Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Wstyd i kompromitacja. GieKSa w drugiej lidze – doniesienia mass mediów po meczu GKS-Bytovia 1:2 (1:1)

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat meczu GKS Katowice – Bytovia Bytów, przegranego przez GieKSę 1:2 (1:1). Niestety, drużyna piłkarzy spadła do II ligi! Zapraszamy do lektury:

 

sportowefakty.wp.pl – Trzeci spadek w ciągu trzech lat. Fatalna seria Bartosza Śpiączki

Dla Bartosza Śpiączki trzy ostatnie sezony nie są udane. Piłkarz w każdym z nich wraz ze swoimi klubami spadał do niższej ligi. W tym roku był zawodnikiem GKS-u Katowice, który zajął 17. miejsce w Fortuna I lidze.

Spadek GKS-u Katowice do II ligi jest dużą niespodzianką. Klub mający wysoki budżet miał walczyć o awans do Lotto Ekstraklasy. Jednak w ostatnim meczu sezonu katowiczanie przegrali z Bytovią Bytów 1:2, tracąc gola w 97. minucie po strzale bramkarza Andrzeja Witana.

 

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice – Bytovia Bytów 1:2

To był najważniejszy mecz GKS-u Katowice od wielu lat. I GKS przegrał go w niesamowitych okolicznościach.

[…] Pomimo tego akcja mobilizacyjna przyniosła umiarkowany efekt, bo do kompletu widzów było daleko. Jednak doping od pierwszej minuty był znakomity.

 

sportdziennik.com – GKS Katowice w drugiej lidze! Pogrążył ich gol bramkarza

To jest niemożliwe. Katowiczanie ulegli Bytovii 1:2, ale spadły oba zespoły, bo w Częstochowie po bramce w ostatniej minucie wygrały Wigry i to one zostają w pierwszej lidze.

To mogło się zdarzyć tylko przy Bukowej. Sytuacja była taka: GKS aż do doliczonego czasu gry remisował z Bytovią 1:1 i było to ostatnie trwające spotkanie tej kolejki. Wcześniej Wigry w doliczonym czasie gry zdobyły bramkę na 2:1 z Rakowem, co pogrążyło bytowian. Ci jednak o tym nie wiedzieli, dlatego w końcówce w Katowicach rozgrywał się horror. Bytovia walczyła o… Wigry i wywalczyła. Z rzutu wolnego dośrodkował Filip Burkhardt, a głową piłkę do siatki posłał bramkarz Andrzej Witan. NIEPRAWDOPODOBNE. Bytowianie po chwili euforii i tak ukryli twarze w dłoniach, a na Bukowej zapanowała konsternacja. Kilku kibiców wpadło na murawę, rozbierając zawodników. Z „Blaszoka” na murawę poleciało kilka krzesełek. Istny szok, istny horror. GieKSa żegna się z zapleczem ekstraklasy po 12 latach, ale nie w taki sposób, o jakim marzyła. Nie do wiary…

 

dziennikbaltycki.pl – GKS Katowice w 2. lidze! Spadek po golu w 97. minucie z Bytovią Bytów!

Niewiarygodne sceny przy Bukowej. GKS Katowice spadł do 2 ligi, przegrywając w ostatniej akcji sezonu! Szczebel niżej pociągnęła go Bytovia Bytów, która bramkę na 2:1 zdobyła w 97 minucie spotkania. A trafił bramkarz… Andrzej Witan. Obie te drużyny zobaczymy w sezonie na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Zwycięzcą ostatniej kolejki… Wigry Suwałki, które zachowały byt.

[…] Gospodarze zaczęli spotkanie energicznie, ale rywale też potrafili się odgryźć. Na murawie rozgorzała walka, której efektem były szybkie dwie żółte kartki, jakie zobaczyli Diego Bardanca i Bartosz Wolski. Piłkarze popełniali jednak kiksy, które w I lidze zwyczajnie nie przystoją.

Szybkie tempo meczu zwiastowało pewne problemy dla GKS-u, który ma ostatnio problemy z utrzymaniem podobnego rytmu także w drugiej połowie. Celem ekipy Dariusza Dudka było więc objęcie prowadzenia, które dałoby zdecydowanie większy komfort w meczu przypominającym balansowanie na cienkiej linie.

Lina zrobiła się jeszcze cieńsza w 30 minucie. Goście doczekali się rzutu wolnego, który Filip Burkhardt, przy błędzie Krzysztofa Barana, zamienił na gola! W tym momencie katowiczanie znaleźli się w drugoligowej otchłani. Wyszli z niej jednak już po 120 sekundach. Kapitalnym strzałem z dystansu popisał się Callum Rzonca i kopnięta lewą nogą w prawy róg bramki piłka wpadła do siatki. Wszystko rozpoczynało się więc od nowa.

[…] Drugą połowę od mocnego uderzenia rozpoczęli goście, ale Baran świetnie obronił strzał Jakuba Kuzdry. Bytovia próbowała zamknął katowiczan w okrążeniu. Generalnie mecz przeobraził się w festiwal chaosu i fatalnych zagrań z obu stron, ocierających się o kompromitację. Nie obyło się też bez wynalazków taktycznych, na przykład w postaci tłumu zawodników stojących na linii bramkowej przy rzucie rożnym, co zakończyło się oczywistą groźna kontrą Bytovii.

W doliczonym czasie gry na polu karnym gospodarzy działy się rzeczy epickie, i na stadionie przy Bukowej czekano z drżeniem na ostatni gwizdek arbitra. Tymczasem w ostatniej akcji meczu Andrzej Witan wbiegł w pole karne katowiczan i strzelił gola!

Eksplozja radości bytowian została po chwili zgaszona wieścią o spadku, ale jednocześnie wybuchł gniew kibiców GKS-u, którzy na murawie zdzierali z zawodników koszulki.

 

polsatsport.pl – Bramki w doliczonym czasie gry wyłoniły spadkowiczów

[…] Na stadionie przy ul. Bukowej od pierwszych minut GieKSa miała trudne zadanie. Bytovia postawiła twarde warunki, licząc na uratowanie ligowego bytu w ostatniej chwili. Bytowianie mieli swoje szansę, a jedną z nich wykorzystali w 29. minucie. Filip Burkhardt otworzył wynik pięknym uderzeniem z rzutu wolnego. Chwilę później wyrównał Callum Rzonca. GKS ponownie pozostawał w Fortuna 1 Lidze.
Nieoczekiwany zwrot wydarzeń nastąpił w doliczonym czasie gry. W siódmej minucie doliczonego czasu gry Andrzej Witan, bramkarz Bytovii, strzelił gola, który przypieczętował spadek gospodarzy. Jak się później okazało, sama Bytovia również opuszcza szeregi Fortuna 1 Ligi.

 

sportslaski.pl – Katastrofa przy Bukowej! GieKSa spada, a pogrążył ją gol bramkarza

GKS Katowice w nieprawdopodobnych okolicznościach stracił cenny remis z Bytovią Bytów, a zwycięskie trafienie dla zespołu gości zanotował bramkarz, Andrzej Witan. Tym samym podopieczni Dariusza Dudka żegnają się z zapleczem Ekstraklasy i przyszły sezon spędzą na ostatnim z poziomów szczebla centralnego.

Od dłuższego czasu żaden mecz przy Bukowej nie miał takiego ciężaru gatunkowego. Pojedynek GieKSy z Bytovią Bytów miał bowiem zadecydować, która z drużyn pożegna się z pierwszą ligą. Na papierze faworytem spotkania byli gospodarze, mający właściwie wszystko w swoich rękach.

[…] Sam mecz rozpoczął się od dominacji gospodarzy, szukających swoich szans w ofensywie głównie po stałych fragmentach gry. Najbliżej wykorzystania jednego z nich był Wojciech Lisowski. W 6. minucie defensor najwyżej wyskoczył do piłki, dośrodkowanej z rzutu rożnego, ale przy jego strzale zabrakło dokładności. Katowiczanie znacznie częściej operowali piłką, ale w ich grze brakowało podjęcia ryzyka. Bytovia z kolei długo czekała na swoją szanse, ale gdy Arkadiusz Jędrych sprokurował rzut wolny tuż przed swoim polem karnym, goście wykorzystali go w najlepszy możliwy sposób. Doświadczony Filip Burkhardt oddał mocny strzał z okolic 20 metra i sprawił, że GKS spadł na pewien czas pod kreskę.

Ten stan rzeczy nie trwał jednak długo, bo niecałą minutę później katowiczanie zdołali wyrównać. Bardzo efektownego gola z dystansu zdobył Callum Rzonca, dzięki czemu Anglik po raz pierwszy w tym sezonie wpisał się na listę strzelców, a trybuny ponownie ożyły. Po pierwszej połowie status quo w ligowej tabeli został zatem zachowany, ale można było być pewnym, że przy Bukowej będzie się jeszcze działo. W końcu Bytovia musiała się otworzyć i zaatakować, żeby mieć jeszcze jakiekolwiek szanse na utrzymanie.

Bytowianie nie zamierzali czekać na rozwój wypadków i już w pierwszej akcji drugiej połowy, zmusili golkipera GKS-u do podjęcia interwencji. Niewykorzystana okazja mogła niedługo później zemścić się na drużynie trenera Stawskiego, gdy próby centrostrzału podjął się Tymoteusz Puchacz. Skrzydłowy postanowił posłać piłkę za kołnierz Andrzejowi Witanowi, a bramkarz z trudem uchronił swój zespół od utraty bramki. Ogólnie na placu gry działo się naprawdę sporo, ale w poczynaniach obu drużyn widać było sporą nerwowość. Akcje ofensywne często nie zazębiały się, a piłkarze tracili futbolówkę w prostych sytuacjach.

Katowiczanie starali się zagrażać przeciwnikowi głównie po kontratakach, ale podczas prób ich wykańczania razili ogromną nieporadnością. Dowodem na to było m.in. zachowanie Bartosza Śpiączki, który najpierw wygrał pojedynek biegowy z Diego Bardancą i mając przed sobą już tylko Witana, posłał piłkę obok bramki. Wówczas wydawało się, że ta zmarnowana okazja nie zemści się na katowiczanach, ale wszystko zmieniła sytuacja z 97. minuty. Choć doliczony przez sędziego czas już minął, Bytovia otrzymała jeszcze jeden rzut wolny. Po dośrodkowaniu Filipa Burkhardta, najlepiej w polu karnym GieKSy odnalazł się… bramkarz Andrzej Witan, który wykorzystał zamieszanie pod bramką i popisał się celną główką.

[…] Ostatecznie GKS Katowice zakończył pierwszoligowe zmagania na przedostatniej pozycji i żegna się z zapleczem Ekstraklasy w nieprawdopodobnych okolicznościach. Po meczu kibice gospodarzy długo nie opuszczali swoich sektorów, a na płytę boiska poleciało nawet kilka krzesełek.

 

infokatowice.pl – Wstyd i kompromitacja. GieKSa w drugiej lidze

W najważniejszym spotkaniu sezonu GieKSa zagrała fatalnie i przegrała z równie słabą Bytovią 1:2. Bramkę na wagę zwycięstwa strzelił w ostatniej akcji meczu bramkarz gości Andrzej Witan.

[…] W 29. min., po precyzyjnym strzale z wolnego Burkhardta, musiał jednak wyjmować futbolówkę z siatki. Ten niespodziewany gol dodał skrzydeł gospodarzom, którzy wyrównali już dwie minuty później, po strzale z dystansu Rzoncy. Niestety Trójkolorowi nie poszli za ciosem i znowu spuścili z tonu i do przerwy wynik nie uległ już zmianie.

W drugiej części nie mająca nic do stracenia Bytovia zaatakowała odważniej i stworzyła sobie kilka dogodnych sytuacji bramkowych, co był głównie zasługą bardzo niepewnie grających dzisiaj obrońców GieKSy, zwłaszcza kapitana drużyny Wawrzyniaka. Trójkolorowi czyhali głównie na kontry i także mogli zaskoczyć Witana, ale najpierw Anon, w kilku sytuacjach nie podał lepiej ustawionym partnerom, a w 91. min. Śpiączka nie trafił w bramkę w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Fatalna gra gospodarzy zemściła się w 95. min., kiedy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego decydującą bramkę strzelił Andrzej Witan.

[…] O degradacji katowiczan przesądziła przede wszystkim katastrofalna postawa na własnym stadionie. Na 17 spotkań rozegranych w tym sezonie przy ul. Bukowej wygrali oni zaledwie jeden raz, w sierpniu 2018 r. z Wigrami.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

7 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

7 komentarzy

  1. Avatar photo

    Roh

    20 maja 2019 at 11:33

    Ta cala smieszna rada nadaorcza GieKSu tez powinna podac sie do dymisji. Tragedia.

  2. Avatar photo

    kibic

    20 maja 2019 at 15:34

    Tak to jest jak się gra na remis. Było ruszyć i twardo atakować Bytovie, bronić można się było prowadząc 2:1 ! wstyd i hańba , z takim podejściem do piłkarskiej sekcji nigdy nie zagramy w ex. Wioski grają w ekstraklasie a tak potężne miasto jak Katowice tuła się po 1 lidze max! Mamy drużynę w siatkówce , mamy w hokeju i to jaką ! a piłka dno i kilo mułu !

  3. Avatar photo

    SX

    20 maja 2019 at 15:37

    Zbudować stadion , zainwestować w odpowiednich ludzi do ogarnięcia klubu i ruszyć do przodu ! przecież mogłyby być z tego pieniądze ! nowy stadion, klub grający ładną piłkę to i kibice by chodzili na mecze, dodatkowo stadion mógłby przecież na siebie zarabiać, ale po co lepiej spuścić GKS do niższej ligi i problem z głowy ! we wszystko to miasto inwestuje tylko nie w piłkę !!!!!!!!!!!!

    • Avatar photo

      Roh

      20 maja 2019 at 17:01

      Pokaz mi stadion ktory na siebie zarabia. Nie ma takiego w Polsce. Dla przykladu ten w zabrzu za 2017 rok zanotowal 16 milionow strat!!!

  4. Avatar photo

    heniek

    20 maja 2019 at 16:05

    Zamknąć sekcje piłkarską. Zainwestować w siatkówke i w miejsce piłki nożnej utworzyc sekcje piłki recznej a takze piłki wodnej i skoków do wody.

  5. Avatar photo

    Gosc

    20 maja 2019 at 16:28

    Po co beda inwestowac w stadion jak trzeba kolejna galerie handlowa postawic…

  6. Avatar photo

    syn wulca

    20 maja 2019 at 16:46

    dno i wodorosty z chorzowskim szambem w tle…

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga