Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Multisekcyjny przegląd mediów: Katowiczanie zdobyli Oświęcim. O awansie zadecyduje mecz w Satelicie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, hokeja na lodzie i siatkówki GieKSy.

W ubiegłym tygodniu hokeiści rozegrali dwa spotkania w PHL, stan w rywalizacji w play-off jest remisowy 3:3 – dzisiaj wieczorem decydujące o awansie do półfinału siódme starcie. Siatkarze, w 23 kolejce Plus Ligi wygrali po tie-breaku, mecz z MKS-em Będzin. Piłkarki w tym tygodniu pauzowały, ze względu na mecze reprezentacji Polski. Piłkarze wrócili na boiska Fortuna I liga z wiadomym efektem – prasówkę po meczu z Wigrami możecie przeczytać tutaj.

PIŁKA NOŻNA

polsatsport.pl – Przewidywania komentatorów Polsatu przed wiosną w Fortuna 1 Lidze

Czy Raków Częstochowa może już szykować się na ekstraklasowe wymagania? Czy Garbarnia jest w stanie zachować pierwszoligowy byt? Kto oczaruje, a kto okaże się rozczarowaniem? Rozgrywki wznawia Fortuna 1 Liga, która dla wielu kibiców jest prawdziwym „stylem życia”. Oto przewidywania naszych ekspertów i komentatorów przed startem jej wiosny.

Tomasz Łapiński:

[…] Rozczaruje: GKS Katowice

[…] Bożydar Iwanow:

[…] Rozczaruje: GKS Katowice – jeżeli nie skończy sezonu w pierwszej ósemce

Tomasz Włodarczyk:

[…] Rozczaruje: GKS Katowice

2×45.info – Panel ekspercki przed rundą wiosenną I ligi – Iwan, Łapiński, Sulej. Kto awansuje, kto spadnie, na kogo trzeba zwrócić uwagę?

I liga wraca już w ten weekend, a z tej okazji przepytaliśmy ekspertów śledzących na bieżąco te rozgrywki – Tomasza Łapińskiego (Polsat Sport), Andrzeja Iwana (Weszło FM) oraz Kamila Suleja (Piłka Nożna). Czy Raków Częstochowa możemy już witać w Ekstraklasie? Kto spadnie z drugiej klasy rozgrywkowej? Na jakiego zawodnika trzeba zwrócić uwagę? Czy GKS Katowice się uratuje, a problemy Stomilu Olsztyn wpłyną na postawę „Dumy Warmii”? Zapraszamy.

[…] Czy GKS Katowice będzie zmuszony do końca walczyć o utrzymanie?

: Spoglądając na tabelę wnioskować można, że tak. Chociaż myślę, że mimo wszystko GieKSa ma bardzo silną i w dużym stopniu doświadczoną kadrę, więc pozostaje kwestia tego, jak zimą poukładał ją trener Dudek. Siłą rzeczy, mając osiemnaście punktów będą musieli przez kilka kolejek wydostawać się ze strefy spadkowej. Natomiast w kontekście całej rundy wiosennej wydaje mi się, że powinni się wybronić.

KS: Myślę, że tak, ale ostatecznie uda im się utrzymać. Wielu rzeczy, które w Katowicach miały miejsce, sobie nie wyobrażałem. Aczkolwiek spadek tak dużej firmy, z takim zapleczem kibicowskim, jak również z siłą kadry (bo na papierze jest to skład na miarę pierwszej piątki, a jednak na boisku wyglądała dużo gorzej) jest dla mnie niewyobrażalny.

AI: Tabela pokazuje, że tak. Skoro tej drużynie nie udawało się zbyt często wygrywać jesienią, to czemu nagle wszystko miałoby się odwrócić? Tym bardziej, że zdarzało się, iż GieKSa dysponowała lepszą ekipą, niż ma teraz. Dlatego jestem przekonany, że będzie musiała bić się do końca. Straty są dosyć znaczne, bo nawet jeśli wyskoczy się ze strefy spadkowej, zawsze można szybko do niej wrócić. Nawet po jednym czy dwóch nieudanych meczach. Szkoda by było, gdyby taki zespół zniknął z pierwszoligowej mapy, ponieważ jest to klub, który generuje emocje, ma za sobą rzeszę kibiców. Od siebie życzę GieKSie wszystkiego najlepszego. Wiemy, że hasło „Ekstraklasa albo śmierć”, które obowiązuje tam od wielu lat, w tym roku na pewno się nie sprawdzi. Mimo to mam nadzieję, że latem, przed startem sezonu, będziemy znów mogli wymieniać GKS w gronie faworytów do awansu.

weszlo.com – Wiosną zobaczymy odmieniony GKS Katowice

Największą negatywną niespodzianką rundy jesiennej na zapleczu Ekstraklasy był bezsprzecznie GKS Katowice. Owszem, nie daliśmy się nabrać na szturm GieKSy w stronę polskiej elity, ale nie wyobrażaliśmy sobie również, że wyląduje w strefie spadkowej. Fatalna jesień spowodowała, że katowiczanie będą musieli mocno powalczyć, by zostać w I lidze. Prawy obrońca katowickiej drużyny, Wojciech Lisowski uważa, że wiosną zobaczymy zupełnie inną drużynę. Dobrze grającą w piłkę i przede wszystkim wygrywającą.

[…] Okres przygotowawczy był ciężki?

Nawet bardzo ciężki, ponieważ do obozu w Turcji trenowaliśmy dwa razy dziennie. Przychodziliśmy do klubu o 08:30, a wychodziliśmy o 17:30. Styczeń i luty przepracowaliśmy więc bardzo solidnie, dlatego mam nadzieję, że efekty będą już w pierwszych kolejkach na wiosnę.

Nie będzie „ciężkich nóg”, bo w waszym wypadku przespanie pierwszych kolejek może być dramatyczne w skutkach?

Trenerzy wszystko przygotowali tak, żeby tego uniknąć. Do wyjazdu na obóz trenowaliśmy ciężko, ale w Turcji pracowaliśmy już głównie nad dynamiką. Prawie wszystkie ćwiczenia były z piłką. Z tego co mi wiadomo nikt nie narzekał, że jest zmęczony. Czujemy się naładowani i najchętniej zagralibyśmy z Wigrami już dziś.

[…] W niedziele zagracie z Wigrami, które znajdują się tuż nad strefą spadkową. Jaka jest atmosfera w drużynie przed tym spotkaniem?

Szczerze mówiąc, rozrywa nas już bardzo. Owszem, sparingi nic nie znaczą, ale wyglądaliśmy w nich naprawdę dobrze. Chcemy jak najszybciej pokazać kibicom, że ciężko pracowaliśmy zimą. Jestem niemal pewny, że wiosną ludzie zobaczą odmieniony GKS Katowice.

Czułeś wstyd przed kibicami, że graliście tak słabo jesienią?

Wstyd może nie, ponieważ naprawdę dawaliśmy z siebie wszystko. Nic nam jednak nie żarło, co spowodowało, że wpadliśmy w duży dołek. Oczywiście mam jednak świadomość, że zawiedliśmy kibiców, dlatego teraz chcemy im to wynagrodzić.

GKS Katowice utrzyma się spokojnie w lidze, czy będzie walka do samego końca?

Nie wyobrażamy sobie byśmy spadli z ligi, ponieważ wiem, jak prezentowaliśmy się w sparingach. Moje odczucie jest takie, że wiosną zobaczymy zupełnie inny GKS Katowice.

dzienniksport.pl – Transakcja wiązana GKS-u Katowice i Rozwoju

[…] Nowym nabytkiem GKS-u Katowice został Bartosz Marchewka, który związał się 2,5-letnim kontraktem z opcją przedłużenia. Bartosz Marchewka to zawodnik młodego pokolenia, młodzieżowy reprezentant Polski w rocznikach U15 i U16. Jesienią w barwach Rozwoju wystąpił w 10 spotkaniach.

Na zasadzie transakcji wiązanej do Rozwoju trafi natomiast Kamil Kurowski, którego kontrakt wygaśnie wraz z końcem bieżących rozgrywek.

sportslaski.pl – Marchewka już w „GieKSie”. Kolejny talent z kontraktem w czerwcu?

[…] Tymczasem wiele wskazuje na to, że na Bartoszu Marchewce GKS nie zakończył fedrowania w okolicach stadionu przy Zgody. Po zakończeniu sezonu do pierwszoligowca może trafić Bartosz Baranowicz. 16-letni pomocnik należy do grona najbardziej utalentowanych graczy w kadrze Rozwoju, a potwierdzeniem jego umiejętności niech będzie fakt, że mimo swojego wieku zanotował aż 16 występów w obecnym sezonie drugiej ligi. Dodatkowo w styczniu 2018 roku Baranowicz spędził tydzień na testach w słynnym Liverpoolu. Pomocnik zaliczył w Anglii cztery treningi z zespołem u-16, a klub z Anfield zapewnił, że dalej będzie obserwował jego poczynania.

W styczniu tego roku zawodnik rozpoczął z kolei treningi w GieKSie, wraz z Bartoszem Neugebauerem oraz… nowym nabytkiem pierwszoligowca, Bartoszem Marchewką. Czy 16-latek zdecyduje się podążyć śladem nieco starszego kolegi?

gol24.pl – Dariusz Dudek jest gotowy na wygranie wiosennej wojny

Piłkarze GKS Katowice do wiosennych spotkań przystępują zajmując przed ostatnie miejsce w tabeli Fortuna 1. Ligi.

– Te 13 spotkań, które nam zostały to będą mecze o życie. Czeka nas w tej rundzie wielka wojna, która na koniec sezonu okaże się wojną wygraną – powiedział Dariusz Dudek, trener GKS Katowice.
[…] – Oddzielamy grubą kreską to co się działo jesienią i szczerze liczę, że wiosną zobaczymy nowy GKS. Nie rozpamiętujemy tego co było w 2018 roku. Czeka nas nowa runda, a w niej wielkie wyzwanie. Liczymy, że będziemy seryjnie wygrywać mecze i spokojnie utrzymamy się w I lidze – powiedział Jakub Wawrzyniak, kapitan GKS Katowice.
[…] Kapitan katowickiej drużyny był pod sporym wrażeniem zimowych wzmocnień.

 – Zrobiliśmy świetne transfery. Rywalizacja na każdej pozycji jest teraz bardzo mocna, co sam również odczuwam. Zwykło się mówić, że pierwszy mecz po takiej przerwie jest wielką niewiadomą, ale ja mam nadzieję, że już od pierwszego meczu z Wigrami będziemy grać to co sobie założyliśmy – powiedział Jakub Wawrzyniak.

Trener Dudek był bardzo zadowolony, że klub zdecydował się na zakup systemu „Katapult” umożliwiającego monitorowanie wysiłku piłkarzy.

 – Dziękuję prezesowi, że znalazł prywatnego sponsora na zakup tego systemu. Dzięki temu łatwo będzie można sprawdzić czy dobrze przygotowałem zespół do rozgrywek, a mnie bardzo ułatwi to pracę w mikrocyklu tygodniowym – dodał opiekun piłkarzy GieKSy.

SIATKÓWKA

dziennikzachodni.pl – Katowiczanie wygrali derbowe starcie po tie-breaku

Siatkarze GKS Katowice w meczu otwierającym 23. kolejkę PlusLigi pokonali w derbowym spotkaniu MKS Będzin. Katowiczanie przedłużyli zwycięską serię i wciąż mają szansę na awans do czołowej szóstki, która przystąpi do rywalizacji play off o medale mistrzostw Polski.
W pierwszym meczu tych drużyn w Sosnowcu GKS Katowice wygrał z MKS Będzin dopiero po tie-breaku. Teraz też będzinianie postawili się katowiczanom i w hali w Szopienicach gospodarze znów mogli cieszyć się ze zwycięstwa dopiero po rozegraniu pięciu setów.
[…]Katowiczanie po tej wygranej wciąż mają szanse na awans do czołowej szóstki, która w play off walczyć będzie o medale mistrzostw Polski. Będzinianie nadal zajmują ostatnie miejsce w tabeli PlusLigi mając na koncie tylko jedną wygraną.

siatka.org – Nierówny mecz w Katowicach. Gospodarze lepsi od  będzinian

Po raz pierwszy od grudnia swoje punktowe konto powiększyli siatkarze MKS-u Będzin, którzy na wyjeździe przegrali z GKS-em Katowice. Choć spotkanie zakończyło się w tie-breaku, to nie był to równy pojedynek, w każdym z setów przeważała jedna, albo druga drużyna, a ostatecznie ze zwycięstwa mogli cieszyć się gospodarze.

polsatsport.pl – Droga przez mękę i zwycięstwo GKS Katowice

Siatkarze GKS Katowice pokonali MKS Będzin po niezwykle zaciętym spotkaniu 3:2 (25:20, 18:25, 25:15, 19:25, 15:6). W tie-breaku podopieczni Piotra Gruszki nie pozostawili złudzeń, że to im bardziej należały się dwa punkty.

Było to spotkanie dwóch ekip, które mają w rozgrywkach zupełnie inne cele. GKS bardzo poważnie myśli o grze w szóstce, a MKS zamyka zestawienie. Gdyby nie wycofanie się z ligi Stoczni Szczecin, to siatkarze z Będzina obecnie broniliby się przed spadkiem.

Początek pierwszej partii zupełnie nie obrazował sytuacji z tabeli. Obie drużyny walczyły jak równy z równym. Dopiero przy stanie 10:10 zaczęła uwidaczniać się przewaga gospodarzy.

[…] Porażka w drugim secie podrażniła podopiecznych trenera Piotra Gruszki. Już na początku trzeciej odsłony wyraźnie odskoczyli. W pewnym momencie prowadzili aż 16:8! Wychodziło im dosłownie wszystko. Set zakończył się miażdżącym wynikiem 25:15.

Wydawało się, że będzinianie nie podniosą się po klęsce w trzeciej odsłonie. Nic bardziej mylnego. Przyjezdni wyszli na boisko niezwykle skoncentrowani i zdystansowali rywali 10:4. Przez dłuższy czas utrzymywało się wysokie prowadzenie MKS. Gospodarze zerwali się jednak do walki i złapali kontakt punktowy 15:16. Nie poszli jednak za ciosem i o zwycięstwie musiał zadecydować tie-break. W nim przewaga gospodarzy nie podlegała dyskusji. Wynik 15:6 mówił sam za siebie…

HOKEJ NA LODZIE

sport.interia.pl – PHL. Tauron HC Katowice – Unia Oświęcim 0-3 w 5. ćwierćfinale

Wicemistrzowie Polski z Katowic jedną nogą za burtą półfinałów play-off. W piątym meczu ćwierćfinałów play-off przegrali u siebie z Unią Oświęcim 0-3 i w serii do czterech zwycięstw przegrywają 2-3.

[…] Mecz rozgrywano w pękającej od kibiców hali małego „Spodka”. Bilety na rywalizację play-off rozeszły się już dawno, w formie abonamentów. Wydawało się, że przy tak głośnym dopingu nikt nie będzie w stanie odebrać atutu własnej hali katowiczanom. Tymczasem Unia, która na kilka tygodni przed play-offem pożegnała trenera Jirziego Szejbę, by postawić na swojego szkoleniowca – Witolda Magierę, potrafiła tego dokonać!

dziennikzachodni.pl – Sensacja w Satelicie. Katowiczanie o krok od klęski

Sensacja w Satelicie. Hokeiści Tauronu KH GKS Katowice ulegli na własnym lodowisku Unii Oświęcim 0:3 i są o krok od odpadnięcia z walki o mistrzostwo Polski.

[…] Tego nikt się nie spodziewał. Najlepsza drużyna sezonu zasadniczego Polskiej Hokej Ligi po pięciu meczach ćwierćfinałowych przegrywa z Unią, która do play off awansowała dopiero po zwycięskich prekwalifikacjach z Zagłębiem Sosnowiec i jest o krok od odpadnięcia z rywalizacji. Oświęcimianom do awansu do półfinału brakuje już tylko jednej wygranej, a kolejny mecz odbędzie się na ich lodowisku. Porażka w Satelicie była dla katowiczan szczególnie przykra, bo w dniu meczu świętowali oni 55 rocznicę powstania klubu. Każdy kibic GieKSy wchodzący na lodowisko dostał urodzinowe ciastko, a kapitan drużyny Tomasz Malasiński przed pierwszym gwizdkiem sędziów wjechał na lód z okazałym tortem.

Na tafli już tak miło nie było. Gospodarze mieli wprawdzie optyczną przewagę i oddawali więcej strzałów na bramkę, ale grali bardzo nieskutecznie. W I tercji GieKSa przetrwała ponad 95 sekund gry w podwójnym osłabieniu, ale gdy pod koniec II odsłony na ławkę kar powędrował Niko Tuhkanen Unia objęła prowadzenie.

[…] Katowiczanie starali się odrobić straty, ale gdy grali w przewadze zrobili fatalną zmianę i były gracz GKS Słowak Andrej Themar strzelił drugiego gola. W 57 minucie gospodarze postawili wszystko na jedną kartę i wycofali bramkarza. Szybko stracili jednak krążek i Jan Danecek skierował krążek do pustej bram-ki przypieczętowując pierwszą wygraną Unii w Katowicach.

sportdziennik.pl – Ważne zwycięstwo GKS-u

Trenerzy Tauronu po przegranej w Katowicach doszli do wniosku, że trzeba dokonać rewolucji w składzie. Wszystkie ataki zostały mocno przemeblowane, ale na pewno w I tercji nie funkcjonowały tak, jak sobie wyobrażali szkoleniowcy. Od pierwszej minuty rozgrzała twarda walka, ale lepiej zorganizowani byli gospodarze. Umiejętnie grali we własnej strefie i wyprowadzali szybkie oraz groźne kontry. Gdy Marisowi Jassowi pozostało do końca kary 23 sek. Martin Przygodzki precyzyjnym uderzeniem pokonał Kevina Lindskouga. Gospodarze oddali aż 16 strzałów przy 8 gości. W przerwie w katowickiej szatni musiało dojść do gorących rozmów i trenerzy znów dokonali przetasowań w układzie ataków. Goście wyszli zmobilizowani, z kolei hokeiści Unii sprawiali wrażenie, że jeszcze nie wyszli z szatni. W konsekwencji stracili szybko 2 gole. Maciej Urbanowicz, a potem Patryk Wronka pokonali dobrze spisującego się Michala Fikrta. Trudno mieć do niego pretensje skoro oba strzały oddane z bliskiej odległości. Kiedy Grzegorz Pasiut podwyższył na 3:1, wydawało się, że ta potyczka została rozstrzygnięta i trzeba było się sposobić do decydującego spotkania.

W ostatniej tercji mecz stracił na jakości, ale trudno się dziwić skoro goście nie kwapili się do ataków. Natomiast miejscowi hokeiści znów szukali swoich szans w kontrach.

dzienikzachodni.pl – Katowiczanie zdobyli Oświęcim. O awansie zadecyduje mecz w Satelicie

[…] Katowiczanie po raz pierwszy w play off wygrali w Oświęcimiu, choć początek meczu nie wskazywał na taki scenariusz. To Unia dopingowana przez ponad 3 tysiące kibiców pierwsza zdobyła gola w tym spotkaniu. Na listę strzelców już w 6 min wpisał się Martin Przygodzki wykorzystując okres gry w przewadze Katowiczanie dopiero w drugiej tercji zaczęli grać skuteczniej i na efekty nie trzeba było długo czekać.

Już 32 sekundy po zmianie stron do remisu doprowadził Maciej Urbanowicz. Goście ani myśleli jednak na tym poprzestać. Pięć minut później na prowadzenie wyprowadził GKS Patryk Wronka popisując się w swoim stylu rajdem wzdłuż bramki i wpychając krążek do siatki. Teraz to Unia musiała atakować, a katowiczanie czekali na okazję do kontry. Ta nadarzyła się tuż przed przerwą i Grzegorz Pasiut zaskoczył zasłoniętego przez Tomasza Malasińskiego bramkarza oświęcimian. Po takiej tercji hokeiści Unii sprawiali wrażenie lekko zamroczonych, lecz w ostatniej odsłonie rzucili się do odrabiania strat. Gospodarze atakowali, ale między słupkami katowiczan świetnie spisywał się krytykowany ostatnio Kevin Lindskoug. Szwed w całym meczu obronił aż 32 strzały oświęcimian. Gdy w 52 min. Filip Starzyński strzelił czwartą bramkę dla GKS wydawało się, że jest już po meczu. Chwilę później drugiego gola dla Unii zdobył jednak Aleksiej Trandin, a zaraz potem na ławkę kar powędrował Urbanowicz i pod bramką gości było naprawdę gorąco. Katowiczanie przetrzymali 2-minutowy okres gry w osłabieniu i utrzymali korzystny wynik do końcowej syreny.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga