem. Nudny i przewidywalny mecz z małą liczbą sytuacji bramkowych. Cennego gola na wagę 3. punktów zdobył jednak w 87. minucie – Adam Marciniak, który świetnie zamykał dośrodkowanie z rzutu rożnego. Flota znów mogła szybko wyrównać, jednak w 90. minucie, strzał – Bodzionego ugrzązł w bocznej siatce. Po końcowym gwizdku euforia w szeregach gości. Widzów: 2000

ŁKS Łódź – Sandecja Nowy Sącz 3:2

Gospodarze od pierwszego gwizdka sędziego rzucili się na – Sandecję, jak wściekłe psy. Taka postawa, wyraźnie zaskoczyła przyjezdnych i bardzo szybko zaczęła przynosić efekty bramkowe. W 6. minucie gola na 1: 0 zdobył – Kamil Późniak, bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego. W 13. minucie było już 2: 0, po golu – Mateusza Stąporskiego, to był zabójczy kontratak łodzian. W 26. minucie przysnęli gospodarze, Sandecja szybko wznowiła grę z rzutu wolnego i z najbliższej odległości, kontaktową bramkę zdobył – Arkadiusz Aleksander. 36. minuta – Mateusz Stąporski po raz drugi i na tablicy wyników widniał dawno nie widziany w Łodzi rezultat- 3: 1 dla gospodarzy. Stąporski wykorzystał szkolny błąd – Cabaja i strzelił do pustej już bramki. W drugiej połowie goście robili wszystko, żeby odwrócić losy tego starcia. Niestety – Sandecja grała nieskutecznie i nie udało się wywieźć choćby punktu z Łodzi. Wprawdzie starania gości przyniosły efekt w postaci gola, na 3: 2, ale to było za mało tego popołudnia. W 81. minucie, drugą bramkę zdobył – Aleksander, który dobił strzał z rzutu wolnego, „wypluty” przed siebie przez – Bogusława Wyparłę. Dla eŁKSy było to 2. zwycięstwo w tym sezonie, pierwsze osiągnęli w 1. kolejce w Katowicach. Widzów: 966

Kolejarz Stróże – Zawisza Bydgoszcz 2:1

Niespodziewanie gospodarze ograli faworyzowanego – Zawiszę i odbili się od strefy spadkowej, przerywając tym samym niechlubną passę 4. porażek pod rząd. Pierwsza połowa wyrównana, ale nudna. Dużo fauli z obydwu stron, a mało akcji bramkowych. W 16. minucie „główkę” – Abotta z linii bramkowej wybijali zawodnicy gospodarzy. W 29. minucie gości na prowadzenie wyprowadził – Vahan Gevorgyan, który zdobył cudowną bramkę z 25. metrów w samo okienko. W 44. minucie w polu karnym, ręką zagrywał zawodnik „niebiesko-czarnych”, sędzia podyktował rzut karny, który został zamieniony na bramkę przez – Cheikha Niane. Druga połowa znakomicie zaczęła się dla – Kolejarza, bowiem w 47. minucie gola na 2: 1 zdobył – Krzysztof Gajtkowski, precyzyjnym strzałem z 12. metrów. Potem swoje okazje marnowali jeszcze – Wolański i Gajtkowski, jednak więcej z gry mieli goście. W 83. minucie meczu we własnym polu karnym ręką, zagrywał piłkarz gospodarzy, sędzia jednak nie zdecydował się użyć gwizdka, na ławce – Zawiszy wściekłość. W doliczonym czasie gry – Wolański nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem gości. Zawisza w dalszym ciągu w kryzysie i po raz pierwszy w tym sezonie, podopieczni trenera – Szatałowa znaleźli się w tabeli, poza pierwszą dwójką. Widzów: 500

Warta Poznań – Polonia Bytom 2:1

Pierwsza połowa na kolana nikogo nie rzuciła. Warta miała przewagę, co akurat  nie miało prawa dziwić, goście bez żadnej sytuacji w pierwszej odsłonie. Jedyną bramkę pierwszych – trzech kwadransów zdobył w 33. minucie – Krzysztof Bartoszak. Druga połowa podobna do pierwszej, Warta z bardzo dużą przewagą marnowała jednak sytuację za sytuacją. Gola na 2: 0 zdobył w końcu dla gospodarzy – Maciej Mysiak dopiero w 73. minucie. Goście przeprowadzili praktycznie jedną groźną akcję, za to od razu zakończoną golem, w 83. Minucie, trafienie zaliczył – Tomasz Górkiewicz. Chwilę później kolejną znakomita okazję zmarnowali gospodarze, a konkretnie – Trochim. Warta zdecydowanie i zasłużenie wygrała ten mecz, choć wynik tego w ogóle nie odzwierciedla. Widzów: 1500

4. spotkania 13. kolejki – 1. ligi zakończyły się zwycięstwem gospodarzy, natomiast goście wygrywali 5. razy. Nie odnotowano ani jednego remisu, co zdarza się naprawdę rzadko. Kibice na stadionach zobaczyli 23. gole, co daje średnią 2,5. gola na mecz. Na 9. stadionach zameldowało się 15 082. widzów, co daje średnią 1675,7. widzów na mecz.


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Komu nie zależało, by zagrać?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.

Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.

Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.

Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.

Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.

Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.

Mecz się nie odbył.

Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.

Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…

A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.

No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.

Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.

Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.

I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.

Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.

Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.

Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.

Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.

Kups!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Mecz z Jagiellonią odwołany!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.

Kontynuuj czytanie

Kibice Klub Piłka nożna

Puchar Polski dla wyjazdowiczów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wczoraj klub GKS Katowice ogłosił, że wszyscy wyjazdowicze (a było ich aż 1022!), którzy pojechali na mecz do Białegostoku, mają w systemie biletowym przypisany voucher, który można wymienić na darmowy bilet na pucharowe spotkanie z Jagiellonią.

Jak informuje na swojej stronie internetowej klub (tutaj): Wyjazdowicze na swoich profilach w Systemie Biletowym GieKSy otrzymali voucher rabatujący cenę biletu na mecz pucharowy do 0 zł. Z prezentu można skorzystać już teraz! Voucher nie obejmuje biletów parkingowych oraz VIP. Co ważne, jeśli któryś z wyjazdowiczów nabył już wcześniej bilet na mecz pucharowy, to wówczas może wykorzystać voucher przy zakupie biletu na mecz innej sekcji GKS-u w 2025 r.

To kolejny miły gest ze strony klubu w kierunku najwierniejszych kibiców GieKSy. Już w niedzielę, zaraz po decyzji o niegraniu, piłkarze GieKSy podeszli pod sektor gości, a część z nich się na nim znalazła. Tam podziękowali fanatykom za tak liczną obecność, wspomnieli, że zawsze grają w „12” i dziś też chcieli dla nas wygrać. Oprócz tego rozdali swoje koszulki najmłodszym kibicom GKS Katowice, którzy wybrali się do Białegostoku. O tej sytuacji piszą więcej sami kibice na Facebooku (tutaj).

Przypomnijmy, że mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w czwartek 4 grudnia o 17:00 na Arenie Katowice. Na ten mecz NIE obowiązują karnety – wszyscy kibice muszą zakupić bilety (lub wykorzystać wspomniany wcześniej voucher). Bilety dostępne są w internetowym systemie (tutaj).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga