Nasza ostania wizyta w Bytowie skończyła się prawdziwym najazdem (723 osoby) i problemami prawnymi dla ponad 400 osób. Sprawa ciągle ślimaczy się w prokuraturze, a my ponownie zawitaliśmy do tego miasta.
Tym razem do Bytowa wybrało się 259 kibiców GKS Katowice. Tego dnia nie byliśmy wspierani przez zgodowiczów, bo rozgrywali oni swoje mecze. Na sektor weszli wszyscy poza kilkoma zakazowiczami. Na płocie zawisły flagi Giszowca, Siemianowic Śląskich, Lędzin, Mysłowic, Ultras GieKSy oraz okazjonalny transparent „PNG&GRR”. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami (po meczu z Wartą) nie prowadziliśmy dopingu. Ograniczyliśmy się jedynie do kilku okrzyków („GieKSa to my”, „Jesteśmy zawsze tam”), pozdrowiliśmy zgody i układy oraz wyartykułowaliśmy swoją niechęć do stróżów bezprawia. W drugiej części gry nie zabrakło też lekkiej szydery z naszych zawodników, ale była ona przeplatana cennymi wskazówkami piłkarskimi, dzięki którym udało się ostatecznie zremisować 😉
Po meczu piłkarze podeszli pod sektor, choć raczej nikt nie miał ochoty na rozmowę z nimi. Wyszło jednak dość dobrze. Głównymi rozmawiającymi ze strony drużyny byli kapitan Jakub Wawrzyniak i Bartłomiej Poczobut. Swoje wtrącili też Adrianowie: Frańczak i Błąd. Rozmowa, de facto z inicjatywy samych zawodników, była spokojna i nadwyraz merytoryczna. Miejmy nadzieję, że ściągnie ona blokadę (strach?) z niektórych piłkarzy. Potem już w naszym gronie zapadła decyzja o dopingu w Bielsku.
Miejscowi prowadzili doping przez cały mecz w skromnym liczbowo młynie — raz cichszy, innym razem głośniejszy. W kilku momentach do skandowania włączał się cały stadion i efekt wtedy był dość niezły (oczywiście jak na Bytów). Frekwencja (na sektorach gospodarzy) także wydawała się dużo lepsza niż podczas naszych ostatnich wizyt. Ciekawostką jest, że zajęta była trybuna za bramką, która ostatnio była niby wyłączona z użytku 😉 Miejscowy klub należy pochwalić za zorganizowanie bardzo sprawnego wejścia na sektor gości — pod stadion podjechaliśmy dopiero 10 minut przed meczem, a weszliśmy w większości… na pierwszy gwizdek. Wzór!
Droga w obie strony była spokojna, choć nużąca. Szczególnie mocno w kość dał powrót, bo w Katowicach pojawiliśmy się chwilę po 4:30, a na trasie spotkaliśmy fanów Górnika Zabrze wracających z Warszawy. Cały wyjazd zajął więc prawie 24 godziny. Teraz czas na dwa ostatnie wypady — Bielsko i Tychy. W te drugie to chyba jednak nie wierzy nikt… O szczegóły dotyczące Podbeskidzia pytajcie na dzielnicach i FC.
Oberschlesien
4 listopada 2018 at 21:57
o czym moi drodzy chcieliscie pogadac z naszym kapitanem wawrzyniakiem?????O Legii czy o tym co za ci ul podpisal sie pod tym pseudotransferem??BO JAK TO MA BYC KAPITAN Mojej Gieksy,to Ledek w grobie dostaje palpitacji …i tyle w temacie kapitana….warszawskiej kur…y
Krzychu
5 listopada 2018 at 01:46
Szacun dla tych co jeżdżą za Gieksą.
michał
5 listopada 2018 at 20:26
jaka to GieKSa jak kapitanem jest były zawodnik legiuni. co to ma wspólnego z dawną GieKSą? po drugie nikt nie wierzy że pojedzie na Tychy.
Starzy GieKSiarze, wierzycie w to co w ogóle czytacie?
przecież to są jakieś jaja, kiedyś nawet nikomu przez myśl by nie przeszło
żeby nie jechać na wyjazd bo jest jakiś zakaz.
w Myszkowie staliśmy w zimnie w tunelu ale do samego miasta uwaga -DOJECHALIŚMY, a teraz? szkoda słów….