Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Przetrwa tylko jedna drużyna – mass media o meczu GieKSa – Bytovia

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Poniżej prezentujemy fragmenty doniesień mass mediów na temat dzisiejszego meczu GKS Katowice – Bytovia Bytów. Stawką spotkania jest utrzymanie w I lidze…

Zapraszamy do lektury:

 

sportowefakty.wp.pl – Fortuna I liga: bitwa o utrzymanie. GKS Katowice rozdaje karty na dole tabeli

[…] Do najważniejszego pojedynku dojdzie w Katowicach, gdzie GKS podejmie Bytovię Bytów. Drużyna z Górnego Śląska zajmuje najniższe bezpieczne miejsce w tabeli i ma trzy punkty przewagi nad będącymi w strefie spadkowej Wigrami Suwałki i Bytovią. Podopieczni Dariusza Dudka potrzebują minimum remisu, żeby zagwarantować sobie utrzymanie i za jednym zamachem wyrzucić z ligi suwalczan oraz bytowian. GKS rozdaje karty na finiszu sezonu. Katowiczanie wygrali poprzedni pojedynek 1:0 z Wartą Poznań. Było to ich piąte w rundzie zwycięstwo na wyjeździe. Pod względem wyników w roli gości są czwartą siłą ligi.

[…] Pewien niepokój w Katowicach może powodować, że GKS z Bytovią zagra na własnym stadionie. Jako gospodarz zdobył w tym sezonie 11 punktów, czyli ponad dwa razy mniej niż na wyjazdach. Drużyna nie potrafi wygrać meczu ligowego przy Bukowej od 18 sierpnia. Głównie remisuje. GKS podzielił się u siebie punktami z ośmioma przeciwnikami, a więcej kompromisowych wyników na swoim terenie zanotowała tylko Bytovia. Mecz o utrzymanie w Katowicach będzie walką obu drużyn ze słabościami. Bytovia nie potrafi wygrać na wyjeździe od 1 września, a zapunktować od 26 października. Poprzednie siedem meczów poza Bytowem to komplet porażek podopiecznych Adriana Stawskiego i bilans bramek 7:19. Aby pozostać w lidze bytowianie potrzebują przełamania, zwycięstwa w Katowicach i tego, żeby punkty straciły Wigry w konfrontacji na wyjeździe z Rakowem Częstochowa.

 

dziennikzachodni.pl – Finał finałów

Piłkarze GKS Katowice w sobotę rozegrają prawdopodobnie najważniejszy mecz ostatnich lat. Stawką jest utrzymanie w Fortuna 1. Lidze. Aby tak się stało gospodarze nie mogą przegrać.

[…] Ekipie Dariusza Dudka do utrzymania wystarczy remis, w otchłań zepchnie ją jedynie porażka.

Niepokojem mogą jednak napawać statystyki. GKS z 16 meczów na własnym stadionie wygrał w tym sezonie… tylko jeden! 18 sierpnia 2018 katowiczanie okazali się lepsi od Wigier Suwałki wygrywając 2:0. Bytovia z kolei na wyjazdach nie gra źle – przegrała co prawda osiem razy, ale dorzuciła do tego cztery zwycięstwa i tyle samo remisów. W bezpośrednim meczu u siebie też napędziła GKS-sowi strachu dwukrotnie obejmując prowadzenie (skończyło się 2:2). Mecz został też zapamiętany z tego, że Jakub Wawrzyniak najpierw strzelił gola dla gospodarzy (70 minuta), a potem uratował remis dla gości (87).

Sobotnie starcie jest z pewnością jednym z najważniejszych meczów w najnowszej historii GKS-u Katowice, który w I lidze gra nieprzerwanie od sezonu 2007/08. Do tej pory najniższym miejscem, jakie zajmował klub z Bukowej było 13. (w sezonach 2009/10 i 2011/12).

[…] Degradacja oznaczałaby dla GKS-u katastrofę zarówno sportową, jak i ekonomiczną. Nie wiadomo jak na taki upadek zareagowałoby utrzymujące klub miasto, którego cierpliwość i tak została już solidnie nadszarpnięta. Stawka sobotniego spotkania przypomina więc wielki finał pokerowej rozgrywki „wszystko albo nic”.

 

dziennikbaltycki.pl – Bytovia i Chojniczanka powalczą z „Górnikami”

[…] Drużyna z Bytowa ma już tylko matematyczne szanse na utrzymanie się w Fortunie 1 lidze, ponieważ ma 34 punkty, czyli tyle samo, co walczące również o utrzymanie Wigry Suwałki. Z kolei GKS Katowice, znajduje się tuż nad strefą spadkową z dorobkiem 37 oczek. Warto też dodać, że w rundzie jesiennej pojedynek Bytovii z katowickim zespołem zakończył się remisem 2:2, co z pewnością utrudnia wskazanie jednoznacznego faworyta sobotnich zawodów (godz. 17.30). Zapowiadają się więc wielkie emocje.

 

polsatsport.pl – Walka o utrzymanie w ostatniej kolejce. Przetrwa tylko jedna drużyna

Sezon 2018/2019 ułożył się tak, że już na kilka kolejek przed końcem poznaliśmy drużyny, które awansowały do Ekstraklasy. Ze spadkowiczami musimy się jednak wstrzymać do ostatniej kolejki, bowiem wtedy wyjaśni się, kto opuści zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej. Ligowego bytu nie może uratować już Garbarnia Kraków, która bezapelacyjnie była najsłabszą drużyną tego sezonu. Dwa pozostałe miejsca spadkowe nie są jednak wciąż pewne, a przed spadkiem obronić się mogą nawet Wigry Suwałki, które wydawałoby się, że są w beznadziejnej sytuacji.

[…] Teoretycznie w najlepszej sytuacji przed ostatnią kolejką jest GieKSa, która na własnym stadionie nie wygrała jednak od bardzo dawna (w sobotę minie 273 dni od ostatniej wygranej). Właśnie przy Bukowej zostanie rozegrany mecz pomiędzy katowiczanami, a Bytovią. Jeśli GKS nie przegra, będzie pewny utrzymania. Jeśli jednak to bytowianie triumfują, piłkarze Dariusza Dudka pożegnają się z drugim poziomem rozgrywek, na którym obecni są od sezonu 2007/2008.

W razie wyjazdowego zwycięstwa w Katowicach zawodnicy Adriana Stawskiego nie będą jeszcze pewni gry w przyszłym sezonie w Fortuna 1 Lidze. Utrzymanie stanie się faktem, gdy Wigry zremisują lub przegrają w Częstochowie.

 

sportslaski.pl – Finał sezonu w Katowicach. „Chłopaki muszą się odciąć od całej otoczki meczu”

[…] Tymczasem mimo wygranej tydzień temu w Poznaniu z Wartą GKS nadal nie może być pewny swego. Wszystko z powodu remisu Bytovii z Chrobrym.

– Liczyłem, że ta wygrana w Poznaniu zapewni GKS spokojny byt, ale stało się inaczej. Ta sytuacja na pewno nie ułatwi przygotowań do sobotniego meczu – mówi były wieloletni piłkarz GKS Katowice, Kamil Cholerzyński.

Sytuacja w tabeli jest dość klarowna. Katowiczanie mają wszystkie atuty we własnych rękach. Mają trzy punkty przewagi nad będącymi w strefie spadkowej Wigrami i Bytovią. W ostatniej kolejce GKS zagra u siebie z Bytovią, a do Częstochowy zawitają Wigry. W tej sytuacji nawet remis daje katowiczanom utrzymanie.

– Przed sezonem aspiracje były inne, liczono, że uda się awansować. Sytuacja jednak się diametralnie odwróciła. Bytovia pewnie przyjedzie bez takiego obciążenia, które będzie towarzyszyło piłkarzom GKS-u. To nie będzie pomagać – mówi popularny Kufel.

W tygodniu do Katowic dotarła pozytywna wiadomość, dwóch młodych piłkarzy GKS, Adrian Łyszczarz i Tymoteusz Puchacz otrzymało bowiem powołanie na Mistrzostwa Świata U-20. Nikt nie dopuszcza do siebie myśli, że młodzi reprezentanci na kadrę mogliby się udawać w minorowych nastrojach, po niepowodzeniu misji przy Bukowej. Wśród kibiców również trwa mobilizacja na decydujące spotkanie, a bilety na popularny Blaszok kosztują tylko 5 złotych.

Fani mają jednak prawo obawiać się tego meczu. GKS to najsłabsza drużyna w całym sezonie, jeżeli chodzi o występy przed własną publicznością. Wygrała tylko jeden mecz przy Bukowej, zaraz na początku sezonu z Wigrami Suwałki. – Nie wiem czym to jest spowodowane. Nie uważam jednak, że to kwestia presji. W Katowicach utarło się, że jest naprawdę duże ciśnienie. Fakt, może kilka lat temu były te hasła „ekstraklasa albo śmierć”, może wszyscy niepotrzebnie nakręcili to. Ale w tym sezonie jest bardzo spokojnie. Na Bukowej mecz jest jak każdy inny. Boiska są wszędzie takie same, bramki są dwie, jest taka sama piłka. Po prostu w głowie chłopaków siedzi coś takiego, że któryś z rzędu mecz nie potrafimy wygrać u siebie. Ja osobiście wierzę, że GKS jest w stanie tę pierwszą ligę utrzymać. Po prostu chłopaki muszą wyjść i postarać się odciąć od tej całej otoczki – mówi Cholerzyński, który prócz tego, że pracuje jako trener w akademii piłkarskiej GKS Katowice, cały czas jest także czynnym zawodnikiem w trzecioligowym Gwarku Tarnowskie Góry.

Sobotniego meczu na Bukowej, ze względu na swój występ Cholerzyński nie będzie mógł zobaczyć. – To nie pierwszy raz. Ale będę miał telefon przy sobie na ławce rezerwowych od kolegów czy masażysty, postaram się dowiadywać, co się dzieje w Katowicach.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga