Dołącz do nas

Piłka nożna

[ANALIZA] Czy dało się to zrobić gorzej?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice przegrał z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza po bramce w ostatniej akcji meczu. Był to już drugi przypadek w tym sezonie, że rywal trafił do naszej siatki w doliczonym czasie gry po stałym fragmencie gry – wcześniej po rzucie rożnym pokonała nas Chojniczanka. Zwykle ciężko ocenić takie sytuacje na szybko – trzeba się przyjrzeć, kto zgubił krycie, jak byli ustawieni zawodnicy itp. Tak było i tym razem. Przez Polsat aż 36 godzin musimy czekać na skrót meczu. Wiedzieliśmy, że gdzieś musiał zostać popełniony błąd, ale nie wiem, czy ktokolwiek mógł się spodziewać, że ta sytuacja została aż tak zepsuta…

Sędzia do drugiej połowy doliczył 3 minuty. Nie znamy dokładnego czasu tego zdarzenia, ponieważ stadionowy zegar zatrzymuje się w 90 minucie, jednak wydaje się, że wznowienie z rzutu wolnego mogło już nastąpić nawet po upływie tych 3 minut. Wszyscy byliśmy praktycznie pewni, za zaraz arbiter zakończy spotkanie. Niecieczanie zapewne myśleli podobnie i poza zawodnikiem wykonującym stały fragment gry na środku boiska pozostawili jeszcze tylko dwóch zawodników, najprawdopodobniej takich, którzy byli niepotrzebni pod bramką przy dośrodkowaniu. Pozostali piłkarze powędrowali pod naszą „szesnastkę”. Po naszej stronie w nadziei na kontrę wysoko ustawieni byli Rumin i Bronisławski, jednak ostatecznie postanowili wrócić głębiej w momencie wznowienia gry. Pod naszym polem karnym mieliśmy ośmiu zawodników plus bramkarz, rywali było natomiast siedmiu i wydawało się, że sytuacja jest pod kontrolą – każdy obrońca kontrolował jednego zawodnika, a przy czterech naszych pomocnikach było trzech rywali.

Problemy dopiero miały się zacząć. Dwóch zawodników Termaliki przeszło przez naszą linię pomocy tak, jakby założyli peleryny niewidki. Kacper Tabiś wskazał na nich ręką, chcąc prawdopodobnie, by środkowi pomocnicy Adrian Łyszczarz i Bartłomiej Poczobut ich pokryli. Nie skorzystali jednak z tej porady i po chwili w naszym polu karnym Niecieczanie wytworzyli przewagę liczebną sześciu do czterech.

Gdy piłka była już w powietrzu Poczobut ostatecznie wbiegł w pole karne, był już jednak kilka metrów za zawodnikami z Niecieczy. W momencie, gdy piłka była na wysokości szesnastego metra od naszej bramki, sytuacja wyglądała już dramatycznie. Tymoteusz Puchacz i Rafał Remisz mieli przy sobie po jednym rywalu, ale już przy Wojciechu Lisowskim i Adrianie Frańczaku było już po dwóch piłkarzy Termaliki.

Rafał Remisz przegrał pojedynek główkowy z lepiej ustawionym rywalem, a piłka trafiła w strefę, gdzie zdecydowaną przewagę liczebną mieli Niecieczanie. Po drodze jeszcze Lisowski zdecydował się kryć indywidualnego jednego przeciwnika, przez co Adrian Frańczak został osamotniony w walce z wbiegającymi trzema piłkarzami Bruk-Betu.

Krzysztof Baran wybronił jakimś cudem uderzenie głową z sześciu metrów, ale przy dobitce zarówno on, jak i obrońcy GKS-u, którzy zostali daleko w tyle, byli bezradni. W taki oto sposób przegraliśmy z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza.

Ujęcia pochodzą ze skrótu meczu od oficjalnej telewizji GKS-u Katowice.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

7 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

7 komentarzy

  1. Avatar photo

    Danielski

    1 października 2018 at 13:15

    Bartnik: Dziółka to kontynuacja pracy trenera Paszulewicza.

    Fakty: Praca Paszulewicza oceniona źle i krytycznie, więc zwolniony. Czyli – praca do dupy.

    Wniosek: kontynuujemy dupiatą pracę. Czy to nie jest szkodzenie pracodawcy?

  2. Avatar photo

    Kr8iS

    1 października 2018 at 13:52

    obraz nedzy i rozpaczy… jakby za nas bramki nie strzelili to i tak byloby 0:2 albo lepiej…

  3. Avatar photo

    pablo eskobar

    1 października 2018 at 17:25

    Kaj jest trener???

  4. Avatar photo

    PanGoroli

    1 października 2018 at 18:28

    Kurcze, z tego skrótu wygląda na to, ze są bardzo kiepskie umiejętności piłkarskie. A tego się szybko nie nadrobi… Dużo wiatru, biegania, ale tak na prawdę, to ani razu bramka 'nie wisiała’. Nie widziałem ani jednego groźnego strzału. Nic dziwnego, że ta drużyna nie strzela goli. Coś tu zostało porządnie spieprzone…

  5. Avatar photo

    PanGoroli

    1 października 2018 at 18:33

    1:50, ten blondyn, to kto? Jak on tam nie strzelił, to nie wiem. Pusta bramka i piłka metr od głowy, a on stoi jak słup soli. No ja nie wiem, jak tu mają być gole, jak z czegoś takiego brama nie pada.

  6. Avatar photo

    Irishman

    2 października 2018 at 04:31

    @PanGoroli, początkowo „śmierdziało” bramką dla nas, choć faktycznie klarownych sytuacji nie było. Może poza ewidentnym karnym, po faulu na Bronisławskim (ok. 0:45).
    Niestety pod koniec sytuacja się odwróciła, a tu Nieciecza była już skuteczna.

  7. Avatar photo

    PanGoroli

    2 października 2018 at 09:57

    Kurcze, muszę coś pokombinować z tym postem, bo nie chce wsię umieścić. Taka uwaga techniczna – gdy się wpisze złe captcha, to odrzuca potem wpis, jako duplikat.

    XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

    @Irishman, nie rozumiemy. Zgadzam się, ze ze skrótu wynika, ze była przewaga, było mnóstwo sytuacji. Ale mnie o to chodzi, że żadna z tych sytuacji nie została zamieniona w REALNE zagrożenie. A realne zagrożenie jest wtedy, gdy w miarę mocna piłka leci W STRONĘ BRAMKLI. To nie miało miejsca ANI RAZU. A to jest niezbędny warunek, jeśli chce się samemu strzelic gola. I jeśli tak to wyglada, to nic dziwnego, że jedyne gole, jakie padają, to kiksy przeciwnika, albo elwry.
    Dobrzy technicznie zawodnicy z takich akcji robią sytuacje bramkowe, z których część wpada do siatki. Mnie bardzo niepokoi fakt, że może to świadczyć, że albo brakuje im zimnej krwi w decydujących momentach, albo, że poziom techniczny naszych zawodników jest kiepski. Jeśłi to drugie, to oznacza, że jednak selekcja zawodników została źle zrobiona, i teraz czeka nas mnóstwo ciężkiej pracy, nerwów i szczęścia, byśmy w przyszłym roku mieli dalej 1 ligę. Przykład, ten blondyn, o którym piszę wcześniej. Waleczny, aktywny, ambitny, ale wszystkie strzały, to kiksy. I pokazał zero umiejętności gry głową. On sam miał co najmniej 2 główkowe sytuacje na bramkę, gdyby dobrze wyskoczył do piłki.

    ***************************************************************************

    Kurcze, nie mogę chodzić na mecze, jestem zdany na relacje. Z nich wynikało, ze mamy świetny skład na papierze. No, ale ja tych świetnych zawodników na skrócie nie widziałem, tylko nieudolność.
    Ja widzę dwie możliwości – przetrenowanie i psychika. Wtedy zawsze siada technika i rozregulowuje się celownik. Jeśłi tak, to dlaczego nie ma sparingów z jakimś słabeuszem na odblokowanie? Panie Bartnik, gdzie pan był i co robił, jak była przerwa? Cmokał z paszulem za jego wielkie sukcesy u nas?
    Druga ewentualność – to jest faktyczny poziom zawodników, których mamy. A to znaczy, że dyrektor sportowy zupełnie spartolił robotę i rozwalił sekcję. Jeśli tak, to kto wie, czy nie będą derby z jego drugim klubem…

    ———————————————————————-

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga